www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Miłujcie żony jak Chrystus kościół
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=8&t=14
Strona 1 z 6

Autor:  sylka [ N maja 01, 2005 9:53 pm ]
Tytuł:  Miłujcie żony jak Chrystus kościół

Powiem tak, że słyszałam wieeeeeeeeele kazań , ktore bracia wygłaszali w stosunku do kobiet w kościele i pouczali, że maja być uległe swoim mężom.
I bardzo sie dziwie, bo chyba bracia powinni pouczac innych braci jak miłowac swoje żony?

A tu polecam fragment do rozważenia w kontekscie tego jak Chrystus miłuje kosciół:

Mar. 10:42-45
Ale Jezus zwoławszy ich, rzekł im: Wiecie, iż ci, którym się zda, że władzę mają nad narody, panują nad nimi, a którzy z nich wielcy są, moc przewodzą nad nimi.
Lecz nie tak będzie między wami; ale ktobykolwiek chciał być wielkim między wami, będzie sługą waszym;
A ktobykolwiek z was chciał być pierwszym, będzie sługą wszystkich.
Bo i Syn człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale aby służył, i aby dał duszę swą na okup za wielu.

Autor:  Paulos [ Pn maja 02, 2005 4:46 am ]
Tytuł:  Re: Miłujcie żony jak Chrystus kościół

Cytuj:
I bardzo sie dziwie, bo chyba bracia powinni pouczac innych braci jak miłowac swoje żony?


Cóż - skoro to mężczyznom Bóg powierza obowiązek nauczania w Kościele, więc powinni uczyć i mężczyzn i kobiety. Natomiast o kobietach (starszych) faktycznie czytamy:

Także i stare niewiasty niech chodzą w ubiorze przystojnym, jako przystoi świętym; niech nie będą potwarliwe, nie kochające się w wielu wina, poczciwych rzeczy nauczające;
Aby młodych pań rozumu uczyły, jakoby mężów swoich i dziatki miłować miały,
A były roztropne, czyste, domu pilne, dobrotliwe, mężom swym poddane, aby słowo Boże nie było bluźnione.
(Tyt. 2:3-5)

Tyle o tym jak powinno być.

A że czasem może się pewien szowinizm wkraść. Cóż. Człowiek ma skłonność do takiego działania, które jest JEMU WYGODNE. Duchowieństwo będzie np. chętnie mówić o tym jak to należy być poddanym "przełożonym", ale słowa o tym, że wszyscy są braćmi i że kaznodzieja ma być dla wierzących wzorem, a nie dyrektorem padają z ambon już rzadziej ;)

Sprzed wielu lat pamiętam jak przyjechał do nas pewien zasadniczy kaznodzieja, który piętnował poprawianie przez siostry "natury", upiększanie się, itd. A ubrany był jak z pudełeczka i starannie ogolony. Jakoś nie widział, że sam poprawia naturę ;)

Autor:  Grazyna [ Pn maja 02, 2005 3:19 pm ]
Tytuł: 

Mezowie nie tylko nie miluja swych zon jak nalezy( co niektórzy, rzecz jasna) ale jeszcze chetnie zrzucaja na nie odpowiedzialnosc za finansowanie domu, opieke nad dziecmi i w ogóle za caloksztalt. Tak im wygodniej. Powinno byc chyba wiecej nauczania na ten temat. Naprawde bardzo trudno jest byc ulegla zona, kiedy pracuje sie na trzech etatach, a kiedy sie wraca do odmu, to jeszcze trzeba podac do stolu obiad mezowi, który w tym domu siedzi od trzech godzin i odpoczywa(!) po pracy, a potem oprac dzieci, odrobic z nimi lekcje no a wieczorem...Bardzo trudno sie nie buntowac przeciw takiemu stanowi rzeczy. I kiedy sie potem slyszy w zborze o tym, jak to nalezy darzyc czcia meza, to az sie w kobietach gotuje. Ledwo zywa , z podkrazonymi oczami i w berecie na glowie stoi w kacie i pilnuje swoich pociech, kiedy maz oddaje sie dyskusji z bracmi i zabiera sie za nauczanie. To chyba jednak nie calkiem tak powinno wygladac...

