www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Dylemat (Studia)
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=10&t=2021
Strona 1 z 2

Autor:  Magda1993 [ Wt cze 18, 2019 5:50 pm ]
Tytuł:  Dylemat (Studia)

Witam,od czasu nawrócenia bardzo męczy mnie pewien temat a mianowicie studia które zaczęłam. Jest to Psychologia,którą przed nawróceniem bardzo się interesowałam,poświęciłam już na te studia dość sporo czasu i przede wszystkim pieniędzy(rok studiów kosztuje ponad 9 tys zł.) na które bardzo ciężko pracowałam. Zostały mi 2 lata do końca i tak teraz jakoś zbyt stoi mi to w sprzeczności z wiarą,nawet już niczym się nie interesuję tylko staram się po prostu zaliczyć i zapomnieć. Sumienie mi nie pozwala już się nawet uczyć tego co wiem, że nie jest w zgodzie z Bogiem. Szukałam odpowiedzi u braci w zborze i jedni mówią żebym skończyła już to a inni, że nie. Nie wiem już co mam robić.Może Wy mi pomożecie na tym forum. Bardzo na to liczę :D

Autor:  Anusia [ Wt cze 18, 2019 10:34 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Witaj Magdo,

Jeśli pozwolisz to napiszę jak to było u mnie na studiach.
Przed 4 rokiem studiów inżynierskich na ciężką odmianę nowotworu zachorowała moja mama, którą się opiekowałam ja i najbliżsi. Mimo to postanowiłam rozpocząć kolejny semestr studiów(specjalizacja analiza i ocena żywności, studia płatne, zaoczne). Z siódmego semestru zostało mi do zaliczenia dwa egzaminy. Niestety wtedy stan mamy się pogorszył. Postanowiłam iść z tym do dziekana, który zadecydował bym zakończyła studia i oddała legitymację studencką. Automatyczne zabrano mi stypendium za wysoką średnią z poprzedniego roku. Jedynie pani w sekretariacie była oburzona zachowaniem dziekana i kazała zachować legitymację. Po około 3 miesiącach od tej sytuacji moja mama zmarła pojednawszy się wczesniej z Panem Bogiem przyjmując ofiarę Pana Jezusa.
Kolejny rok studencki rozpoczęłam z innym rocznikiem. Pan Bóg pobłogosławił tak, że prace inżynierską mogłam robić u siebie w zakładzie pracy. Praca była na wysokim poziomie pracy magisterskiej i wykładowcy, którzy zapoznali się z tą pracą byli pod jej wrażeniem.
Kolejny rok studiów tym razem magisterskich rozpoczęłam dzięki finansowaniu pracodawcy, ale ich nigdy już nie skończyłam. Dlaczego? Z kilku przyczyn, m.in brak czasu dla Boga jak i drażniło mnie zachowanie studentów (ściąganie, brak reakcji wykładowców na ściąganie innych). Bałam się też, że i ja zabrnę w grzech ( też zdarzało mi się zerkać przez co miałam później obciążone sumienie). Nie wiedziałam co robić. Z jednej strony chciałam zachować czystość a z drugiej zaświadczyć jednej pani profesor (udało mi się tylko profesorowi). Poprosiłam o modlitwę Ciocię i poprosiłam by spytała się jakie jest zdanie Pana Boga( Ciocia często słyszy odpowiedź Bożą). Ciocia bardzo szybko uzyskała odpowiedź. Ze studiów zrezygnowałam a za semestr pieniądze w ratach oddałam pracodawcy.
Osobiście uważam, że psychologia jest zaprzeczeniem chrześcijaństwa i ja (powtarzam ja) bym zrezygnowała. To jednak musi wypływać z Ciebie, by szatan kiedyś Cię nie zamęczył wyrzutami jeśli zrezygnujesz z dalszej edukacji w tym kierunku.

Autor:  Magda1993 [ Śr cze 19, 2019 6:29 am ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Anusia dziękuję za odpowiedź,też tak teraz myślę o tych studiach i nie wiem,jeszcze nie podjęłam decyzji ale z drugiej strony chcę skończyć studia i nie mam pojęcia na jaki inny kierunek mogłabym pójść. Gdy teraz po nawróceniu słucham wykładów czy muszę napisać pracę odnośnie samorozwoju czy jak te studia usprawiedliwiają grzech to strasznie się denerwuję. Już nie jestem w stanie studiować jak kiedyś.

Autor:  Rafał [ Śr cze 19, 2019 10:22 am ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

To jest na pewno trudna decyzja i tylko ty możesz ją podjąć, wiadomo.

