www.ulicaprosta.net
http://www.forum.ulicaprosta.net/

Przywództwo i Krzywodajć....
http://www.forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=1&t=1559
Strona 1 z 1

Autor:  agape76 [ Śr wrz 04, 2013 8:40 pm ]
Tytuł:  Przywództwo i Krzywodajć....

Zachęcam do przesłuchania 3 min ale nie mogę uwierzyć że takie nauczanie może być:

http://www.youtube.com/watch?v=euCTxABthIY



a tu jeszcze lepsze 6 minut jestem w szoku ... przerażające to jest....

http://www.youtube.com/watch?v=5PI_QC5N1h8

Autor:  kristina [ Cz wrz 05, 2013 11:04 am ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Przesłuchałam. Kojarzy mi się z przemówieniem Prezesa Rady Ministrów.Z całym szacunkiem.Przywódcą jest Bóg...w kościele Bożym są starsi a nie przywódcy.

Autor:  agape76 [ Cz wrz 05, 2013 2:02 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Zgadzam się...we Wrocławskich kilku kościołach Krzywodajć jest autorytetem, nie miałam pojęcia że on ma takie nauczanie....Bóg od jakiegoś czasu otwiera mi oczy w tych tematach a ja nie mogę uwierzyć że takie nauczanie jest bezkrytycznie przyjmowane...:(

Autor:  Hanneli [ Cz wrz 05, 2013 5:36 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Przykro tego słuchać. W tym wykładziku spod drugiego linku A.K. wymienia cechy ludzi, których powoływać na liderów: mają mieć serce, być wierni (pod tym rozumie m.in. dobre wykonywanie swoich obowiązków i gotowość łożenia własnych środków, bynajmniej nie chodzi o wierność Bogu), ulegli (swoim przywódcom, nie Bogu), dyspozycyjność i chęć uczenia się (z wykładów, książek, od innych ludzi, nie, nie z Biblii).
Mam wrażenie, jakby to było "chrześcijaństwo" bez Chrystusa.

Autor:  prostak [ Cz wrz 05, 2013 5:57 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Cytuj:
Drodzy internauci. Zima w pełni, tak więc tej wiosny mamy totalnie, zupełnie pomieszane wszystko. Ale tak przy okazji witam Was serdecznie. Kilka słów na temat przywództwa, a właściwie naszego rozwoju jako przywódców. Przypomina mi się taka historia o której chciałbym dzisiaj powiedzieć. Ponieważ chciałbym opowiedzieć o tym Wam jak ważne jest dobieranie sobie przyjaciół w życiu, a właściwie jak ważne są dla przywódcy właściwe relacje. Otóż, jakiś czas temu miałem okazję wieść z lotniska pewnego człowieka. Jednego z pastorów dużego kościoła w Kanadzie. Osoby niezwykłej. Osoby, która podróżuje po całym świecie. Głosi do tysięcy ludzi. Usługuje na największych konferencjach i w największych kościołach na kuli ziemskiej. I miałem okazję tego człowieka odbierać z lotniska. Kiedy jechaliśmy, rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Opowiadał mi o swojej służbie. Opowiadał mi o wielu, wielu, rożnych, ważnych dla Niego sprawach. Kiedy tak z Nim przebywałem, czułem jak do mojego życia jest wkładana niesamowita dawka pozytywnych i dobrych rzeczy, które mają wpływ na mnie jako na przywódcę. Kiedy słuchałem Jego, moja wizja, moja wiara była zupełnie w innym wymiarze. Była rozciągana. I tak, kiedy przyjechaliśmy, rozmawiałem z innymi moimi przyjaciółmi i mówię: Wiecie. Mówię. Półtorej godziny jazdy z lotniska dało mi więcej niż rok spędzony nawet w całkiem zacnej szkole biblijnej. Oczywiście nie chcę podważyć sensu szkół ale tak naprawdę najbardziej uczymy się przez przebywanie i przez relację. Co chcę powiedzieć. Chcę powiedzieć:
Dobierajmy sobie właściwych przyjaciół. Dobierajmy sobie ludzi z którymi jesteśmy w relacji albo miejmy relację z właściwymi ludźmi. Z ludźmi, którzy czynią nasze życie większym. Z ludźmi, którzy mają pozytywny wpływ na nas. Przebywanie z takimi ludźmi zawsze będzie Ciebie rozciągać. Ludzie tacy będą Ci zadawali niewygodne pytania. Mam osobę, która jest dla mnie też szczególnie bliska. Przyjeżdża do nas, rok do roku pastor Beatrice z Singapuru i Ona mi zadaje trudne pytania. I za każdym razem kiedy Ona przyjeżdża, sobie myślę: Beatrice. Jedź. Nie chcę Cię tutaj. Jedź już do swojego domu ale kiedy przyjeżdża, zadaje mi te trudne pytania, wtedy czuję, że rosnę. Wtedy czuję, że, że coś zmienia się w moim wnętrzu. Właściwi ludzie, mają właściwy wpływ na Twoje życie. Jeśli chcesz stawać się większym przywódcą. Przebywaj z większymi od siebie. To jest tak trochę jak w graniu w zespole muzycznym. Jeśli chcesz się rozwijać, musisz zawsze grać z lepszymi od siebie. A więc znajdź sobie takie relacje w których ludzie coś Ci dają, budują Ciebie, rozciągają, a zobaczysz, że Twoje życie będzie przemieniane w niesamowity, dramatyczny sposób. Amen