Autor:  Paulos [ Pn maja 02, 2005 3:38 pm ]
Tytuł: 

Grazyna napisał(a):
Ledwo zywa , z podkrazonymi oczami i w berecie na glowie stoi w kacie i pilnuje swoich pociech, kiedy maz oddaje sie dyskusji z bracmi i zabiera sie za nauczanie. To chyba jednak nie calkiem tak powinno wygladac...


Polecam lekturę tekstu "Wzajemne obowiązki mężów i żon"
http://www.literatura.hg.pl/baxtrmar.htm

Dobrze jest ustalić co jest naprawdę potrzebne RAZEM i trzymać się tego. Ja dziękuję Bogu, że moja żona nigdy nie była mi przeszkodą do usługi Słowem, chociaż miała mi za złe (i pewnie słusznie) np. nadmierne zaangażowanie w internetowe dyskusje religijne. Innymi słowy wybrać ziarno, odsiać plewy i nawzajem pomagać sobie w realizacji swojego powołania.

Autor:  Grazyna [ Pn maja 02, 2005 4:05 pm ]
Tytuł: 

Przeczytalam polecana lekture. Tam jest napisane, jak powinno byc. A jesli tak nie jest i jedna ze stron nie ma nanjmniejszego zamiaru tego zmieniac? Zreszta, bycie malzonkiem nawet jesli wszystko jest w miare dobrze i tak jest bardzo trudne...I nadal uwazam , ze mezczyzni wiecej poiwnni slyszec o tym , jak byc mezem i ojcem, bo z tym ostatnim jest szczegolnie krucho.
W Polsce w ogole jest jakas moda na to, zeby wychowywaniem dzieci zajmowala sie tylko matka. Wime cos o tym, bo na wywiadówki do mnie przychodza prawie wylacznie same mamy i babcie. OJCOWIE, GDZIE JESTESCIE!!!

Autor:  slawik [ Wt maja 03, 2005 7:34 pm ]
Tytuł: 

Nie jestem jeszce mężem i ojcem, ale mam fajny przykład mojego brata w Chrystusie i rodzonego w jednym. To on chdzi na wywiadówki odrabia lekcje ze starszą córką (9 lat, młodsza ma 5 miesięcy), pracuje czasem 12 godz. bo taka firma, chodzi z dzieckiem na próby zespołu tańca i choreografii, 10 lat po ślubie kochają się jak dwa aniołki, bogate w doświadczenie. Mówię Wam, nie kituję, normalnie fuell wypas, też tak chcę.
Bracia na prawdę watro.

Autor:  tęcza [ Śr maja 04, 2005 3:16 pm ]
Tytuł: 

:D Drogie siostry ,mężatki.Nauczania są potrzebne,jak najbardziej,ale bez naszej usilnej modlitwy o naszych drogich mężów i wsparcia z naszej strony niewiele z samych nauczań będzie.Taka modlitwa działa w dwie strony- pozwalacie Bogu zmieniac swoich mężów według Jego woli( a nie według swoich pragnień) 8) , a przy okazji Bóg zmienia nas(tak to juz jest).I chwała Mu za to ,bo On najlepiej wie czego nam trzeba.
Acha, i pamiętajmy w modlitwach i na codzien ze nasi mąłżonkowie sa darem od Boga( choc nie zawsze sie z tym zgadzamy :roll: )

Autor:  sylka [ Śr maja 04, 2005 3:28 pm ]
Tytuł: 

Na to mowię amen Tęcza

Autor:  Smok Wawelski [ Śr maja 04, 2005 6:21 pm ]
Tytuł: 

Sylko,

Polecam Ci artykuł "I błogosławił im Bóg - nauczanie o małżeństwie" znajdujący się w dziale Artykuły|Nauczanie przy Ulicy Prostej.

Grażyno,

Cała Biblia i wszystkie przykazania mówią o tym, jak powinno być. Moc do wykonania ich pochodzi od Boga i dlatego "nie są one uciążliwe" [I Jana 5:2-4]. On daje chcenie i On daje wykonanie [Flp. 2:12], a my jesteśmy... pomiędzy chceniem, które od Niego pochodzi, a wykonaniem będącym Jego dziełem. Do nas należy decyzja i modlitwa. Najgorsze jest to, że najczęściej patrzymy na współmałżonka, aż on pierwszy zacznie się zachowywać "po Bożemu" względem nas. Tymczasem prawdziwa miłość objawiła się w ten sposób, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł [Rzym. 5:8].

