www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Cz maja 15, 2025 2:14 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 519 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 35  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Pn maja 23, 2005 12:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 14, 2005 3:58 pm
Posty: 339
Adam napisał(a):
To jest tak,jak z wkręcaniem wkręta do deski.Czym głębiej się go wkręci,tym trudniej go wyrwać.Mężczyzan i kobieta pociągają się wzajemnie.To jest oczywistość.Nawet,gdyby ona była zaprzeczeniem jego ideału a on przeciwieństwem jej marzeń,jeśli będą wystarczająco długo przebywać ze sobą(np.w biurze),nie ma siły.Zawsze coś ,prędzej czy później zaiskrzy.Oczywiście nie będzie to wybuch,bo hamulce trzymają,ale odbywa sie to stopniowo i powoli,tak że zauważyć może to tylko ktoś z zewnątrz a i to z doświaczeniem w tej dziedzinie.


Masz Adamie racje w 100%
Niestety ale tak jest :(
Kiedyś uważałam że to mi się nie przytrafi ale potem Pan nauczył mnie pokory i pokazał że jestem tylko zwyczajnym stworzeniem, kobieta ot co.
Ten mechanizm działa zawsze tak samo a jedynym ratunkiem jest wiać jak najdalej i kontrolować nawet własne myśli.
Ciężkie to, niemiłe i boli czasem bardzo ale innego sposobu nie znam.

Cytuj:
A o to właśnie chodzi szatanowi.O poniżenie dziecka Bożego.Skoro nie może tknąć samego Pana dotyka nas.Ale jeśli będziemy w Chrystusie,też nas nie tknie.
To jest jedyna rada i jedyny sposób,by uniknąć takich zranień.Trwać w Chrystusie,bo w Nim NIC nam nie grozi!


Dzięki za te słowa Adamie bo właśnie w tej chwili, gdy to czytałam, bardzo ich potrzebowałam.
Nie odnoszę ich co prawda do jakichś romantyczno-namietnościowych problemów ale do tych z prozy życia które akurat dają mi bardzo popalić w tym tygodniu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn maja 23, 2005 8:34 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Bea napisał(a):
Smoku wyjaśniam ci więc dlaczego uważam (nie tylko ja zreszta ) że Tymoteusz był starszym: ponieważ treść listów do niego wskazuje wyraźnie na to że pełnił funkcje i zadania starszego starszego.


Czy "starszy starszy" to Ci się dwa razy napisało, czy to znaczy, że Tymoteusz był "oberstarszym"? :D

Możemy się umówić, że pełnił rolę "objazdowego" współpracownika Pawła. Na to wskazuje treść listów d niego. To na pewno.

"Gdy wybierałem się do Macedonii, prosiłem cię, żebyś pozostał w Efezie i żebyś pewnym ludziom przykazał, aby nie nauczali inaczej niż my" [I Tym. 1:3]. Patrz również II Tym. 4:9,11,13.

Prawdopodobnie był człowiekiem młodym:

"Młodzieńczych zaś pożądliwości się wystrzegaj, a zdążaj do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca." [II Tym. 2:22]

Wiemy, że mógł przyjmować (lub odrzucać) skargi na starszych:

"Przeciwko starszemu skargi nie przyjmuj, chyba że jest ona oparta na zeznaniu dwu lub trzech świadków." [I Tym. 5:19]

Cytuj:
Sam fakt podróżownia nie wyklucza pełnienia obowiazków starszego ponieważ mamy przykład innego starszego który podróżował i starszym być nie przestał, Piotra (1P 5,1).


Piotr określa siebie jako "współstarszego i świadka cierpień Chrystusowych". Mam wrażenie (ale nie będę się upierał), że w ten sposób pokazuje zarówno swoją pokorę jak i doświadczenie. Nie wywyższa się ponad nich mówiąc o "urzędzie apostolskim", lecz zrównuje się z innymi starszymi. Wygląda na to, że raczej nie chodzi mu tutaj o własny urząd, tylko o podkreślenie równości. Staram się tutaj czytać ducha tego fragmentu zdając sobie równocześnie sprawę z tego, że apostołowie byli cały czas w ruchu. W Jerozolimie byli "starsi i apostołowie" [Dz. Ap. 15:4], co sugerowałoby, że jedni nie byli drugimi. Tak mi się wydaje.

