www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

PRZESĄDY i OKULTYZM stosowany
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=8&t=975
Strona 4 z 5

Autor:  ani_isza [ Śr paź 28, 2009 10:55 pm ]
Tytuł: 

Może macie rację z tym przehisteryzowywaniem adwentu, choinki, wigilii, bożego-narodzenia, nowych-roków i wielkanocy w życiu społeczności kościelnej. Skoro nie widzicie tu nic z tych rzeczy, które ja widzę, to pewnie Wam lżej się żyje i lżej wspólnie świętuje.

Jakoś jednak kołacze mi się w pamięci to przywiazywanie uwagi do kalendarza solarnego, że w pewne daty coś lepiej wychodzi z powodu energii różnistych [dziwnie pokrywające się z większością świąt które kk schrystianizował]. To pewnie reminiscencje z okultyzmu, o który się otarłam. Może mi kiedyś JHWH zresetuje ten fragment pamięci.

Poza tym to nie sa "moje" święta i jakoś tak w domu ich naturalnie nie celebrujemy. Nie jestem już w jakimkolwiek kościele "nominalnym" więc gwałtu już nie odczuwam z tego powodu 8) A jak coś ma charakter bycia wspólnotą TYLKO w czasie świąt, to i tak widać wymuszoność i obłudę takich relacji braterskich, więc jakiś odkryć nie zrobię w tym temacie.
Rodzina katolicka głównie też używała świąt jako próby "chrystianizowania" [przy czym już kiedyś pisałam, że okultystyczne obrzędy dodatkowe jakie tym spotkaniom towarzyszyły złamały moją odporność i tolerancja mi się wyczerpała] :lol: Mąż mój nigdy nie nalegał na mnie żeby cokolwiek "tradycyjnie chrześcijańskiego" celebrować u nas w domu, mówi że jemu pasuje dziewiczość obyczajowa pierwszego kościoła bardziej, a dzieci poznają wszystko co wokoło nich jako "folklor".

I nie czuję się zapędzona w kozi róg nie ubierając dzieciom choinki :D
Jakoś w Biblii to jest prościej przedstawione niż współczesne wymogi liturgiczne/obrzędowe/kulturowe "tradycyjnego chrześcijaństwa".

Autor:  ppajda [ Cz paź 29, 2009 8:49 am ]
Tytuł: 

ani_isza napisał(a):
(...) Mąż mój nigdy nie nalegał na mnie żeby cokolwiek "tradycyjnie chrześcijańskiego" celebrować u nas w domu, mówi że jemu pasuje dziewiczość obyczajowa pierwszego kościoła bardziej, a dzieci poznają wszystko co wokoło nich jako "folklor".

I nie czuję się zapędzona w kozi róg nie ubierając dzieciom choinki :D
Jakoś w Biblii to jest prościej przedstawione niż współczesne wymogi liturgiczne/obrzędowe/kulturowe "tradycyjnego chrześcijaństwa".

Zauwazylem, ze w domu traktujemy te rzeczy podobnie. My równiez nie celebrujemy niczego "tradycyjnie chrzescijanskiego" u nas w domu - niezaleznie od tego, czy chodzi o adwenty, choinki czy cos innego. U nas w zborze jest podobnie. Jednak z racji tego, ze jako polonijny zbór wynajmujemy sale od niemieckich braci i sióstr - a oni lubia sobie pod koniec roku w zborze postawic choinke -, mamy w zborze pod koniec roku zielone drzewko z bombkami.
Punkt jednak jest w podejsciu do tych spraw wobec innych ludzi. My wprawdzie tez za kazdym razem myslimy: po co oni znów postawili w zborze choinke? Ale nikt z nas nie nalega na nich i nie dyskutuje, ze powinno byc inaczej. Nie jest to zle i dlatego mamy w tym wolnosc. Nie musimy nikomu - wierzacemu, czy nie - narzucac choinki badz jej braku. Ona ani nikogo nie zbawi, ani sama w sobie nie pozbawi nikogo zbawienia (z grzebienia tez mozna zrobic bozka). Kazdy moze sam zdecydowac. A wobec niewierzacych mozna to nawet sprytnie wykorzystac - patrz przyklad Smoka... -, gdyz dni sa zle, a ludzie gina.

Autor:  ani_isza [ Cz paź 29, 2009 10:02 am ]
Tytuł: 

ppajda napisał(a):
Punkt jednak jest w podejsciu do tych spraw wobec innych ludzi.

Zgoda.
Też zauważyłam, że ludzie są bardziej skłonni do refleksji w czasie rozmaitych okresów świątecznych. Jak bardzo ma to wpływ na ludzi [atmosfera świąt] pokazują statystyki - w tych okresach jest najwyższy wskaźnik samobójstw [bądź ich prób wymagających pomocy medycznej] niż w innych okresach roku.

