www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Ogródek CK
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=3&t=1068
Strona 10 z 12

Autor:  agnieszkas [ So lip 10, 2010 7:02 am ]
Tytuł: 

Czy przekonanie o wlasnej "swietej racji" konczy sie znakiem zapytania ?

Autor:  Axanna [ So lip 10, 2010 7:16 am ]
Tytuł: 

A kogo pytasz? Jezeli mnie, to spojrz jeszcze raz na moja wypowiedz, do strzepa z ktorej sie odnioslas - Twoje 'pytanie' wstawilas akurat nad odpowiedzia na niego, latwo to dostrzezesz, musisz tylko zaslone nienawisci z oczu zdjac, a ja ci nawet pomoge - cytat o sadzie - zycze powodzenia!

Autor:  agnieszkas [ So lip 10, 2010 7:21 am ]
Tytuł: 

teraz widze, ze bardzo cierpisz.

Autor:  Axanna [ So lip 10, 2010 7:29 am ]
Tytuł: 

agnieszkas napisał(a):
teraz widze...
to cud !

Autor:  agnieszkas [ So lip 10, 2010 7:36 am ]
Tytuł: 

Axanna napisał(a):
agnieszkas napisał(a):
teraz widze...
to cud !

Chcialabym zebys i Ty przejrzala, ze nie tylko Ty cierpisz i w dodatku ranisz innych czego nie widzisz. Wszyscy sie ranimy nawzajem, bo wszyscy cierpimy, nie jestes jakims wyjatkiem, kazdy swoj ciezar niesie.

Autor:  Axanna [ So lip 10, 2010 7:44 am ]
Tytuł: 

agnieszkas napisał(a):
Axanna napisał(a):
agnieszkas napisał(a):
teraz widze...
to cud !

Chcialabym zebys i Ty przejrzala...

Bardzo chetnie, ale ty mi pomoz i napisz co Masz do mnie, bo mimo wszystko - to nie ja chodze za Toba ze zlńsliwosciami. Najlepiej na pw..

Autor:  agnieszkas [ So lip 10, 2010 7:50 am ]
Tytuł: 

Axanno Tobie (kazdemu z nas) pomoc moze tylko Bog.

Róża napisał(a):
P.S.Axanno...nie cofniesz dnia wczorajszego,ale Bóg ma przyszłość...dobrą przyszłość...a jeśli popełniłaś gdzieś błąd-na pewno w odpowiednim czasie Ci o tym powie..
Najpierw opatrzy rany i uzdrowi serce bo wierzę,że największą moc ma przebaczenie tym,którzy nas skrzywdzili-to cud,który czyni Bóg i Jego łaska-dopiero z tego miejsca jesteśmy w stanie ocenić czy i my nie popełniliśmy błędów..Niech Pan będzie z Tobą Droga Siostro :)

Autor:  Scarlett Lloyd [ So lip 10, 2010 12:02 pm ]
Tytuł: 

Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwe i nieprawdziwe stwierdzenie, że jeśli żona jest kochająca to mąż jej nie zostawi. Ludzie często depczą miłość i uganiają się za swoimi pożądliwościami. Polecam książkę Iris Murdoch "Machina miłości czystej i wszetecznej", która w przystępny sposób i krok po kroku pokazuje, jak facet który miał wszystko z kochającą żoną na czele zaczął ją zdradzać i w końcu zostawił.

Autor:  Róża [ So lip 10, 2010 3:24 pm ]
Tytuł: 

Scarlett Lloyd napisał(a):
Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwe i nieprawdziwe stwierdzenie, że jeśli żona jest kochająca to mąż jej nie zostawi.

Też tak uważam,bo choć książki nie znam...to znam osobiście dwie kobiety,które zrobiły wszystko co po ludzku i po Bożemu można było zrobić...a jednak mężowie odeszli do innych :(
Jeden z nich nawet mienił się wierzacym. :(
Dobrze,że stało się to na tyle dawno,że mam okazję także oglądać wierność i wspaniałość Boga wobec tych kobiet,ich życia i przyszłosci...
Stąd nie tylko mam nadzieję,ale wierzę czyli WIEM,że dla Axanny też Bóg dobrą przyszłość przygotował..
A Ty Axanno,Droga Siostro nie trać nadziei-ufaj Jemu,Jego łasce i miłosierdziu..