Cytuj:
Lista z 1Tym3,1-7 i Tyt1,6-9 stanowi standard/regułe/wzór wedłóg którego kościół może sprawdzić kwalifikacje starszego. Posiadanie żony, dzieci jest częścią całej listy cech które winien on posiadać by mógł pełnić te funkcje. Są tam też : dobre świadectwo u niewierzących, powściągliwość, gościnność i wiele innych. Starszymi zostają ludzie którzy w stopniu wiekszym lub mniejszym temu wzorcowi odpowiadają. Ważne by o wyborze starszych nie decydowało sztywne trzymanie się litery przy zepchnieciu na bok sensu (dlaczego te a nie inne cechy) i Ducha tego tekstu.


Całkowita zgoda. Z jednym zastrzeżeniem: kandydaci powinni spełniać te kryteria raczej w stopniu większym, niż mniejszym. Po to chyba są kryteria. :D

Cytuj:
Na przełomie lat 80 i 90 na północy Polski nawróciła sie grupa kilkunastu młodych ludzi w wieku od killkunastu do dwudziestu paru lat. Sami czytając Biblie doszli do tego żę muszą się ochrzcić a po pewnym czasie nieformalnych spotkań że w kościele powinni funkconować starsi i diakoni. Nie było jeszcze wśród nich małżeństw. Po przestudiawaniu Słowa, modlitwach i poście wybrali z pośród siebie młodych mężczyzn którzy spełniali warunki z tych list poza posiadaniem żony i potomstwa. Po pewnym czasie w społeczniści były pierwsze małżeństwa wsród nich jak i dołączyły do nich nowonawróceni. Ich sposób rozwiazania tej kwestii okazał się dobry. Dowodem na to jest dla mnie istnienie społeczności nadal, wzrost wynikły z nastawienia na ewangelizacje i troske o nowonarodzone osoby, fakt że wielu z tej społeczności przeprowadziło sie w inne części Polski i tam są wyraźnym ubogaceniem dla zborów lub ziarnem z którego powstały nowe społeczności.


W Biblii są podane pewne zasady, od których w pewnych sytuacjach Bóg robi wyjątki. To jest jasne. Chodzi tylko o to, żeby z wyjątków nie robić zasad i odwrotnie. Czytając ducha tekstu I Tym. 3:1-7 można zauważyć, że cechy wymagane dzielą się na dwie grupy. Jedna dotyczy sprawowania przywództwa, a druga - osobistego świadectwa. Słusznie zauważyłaś, że "trzeba" odnosi się do wszystkich wymienionych cech, lecz w sytuacji, gdy nie ma możliwości wybrać ludzi spełniających przynajmniej większość kryteriów, trzeba poprosić Boga o mądrość. Podany przez Ciebie przykład jest tego najlepszym dowodem.

Cytuj:
Zgadzam się z bratem Adamem, co zreszta napisałam wcześnie że Biblia nie wspomina o tym że Szczepan był żonaty. Euzebiusz i Ojcowie Kościoła nie są mi obcy Smoku, zgadzam sie jednak z bratem Adamem i jedna z zasad będących filarem protestantyzmu "Cała Biblia i tylko Biblia". Biblia nie mówi nic o tym że dzieci mieli ale prawdą jest że nie mówi też nic wyraźnie że ich nie mieli.


Dobrze, tylko z tego wcale nie musi wynikać, że w sytuacjach nie będących wyjątkami od reguły należy regułę zamieniać w wyjątek. Z faktu, że nie wiemy, czy Szczepan miał dzieci czy nie, wcale nie wynika, że pewne kryteria dla starszych znikają. Nie wynika z tego również, że np. robimy regułę z łamania kryteriów, co się po prostu prędzej czy później źle skończy - co innego brak możliwości wypełnienia Bożego Słowa w tym zakresie, a co innego lekceważenie tego Słowa.

