www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Nadstawiać drugi policzek?
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=8&t=791
Strona 4 z 4

Autor:  Ernest H. [ Pt sie 15, 2008 1:05 pm ]
Tytuł: 

wujcio napisał(a):
Chodzi o sytuację " teoretyczną " dla mnie, w której dla obrony swojej, np. żony, dziecka - jedynym wyjściem - byłoby pozbawienie napastnika życia ( nie zamordowanie go ). Zakładam, iż zagrożenie ww. żony, dziecka było - no powiedzmy - dramatyczne, np. chodzi o ich życie, cześć.
Czy mam do tego prawo, czy jest to mój obowiązek, czy wręcz przeciwnie nie mogę tego uczynić ?


Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której "jedynym wyjściem" jest pozbawienie życia napastnika. Nawet w sytuacji dramatycznej istnieją inne możliwości niż zabicie człowieka. Np. mając pistolet mogę napastnika postrzelić, a nie zabić. Wobec tego uważam, ze nie istnieje coś takiego jak "jedyne wyjście". Chyba że wyjaśnisz co masz na myśli, albo podasz jakiś przykład, który przekona mnie, że jednak zabicie było jedynym wyjściem.
Nie dopuszczam do zabicia człowieka jako jedynego wyjścia. Co innego, gdy napastnik zginie jakby "niechcący" - chciałem go unieszkodliwić, ale nieszczęśliwie za mocno uderzyłem, upadł na kamień itp i zginął. Chociaż zapewne byłoby to dla mnie wielkim obiążeniem, nie czułbym się raczej winny jego śmierci.

Autor:  wujcio [ Pt sie 15, 2008 1:46 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której "jedynym wyjściem" jest pozbawienie życia napastnika.

Jeśli tobie jest trudno sobie wyobrazić, to trudno 8) Nic na to nie mogą poradzić.
Cytuj:
Nawet w sytuacji dramatycznej istnieją inne możliwości niż zabicie człowieka.

Zakładamy, że inne możliwości zostały wyczerpane, nie ma innych możliwości. Jesteś w stanie to założyć ? I w tym momencie powstaje zadane przez mnie pytanie.

Autor:  Smok Wawelski [ Pt sie 15, 2008 2:05 pm ]
Tytuł: 

M7M napisał(a):
Są jednak sytuacje w naszym życiu tak prozaiczne, w których dajemy się ponieść emocjom i zwyczajnie grzeszymy nie uczynkiem nawet, ale słowem i nie wobec nieprzyjaciół, lecz wobec BRACI I SIÓSTR. W czasie analizowania wypowiedzi uczestników tego tematu i tekstów Pisma przypominały mi się różne sytuacje z własnego życia. Miałem przy tym czas do przemyśleń.

Tutaj zgadzam się całkowicie i myślę, że zastosowanie nauczania Jezusa przez samego Jezusa i przez Pawła w praktyce (podczas ich policzkowania) pokazuje , o co chodzi w sytuacjach, o których mówi - żaden z nich nie prosił, żeby go uderzyć jeszcze raz i nie błogosławił tych, którzy ich bili.

Rzeczywiście, w większości przypadków mamy do czynienia z bardziej prozaicznymi i mniej ekstremalnymi sytuacjami. Nikt nie musi koniecznie stwarzać bezpośredniego zagrożenia życia naszego ani naszej rodziny, żebyśmy pogli "przećwiczyć" nauczanie o zemście, zawstydzeniu przeciwnika czy zwyciężaniu zła dobrem. I to właśnie wobec braci i sióstr. Nawet na forum, choć się nawzajem przecież nie widzimy ani w większości przypadków nie znamy osobiście. Można się przyczynić do budowania atmosfery chrześcijańskiej albo wojennej. Starajmy się o to pierwsze - i mówię to przede wszystkim do siebie samego.

