www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Czy chrześcijaninowi wypada...
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=8&t=587
Strona 1 z 3

Autor:  Grazyna [ Pt mar 23, 2007 8:42 am ]
Tytuł:  Czy chrześcijaninowi wypada...

Zmieniam. Nieaktualne.

Autor:  Gość [ Pt mar 23, 2007 9:59 am ]
Tytuł:  Ewangelizacja.

>>>

Autor:  Smok Wawelski [ Pt mar 23, 2007 10:11 am ]
Tytuł: 

Grażynko, właściwie najlepszym wyjściem jest wyjście najprostsze: Zwróć się do Boga, żeby Ci pokazał, gdzie dokładnie leżą granice w tych konkretnych sprawach. Powiedz Mu, że boisz się o pracę. Wylej przed Nim swoje serce. Byle szczerze i bez udawania, że prosisz o prowadzenie w sprawie, w której sama już dawno postanowiłaś. Wiem z doświadczenia, że Bóg potrafi pokazać bardzo wyraźnie, czego sobie nie życzy tam, gdzie my mamy lekkie zawirowanie w szczegółach.

Słowo Boże daje nam pewne ramowe wskazania, których nie powinniśmy przekraczać, ale nie jest książką kucharską. Dlatego właśnie tak bardzo potrzebujemy prowadzenia Ducha Świętego. Na nim polegaj. :)

Autor:  jeremiasz [ Pt mar 23, 2007 8:38 pm ]
Tytuł: 

Grażynko, idz i się nie zastanawiaj. Tylko wiem, że nie jesteś wstanie nie zastanawić się , dlatego poproś Boga żeby przez Ducha Świętego oczyścił twoje sumienie od martwych uczynków.

Autor:  Grazyna [ So mar 24, 2007 9:02 am ]
Tytuł: 

...

Autor:  Gość [ So mar 24, 2007 10:10 am ]
Tytuł: 

Jeśli moje zdanie ma tu jakiekolwiek znaczenie to powiem tak:gdybyś miała ochotę robic coś co jest grzechem, lub jawnym bluźnierstwem poradziłbym stanowcze nie.A tak,Wawelski radzi pytać Pana i dobrze radzi.Jeśli nie uzyskasz odpowiedzi rób jak uznasz za słuszne.Jeśli bardziej nie chcesz niż chcesz to nie rób.

Autor:  Jarek [ So mar 24, 2007 10:44 am ]
Tytuł: 

mam dla ciebie Grazyno dwie mozliwości do rozwazenia.
Pierwsza jest zgodna ztym co Jeremiasz poroponuje i uczestnictwo we mszy, czy nauczanie nie jest mocniejsze od Pana. Wierząc i oddając w Jego ręce dzieci zachowasz spokój.

Druga, to mozesz wyrzec się tych wszystkich rzeczy odmawiając i zdecydowanie nakreslic innym granice do której możesz podejść. Nikt nie ma prawa cię zwolnić z powodu wiary i religii, ale bedzie pewnie szukał innego haka. Tu jednak tak samo wierz Panu oddając się pod Jego Ochronę, bez wzgledu na to jak potocza się wydarzenia.

Autor:  Grazyna [ So mar 24, 2007 11:04 am ]
Tytuł: 

...

Autor:  jeremiasz [ So mar 24, 2007 11:39 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Oczywiscie- masz rację. Należy zaufać Panu i Jego ochronie. Ale to nie zawsze jest takie proste...Nie jestem, jak widać, herosem wiary. Pewnie bym spłonęła w piecu ognistym, o ile w ogóle bym do niego weszła
( może ze strachu pokłoniłabym się bożkowi...? Trudno powiedziec...Wiem, co może starch w życiu człowieka).

Zgadzam się z Tobą, nawet niewłaściwe jest starać się ufać Bogu jak On sam nie zbudował naszej wiary w zaufanie do Niego. Same mówienie zaufaj Panu do naszego życia nic nie wnosi.
Kiedyś miałem sytuacje że w nocy śniło mi się że nasza córka zgineła w szkole. Rano się obudziłem i moja żona, mówi do mnie" śniło mi się że nasza córka zgineła w szkole" i opowiadając sen do połowy, a od połowy ja kontynuowałem i z najdrobniejszymi szczegółami sny były takie same. Kiedy skończyłem żona zaczeła płakać. Ja sam nie wiedziałem co o tym myśleć. Moja żona pierwsze co mówi "Bóg chyba nas ostrzegł", ale mi to nie pasowało i zdecydowaliśmy, nic nie mówiąć córce, że pójdzie do szkoły. Jadąc samochodem, tylko powiedziałem "Panie co mam o tym myśleć" i zaraz przed moimi oczami ukazał się widok, jak moje córki wchodzą do szkoły, za za nimi, widziałem dwóch aniołów z mieczami. To co zobaczyłem wniosło do mojego życia taką wiarę, że jestem o nie zupełnie spokojny do dziś.
Dlatego rozumiem co czujesz.
Grażynko, naprawdę przed Bogiem nie ma znaczenia co zrobisz, czy zostaniesz, czy pójdziesz. Jak zostaniesz, niczego nie zyskasz, jak pójdziesz niczego nie stracisz. Pan i tak Ciebie miłuje i miłować będzie, bo robi to, nie ze względu na to, co ty robisz lub nie, ale ze względu na Twoją wiarę i dzieło Swojego Syna.
Boże mój, otwórz oczy Grażynce i wnies wiarę do Jej życia.