Cytuj:
Skoro powołałeś sie na greke to dobrze by było nie przycinać tekstu tak by pasował do postawionej przez ciebie tezy. "Trzeba" otwiera całą liste cech które konieczne są u starszego Tak więc "trzeba" by był mężem jednej kobiety, trzeźwym,rozsądnym, gościnnym, zdolnym nauczać, niewojowniczy itd.


Zgadzam się, ale akurat rozmawialiśmy na jeden temat. Dlatego cytowałem interesujący nas fragment. Wszystkie wymienione cechy są kryteriami i o ile nie zachodzi jakiś wyjątkowy przypadek, to dobrze i zdrowo jest do wymienionych reguł się zastosować. Tyle. :D

Jeszcze jedno:

Cytuj:
Biblia nie mówi nic o tym że dzieci mieli ale prawdą jest że nie mówi też nic wyraźnie że ich nie mieli


Taka argumentacja może być baaardzo niebezpieczna. Z milczenia Biblii w pewnych kwestiach nie można wyciągac zbyt daleko idących wniosków, bo się można mocno poślizgnąć. Lepiej czytać to, co jest napisane, niż to, czego nie ma.

Z reguły kandydaci powinni mieć dzieci, i to wierzące, które w dodatku nie stoją pod zarzutem rozpusty lub krnąbrności - to jest kwestia i skuteczności przywództwa we własnym domu i osobistego świadectwa (duch tekstu), a nie wyłącznie litery Tyt. 1:6.

Jak wobec powyższego można twierdzić, że posiadanie dzieci nie jest koniecznością (w normalnych warunkach) i wywodzić takie twierdzenie z faktu, że Biblia milczy o ewentualnych dzieciach Tymoteusza i Szczepana?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn maja 23, 2005 9:14 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
janinak napisał(a):
A jak w tym wszystkim umiescic werset z Rz 16,1-2 , z ktorego mozemy doczytac, ze w pierwszym kosciele byla diakonisa:
"A polecam wam Febe, siostre nasza, ktora jest diakonisa zboru w Kenchreach, zebyscie ja przyjeli w Panu, jak przystoi swietym, i wspierali ja w kazdej sprawie, jesliby od was tego potrzebowala, bo i ona byla wielu pomocna, rowniez mnie samemu." Diakonisa nie mogla byc mezem jednej zony. Pozdrawiam


Zakładam, że Duch Święty sam sobie nie przeczy. Czyli rzeczywiście diakon powinien być mężem jednej żony:

"Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku, zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby. Podobnie kobiety: powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim. Diakoni niech będą mężami jednej żony, mężami, którzy potrafią dobrze kierować dziećmi i domami swoimi. [I Tym. 3:8-12]

Skoro diakoni mają być mężami jednej żony, to co znaczy w takim razie "podobnie kobiety" kontekście diakonatu?

W grece "mąż" i "mężczyzna" to jedno słowo [andros], podobnie jak "kobieta" i "żona" [gyne].

Wydaje się, że jedynym sensownym odczytaniem tekstu jest: "Podobnie [ich] kobiety" albo "podobnie ich żony". Wtedy diakoni usługiwaliby razem ze swoimi żonami - wydaje się to mieć jakiś sens.

Jeśli tak, to Febe mogła być diakonisą lub inaczej żoną diakona usługującą razem z nim. Wygląda na to, że do Rzymu przyjechała sama i Paweł udziela jej "referencji". Z pewnością w ramach swojej służby opiekowała się wieloma, w tym i Pawłem [w. 2].

