www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Mt5:41
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=8&t=1803
Strona 1 z 1

Autor:  RobertZ [ Pn lis 02, 2015 1:10 pm ]
Tytuł:  Mt5:41

Cześć Wszystkim!

Założyłem nowy wątek ponieważ nigdzie nie znalazłem na forum tego tematu. Nie mówię ,że go nie ma wcale, ale moje poszukiwania nie odniosły rezultatu. Ponieważ jest to dział życie codzienne więc wyjdę od dzisiejszej mojej przygody. Na dworcu żebrak poprosił mnie o coś do picia i coś do jedzenia. Powiedziałem mu ,że ok. Następnie zażyczył sobie kawy i tego ,że chce abym kupił w McDonaldzie. Ja miałem zamiar w kawiarni w której sam kupuję czasami. Powiedziałem mu ,że to ja kupuję, a nie on, po czym mu kupiłem to co chciał. W związku z tym wydarzeniem mam następujące pytania:
1. jak rozumiecie i stosujecie werset: "Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie" (Mt 5,41)?
2. czy chrześcijan powinien czy tylko może, ale nie musi pomagać przypadkowym żebrakom?
3. czy i na jakich zasadach pomagacie przypadkowym żebrakom?

Teraz wyjaśnię moje podejście do sprawy pomagania żebrakom. Zwykle jak mnie ktoś poprosi to pomagam. Kiedyś dawałem również pieniądze, ale policja uświadomiła mnie ,żeby tego nie robić, więc daję tylko jedzenie. Jeżeli uznam ,że sytuacja jest niebezpieczna np. ktoś jest agresywny albo miejsce w którym mogą mnie okraść to uciekam. Nigdy nie daję i nie kupuję żebrakom alkoholu. Czy Waszym zdaniem postępuję właściwie?

Pozdrawiam
Robert

Autor:  Rafał [ Śr lis 04, 2015 11:07 am ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Myślę że warto tu zacytować i rozważyć bezpośredni kontekst:

(38) Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. (39) A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (40) A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. (41) A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. (42) Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się. (43) Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. (44) A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, (45) abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (46) Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią? (47) A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? (48) Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest.

Podobnie jest w Ew. Łukasza, kontekst taki sam, a werset 6:30 taki:
(30) Każdemu, kto cię prosi, daj, a od tego, kto bierze, co twoje, nie żądaj zwrotu.

Łatwo zauważyć, że nasz kluczowy werset otoczony przez naukę Pana Jezusa, dot. odnoszenia się do nieprzyjaciół i ich wrogiego postępowania.

Czy z każdym biednym bliźnim i w każdej sytuacji należy się dzielić tym co się ma? Chyba nie, gdyż mamy inne miejsca Pisma do zastosowania, jak chociażby ten werset z 2 listu Pawła do Tesaloniczan (3 rozdział):

(10) Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je. (11) Albowiem dochodzą nas słuchy, że niektórzy pomiędzy wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami. (12) Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli.

Jak widać, nauka Ducha Świętego jest też taka, żeby jeśli ktoś z własnej woli nie pracuje i żyje nieporządnie, to należy go napomnieć, a nie wspomagać w jego grzechu.

Osobiście w przypadku osób żebrzących staram się porozmawiać z taką osobą i wywnioskować, z kim mam do czynienia. Nieraz bardzo szybko się okazuje, o co chodzi. Kilka dni temu przy Lidlu stała jakaś pani o kulach i prosiła o jedzenie lub pieniądze. Zapytałem ją, dlaczego tu marznie, zamiast być w noclegowni (zbliżała się noc). Tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że po prostu tu marznie... Powiedziałem, że mogę jej pomóc i że po zrobieniu zakupów zawiozę ją samochodem do jednej z noclegowni w Białymstoku. Niestety, po wyjściu ze sklepu pani już nie było...

