www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Kobiety w zborze
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=10&t=1061
Strona 1 z 7

Autor:  Owieczka [ Wt maja 18, 2010 7:12 pm ]
Tytuł:  Kobiety w zborze

...

Autor:  Scarlett Lloyd [ Wt maja 18, 2010 8:15 pm ]
Tytuł:  Re: baby do garów?

Owieczka napisał(a):
Zauważyłam pewną tendencję w zborach "chustkowych" do dzielenia społeczności na braci(cześć duchowa) i siostry(cześć nieduchowa). Posty ogłasza się dla braci,bracia mogą dyskutować na tematy teologiczne, braci się zachęca do głośnej modlitwy. Sióstr to nie dotyczy- bo siostry mają się uczyć gotować, a nie zajmować teologią.

Słuszne spostrzeżenie. Witaj nam mizoginizmie średniowiecza. Zastanawiano się nawet czy kobieta ma duszę! A tym czasem jest napisane, że:
I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. [1 Moj. 1:27]
Czyli kobieta jako człowiek jest także stworzona na obraz i podobieństwo i nie ma żadnych podstaw, żeby ją ograniczać do garów. Poza tym skończyły się czasy, kiedy facet polował/zarabiał na jedzenie, a kobieta je przyrządzała, bo nie miała innych obowiązków poza dbaniem o dom. Teraz oboje muszą polować. Więc czemu to kobieta ma brać na siebie cały drugi etat w domu?
Cytuj:
Jestem inna. Lubię się uczyć, sprawdzać pewne rzeczy, nie jest mi obojętne, kto czego i jak naucza. Pragnę też mieć udział w tej "duchowej" części zborów( a do gotowania po prostu nie mam talentu).

Chwała Bogu, ucz się siostro, byle w cichości - tak jest napisane.
Kobieta niech się uczy w cichości i w pełnej uległości; Nie pozwalam zaś kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża; natomiast powinna zachowywać się spokojnie. [1 Tym. 2:11-12]
Tu wyraźnie widać polecenie, czy zalecenie żeby kobieta tak w ogóle się uczyła. Są tylko pewne reguły. Pozwalam się uczyć, nie pozwalam nauczać.
Cytuj:
Wiem, że w wielu zborach dochodzi do nadużyć w kwestii nauczania przez kobiety i przewodzenia, ale czy ten kierunek , o którym piszę aby na pewno jest dobry? Spotkałam się już z lekceważącym traktowaniem mnie i moich przekonań właśnie ze względu na to, że jestem...kobietą. Na innym forum obszernie dyskutują o ulicy prostej i nie podoba się im, że "kobieta tu naucza"(mowa o Ani iszy- choć mnie osobiście jej wpisy budowały).

Ech, ludzka natura. Ze skrajności w skrajność. I niestety istnieje coś takiego jak chrześcijański męski szowinizm (tak samo zresztą jak i chrześcijański feminizm) i TO JEST Z CIAŁA. Można oczywiście dorabiać sobie do tego świątobliwe preteksty, jak do wszystkiego.
Cytuj:
Ciężko mi to zrozumieć i zdarza mi się myśleć, że kobieta to jednak gorszy rodzaj ludzkości...Bo co ma robić kobieta, która nie odnajduje się w garach? Której nie sprawia radości pichcenie serników?
Czy mi, jako kobiecie, nie wypada dyskutować z braćmi o teologii?

Owieczko kochana, nie masz obowiązku lubić gotowanie :) Trzeba starannie odróżniać i oddzielać to, co Pismo nakazuje i czego naucza od tego co "się utarło" i co funkcjonuje jako bezmyślnie stosowany schemat bez poparcia biblijnego.