"Przywództwo - właściwe relacje (A.Krzywodajć) "


Prawie jak na kursach osobistego rozwoju. Prawie. Tylko te "Amen" trochę tu nie pasuje.
Sorki za spam. :wink:

Autor:  agape76 [ Cz wrz 05, 2013 6:56 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

prostak napisał(a):
Cytuj:
Drodzy internauci. Zima w pełni, tak więc tej wiosny mamy totalnie, zupełnie pomieszane wszystko. Ale tak przy okazji witam Was serdecznie. Kilka słów na temat przywództwa, a właściwie naszego rozwoju jako przywódców. Przypomina mi się taka historia o której chciałbym dzisiaj powiedzieć. Ponieważ chciałbym opowiedzieć o tym Wam jak ważne jest dobieranie sobie przyjaciół w życiu, a właściwie jak ważne są dla przywódcy właściwe relacje. Otóż, jakiś czas temu miałem okazję wieść z lotniska pewnego człowieka. Jednego z pastorów dużego kościoła w Kanadzie. Osoby niezwykłej. Osoby, która podróżuje po całym świecie. Głosi do tysięcy ludzi. Usługuje na największych konferencjach i w największych kościołach na kuli ziemskiej. I miałem okazję tego człowieka odbierać z lotniska. Kiedy jechaliśmy, rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Opowiadał mi o swojej służbie. Opowiadał mi o wielu, wielu, rożnych, ważnych dla Niego sprawach. Kiedy tak z Nim przebywałem, czułem jak do mojego życia jest wkładana niesamowita dawka pozytywnych i dobrych rzeczy, które mają wpływ na mnie jako na przywódcę. Kiedy słuchałem Jego, moja wizja, moja wiara była zupełnie w innym wymiarze. Była rozciągana. I tak, kiedy przyjechaliśmy, rozmawiałem z innymi moimi przyjaciółmi i mówię: Wiecie. Mówię. Półtorej godziny jazdy z lotniska dało mi więcej niż rok spędzony nawet w całkiem zacnej szkole biblijnej. Oczywiście nie chcę podważyć sensu szkół ale tak naprawdę najbardziej uczymy się przez przebywanie i przez relację. Co chcę powiedzieć. Chcę powiedzieć:
Dobierajmy sobie właściwych przyjaciół. Dobierajmy sobie ludzi z którymi jesteśmy w relacji albo miejmy relację z właściwymi ludźmi. Z ludźmi, którzy czynią nasze życie większym. Z ludźmi, którzy mają pozytywny wpływ na nas. Przebywanie z takimi ludźmi zawsze będzie Ciebie rozciągać. Ludzie tacy będą Ci zadawali niewygodne pytania. Mam osobę, która jest dla mnie też szczególnie bliska. Przyjeżdża do nas, rok do roku pastor Beatrice z Singapuru i Ona mi zadaje trudne pytania. I za każdym razem kiedy Ona przyjeżdża, sobie myślę: Beatrice. Jedź. Nie chcę Cię tutaj. Jedź już do swojego domu ale kiedy przyjeżdża, zadaje mi te trudne pytania, wtedy czuję, że rosnę. Wtedy czuję, że, że coś zmienia się w moim wnętrzu. Właściwi ludzie, mają właściwy wpływ na Twoje życie. Jeśli chcesz stawać się większym przywódcą. Przebywaj z większymi od siebie. To jest tak trochę jak w graniu w zespole muzycznym. Jeśli chcesz się rozwijać, musisz zawsze grać z lepszymi od siebie. A więc znajdź sobie takie relacje w których ludzie coś Ci dają, budują Ciebie, rozciągają, a zobaczysz, że Twoje życie będzie przemieniane w niesamowity, dramatyczny sposób. Amen