Gdy nie mam pewności, co do sytuacji danej osoby, czy może pracować, a nie chce, czy też są inne powody, że żebrze, niezależne od niej, to raczej pomagam. Wolę dać 10 razy osobie niepotrzebującej tak naprawdę, niż ominąć 1 raz taką, która faktycznie potrzebuje. Zauważyłem jednak, że bezpośrednia i dłuższa rozmowa dot. przyczyn żebrania zazwyczaj wiele wyjaśnia.

Podsumowując traktowałbym Mateusza 5:42 i Łukasza 6:30 razem z kontekstem i razem z innymi miejscami Pisma na ten temat.

Autor:  RobertZ [ Śr lis 04, 2015 8:57 pm ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Dzięki Rafał! Bardzo ciekawe i zachęcające :D

Autor:  Smok Wawelski [ Cz lis 05, 2015 9:55 am ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Rafał napisał(a):
Podsumowując traktowałbym Mateusza 5:42 i Łukasza 6:30 razem z kontekstem i razem z innymi miejscami Pisma na ten temat.
Dzięki wielkie za ten ostatni fragment, który pogrubiłem. :D

Problem z interpretacją przedstawioną powyżej jest taki, że... nie odpowiada ona na wszystkie 3 pytania Roberta. On nie pytał ani o to, jak postępować w stosunku do żebrzących nieprzyjaciół ani o to, jak postępować w stosunku do żebrzących braci w wierze. Właściwie problem jest nie z samą interpretacją tylko z jej zastosowaniem. Owszem, na pytanie "jak rozumiecie werset Mat. 5:41?" należy odpowiedzieć: "Rozumiemy go w kontekście" - i słusznie.

Najczęściej jednak przypadkowi żebracy, o których pyta Robert, nie są ani naszymi nieprzyjaciółmi, ani braćmi w wierze. I tutaj przechodzimy do odpowiedzi na pytania 2 i 3. Biorąc pod uwagę kontekst wersetu w pytaniu pierwszym, kolejne dwa pyta po prostu nie mają z związku z pierwszym. Co Rafał wykazał, choć tego nie napisał.

Rafał napisał(a):
Jak widać, nauka Ducha Świętego jest też taka, żeby jeśli ktoś z własnej woli nie pracuje i żyje nieporządnie, to należy go napomnieć, a nie wspomagać w jego grzechu.
Ten fragment (czyli II Tes. 3:10-12) odnosi się do napominania braci w Kościele, co widać dobitnie w... jego kontekście, Rafale. 8)

W sytuacji przypadkowych żebraków należałoby się raczej skupić na "innych miejscach Pisma na ten temat". Czyli na temat pomocy przypadkowym żebrakom, którzy ani nie są naszymi wrogami, ani nas nie prześladują, ani nie są odrodzeni i nie znają II Listu do Tesaloniczan. :D

Jeśli Pismo o tym mówi, to raczej w tekstach dotyczących 2 kwestii: Stosunku do bliźniego (nawet, jeśli jest powszechnie pogardzanym Samarytaninem lub brudnym żebrakiem) oraz prowadzenia Ducha Świętego, bo Bóg nas prowadzi w szczegółowych sytuacjach (niesprzecznie z nauczaniem zawartym w Piśmie, oczywiście). Czyli najprostszą co do zachowań szczegółowych odpowiedzią byłoby: "Pytaj Pana, Robercie i proś, żeby Cię poprowadził w każdej z takich sytuacji".

Mnie akurat rok czy dwa lata temu Pan tak poprowadził przed "Biedronką" w tej sprawie, że mieliśmy dwójkę gości w tzw. "wieczór sylwestrowy", mogliśmy ich nakarmić i głosiliśmy im Ewangelię. Ale nie zawsze tak musi być, oczywiście.