Już sama widzisz, że te akurat studia są mocno antychrześcijańskie. Ja bym się jeszcze na twoim miejscu zastanowił, gdzie po takich studiach miałabyś pracować. Porzucenie studiów będzie miało swoje konsekwencje, tak jak i kontynuacja.

Niech Bóg obdarzy się mądrością w tej sprawie.

Autor:  Magda1993 [ Śr cze 19, 2019 10:47 am ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Teraz wiem napewno,że w branży pracować nie będę. Ale chcę mieć skończone studia i teraz studiuję bez ,,wnikania'' w to na zasadzie zdać i zapomnieć. Kiedyś czytałam książki w tej tematyce i się interesowałam. Na dzień dzisiejszy raz mam przekonanie żeby to skończyć już bo kosztowało tyle pieniędzy ,czasu i stresu a innym razem czuje że sama siebie oszukuję. A jasnej odpowiedzi mimo że się o to modlę nie otrzymałam jak do tej pory i nie umiem rozeznać. Jak tak się zastanawiam nad tym to nie wiem czy jest jakiś naprawdę neutralny kierunek studiów teraz zwłaszcza że jestem raczej humanistką.

Autor:  wujcio [ Śr cze 19, 2019 3:33 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Magda1993 napisał(a):
Witam,od czasu nawrócenia bardzo męczy mnie pewien temat a mianowicie studia które zaczęłam. Jest to Psychologia,którą przed nawróceniem bardzo się interesowałam,poświęciłam już na te studia dość sporo czasu i przede wszystkim pieniędzy(rok studiów kosztuje ponad 9 tys zł.) na które bardzo ciężko pracowałam. Zostały mi 2 lata do końca i tak teraz jakoś zbyt stoi mi to w sprzeczności z wiarą,nawet już niczym się nie interesuję tylko staram się po prostu zaliczyć i zapomnieć. Sumienie mi nie pozwala już się nawet uczyć tego co wiem, że nie jest w zgodzie z Bogiem. Szukałam odpowiedzi u braci w zborze i jedni mówią żebym skończyła już to a inni, że nie. Nie wiem już co mam robić.Może Wy mi pomożecie na tym forum. Bardzo na to liczę :D
Zostały ci 2 lata, ja bym skończył ! Przecież nie będziesz musiała pracować w zawodzie !

Autor:  Magda1993 [ Śr cze 19, 2019 7:22 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Wujcio dziękuję za odpowiedź,właśnie się zastanawiam nad tą opcją ale chciałam poznać więcej opinii ludzi nawróconych :)
Zastanawia mnie jedna rzecz czy same uczestniczenie w tego typu wykładach bez akceptacji tego co mówi duża większość założeń psychologii jest złe skoro ja się z tym nie zgadzam i nie praktykuję tego.

Autor:  Angelka [ Śr cze 19, 2019 9:14 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

"Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie" I Tes. 5:22

Nie bój się zrezygnować ze zła- nawet, jakbyś miała przez to ponieść straty finansowe. Dz. Ap. 19: 8- 20 (szczególnie wers 19).

Niech Imię Pana Jezusa będzie wielbione.

Autor:  ppajda [ Cz cze 20, 2019 11:22 am ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Magda1993 napisał(a):
Sumienie mi nie pozwala już się nawet uczyć tego co wiem, że nie jest w zgodzie z Bogiem. Szukałam odpowiedzi u braci w zborze i jedni mówią żebym skończyła już to a inni, że nie. [...] Ale chcę mieć skończone studia i teraz studiuję bez ,,wnikania'' w to na zasadzie zdać i zapomnieć. [...] Na dzień dzisiejszy raz mam przekonanie żeby to skończyć już bo kosztowało tyle pieniędzy ,czasu i stresu a innym razem czuje że sama siebie oszukuję. A jasnej odpowiedzi mimo że się o to modlę nie otrzymałam jak do tej pory i nie umiem rozeznać.

Magdo, jak dla mnie nieco zagmatwane to jest:
- Sumienie nie pozwala Ci się tego uczyć, a jednak...
- ...chcesz skończyć te studia.
- Raz masz przekonanie, żeby je skończyć,...
- ...innym razem z kolei, że sama siebie oszukujesz.
- Jedni wierzący mówią, żebyś skończyła te studia,...
- ...a inni z kolei, żebyś ich nie skończyła (a te sprzeczne rady na dodatek w jednym i tym samym zborze).