Ale jednak we współczesnych korporacjach kościelnych mają okresy świąteczne i wspólne świętowanie taką samą funkcję ["ludyczną"] jaką miały mieć gdy je przetransponowywano z pogańskiego na "chrześcijański" grunt.
I może to jest bardziej "śliskie" niż sam symbol za którym rzeczywiście już dzisiaj nic demonicznego nie musi stać. Albo stoi tylko w okresie świątecznym-że tylko wtedy rodzina, wierzący mają dla siebie czas na rozmowę, modlitwę i ma być serdecznie [i robić dobre wrażenie na swoim sumieniu].


No chyba, ze ktoś zachowuje takie zwyczaje jakie w mojej rodzinie:
np. przy wigili B.N. ciągnięcie spod obrusa sianka [na szczęście], podobnie z łuskami karpia, czyta się jakieś wyroczki/wróżby w związku z wiarą, że "jaki los w wigilię, taki przez cały rok". Trzeba podzielić się chlebem ze zwierzętami domowymi [to w rolniczej części rodzinki] żeby się w zdrowiu uchowały. Są jeszcze jakieś kształtki z czegoś robionego z masy z miodu [odczytywanie symbolu z kształtu przypomina to z woskiem w czasie "wróżb andrzejkowych"] - może ktoś też spotkał się z tym, bo nie wiem co to.

Autor:  salamandrus [ Cz paź 29, 2009 2:43 pm ]
Tytuł: 

To może i ja trochę się podzielę swoimi odczuciami odnośnie "chrześcijańskich świąt".

Od czasu, kiedy z manowców "psychologii biblijnej" itp powróciłam na drogi JHWH coraz wiekszy opór odczuwałam na myśl o obchodach ww.
W szkole, w ktorej pracuję jest obowiązek uczestniczenia w wigilii dla pracowników. Ci, którzy nie chcą maja obowiązek przebywania w tym czasie w sekretariacie szkoly. Nie chcę w tym uczestniczyć. Ostatni rok mogę wziąć w tym czasie opiekę na dziecko. W nastepnych latach podyżuruję w sekretariacie.

W domu nie obchodzę tzw. wielkanocy z jajeczkiem i zajączkiem. W I Koryntian czytam, ze odrodzeni z pogan mogli obchodzić Paschę. To było moje pragnienie.
Nie zamierzam również stroić choinki i wyspiewywać "Jezusa malusieńkiego..."

Dla mnie Jezus to transliteracja JHWH Który Zbawia i w takim znaczeniu jest to po prostu dla Niego obraźliwe.
Tak to rozumiem.

Nigdzie w Biblii nie znalazłam cienia potwierdzenia , by odrodzeni takie święta obchodzili. Czm one się stają najlepiej widać, komercja, humanistyczne miłujmy sie wszyscy bosmy dziećmi jednego boga itp.
Co mamy z tym wspólnego.

W zeszłym roku byłam z klasą na obowiązkowej lekcji muzealnej o obrzędach świątecznych. Niedobrze się robiło po usłyszeniu czym sa one obrośnięte.

Autor:  Owieczka [ Cz paź 29, 2009 5:08 pm ]
Tytuł: 

No tak...a ja uczę muzyki i prowadzę chór...Ciekawe jak niby miałabym wykpić się z kolęd... :cry: i świątecznych piosenek...

Autor:  Grażyna Wiśniewska [ Cz paź 29, 2009 5:19 pm ]
Tytuł:  Przesądy ....

a traktować je jak ludowe?Zespoły folklorystyczne śpiewają dziwne piosenki.Szczególnie na weselach. :wink:

Autor:  Gabi [ Cz paź 29, 2009 7:14 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Ciekawe jak niby miałabym wykpić się z kolęd


Owieczko, spiesze aby cie pocieszyc. Niektore ze znanych nam koled sa w Spiewniku Pielgrzyma a wiec droga wolna :D .

Autor:  Gabi [ Cz paź 29, 2009 7:20 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Ale do tych chinskich baniek dolaczaja jednak instrukcje stawiania - w jakim miejscu ciala postawic jaka banke (bo sa wieksze i mniejsze, jesli sie nie myle). Tak jakos zalatywalo mi akupunktura... I to jednak przystopowalo mnie kiedys, gdy naciskano mnie, zebym postawila dziecku te chinszczyzne na plecach. No jakos nie moglam... cos mi nie dawalo spokoju... To juz wolalabym te zwykle, tradycyjne, szklane


I slusznie. Ja tez bym tego nie zrobila a co do "zwyklych" to wciaz mam watpliwosci. Pamietam je z dziecinstwa a te bylo przesiakniete zabobonami, przesadami, horoskopami i wrozbami. Moze dlatego latwo mi bylo uwierzyc w to co przeczytalam w Wikipedii.