Co do zasad ogólnych, to u mnie działają następujące (oprócz prowadzenia Ducha Świętego, które jest wobec nich nadrzędne):

1. Nigdy nie daję pieniędzy, tylko robię proszącemu zakupy (czasem po takiej propozycji już go nie ma zresztą).
2. Nie rozmawiam z nietrzeźwymi i mówię im, dlaczego.
3. Jeśli jest czas na chwilę rozmowy, to mówię o Bogu.
4. Jeśli mam pod ręką mały Nowy Testament, to przy okazji rozmowy daję ten prezent.
5. Zachęcam do skontaktowania się z noclegownią w Krakowie prowadzoną przez znajomych wierzących.
6. Osoby, które już znam i które nie skontaktowały się z nimi mimo mojej poprzedniej zachęty, albo omijają mnie z daleka, albo im mówię, że już się znamy.
7. Z niektórymi rozmawiam i się o nich modlę na miejscu.

Tekstów na temat traktowania bliźnich i ubogich cytować chyba nie muszę.

Autor:  wujcio [ Cz lis 05, 2015 9:33 pm ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Rafał napisał(a):
Czy z każdym biednym bliźnim i w każdej sytuacji należy się dzielić tym co się ma? Chyba nie, gdyż mamy inne miejsca Pisma do zastosowania, jak chociażby ten werset z 2 listu Pawła do Tesaloniczan (3 rozdział):

(10) Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je. (11) Albowiem dochodzą nas słuchy, że niektórzy pomiędzy wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami. (12) Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli.

Jak widać, nauka Ducha Świętego jest też taka, żeby jeśli ktoś z własnej woli nie pracuje i żyje nieporządnie, to należy go napomnieć, a nie wspomagać w jego grzechu.
Fakt, kontekst odnosi się do braci w kościele, ale czy nie można jednak wyciągnąć wniosku z ww. wersetu, co do naszego zachowania wobec - nie braci ?
Skoro od brata mam prawo wymagać, aby pracował, co oznacza, że jak nie pracuje to mogę mu nie pomóc ( oczywiście nie tak "od razu"), ale jednak mogę. To czy do innych ludzi, ale już nie z kościoła mam stosować inne kryteria ?
Trochę mi to wygląda na pewną obłudę ( ???), bo co, powiem bratu, że mogę mu nie pomóc, a bilźniemu, który nie pracuje muszę pomagać ?
Może coś gdzieś przeoczyłem, ale stosowałbym takie same kryteria.
Cytuj:
1. jak rozumiecie i stosujecie werset: "Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie" (Mt 5,41)?
Ja to rozumiem w ten sposób, że w czasach jak Jezus chodził po ziemi, Żydzi odmawiali pomocy np. Samarytanom. Już tylko z racji bycia samarytaninem mogłeś nie otrzymać pomocy.
Widzimy róźnicę pomiędzy dawaniem "komuś" i dawaniem "coś". Ww. werset mówi "komu", a nie mówi "co". Daj temu KTO cię prosi. A zatem nie istnieje kryterium, że komuś mogę nie pomóc, bo jest np. .... heretykiem (???).... nic mi nie przychodzi do głowy :) Sorry za toporny przykład. I jeszcze dwie uwagi: mam dać, ale jak poprosi i nie ma tam mowy, ile mam dać, a juz szczególnie, że mam dawać to co druga strona chce. A zatem intuicyjnie to rozumiemy w swoich sumieniach, że jak mnie pijak prosi" daj panie na flaszkę, to ze spokojem sumienia mam powiedzieć, nie dam, bo co prawda nie mogę odmówić "komuś" ale mogę odmówić "co" daję. Wyobrażam sobie sytuację, że nawet pijanem mógłbym dać, np. kupić mu ubranie, czapkę, szalik bo mróz itp.
Ale jak napisał Wawelski - prowadzenie DŚ jest po prostu niezbędne ! Prośmy Pana on nam da :)

Autor:  Rafał [ Pt lis 06, 2015 10:24 am ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Smok Wawelski napisał(a):
Ten fragment (czyli II Tes. 3:10-12) odnosi się do napominania braci w Kościele, co widać dobitnie w... jego kontekście, Rafale. 8)