W obliczu tej mnogości wzajemnie sprzecznych sygnałów moim zdaniem nie wystarczy kierować się zdroworozsądkową radą "z boku" - czyli od ludzi. Uważam, że bez alternatywy jest szukanie rady "z góry" - od Boga. Owszem, Pan może przez braci i siostry, czy też w inny sposób przemówić, dać Ci pokój, poprowadzić. Ale wtedy się o tym wie, że to Pan daje sygnały przez ludzi, okoliczności itp. Szukaj Bożej rady i jego pokoju. Twój Pan jest samym tego źródłem:

"Albowiem dziecię narodziło się nam, syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju" (Iz. 9:5)

Magda1993 napisał(a):
Jak tak się zastanawiam nad tym to nie wiem czy jest jakiś naprawdę neutralny kierunek studiów teraz zwłaszcza że jestem raczej humanistką.

Nie chcę umniejszać funkcji zdrowego rozsądku i planowania u ludzi wierzących. Bóg dał nam rozum, żebyśmy go używali. Jednak jestem przekonany, że dla dzieci Bożych ostatecznym, głównym wyznacznikiem w decyzjach życiowych nie powinien być rozsądek. Gdyby Mojżesz kierował się przede wszystkim rozsądkiem, pozostał by w "strefie komfortu" na dworze faraona, zapewniając sobie (i swojej przyszłej rodzinie) przyszłość. Ale nie pozostał na dworze faraona, choć z perspektywy tego życia (na ziemi) było to bardzo nierozsądne. A to dlatego, bo zrozumiał, że jego miejsce jako członka ludu Bożego nie jest w pałacu, nie jest nawet na tej ziemi.

"Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę" (Hebr. 11:24-26)

Dlatego uważam, że dzieci Boże nie powinny stawiać na pierwszym miejscu (bez względu na cenę) planowania przyszłości. Wszak skąd wiesz, czy za rok przez psychologiczne pranie mózgu nie popadniesz w grzech i zwiedzenie? Nie mówię, że tak musi się stać, jednak Bóg zna przyszłość i On wie, czy będziesz miała tego typu problemy z powodu tych studiów, czy nie. Dlatego w sferach zagrożenia szczególnie jesteśmy zdani na jego mówienie, prowadzenie i radę.

Magda1993 napisał(a):
Zastanawia mnie jedna rzecz czy same uczestniczenie w tego typu wykładach bez akceptacji tego co mówi duża większość założeń psychologii jest złe skoro ja się z tym nie zgadzam i nie praktykuję tego.

Bóg może (prze)prowadzić wierzącego nawet na wysokiej funkcji w bezbożnym, pogańskim rządzie (Dan. 2:48), ale bez Bożego prowadzenia - z własnego napędu - takie otoczenie może stać się duchowym sidłem.

Autor:  Owieczka [ Cz cze 20, 2019 12:59 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Do ukończenia studiów zostały Ci dwa lata. Czyli już trzy masz za sobą- to długo. Rozpoczęcie nowych studiów oznaczałoby stratę trzech lat.
Jesteś humanistką- prawdopodobnie rozpoczęłabyś studia humanistyczne. Na każdych tego typu studiach są dzisiaj przedmioty, które zawierają treści niezgodne ze Słowem Bożym. Akurat kończę filologię angielską i też musiałam przebrnąć przed przedmioty, na których nauczano mnie bzdur zahaczających o bluźnierstwo (np. ideologia gender, kinezjologia edukacyjna). Zatem skończenie jakichkolwiek studiów humanistycznych oznacza ryzyko napotkania takich akademickich potworków.

Po zdobycia tytułu mgr możesz ukończyć studia podyplomowe (do dwóch lat), które umożliwią Ci zmianę profilu zawodowego. Możesz zostać terapeutą, który będzie korzystał zarówno z wiedzy zdobytej na studiach (na pewno nie wszystko jest złe) i jednocześnie posługiwać się Słowem Bożym. Są jakieś korzyści ze skończenia tych studiów, ich porzucenie nie gwarantuje Ci niczego poza utratą trzech lat i koniecznością podjęcia pracy zawodowej w zupełnie innym profilu(lub konieczność zdobywania kwalifikacji na nowo).
Jako osoba z przebytą i zdiagnozowaną depresją mogę powiedzieć, że terapeuci jednakowoż są potrzebni w świecie, gdzie ciężko o prawdziwe Boże kościoły i normalne relacje z wierzącymi. Wierzący terapeuta to skarb w pewnych okolicznościach. Poza tym ukończenie podyplomówki (3 lub 4 semestry) dałyby Ci szansę na szybkie przekwalifikowanie się.