Może być jeszcze inne rozwiązanie: "Diakonos" oznacza "sługa", a wtedy nie operowano jeszcze hierarchicznymi urzędami. Febe mogła usługiwać w zborze w Kenchreach, niekoniecznie będąc "diakonisą" we współczesnym, "urzędowym" rozumieniu tego słowa.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 7:43 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 14, 2005 3:58 pm
Posty: 339
Smok Wawelski napisał(a):
Czy "starszy starszy" to Ci się dwa razy napisało, czy to znaczy, że Tymoteusz był "oberstarszym"?


No cóż Smoku, napisało mi sie tylko tak :oops:

Cytuj:
Możemy się umówić, że pełnił rolę "objazdowego" współpracownika Pawła. Na to wskazuje treść listów d niego. To na pewno.


By wyjaśnić dlaczego sadzę że był starszym musiałabym napisać szerzej o tym a to chyba temat ciut inny.
Możemy zrobić tak: ty zostaniasz przy swoim zdaniu a ja przy swoim. :)


Cytuj:
Piotr określa siebie jako "współstarszego i świadka cierpień Chrystusowych". Mam wrażenie (ale nie będę się upierał), że w ten sposób pokazuje zarówno swoją pokorę jak i doświadczenie.


Dla mnie oznacza to starszego.
Słownikowa definicja na to wskazuje choćby :wink:
"współ -pierwszy człon wyrazów złożonych, wskazujący na wspólną z kimś cechę, na wspólne z kimś występowanie w jakimś charakterze, na wspólne działanie"

Cytuj:
W Jerozolimie byli "starsi i apostołowie" [Dz. Ap. 15:4], co sugerowałoby, że jedni nie byli drugimi. Tak mi się wydaje.


No i tu znowu można wieść dyspute czy napewno skoro Paweł wielkim apostałem był ale i ...prorokirm.


Cytuj:
Starszymi zostają ludzie którzy w stopniu wiekszym lub mniejszym temu wzorcowi odpowiadają. Ważne by o wyborze starszych nie decydowało sztywne trzymanie się litery przy zepchnieciu na bok sensu (dlaczego te a nie inne cechy) i Ducha tego tekstu.


To są moje słowa. Tam jest napisane ze "spełniają w mniejszym lub większym stopniu".

Cytuj:
Całkowita zgoda. Z jednym zastrzeżeniem: kandydaci powinni spełniać te kryteria raczej w stopniu większym, niż mniejszym. Po to chyba są kryteria. :D


Teraz ja mam zastrzeżenie Smoku :wink: Wzór/regółam jest po to by jak najbardziej dostosowaywać się do niego ale fakty sa takie że ludzie pasują do wzorca w stopniu większym lub mniejszym. Nie powiedziałam nigdzie by szukać kandydatów mniej pasujacych do niego.

Cytuj:
W Biblii są podane pewne zasady, od których w pewnych sytuacjach Bóg robi wyjątki. To jest jasne. Chodzi tylko o to, żeby z wyjątków nie robić zasad i odwrotnie. Czytając ducha tekstu I Tym. 3:1-7 można zauważyć, że cechy wymagane dzielą się na dwie grupy. Jedna dotyczy sprawowania przywództwa, a druga - osobistego świadectwa.


Starszy ma być nie tylko dobrzym przywódcą ale i przykładem dla zboru.
By zastanawiać się nad tym czy ktoś ma cechy które kwalifikują go na przywódce musi on być (już przed wyborem) świadectwem.
Przykład który podałam jest jednym z paru które znam. Tam akurat nie było żonatych mężczyzn. Zawsze jednak lepiej by człowiek ten był wzorem i spełniał wszystkie kryteria poza małżeństwem a w stponiu wysokim niż tylko dobrym ale żonatym i dzieciatym co pozwoli na postawienie parafki przy wszstkich cechach.



Cytuj:
Cytuj:
Biblia nie mówi nic o tym że dzieci mieli ale prawdą jest że nie mówi też nic wyraźnie że ich nie mieli


Taka argumentacja może być baaardzo niebezpieczna. Z milczenia Biblii w pewnych kwestiach nie można wyciągac zbyt daleko idących wniosków, bo się można mocno poślizgnąć. Lepiej czytać to, co jest napisane, niż to, czego nie ma.