Racja bracie, dzięki, trzeba to brać pod uwagę. Jednocześnie chyba ta nauka Pawła daje nam do myślenia, też tak ogólnie. Podobnie jak werset z Ew. Mateusza, czy Łukasza. Jednak we wszystkich przypadkach nie możemy pomijać kontekstu i podstawowego znaczenia. Pełna zgoda :)

Skupię się jeszcze na tej kwestii, trochę już poruszanej w postach. Czy spotykając nędzarza i ubogiego powinniśmy w ogóle wnikać, dlaczego jest w takim stanie, czy też bez wnikania mamy mu pomóc i już? W konsekwencji, czy np. mamy dawać pieniądze ubogiemu, który jest pijakiem (i dlatego jest ubogi) i wiemy, że otrzymane pieniądze przepije? Czy mamy pomagać ubogiemu, gdy mamy pewność, że może pracować, ale nie chce, gdyż woli korzystać z pracy cudzych rąk (z żebrania i państwowego socjalu wyciąga więcej, niż z pracy i mówi nam to prosto w oczy)?

Mamy wiele miejsc w Piśmie, które nakazują nam pomoc ubogim i litowanie się nad nimi. To jest bezdyskusyjne. Ale czy możemy świadomie wspierać grzech innych, nawet jeśli nie są odrodzeni, tylko z powodu tego, że są ubodzy? Czy ubogiemu, który jest kłamcą, leniem, krętaczem i naciągaczem, mamy bezrefleksyjnie pomagać materialnie, wiedząc o tym?

Jest kilka miejsc w Piśmie, które można tu chyba zacytować:
(3) Nawet ubogiego nie popieraj w niesłusznej sprawie. (2 Mojż. 23)
(6) Lepszy jest ubogi, który postępuje nienagannie, niż bogaty, który chodzi krętymi drogami. (Przysłów 28:6)
(1) Lepszy jest ubogi, który postępuje nienagannie, niż bogacz, który jest krętaczem i głupcem. (Przysłów 19:1)
(2) Jak długo sądzić będziecie niesprawiedliwie I stawać po stronie bezbożnych? Sela. (3) Bierzcie w obronę biedaka i sierotę, Ubogiemu i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość! (4) Ratujcie biedaka i nędzarza, Wyrwijcie go z ręki bezbożnych! (Psalmów 82:2-4)

Jeszcze raz podkreślę, wolę dać 10 razy osobie niepotrzebującej tak naprawdę, niż ominąć 1 raz taką, która faktycznie potrzebuje. Wolę być 10 razy naciągnięty, niż 1 raz źle rozpoznać sytuację.
Jednocześnie uważam, że bezrefleksyjne dawanie ubogim może nie być przejawem prawdziwej miłości, a raczej próbą uspokojenia własnego sumienia. Dużo łatwiej jest coś tam i szybko dać biednemu, niż zainteresować się jego losem.

Widzę podobne podejście w waszych postach.