Oczywiście możesz też pójść za radą Ppajdy,rzucić studia całkiem i podjąć jakąś pracę fizyczną lub na nowo próbować zdobywać kwalifikacje zawodowe w imię wierności Bożym zasadom. Być może tak będzie dobrze, nie wiem. Musisz to rozpatrzeć we własnym sumieniu. Ja nie rzuciłam studiów mimo tego, że musiałam zdać pewne przedmioty, które zaserwowały mi takie a nie inne treści. Zaliczyłam to tak samo, jak moje córki zaliczyły w szkole średniej teorię ewolucji (mimo, że była im podawana jako fakt). Mogły rzucić szkołę po skończeniu 18 roku życia, ale jednak zdały maturę.

Gdybyśmy mieli sztywno się trzymać zasad, to żaden chrześcijanin nie zrobiłby nawet matury.

No, ale ja tam nie wiem. Może tak trzeba.

Autor:  ppajda [ Cz cze 20, 2019 1:28 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Owieczka napisał(a):
Oczywiście możesz też pójść za radą Ppajdy,rzucić studia całkiem i podjąć jakąś pracę fizyczną lub na nowo próbować zdobywać kwalifikacje zawodowe w imię wierności Bożym zasadom.

Za przeproszeniem: czytając ponownie mój wpis, na który się powołujesz, nie dostrzegam, jakobym gdziekolwiek poradził, ażeby "rzucić studia całkiem".

Poradziłem natomiast, żeby radzić się Pana, kierować się głównie jego radą i osobistym prowadzeniem i od tego uzależnić dalsze postępowanie. Że "ostatecznym, głównym wyznacznikiem w decyzjach życiowych nie powinien być rozsądek". Ostrzegłem, że pozostanie w (jakimkolwiek skażonym) otoczeniu z własnego napędu i wyboru - nie bacząc na wolę Bożą - może być niebezpieczne. Daniel, mąż Boży, którego przykład przytoczyłem, przebywał w skażonym, zdradliwym, bezbożnym otoczeniu, ale sam Bóg go w tym prowadził, a on był tego świadomy. Z szukania tego prowadzenia w modlitwie nie był gotów zrezygnować nawet pod groźbą śmierci w lwiej jamie. Bierzmy z niego przykład. To nam oszczędzi niejedną katastrofę.

Autor:  Magda1993 [ Cz cze 20, 2019 4:07 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

ppajda napisał(a):
Magdo, jak dla mnie nieco zagmatwane to jest:
- Sumienie nie pozwala Ci się tego uczyć, a jednak...
- ...chcesz skończyć te studia.
- Raz masz przekonanie, żeby je skończyć,...
- ...innym razem z kolei, że sama siebie oszukujesz.
- Jedni wierzący mówią, żebyś skończyła te studia,...
- ...a inni z kolei, żebyś ich nie skończyła (a te sprzeczne rady na dodatek w jednym i tym samym zborze).

Zagmatwane bo myślę,że to jedna z najtrudniejszych decyzji w moim krótkim życiu i już mi się wszystko miesza od tego rozmyślania :) Zważając na fakt,że nikt mi na te studia nie dał,musiałam sama ciężko zapracować.

ppajda napisał(a):
Dlatego uważam, że dzieci Boże nie powinny stawiać na pierwszym miejscu (bez względu na cenę) planowania przyszłości. Wszak skąd wiesz, czy za rok przez psychologiczne pranie mózgu nie popadniesz w grzech i zwiedzenie? Nie mówię, że tak musi się stać, jednak Bóg zna przyszłość i On wie, czy będziesz miała tego typu problemy z powodu tych studiów, czy nie. Dlatego w sferach zagrożenia szczególnie jesteśmy zdani na jego mówienie, prowadzenie i radę.

Tego nie mogę wiedzieć niestety,tylko Bóg to wie.


Owieczko zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Przeglądałam już nawet inne możliwe kierunki studiów i ich programy i tak na dobrą sprawę nie jestem w stanie znaleźć takiego,który nie miał by czegoś nieodpowiedniego dla chrześcijan i który by mi odpowiadał. No i niestety jak napisałaś jestem humanistyką nad czym ubolewam. Nie wyobrażam sobie nie skończyć jednak jakichś studiów bo na pewno bym żałowała i w końcu coś bym zaczęła znowu. Gdyby moje nawrócenie dokonało się przed nawróceniem nawet bym się nie zastanawiała i nie poszła po prostu na ten kierunek.