Autor:  Smok Wawelski [ Wt maja 18, 2010 8:17 pm ]
Tytuł: 

Owieczka napisał(a):
Zauważyłam pewną tendencję w zborach "chustkowych" do dzielenia społeczności na braci (cześć duchowa) i siostry (cześć nieduchowa). Posty ogłasza się dla braci, bracia mogą dyskutować na tematy teologiczne, braci się zachęca do głośnej modlitwy. Sióstr to nie dotyczy - bo siostry mają się uczyć gotować, a nie zajmować teologią. Jestem inna. Lubię się uczyć, sprawdzać pewne rzeczy, nie jest mi obojętne, kto czego i jak naucza. Pragnę też mieć udział w tej "duchowej" części zborów (a do gotowania po prostu nie mam talentu).

No to pogadaj o tym ze starszymi. Określenie "bracia" stosowane w listach apostolskich nie zawsze oznacza mężczyzn, chyba, że jest tak wskazane. Kobiety mają się uczyć (a nie nauczać), ale jak się uczyć nie zadając pytań? Przecież można na to przeznaczyć jakiś czas. Nakrywanie głów nie oznacza, że mamy "lepszych" i "gorszych". To się na pewno da spokojnie mówić. Ale z drugej strony coś mi się nie wydaje, żeby teologia miała być podstawowym zajęciem żony i matki. Prawda?

Owieczka napisał(a):
Wiem, że w wielu zborach dochodzi do nadużyć w kwestii nauczania przez kobiety i przewodzenia, ale czy ten kierunek , o którym wym zajęciem żony i matki. To chyba... niebiblijne jakieś, no nie?piszę aby na pewno jest dobry? Spotkałam się już z lekceważącym traktowaniem mnie i moich przekonań właśnie ze względu na to, że jestem... kobietą

Przegięcia nie są lekarstwem na inne przegięcia.

Owieczka napisał(a):
Na innym forum obszernie dyskutują o ulicy prostej i nie podoba się im, że "kobieta tu naucza" (mowa o Ani iszy - choć mnie osobiście jej wpisy budowały).

Zakaz nauczania przez kobiety mówi o egzekwowaniu autorytetu nauczycielskiego nad mężczyznami. To jest istota problemu. Brak poddania spowodował Upadek w Edenie. Są siostry, które mają poznanie Słowa Bożego lepsze niż niejeden brat - wymiana poglądów nie jest zakazana. Nietety, niektórzy bracia ma problem z tym, że nie mają argumentów w dyskusji z kobietą. To jest ich problem. Ani_Isza nie jest tutaj nauczycielem i nie zauważyłem, żeby z takiej pozycji występowała. Po postu ma argumenty.

Owieczka napisał(a):
Bo co ma robić kobieta, która nie odnajduje się w garach? Której nie sprawia radości pichcenie serników?

Niech się modli o radość z pichcenia serników. Smoczyca siedzi tu obok mnie i ma dla Ciebie taką radę: Módl się, żeby Ci Bóg pokazał, co jest Jego zdaniem dla Ciebie właściwe. :)

Owieczka napisał(a):
Czy mi, jako kobiecie, nie wypada dyskutować z braćmi o teologii?

Wypada. Przecież tutaj dyskutujesz i nikt nie mówi, że nie wypada.

Autor:  Gabi [ Wt maja 18, 2010 9:23 pm ]
Tytuł: 

A ja mam podobne odczucia i przemyślenia co Owieczka. Wprawdzie z gotowaniem u mnie całkiem dobrze (z pieczeniem gorzej :wink:) a dogadzanie mężowi w taki sposób i słuchanie pochwał z ust gości sprawia mi przyjemność (choć staram się w pychę nie popaść :lol:) to jednak gdybym miała do wyboru ugotowanie braciom obiadu albo przysłuchiwanie się ich teologicznym dysputom, to bym to drugie wybrała zdecydowanie :mrgreen: . Znam swoje miejsce w rodzinie i zborze ale nie mam zamiaru udawać, że nie potrzebuję się uczyć, zgłębiać wiedzy, zadawać pytań, jednym słowem poznawać lepiej Boże Słowo a co za tym idzie Jego samego. Muszę jednak przyznać, że czasami wpadam w poczucie winy bo jeśli jestem osamotniona w tych pragnieniach (inne niewiasty mało się odzywają albo na tematy nie związane bezpośrednio ze Słowem) to się zastanawiam czy nie przesadzam jednak. :roll: W każdym razie dzięki Bogu za wierzącego męża, który zawsze chętnie pogada. :D

Autor:  Quster [ Wt maja 18, 2010 9:41 pm ]
Tytuł:  Re: baby do garów?