"Przywództwo - właściwe relacje (A.Krzywodajć) "


Prawie jak na kursach osobistego rozwoju. Prawie. Tylko te "Amen" trochę tu nie pasuje.
Sorki za spam. :wink:



Aż się nie chce wierzyć że to w kościołach ma miejsce....

Autor:  Hanneli [ Pt wrz 06, 2013 10:42 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Szukając wspólnoty po kilku ładnych latach niechodzenia do kościoła (a ten kościół, do którego wcześniej chodziłam na szczęście nie był otwarty na nowinki), trafiłam na nabożeństwo w pewnej sporej, prężnej społeczności we Wrocławiu. Nie mogłam tam wytrzymać. Wszystko się we mnie buntowało na słowa kazania, ale nie potrafiłabym na gorąco wykazać, co było nie tak. Wszystko było niby dobre (np. cytowano Biblię i niby się na niej opierano), ale obok. Pełne entuzjazmu słowa o mocy były puste. Kazanie było jak wykład motywacyjny, jak plan podboju miasta i kraju. Wyszłam stamtąd okropnie zmęczona.
Najbardziej smuciło mnie wielkie zaangażowanie ludzi.

Autor:  kropelka [ N wrz 08, 2013 9:38 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Witam.
Mnie martwi, że kościołów opartych na takim nauczaniu powstaje coraz więcej. A i dotychczas działające skromne kościoły bywa, że zaczynają się zmieniać. Na czym polega taki model budowania kościoła opisano min na stronie:

http://www.chlebznieba.pl/index.php?id=448

Autor:  sewen [ Śr wrz 11, 2013 6:37 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Miałem okazję przebywać w towarzystwie tego człowieka.
To co głosi jest odzwierciedleniem jego życia.
Z wykształcenia jest politologiem i nie można wymagać od takich ludzi normalnych ludzkich odruchów.
Polityka bowiem jest "wytykaniem błędów innym ludziom " a w naszym kraju ma szczególny wymiar.
Aby siebie wywyższyć poniżamy innych.
Jest to oczywiście złe.
Chrześcijańska wersja tego postępowania to szukanie przebywania z "większymi o nas"
Stawia to nas w pozycji wyższej od tych "niższych " i pozwala piąć się w górę;
A co z tym małymi ?
Jak się czują gdy pastor ich zboru pozostawia ich na "boku " i prze do wielkich?
Był moim sąsiadem ,a ponieweaż mógłby być co do wieku moim synem ,trudno mi było na ulicy wyskakiwać z radosnym :"Dzień dobry Pastorze"
Nigdy nie usłyszałem od niego słów powitania.
Aż strach spotkać się z takim człowiekiem będąc maluczkim.
Czy powinien być pasterzem?
A jeśli to może baranów, a nie owiec ,bo" barany" i tak nic nie rozumieją.
Strzeżmy się "WIELKOŚCI" skłaniajmy się do maluczkich.
PASTORZE!!!! czytaj dokładnie Boże Słowo:

Ale Jezus, przywoławszy ich, rzekł: Wiecie, iż książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. (26) Nie tak ma być między wami; ale ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. (27) I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. (28) Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu.