Autor:  Jolteon [ So mar 24, 2007 11:59 am ]
Tytuł: 

Wydaje mi się, że powinnaś postąpić zgodnie z tym, co ci dyktuje serce. Ja ciągle się tego uczę - ufania swemu wewnętrznemu świadectwu.

Autor:  Jarek [ So mar 24, 2007 10:32 pm ]
Tytuł: 

Grazyna napisał(a):
Należy zaufać Panu i Jego ochronie. Ale to nie zawsze jest takie proste...

A ja zawsze myslałem że proste... i to z tego własnie powodu:
Grażyna napisał(a):
Nie jestem, jak widać, herosem wiary.
:)

Autor:  Smok Wawelski [ N mar 25, 2007 8:26 pm ]
Tytuł: 

Grazyna napisał(a):
Dzięki. Problem polega na tym, że ja już niczego nie słyszę, żadnych wskazówek od Ducha. Ogłuchłam, czy co. Modlę się jak do ściany.

Ten stan jest przejściowy i doświadczali go nawet wielcy mężowie Boży. Wezwij Wielkiego Laryngologa, żeby Ci uszy przetkał. No i może dwie porady praktyczne:

1. Jeśli nie wiesz, w którą stronę iść, to stój tam, gdzie jesteś i czekaj na Boga (ile to możliwe). On widzi Twoje serce i rozterki.

2. Jeśli widzisz, że zgubiłaś drogę, wróć na skrzyżowanie, na którym skręciłaś w niewłaściwą stronę.

Cytuj:
Szarpią mną wątpliwości, zadaję sobie pytania i nie mam na nie odpowiedzi. Ludzi ze zboru nie ma co pytać, bo co człowiek to inna odpowiedź. Tam każdy "ma swoje wyrobione zdanie". Jeden bez zastrzeżeń posyła dziecko na Andrzejki, bo to "niewinna zabawa", inny nie widzi niczego złego w tym, że dziecko idzie na rekolekcyjną mszę z innymi dziećmi z klasy. A tu akurat nie mogę się z tym zgodzić. O ile dorosłemu takie "nauki" nie zaszkodzą (jeśli jest utwierdzony w Słowie), o tyle dzieciom mogą jednak pomieszać w głowie. Sama wiem, ile się musiałam natłumaczyć moim dzieciom, jeśli zostawały na religii (bo akurat świetlica była nieczynna, a religia w środku zajęć - przecież nauczyciel nie mógł dziecka zostawić na korytarzu szkolnym). Dla takich maluchów (klasa I-III sp) nauczyciel to duży autorytet, a to co mówi pani jest wazniejsze czasem od tego, co powie w domu mama czy tata.

Nie polegaj na człowieku ani z ciała nie czyń oparcia, bo sobie zaszkodzisz. Poproś Boga, żeby Ci dał jasne i wyraźne przekonanie, a jeśli ono się pojawi, będzie zgodne z ramowymi zasadami podanymi w Słowie Bożym, i będzie mu towarzyszył pokój, to już "będziesz w domu". Spróbuj również skorzystać z kobiecego przywileju i przypomnij sobie, że masz w domu głowę. Nie panikuj. Wspólne rozeznanie małżeńskie jest wielkim przywilejem i ułatwieniem w życiu, a Ty jeśli kogoś z ludzi chcesz pytać, pytaj męża. Niech się chłop zaktywizuje przed Bogiem. To nam (mężom) zawsze dobrze robi. :wink:

Autor:  Grazyna [ Pn mar 26, 2007 8:17 am ]
Tytuł: 

No, to było iście po męsku 8)
Jeśli chodzi o głowę domu...A jeśli żona jednak nie zgadza się w środku, w sobie, z tym , ci radzi jej mąż i czuje, że nie są to dobre rady...? Ma się posłuchać mimo wszystko, czy dalej szukać odpowiedzi na gnębiące ją pytania?

Autor:  Grazyna [ Pn mar 26, 2007 8:20 am ]
Tytuł: 

...

Autor:  lis [ Pn mar 26, 2007 9:16 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
A jeśli żona jednak nie zgadza się w środku, w sobie, z tym , ci radzi jej mąż i czuje, że nie są to dobre rady...?


Zróbmy mały test, Grażyno. Ty nam napiszesz, co mąż Tobie poradził w rzeczonym temacie, a my spróbujemy ocenić, czy otrzymałaś dobrą radę i nie masz powodów, by "nie zgadzać się w środku, w sobie". :lol:

Cytuj:
I jak "zaktywizować" skutecznie chłopa?

Najlepiej aktywizuje się chłop niezdominowany przez babę.

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/