Autor:  Owieczka [ Cz cze 20, 2019 5:08 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Cytuj:
Poradziłem natomiast, żeby radzić się Pana, kierować się głównie jego radą i osobistym prowadzeniem i od tego uzależnić dalsze postępowanie. Że "ostatecznym, głównym wyznacznikiem w decyzjach życiowych nie powinien być rozsądek". Ostrzegłem, że pozostanie w (jakimkolwiek skażonym) otoczeniu z własnego napędu i wyboru - nie bacząc na wolę Bożą - może być niebezpieczne. Daniel, mąż Boży, którego przykład przytoczyłem, przebywał w skażonym, zdradliwym, bezbożnym otoczeniu, ale sam Bóg go w tym prowadził, a on był tego świadomy. Z szukania tego prowadzenia w modlitwie nie był gotów zrezygnować nawet pod groźbą śmierci w lwiej jamie. Bierzmy z niego przykład. To nam oszczędzi niejedną katastrofę.


Przepraszam, tak zinterpretowałam Twój wpis- otoczenie skażone (studia), należy zmienić otoczenia (=rzuć te studia), bo z "własnego wyboru" tkwisz w czymś zły (=nie jesteś wierna Bogu).
Generalnie masz rację. Ale rozumiem dylematy Magdy. Zaczęła te studia jako niewierząca (nie wiedziała, co wybiera), poza tym- żyjemy w świecie, musimy pracować, płacić rachunki itp..Wiem, że nie wolno przekroczyć pewnej granicy, ale wiem też, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Jeśli skończy te studia, uzyska tytuł,który uprawni ją do podjęcia studiów podyplomowych- te pomogą jej zmienić profil zawodowy bez konieczności podejmowania nowych, zapewne też drogich studiów.Jest świadoma już zagrożeń płynących z psychologii, będzie więc filtrowała wiedzę,którą będą jej przekazywać. Zresztą, tak jak pisałam, dzisiaj po prostu nie ma studiów humanistycznych bez domieszki okultyzmu, bałwochwalstwa itp..Szczególnie na kierunkach pedagogicznych, psychologicznych,socjologicznych itp..

Autor:  Anusia [ Cz cze 20, 2019 5:48 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Magdusiu jeśli stajesz się prawdziwym naśladowcą Pana Jezusa to koszty zawsze trzeba będzie ponosić. Rezygnacja z jednego semestru, utrata stypendium i rezygnacja ze studiów to dla mnie "koszt" ponad 6 tysięcy. Wedlug mnie są to "marne" koszty...inni oddają za Pana życie. Też w trakcie trwania całych studiów chodziłam do pracy, a później opiekowałam się też wyniszczoną, niechodzącą (przez większość czasu) chorą mamą.
Dla mnie nie istnieje też coś takiego jak psycholog chrześcijański. Wręcz jest to coś odpychającego. Nie można brudów tego świata mieszać z Biblią...
Takie jest moje zdanie.
W każdym przypadku czy zostaniesz na studiach czy z nich zrezygnujesz możesz ponieść koszty czy duchowe czy finansowe.

Autor:  Angelka [ Cz cze 20, 2019 6:27 pm ]
Tytuł:  Re: Dylemat (Studia)

Anusia - zgadzam się z Tobą w 100%...
Ja kilka lat temu chciałam iść na studia do WST (teraz WSTS) na profil teologia biblijna i pastoralna (i nie po to, by być 'pastorką' ;)- ten profil wydawał mi się najodpowiedniejszy, żeby zdobyć wiedzę biblijną- a tylko o taką mi chodziło). Pomysł podrzucił mi starszy z innego zboru. Ja cała w skowronkach załatwiłam wszystko, co trzeba było- nawet list polecający od mojego pastora. I oczywiście- zostałam przyjęta! Ale w trakcie załatwiania wszystkiego Pan poruszał moje serce, zaczęłam sprawdzać, czego mnie tam będą uczyć... I coś mi nie grało... Im więcej sprawdzałam, tym bardziej nie byłam pewna, czy robię dobrze, idąc w ogóle do tej szkoły. Modliłam się, prosiłam Pana o radę- i wiedziałam, że mam tam nie iść. Dziś jestem Bogu wdzięczna, że mnie przed tą szkołą uchronił- nie poniosłam dużych strat finansowych- ale mój Tata był zawiedziony, że zrezygnowałam (co było gorsze niż strata fortuny)... Po czasie zgodził się ze mną, że dobrze zrobiłam nie idąc tam. Bóg jest dobry, jeśli naprawdę będziemy chcieli znać Jego wolę to On nam ją objawi- i nie bójmy się iść za tym, czego Pan od nas chce.
Jezus wróci wkrótce- ja chcę być gotowa.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/