Kiedyś miałem taką sytuację, że zostałem niesprawiedliwie potraktowany przez braci i pozbawiony zapłaty, która mi się słusznie należała. Jak się domyślacie, nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Poszedłem sie pomodlić, wyżaliłem się Bogu na niesprawiedliwość, jaka mnie spotkała, ale wiedząc o tym, co POWINIENEM w tej sytuacji zrobić, POSTANOWIŁEM ich pobłogosławić, nie dochodzić swoich praw i zostawić tę sprawę Bogu. Oni nawet nie wiedzieli, jak mi było ciężko. Ale moje relacje z nimi nie zmieniły się dzięki temu, że Bóg w odpowiedzi na moją modlitwę pozwolił mi odpuścić im całkowicie. Druga część tej historii jest jeszcze ciekawsza. Otóż kilka lat później ci sami ludzie w zupełnie innej sprawie i nie nawiązując do poprzedniej (oni uważali, że są w porządku) zwrócili mi to dziesięciokrotnie. Oczywiście nie twierdzę, że Bóg zawsze będzie zwracał w ten sposób dobra materialne (bo nie ma takiej obietnicy), ale potraktowałem to jako przejaw Bożej akceptacji dla moich postanowień i działania dokonanego wbrew emocjom, żalowi i słusznemu gniewowi.

I jeszcze o tzw. "wojnie sprawiedliwej". Jezus kazał uciekać uczniom z oblężonej Jerozolimy, a nie chwytać za broń w imię "sprawiedliwej wojny". Później zostali za to potraktowani jako zdrajcy narodu przez tych, którzy zdecydowali się na obronę Jerozolimy. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Obrona konieczna w sytuacji, która nas zaskakuje, jest czymś innym niż pójście na wojnę, która wyzwala w ludziach straszne instynkty i emocje. Służba wojskowa w warunkach pokoju to inna sprawa. Władza, która miecz nosi dla utrzymania porządku, to też inna sprawa. Wiem, że to dyskusyjna kwestia, ale uważam, że w kwestii lojalności i obywatelskich obowiązków czasem trzeba wybierać między "obywatelstwami" - Królestem Bożym, które jest pokojem, a królestwem ziemskim, które bywa wojną. Dlatego osobiście nie wyobrażam sobie pójścia na wojnę. Ale może są tacy, którzy sobie to wyobrażają. We wczesnym Kościele nie było w tej kwestii dogmatów, a w armii rzymskiej były nawet legiony złożone z chrześcijan.

Autor:  Ernest H. [ Pt sie 15, 2008 8:05 pm ]
Tytuł: 

wujcio napisał(a):
Cytuj:
Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której "jedynym wyjściem" jest pozbawienie życia napastnika.

Jeśli tobie jest trudno sobie wyobrazić, to trudno 8) Nic na to nie mogą poradzić.
Cytuj:
Nawet w sytuacji dramatycznej istnieją inne możliwości niż zabicie człowieka.

Zakładamy, że inne możliwości zostały wyczerpane, nie ma innych możliwości. Jesteś w stanie to założyć ? I w tym momencie powstaje zadane przez mnie pytanie.

Uciekasz od odpowiedzi na pytanie. Jeśli potrafisz sobie wyobrazić taką sytuację, kiedy "jedynym wyjściem" jest zabicie napastnika, to bądź łaskawy oświecić mnie tą wiedzą. Tak ja napisałem wcześniej, uważam, że nie istnieje taka sytuacja, w której "jedynym wyjściem" jest zabicie człowieka. Nawet przy użyciu siły i narzędzi (broni), nie trzeba zabijać, by unieszkodliwić. No chyba, że mówimy o napastniku jak o Terminatorze - tego to tylko totalna zagłada mogła powstrzymać :D

Autor:  wujcio [ So sie 16, 2008 7:20 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Jeśli potrafisz sobie wyobrazić taką sytuację, kiedy "jedynym wyjściem" jest zabicie napastnika, to bądź łaskawy oświecić mnie tą wiedzą.

A w jaki sposób ty sobie wyobrażasz to " oświecenie " ciebie ? Tu nie ma co " oświecać " - tu trzeba przyjać takie założenie.
Cytuj:
Tak ja napisałem wcześniej, uważam, że nie istnieje taka sytuacja, w której "jedynym wyjściem" jest zabicie człowieka.

Skoro twoim zdaniem nie istnieje taka sytuacja to nie mamy tematu do dyskusji.
Cytuj:
Nawet przy użyciu siły i narzędzi (broni), nie trzeba zabijać, by unieszkodliwić.

Nie chcę dyskutować o sytuacji, w której aby powstrzymać napastnika nie trzeba go zabijać. Dlaczego nie chcę ? Bo odp. jest oczywista, tu nie ma o czym dyskutować.

Strona 4 z 4 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/