Autor:  Owieczka [ So lip 10, 2010 4:30 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Ck, mam kuzynke, ktora musze powiedziec jest psychiczna i maz z nia jakos jest juz ok 14 lat

Miałam na myśli raczej sytuację odwrotną- osoba chora psychicznie opuszcza współmałżonka.

Rozkłd związku nie następuje nagle. Mężczyzna nie staje się nagle draniem, tak jak kobieta nie zostaje nagle kimś, z kim nie można wytrzymać. Pomijając pary, które zawarły małżeństwo z przymusu( dziecko w drodze, presja rodziny, ucieczka przed domem rodzinnym) takowa para przecież najpierw się w sobie zakochuje, planują wspólną przyszłość, pierwsze miesiące/lata jakoś się układają. I nagle się okazuje, że on zdradza, albo ona, że nie potrafią ze sobą rozmawiać, że nawet się nie lubią. Najłatwiej obarczyć winą kogoś, kto ma bardziej widoczne grzechy na sumieniu. Ale dlaczego tak się stało? To już inna historia...
Nie biorę pod uwagą w tych rozważaniach uzależnień, bo to inna bajka.

Bardzo trudno jest nam zobaczyć nasze złe postępowanie, szczególnie w przypadku kiedy jesteśmy skrzywdzeniu( obiektywnie skrzywdzeni). Poczucie krzywdy i żal wykrzywia obraz samego siebie. Łatwiej nam zobaczyć całą winę w krzywdzicielu. Nie chcemy się sobie uczciwie przyjrzeć. A przecież nawet jeśli część winy leży po naszej stronie, to n i e usprawiedliwia to krzywdziciela.

Autor:  agnieszkas [ So lip 10, 2010 4:43 pm ]
Tytuł: 

Siostry, macie wszystkie racje.

Autor:  Milenka [ So lip 10, 2010 5:08 pm ]
Tytuł:  ogródek ck

nie wiem czy małżeństwo jest z miłości.Czy może polega na przebywaniu z kimś jeszcze a nie tylko z samym sobą.I byciu w porządku wobec tej osoby.

Autor:  Axanna [ So lip 10, 2010 5:11 pm ]
Tytuł: 

A ja to coraz mniej rozumiem... chodzi mi raczej o post Owieczki - ale sprawa nie w tym, ze mi sie "nie chce uczciwie przyjrzec sie siebie"... mi sie chce i ja wiem, ze nie jestem idealem, ale czy ktokolwiek z ludzi nim jest? Czy zwiazek dwojga nie polega wlasnie na przebaczeniu i odpuszczeniu wzajemnie wad, jakie u siebie nawzajem widza?

Niczego juz nie rozumiem... bo wychodzi, ze w sumie wystarczy, ze nie jestes doskonaly i to juz wystarczy, by wlozyc na tego kogos "czesc winy" za rozpad malzenstwa...

Skoro tak, to owszem - jestem wspolwinna temu, ze maz mnie oszukal i zdradzil, poniewaz nie potrafilam byc idealem kobiety, a nawet mialam i mam swoje wady! - w roznicy zapewne od innych, ktorych mezowie nie zdradzaja i nie porzucaja... tak to moja wina, faktycznie trzeba sie dziwic, jak moj maz ze mna tyle wytrzymal - mam nadzieje, ze na tym przynajmniej czesciowo potrzafilam dorownac oczekiwaniom...

Autor:  Owieczka [ So lip 10, 2010 5:14 pm ]
Tytuł: 

A czym jest dla Ciebie miłość?
Para młodych ludzi najpierw się w sobie zakochuje. Lubią swoje towarzystwo, są dla siebie atrakcyjni- także fizycznie.
Pobierają się.
I dalej- wygasa ten pierwszy "żar", pojawiają się trudne sytuacje- ale właśnie dlatego, że się kogoś kocha- to znosi się to, modli, czeka. Walczy o związek. Pielęgnuje go.
Wiem, że truizmem stało się powiedzenie, ze "miłość to nie emocje", ale naprawdę tak jest. Emocje są różne. Bywało, że nienawidziłam osoby, które przecież kochałam :wink:
Pamięam taki kawałek książki, którą kiedyś czytałam- żona napisała do męża liścik po kłótni: "nienawidzę cię- twoja na zawsze Marta" :lol:

Autor:  agnieszkas [ So lip 10, 2010 5:19 pm ]
Tytuł: 

To prawda, ze "milosc to nie emocje", ale milosci emocje towarzysza i to jeszcze jakie....!, jak u "tej" Marty. :lol:

Strona 10 z 12 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/