Owieczka napisał(a):
Zauważyłam pewną tendencję w zborach "chustkowych" do dzielenia społeczności na braci(cześć duchowa) i siostry(cześć nieduchowa). Posty ogłasza się dla braci,bracia mogą dyskutować na tematy teologiczne, braci się zachęca do głośnej modlitwy. Sióstr to nie dotyczy- bo siostry mają się uczyć gotować, a nie zajmować teologią.

A czy te zbory "chustkowe" to domena jakiejś konkretnej denominacji, czy raczej "chustkowość" przejawia się w różnych denominacjach ?

A tak nawiasem mówiąc ja was podziwiam, że trwacie w tego typu zborach, wiem że może nie ma o co robić larum, ale po moich doświadczeniach, każda rażąca skrajność mnie odrzuca.

Autor:  ani_isza [ Wt maja 18, 2010 9:51 pm ]
Tytuł: 

Gabi napisał(a):
Muszę jednak przyznać, że czasami wpadam w poczucie winy bo jeśli jestem osamotniona w tych pragnieniach (inne niewiasty mało się odzywają albo na tematy nie związane bezpośrednio ze Słowem) to się zastanawiam czy nie przesadzam jednak. :roll: W każdym razie dzięki Bogu za wierzącego męża, który zawsze chętnie pogada. :D
To częściej wpadaj na forum :D A mój mąż to sam mnie podpuszcza na różne tematy jak sobie sami rozmawiamy [mieliśmy nawet ostatnio domowy konkurs, kto znajdzie więcej pewnych wskazań w Piśmie]. Ja bardzo lubię piec, ale pierwszą osobą, która mnie odstręcza od tego jest mój mąż właśnie. Bo mówi, że mu to potem szkodzi na konieczność jedzenia tego. A że mamy podział obowiązków, to nawet fajnie, jak to od niego wychodzą propozycje typu: "chodź sobie to dziś odpuścimy i posłuchamy np. D.Hunta"-wiadomo, że potem trzeba będzie to obgadać. Czasami potem uchetamy się przed samym szabatem nadmiarowo [a można było rozłożyć coś w czasie]. Ale uważam, że jak mąż podpuszcza do niesprzątania, to należy ulegać :lol:

Autor:  Gabi [ Wt maja 18, 2010 10:31 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
To częściej wpadaj na forum

Wpadam często, tylko rzadko piszę.
Cytuj:
Ale uważam, że jak mąż podpuszcza do niesprzątania, to należy ulegać

Mnie mój podpuszcza do niezbyt częstego przyjmowania gości bo twierdzi, że przygotowania mi za dużo czasu zajmują i ma dość ciągłego patrzenia na moje plecy ale wtedy mam dylemat... Posłuchać męża czy Słowa w kontekście gościnności? :lol:

Autor:  Gabi [ Wt maja 18, 2010 10:33 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
A tak nawiasem mówiąc ja was podziwiam, że trwacie w tego typu zborach, wiem że może nie ma o co robić larum, ale po moich doświadczeniach, każda rażąca skrajność mnie odrzuca.

Czy uważasz, że nakrywanie głowy to rażąca skrajność :?:

Autor:  Quster [ Śr maja 19, 2010 12:40 am ]
Tytuł: 

Gabi napisał(a):
Cytuj:
A tak nawiasem mówiąc ja was podziwiam, że trwacie w tego typu zborach, wiem że może nie ma o co robić larum, ale po moich doświadczeniach, każda rażąca skrajność mnie odrzuca.

Czy uważasz, że nakrywanie głowy to rażąca skrajność :?:
Gabi, a o czym pisałaś ? o nakrywaniu głowy, czy o "babach do garów" ? Rażącym więc jest to o czym ty pisałaś. Nie mam raczej zwyczaju odbiegać od tematu wątku.