Czyli dawanie bez oglądanie się na to, co otrzymamy w zamian i czy w ogóle otrzymamy. Jesteśmy ze Smoczycą 18 lat po ślubie i każde z nas musiało stoczyć własną walkę z własnym starym człowiekiem, żeby zająć się własną postawą w małżeństwie, zamiast oczekiwać poprawy od siebie nawzajem. Z całą pewnością artykuł proponowany na początku jest owocem życiowej praktyki, a nie tylko biblijnej teorii. U nas było tak, że ja musiałem zająć pozycję przywódcy miłującego i pielęgnującego swoją żonę, a Smoczyca musiała podjąć ryzyko uległości i stać się moją pomocą - Chcę Wam powiedzieć, drogie Siostry, że to działa! - może Smoczyca skrobnie coś i w tej materii jako doświadczona mężatka... :D

Ciekawe, czy w Waszych zborach istnieje praktyka napominania braci i sióstr w sprawie grzechu, jakim jest niebiblijna postawa wobec współmałżonka (co jest raczej widoczne dla innych). A może wszyscy członkowie zboru trzymają się wzajemnie w szachu, mając "haka" na każdego z pastorem włącznie? :D

Aha, Smoczyca mówi, że Bóg mnie zmienił - dawniej wolałem "oddawać się posłudze i dyskusjom z braćmi", a pewne sprawy w domu leżały całkowicie odłogiem i ona musiała robić to, czego ja nawet nie zauważałem. Bóg jest Bogiem cudów i z całą pewnością chce, zebyśmy byli w naszych małżeństwach szczęśliwi.

Autor:  sylka [ Śr maja 04, 2005 10:16 pm ]
Tytuł: 

No to chwala Bogu za wasze małżenstwo. Kazdy ma swoje doswiadczenia.
Ja mam 12 lat stazu. I jak najbardziej widze , ze trzeba sobie nawzajem sluzyc, nawzajem pomagac, nawzajem szanowac . Nie moze jeden nad drugim panować , ale mamy miec do siebie wzajemną miłość.

Autor:  Smok Wawelski [ Śr maja 04, 2005 11:12 pm ]
Tytuł: 

sylka napisał(a):
Nie moze jeden nad drugim panować , ale mamy miec do siebie wzajemną miłość.


Obawiam się, że cały czas nie rozumiesz dość podstawowych rzeczy. Twoim Panem jest Jezus. Twoją głową jest mąż. Jezusowi jesteś winna bezwzględne posłuszeństwo. Mężowi - dobrowolną uległość. Tak mówi Słowo Boże. Istnieje różnica między jednym a drugim, chociaż w ogniu cielesnej walki o "równouprawnienie" nie zawsze tę różnicę widać. :)

Autor:  sylka [ Śr maja 04, 2005 11:25 pm ]
Tytuł: 

Nie napisalam tego po to abys mnie pouczał Smoku :wink:

Autor:  Smok Wawelski [ Śr maja 04, 2005 11:45 pm ]
Tytuł: 

sylka napisał(a):
Nie napisalam tego po to abys mnie pouczał Smoku :wink:


A ja nie napisałem, że jestem panem swojej żony. Napisałem do Ciebie, żeby Ci ulżyć w cierpieniu spowodowanym lękami przed panowaniem kogoś nad kimś. Jeśli tak bardzo nie znosisz pouczania, to przyjmij moje słowa w charakterze sugestii. :D

Autor:  itur [ Cz maja 05, 2005 8:31 am ]
Tytuł: 

Sylce w cierpieniu moze ulzyc tylko smierc... wlasnego ego. Ale widac nie ma ochoty umierac. Trzyma sie niezle twardzielka! :wink:

Autor:  sylka [ Cz maja 05, 2005 10:38 am ]
Tytuł: 

Itur, nie będę brać przykladu z ciebie i nie odpowiem ci wg twojego poziomu.

Strona 1 z 6 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/