Autor:  prostak [ Śr wrz 11, 2013 6:55 pm ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Dzięki Sewen za Twój wpis. Jest on dla mnie bardzo wartościowy, bo składasz o tym człowieku pewne świadectwo jako ktoś kto Go zna bliżej i pewnie wiesz co mówisz.

Autor:  sewen [ Cz wrz 12, 2013 10:05 am ]
Tytuł:  Re: Przywództwo i Krzywodajć....

Od momentu nawrócenia pewne rzeczy w kościele mi nie pasowały. Ponieważ nawróciłem się lata temu gdy istniał jeszcze ZKE ,trudno mi dziś określić jaką "gałązką był ten zbór.
Od początku zwróciłem jednak uwagę na to ,że różnie traktuje się ludzi w tym zborze.
Byli oczywiście ludzie zacni ,dla których nie szczędzono uśmiechów i czasu . Byli także tacy ,którym nie poświęcono ani chwilki .
Siadali z tyłu i nikt nie raczył się nawet z nimi przywitać. Postanowiliśmy z żoną podjąć się tej roli , co w przyszłości okazało się wielkim błogosławieństwem dla nas i dla tych osób . Nawiązała się bowiem więź, która trwa do dziś.
Poracając jednak do tych jakże nie chrześcijańskich zachowań.
Ponieważ nasze niestandardowe zachowanie powodowało, że gro ludzi jakby naturalnie lgnęło do nas ,"wielcy" tego zboru widząc to byli bardzo oburzeni ,określając naszą postawę jako "partyzantkę".
Byliśmy wtedy młodymi ludźmi ,którym wydawało się , że dostalismy się w przedsionek nieba.
Szybko jednak trzeba było zejść na ziemię.
Chcieliśmy wzrastać w poznaniu i doznaniu Boga. Każda wizyta pastora z innego zboru była nadzieją, że czegoś nowego dowiemy się z ust gościa.
Pozostawało wszystko w sferze nadziei, gdy pastor naszego zboru przedstawiał nas : to sa bracia i siostry "nowotni" ( nowo nawróceni, by nie powiedzieć nic nie warci).
Gość oczywiście 75 % czasu spędzał z pastorem i świtą ,a na koniec zaaplikował zborowi kazanie.
Najbardziej przykre jest to ,że nie jest to historia jednostkowa.
Miałem bowiem możliwość przebywać w wielu kościoła różnych"kolorów". Wszędzie ten sam styl, ten sam podział na kler i laików.
Widoczne to było nie tylko w kontaktach ,ale i tematach , które były treścią rozmów.
Przywództwo mówiło o biznesie ,o nowych samochodach ,itp.
Maluczkich interesowały sprawy duchowego wzrostu.
Cóż z tego jak rezonans między tymi grupami był tak wielki ,że łączyły nas tylko ławki na których siedzieliśmy.
Wielu ludzi przychodziło do kościoła i niezauważeni odchodzili nie powracajac już
Mam nadzieję ,że gdzieś jeszcze są normalne kościoły ,w których każda dusza jest skarbem.
Jeśli nie, to trudno takie zbiorowisko nazwac kościołem.
Powracając do kościoła w Wodzisławiu,to jest to raczej kościół disco ,niż anielski.
Wszak jego lider szarpał kiedyś struny gitary i to raczej w stylu hard rocka.Duch zaś ma się objawiać w kolorowych światłach na scenie, dymkach i bardzo głośnej muzyce.
A Biblia mówi ,że Duch Boży jest Duchem Pokoju.
Jaki zatem "duch " przyświeca tego rodzaju koncertom?
Odpowiedź pozostawiam uczestnikom tych "zgromadzeń"

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/