Autor:  Gabi [ Cz paź 29, 2009 7:25 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Nie ma żadnego lekarstwa stosowanego przez medycynę akademicką,które nie miałoby skutków ubocznych.
Już nie wiadomo co gorsze bańki czy aspiryna?


Tylko ze aspiryna moze co najwyzej zoladek ci popsuc a banki jesli maja rzeczywiscie zwiazek z okultyzmem moga ci popsuc o wiele wiecej - relacje z Duchem Swietym...

Autor:  Smok Wawelski [ Pt paź 30, 2009 12:12 am ]
Tytuł: 

Gabi napisał(a):
a banki jesli maja rzeczywiscie zwiazek z okultyzmem moga ci popsuc o wiele wiecej - relacje z Duchem Swietym...

Związki baniek z okultyzmem polegają na miejscu ich stawiania, które rzekomo jest związane z innymi miejscami organizmu poprzez magiczne "meridiany" (drogi przepływu energii Qi). Normalne szklane bańki stawia się po prostu w miejscach standardowych na szczytach, bokach i plecach. Jeśli szklane bańki nie mają związku z okultyzmem, to w przypadku gumowych działających na tej samej zasadzie podciśnienia wystarczy wyrzucić (albo jeszcze lepiej - spalić przed przeczytaniem) instrukcję obsługi zawierającą jakieś chińskie bzdury akupunkturowe, a następnie stawiać bańki tak jak dawniej - są wygodniejsze w użyciu i duchowo "koszerne", co wykazała powyżej Ani_Isza. Duchowy wilk nie będzie wtedy syty, a owieczka będzie cała. :D

Autor:  itur [ Pt paź 30, 2009 9:35 am ]
Tytuł: 

Smok Wawelski napisał(a):
itur napisał(a):
To juz wolalabym te zwykle, tradycyjne, szklane i zabawe z ogniem :)

A jaka będzie w końcu różnica? Postawisz je w innym miejscu na plecach czy brak instrukcji przyniesie Ci duchową ulgę? :lol:


Przekonales mnie! Chyba nie bede stawiac jednych ani drugich... :wink:

Autor:  salamandrus [ Pt paź 30, 2009 3:31 pm ]
Tytuł: 

:shock:

Autor:  Gabi [ N lis 01, 2009 5:27 pm ]
Tytuł: 

Salamandrus, nie ma sie co dziwic wypowiedzia itur, wszak jak cos bez przekonania robimy to grzeszymy, czyz nie?

Autor:  ck [ So lis 14, 2009 10:43 am ]
Tytuł: 

Polecam przesłuchanie wartościowych wykładów starszego Brata, który od kilkudziesięciu lat trwa w służbie związanej z szerokim zagadnieniem okultyzmu [między innymi- wiara w i stosowanie przesądów, "magicznych" przedmiotów itp.]
http://nowasol.kz.pl/remository/Itemid, ... ect/id,54/

Autor:  Adam [ N gru 06, 2009 7:10 pm ]
Tytuł: 

Stawianie baniek nie ma żadnego medycznego uzasadnienia. Jak dotąd nie znaleziono żadnych dowodów na ich skuteczność.
Bańki stawia się przy chorobach, w których przesilenie i tak samoczynnie następuje po kilku dniach, więc jak tu stwierdzić, że jest ono na 100% skutkiem baniek a nie właśnie naturalnego przesilenia.
To dokładnie tak samo, jak w przypadku homeopatii.

Ale nie o tym chciałem.
Co sadzicie o często odruchowym "na zdrowie" kiedy ktoś kichnie?
Jak dla mnie, to bezsensowny zwyczaj. Nigdy go nie lubiłem. czuję się zażenowany, kiedy ktoś mi tak mówi. Nauczyłem się nawet kichać bezdźwięcznie.
Teraz wiem skąd się wziął.
Powstał bardzo dawno temu, kiedy kichanie było zapowiedzią choroby, która mogła okazać się początkiem czegoś poważnego, grożącego śmiercią.
Mówiąc "na zdrowie" zamykało się jakby drogę chorobie. Znaczy to mniej więcej tyle co "żeby to kichnięcie nie było na chorobę, tylko na zdrowie".
Dokładnie to samo robią pijący. Mówią "na zdrowie" wychylając kielicha szkodzącego zdrowiu alkoholu. Zwyczajne czary, choć oswojone i codzienne.
Smutno mi się raz zrobiło na nabożeństwie, kiedy brat usługujący słowem zareagował odruchowym "na zdrowie" w reakcji na kichnięcie z sali. Wplótł to płynnie w kazanie, nawet bez przecinka.
Potęga odruchów? :(

Strona 4 z 5 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/