Smok Wawelski napisał(a):
Problem nie polega na dziesięcinie jako takiej, lecz na obowiązku oddawania dziesięciny. Chodzi o to (przynajmniej mnie), że cel, jakim jest utrzymanie usługujących, nie powinien uświęcać błędnych rozwiązań systemowych w postaci zastraszania lub manipulowania wierzących przy pomocy niebiblijnego nauczania.
Zastraszanie i manipulacja nie jest w Duchu Bożym, ale wielu na jakiekolwiek wzmianki o ofiarności reaguje alergicznie.
A gdzie miłość do Boga i Jego kościoła? Czy to jest walka z przegięciami w nauczaniu o dziesięcinie, a przy tym obfite dawanie, czy raczej obrona skąpstwa i braku troski o kościół?
Nie chcę omijać takich wersetów jak ten z 1 Tym.5,17 bo są za ciężkie.
Cytuj:
Jeszcze jedno pytanie: 2 Kor.9,6 (i odnośniki do Przypowieści) wskazują, że Paweł wierzył w zasadę zbierania w zależności od dawania. Dlaczego dzisiaj wielu w to nie wierzy?
Kontekst [II Kor. 9:6-15] mówi o rodzaju plonów i zbiorów, zarówno w skali osobistej [samowystarczalność finansowa - 9:8 interlinia] jak i kościelnej [chwała dla Boga, liczne dziękczynienia składane Bogu, szczera wspólnota]. O bogactwie jako wyniku "zasiewania" nie ma tutaj mowy.
Jednak myślę, że kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie!
Jeśli idzie o interlinie, to fajny jest przekład w.7 ; "wesołego bowiem dawcę miłuje Bóg"
dla równowagi: 2 Kor. 12:14-15 Oto po raz trzeci przygotowuję się do podróży do was i nie będę wam ciężarem; nie szukam bowiem tego, co wasze, ale was samych; bo nie dzieci powinny gromadzić majątek dla rodziców, ale rodzice dla dzieci. Ja zaś jak najchętniej sam na koszta łożyć będę i samego siebie wydam za dusze wasze. Czy tak ma być, że im więcej ja was miłuję, tym mniej przez was mam być miłowany?
Pozdrawiam