Autor:  agape76 [ Pt lis 06, 2015 11:29 am ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Ja napiszę jak ja się zachowuję w takich sytuacja, rzeczywiście często w takich sytuacjach człowiek ma dylemat. Ja jestem wychowana w domu gdzie był alkohol zawsze, w otoczeniu gdzie mieszkałam wiele rodzin było dotkniętych problemem alkoholizmu. Moja mama do dzisiaj pije, więc na własnej skórze odczułam skutki.
Widzę schemat w działaniu alkoholików i jestem pewna że można im pomóc ale nie na ich warunkach, jesli pomagając im poddajemy się ich sugestiom to nie jest pomoc tylko zapewnianie im komfortu picia i to jest z każdym uzaleznieniem tak.
Niestety wiekszość bezdomnych boryka się z tym grzechem, ja osobiście nie daję takim osobom pięniedzy nigdy, jeśli mam coś do jedzenia to chętnie daję lub kupuję (miałam dwie lub trzy takie sytuacje że poszłam do sklepu kupić a jak wróciłam tej osoby już nie było). Większości po wstępnej rozmowie niestety okazuje się że chodzi im o pieniądze. Tak jak Smok wspominał ja też rozmawiam z takimi osobami, próbuje nawiązac rozmowę i nakierować na miejsce gdzie mogą uzyskać pomoc sama bym takim osobom pomogła ale niestety nie spotkałam jeszcze takiej sytuacji żeby ktoś chciał. Myślę że trzeba być mimo wszystko czujnym i mówić ewangelie takim osobom pomimo wszystko a to już ich odpowiedzialność co z tym zrobią.
Tak jak już powyżej wspominaliście prowadzenie przez Ducha Świetego jest niezbędne, ja poddając się mu po wielu wielu latach przestałam dawac się manipulowac mojej mamie która wzbudzała we mnie poczucie winy które było nieadekwatne do faktów.
Co jeszcze ważne, pamiętajmy że dając pieniądze osobie uzależnionej która to wyda na używkę, sponsorujemy późniejsze konsekwencje które dla rodziny tego człowieka i jego samego są bardzo dotkliwe.

Autor:  Smok Wawelski [ Pt lis 06, 2015 12:23 pm ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

wujcio napisał(a):
Fakt, kontekst odnosi się do braci w kościele, ale czy nie można jednak wyciągnąć wniosku z ww. wersetu, co do naszego zachowania wobec - nie braci? Skoro od brata mam prawo wymagać, aby pracował, co oznacza, że jak nie pracuje to mogę mu nie pomóc (oczywiście nie tak "od razu"), ale jednak mogę. To czy do innych ludzi, ale już nie z kościoła mam stosować inne kryteria? Trochę mi to wygląda na pewną obłudę (???), bo co, powiem bratu, że mogę mu nie pomóc, a bilźniemu, który nie pracuje muszę pomagać? Może coś gdzieś przeoczyłem, ale stosowałbym takie same kryteria.
Wujciu, Ty jak zwykle "lewą ręką do prawej kieszeni".... Po pierwsze, nic nie musisz i nie o tym rozmawiamy. Po drugie, kryteria podane w tekście cytowanym przez Rafała dotyczą braci w Kościele. W stosunku do niewierzących stosujemy kryteria ogólne dotyczące bliźnich zawarte w innych fragmentach Pisma. Po prostu mówiąc do brata możesz się odwołać do nauki apostolskiej. Mówiąc do niewierzącego nie odwołasz się do niej, bo on po prostu nie jest odrodzony. Możesz się odwołać do jego sumienia i poczucia przyzwoitości, ale nie do listów apostolskich. Gdzie tu widzisz obłudę?

Jak chcesz stosować te same kryteria w stosunku do odrodzonych i do ludzi o zatwardziałych sercach, którzy nie są w stanie spełnić biblijnych kryteriów dla chrześcijan, bo nie mają Ducha Bożego?

Autor:  Smok Wawelski [ Pt lis 06, 2015 12:52 pm ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Rafał napisał(a):
Skupię się jeszcze na tej kwestii, trochę już poruszanej w postach. Czy spotykając nędzarza i ubogiego powinniśmy w ogóle wnikać, dlaczego jest w takim stanie, czy też bez wnikania mamy mu pomóc i już? W konsekwencji, czy np. mamy dawać pieniądze ubogiemu, który jest pijakiem (i dlatego jest ubogi) i wiemy, że otrzymane pieniądze przepije? Czy mamy pomagać ubogiemu, gdy mamy pewność, że może pracować, ale nie chce, gdyż woli korzystać z pracy cudzych rąk (z żebrania i państwowego socjalu wyciąga więcej, niż z pracy i mówi nam to prosto w oczy)?
Nigdzie w Biblii nie jest napisane, że musimy ubogim dawać pieniądze. Tora stawia sprawę inaczej [II Mojż. 22:25; III Mojż. 19:10; 23:22]. Również V Mojż. 15:7-12 można przetransponować częściowo na naszą obecną rzeczywistość. To jest podstawa i do niej odwołuje się Pan Jezus, mówiąc o karmieniu ubogich w Łuk. 14:13. Nawet rozdanie wszystkiego ubogim nie powinno polegać na ich demoralizowaniu.