Autor:  Owieczka [ Śr maja 19, 2010 7:23 am ]
Tytuł: 

...

Autor:  Smok Wawelski [ Śr maja 19, 2010 11:01 am ]
Tytuł: 

Owieczko, masz męża, to gadajcie również o teologii. My ze Smoczycą też czasem gadamy - i bardzo dobrze. Jako "również dziedziczka żywota" nie jest ona skazana na kuchnię wyłącznie, choć kiedyś nie lubiła piec serników, a teraz bardzo lubi i robi to świetnie. Jedno nie przeszkadza drugiemu.

Owieczka napisał(a):
Co jest właściwe dla mnie? W zasadzie po co... I tak to niczego nie zmieni.

Jak to nie zmieni? Kiedy Bóg nam coś pokaże - zwłaszcza w tzw. "newralgicznych" punktach - to potrafi sie zmienić bardzo wiele. Najpierw w nas, a potem dookoła.

Autor:  Gabi [ Śr maja 19, 2010 11:11 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Gabi, a o czym pisałaś ? o nakrywaniu głowy, czy o "babach do garów" ? Rażącym więc jest to o czym ty pisałaś. Nie mam raczej zwyczaju odbiegać od tematu wątku.


Ale ty nie odniosłeś się do mojej wypowiedzi tylko do "owieczkowej". Najpierw zadajesz pytanie o "chustkowe" zbory a potem wyrażasz "podziw", że w nich trwamy bo dla ciebie to rażąca skrajność więc czemu się dziwisz mojemu pytaniu? :?

Autor:  Smok Wawelski [ Śr maja 19, 2010 11:23 am ]
Tytuł: 

Quster, problemem w tym przypadku nie są "chustki", tylko stosunek braci do sióstr w ogóle. Słusznie odrzucając feministyczne skłonności nie należy popadać w przeciwną skrajność, która ani nie jest zdrowa, ani biblijna.

Autor:  Gabi [ Śr maja 19, 2010 12:09 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Owieczko, masz męża, to gadajcie również o teologii. My ze Smoczycą też czasem gadamy - i bardzo dobrze.


Nie chcę się wypowiadać za Owieczkę ale myślę, że korzysta z tego przywileju. Gorzej ma siostra stanu wolnego, wdowa czy taka, która ma męża poganina bo jak w zborze nie pogada to gdzie? :roll:

Cytuj:
Jako "również dziedziczka żywota" nie jest ona skazana na kuchnię wyłącznie, choć kiedyś nie lubiła piec serników, a teraz bardzo lubi i robi to świetnie. Jedno nie przeszkadza drugiemu.


No pewnie, że nie przeszkadza. Ja też lubię serniki ale JEŚĆ :mrgreen: . Chodzi o to po co mam się modlić aby to polubić? Czy naprawdę musi mi to sprawiać radość? Czy powinnam się czuć mniej pobożna od sióstr, które to lubią i robią znakomicie? Czy mam się usilnie starać im dorównać? Czy to naprawdę jest takie ważne dla Boga, żeby aż się modlić o to? Oczywiście rozumiem, że przykład z tym sernikiem to takie uogólnienie. :wink:

Autor:  Smok Wawelski [ Śr maja 19, 2010 12:17 pm ]
Tytuł: 

Gabi napisał(a):
Nie chcę się wypowiadać za Owieczkę ale myślę, że korzysta z tego przywileju. Gorzej ma siostra stanu wolnego, wdowa czy taka, która ma męża poganina bo jak w zborze nie pogada to gdzie? :roll:

Niech gada ze starszymi i/lub z nauczycielami. Przecież to nie jest zabronione. A im się to przyda. Byle wszystko się odbywało "godnie i w porządku".

"Gabi napisał(a):
Oczywiście rozumiem, że przykład z tym sernikiem to takie uogólnienie. :wink:

Oczywiście, że uogólnienie. Sernik jako symbol. :D

Strona 1 z 7 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/