Rafał napisał(a):
Mamy wiele miejsc w Piśmie, które nakazują nam pomoc ubogim i litowanie się nad nimi. To jest bezdyskusyjne. Ale czy możemy świadomie wspierać grzech innych, nawet jeśli nie są odrodzeni, tylko z powodu tego, że są ubodzy? Czy ubogiemu, który jest kłamcą, leniem, krętaczem i naciągaczem, mamy bezrefleksyjnie pomagać materialnie, wiedząc o tym?
Nie i Tora ani Pan Jezus nie nauczają bezrefleksyjności w tej materii. To, co nazywam "duchem Prawa" (podobnie jak rozumie się ducha każdego prawa nawet dzisiaj) jest właśnie zrozumieniem istoty przykazań i intencji Prawodawcy, żeby je właściwie zinterpretować i zastosować.

Rafał napisał(a):
Jest kilka miejsc w Piśmie, które można tu chyba zacytować:
(3) Nawet ubogiego nie popieraj w niesłusznej sprawie. (2 Mojż. 23)
(6) Lepszy jest ubogi, który postępuje nienagannie, niż bogaty, który chodzi krętymi drogami. (Przysłów 28:6)
(1) Lepszy jest ubogi, który postępuje nienagannie, niż bogacz, który jest krętaczem i głupcem. (Przysłów 19:1)
(2) Jak długo sądzić będziecie niesprawiedliwie I stawać po stronie bezbożnych? Sela. (3) Bierzcie w obronę biedaka i sierotę, Ubogiemu i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość! (4) Ratujcie biedaka i nędzarza, Wyrwijcie go z ręki bezbożnych! (Psalmów 82:2-4)
Co do pierwszego przykładu, to znowu trzeba przeczytać kontekst czyli wersety 1-3. Oczywiście, popierać w niesłusznej sprawie nie można. Czy jednak dawanie lub niedawanie jałmużny jest popieraniem w jakiejkolwiek sprawie? Kolejne przykłady również nie bardzo są na temat, choć wydaje mi się, że rozumiem Twoje intencje. Przykazania dotyczące pomocy ubogim są tak skonstruowane, żeby ich nie demoralizować. Wystarczy je dokładnie przeczytać i wyciągnąć wnioski co do intencji Prawodawcy.

Rafał napisał(a):
Jeszcze raz podkreślę, wolę dać 10 razy osobie niepotrzebującej tak naprawdę, niż ominąć 1 raz taką, która faktycznie potrzebuje. Wolę być 10 razy naciągnięty, niż 1 raz źle rozpoznać sytuację. Jednocześnie uważam, że bezrefleksyjne dawanie ubogim może nie być przejawem prawdziwej miłości, a raczej próbą uspokojenia własnego sumienia. Dużo łatwiej jest coś tam i szybko dać biednemu, niż zainteresować się jego losem.
Tutaj miałbym dwie uwagi: Po pierwsze, czy pytasz Pana, co masz zrobić w poszczególnych sytuacjach? Bo przedstawiona zasada wydaje mi się trochę działaniem "na ślepo". A przecież Duch Boży nas prowadzi i Bóg do nas mówi. Co do drugiej części zgadzam się całkowicie - należy pomagać mądrze i wybierać to, co jest rzeczywiście lepsze dla człowieka, zamiast rzucić monetę i tym uspokoić swoje sumienie.

Autor:  Rafał [ Pt lis 06, 2015 1:12 pm ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Smok Wawelski napisał(a):
Tutaj miałbym dwie uwagi: Po pierwsze, czy pytasz Pana, co masz zrobić w poszczególnych sytuacjach? Bo przedstawiona zasada wydaje mi się trochę działaniem "na ślepo". A przecież Duch Boży nas prowadzi i Bóg do nas mówi.

Tak, oczywiście, pytam. Wierzę też w działanie i prowadzenie Ducha Świętego. Wierzę, że Bóg daje mądrość i w tych sprawach swoim dzieciom, jeśli tylko o tę mądrość proszą. Ja proszę.
Powyższe nie jest zasadą lecz wyjaśnieniem, że jeśli nie mam pewności co zrobić w danej sytuacji (ja nie zawsze mam dobre rozeznanie tak od razu), to raczej pomogę. Kilka razy mi w życiu wyszło tak, że pomogłem komuś biednemu, kto mnie okłamał. Trudno, stało się. Jego grzech, nie mój. Nie mam wyrzutów sumienia. Wolałbym jednak nie być w sytuacji w której na skutek mojej nadmiernej podejrzliwości nie pomogę osobie, która faktycznie będzie tej pomocy potrzebowała.

Autor:  wujcio [ So lis 07, 2015 6:59 pm ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Smok Wawelski napisał(a):
wujcio napisał(a):
Fakt, kontekst odnosi się do braci w kościele, ale czy nie można jednak wyciągnąć wniosku z ww. wersetu, co do naszego zachowania wobec - nie braci? Skoro od brata mam prawo wymagać, aby pracował, co oznacza, że jak nie pracuje to mogę mu nie pomóc (oczywiście nie tak "od razu"), ale jednak mogę. To czy do innych ludzi, ale już nie z kościoła mam stosować inne kryteria? Trochę mi to wygląda na pewną obłudę (???), bo co, powiem bratu, że mogę mu nie pomóc, a bilźniemu, który nie pracuje muszę pomagać? Może coś gdzieś przeoczyłem, ale stosowałbym takie same kryteria.
Po pierwsze, nic nie musisz i nie o tym rozmawiamy.
Po drugie, kryteria podane w tekście cytowanym przez Rafała dotyczą braci w Kościele. W stosunku do niewierzących stosujemy kryteria ogólne dotyczące bliźnich zawarte w innych fragmentach Pisma. Po prostu mówiąc do brata możesz się odwołać do nauki apostolskiej. Mówiąc do niewierzącego nie odwołasz się do niej, bo on po prostu nie jest odrodzony. Możesz się odwołać do jego sumienia i poczucia przyzwoitości, ale nie do listów apostolskich. Gdzie tu widzisz obłudę?

Jak chcesz stosować te same kryteria w stosunku do odrodzonych i do ludzi o zatwardziałych sercach, którzy nie są w stanie spełnić biblijnych kryteriów dla chrześcijan, bo nie mają Ducha Bożego?

Ad1.
Rafał napisał(a):
Czy z każdym biednym bliźnim i w każdej sytuacji należy się dzielić tym co się ma? Chyba nie, ...
Rozmawiamy. W ww. stwiedzeniu Rafała słowo "należy" znaczy "muszę".
Ad. 2.
Ja nie będę odwoływał się do niewierzącego z powołaniem się na 2 Tym 3:10-12 ( nie wiem skąd taki pomysł w ogóle). Ja będę odwoływał się do ww. wersetu dla uzasadnienia, że nie w każdej sytuacji muszę pomagać. Są sytaucje, w których po spełnieniu warunków, mogę bliźniemu odmówić pomocy. Zgodnie z zasadą, skoro bratu mogę, to i bliźniemu też.
Oczywiście trudno jest na ulicy, w stosunku do nieznajomego, ustalić, czy te kryteria zachodzą, ale ww. werset jest pomocy, do "zbadania" sprawy.
PS.
Biblia naucza, że należy pomagać i jak pomagać.

Autor:  RobertZ [ Wt lis 17, 2015 9:54 am ]
Tytuł:  Re: Mt5:41

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Pomogły mi uporządkować sprawę w głowie. Pozdrawiam

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/