Oj Smoku, Smoku...
Nie ma tam drugiego dna i ukrytych treści w mojej wypowiedzi. Stwierdzam fakt. Biblia nic na ten temat nie mówi.
Mądrą rzecz powiedziałeś:
Lepiej czytać to co jest napisane niż to czego nie ma


Co do Feby to wiesz dobrze żę diakon(sługa) miał właśnie zajmować sie pomocą , troszczyć się w sposób , nazwijny to, matrialnie wymierny o zborowników. Tak jak Feba.
Tekst z Tymoteusza nie mówi że "kobiety" to żony diakonów.
Takie jego rozumienie nie jest wcale "jedynym sensownym".
Jakokolwiek sprawy diakonatu kobiet i bezżennych starszych są ważne nie uważam ich jednak za najważniejsze.
Szanuje twoje zdanie, poznałam już argumenty i sposób ich przedstawiania tak jak ty moje.

Z tego co przeczytałam już wiem że jesteś żonaty. Jesteś też mężczyzną więc może powiesz coś z własnego doświadczenia, jako rade jak ma się zachować samotny mężczyzna który wlaczy z problemem o którym pisał Ezdrasz ostatnio?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 10:37 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Nie chcę być "dożarty", dlatego tylko kilka słów, a potem wracam do sprawy zapodanej przez Ezdrasza.

Bea napisał(a):
Tekst z Tymoteusza nie mówi że "kobiety" to żony diakonów. Takie jego rozumienie nie jest wcale "jedynym sensownym".


Takie zrozumienie wydało mi się jedynym sensownym w kontekście Pawłowego stwierdzenia, że diakon powinien być mężem jednej żony i przywódcą w swojej rodzinie. Najprawdopodobniej Pismo nie mówi w jednym zdaniu czegoś, co byłoby odwoływane, albo podważane w następnym. :?

Cytuj:
Jakokolwiek sprawy diakonatu kobiet i bezżennych starszych są ważne nie uważam ich jednak za najważniejsze. Szanuje twoje zdanie, poznałam już argumenty i sposób ich przedstawiania tak jak ty moje.


Zgadzam się, szanuję, poznałem. Nie ma sprawy. :D

Cytuj:
Z tego co przeczytałam już wiem że jesteś żonaty. Jesteś też mężczyzną więc może powiesz coś z własnego doświadczenia, jako rade jak ma się zachować samotny mężczyzna który wlaczy z problemem o którym pisał Ezdrasz ostatnio?


O tym napiszę chyba do... Ezdrasza. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 1:00 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt kwi 29, 2005 1:01 pm
Posty: 86
Proszę już o zakończenie tych teologicznych sporów i skoncentrowanie się na doradztwie potrzebującym.. :wink:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 4:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Już, już. W ferworze dyskusji z Beą o sprawach kryteriów dla starszych i diakonów zgubiłem ten wątek. Ale wracam do niego, bo jest ważny.

Ezdrasz napisał(a):
Zauważam pewne zjawisko, straszne i silne, otóż chodzi mi o więzy namiętności. Spokojnie!! nie będzie duchowego hardcoru jak pisze Olek! :wink:

Ale widzę, że niektóre związki męsko damskie istnieją TYLKO dlatego, że nie mogą przestać istnieć, chociaż ich uczestnicy może i by tego chcieli!!
Wiecie o co mi chodzi?

O subtelną, ale wielką siłę, która sprawia, że ludzie są przyciągani do siebie, wręcz obezwładnieni urokiem drugiej osoby! Natomiast duch mówi coś przeciwnego: "uciekaj!!"

Swojego czasu podobała mi się pewna dziewczyna, ale duchowo widziałem że żyjemy w różnych światach więc o zbliżeniu w relacjach nie było mowy. Ale nie mogłem przestać o niej myśleć (to były raczej przyzwoite myśli!! :roll: ) i nie czułem się wolny! Pomyślałem sobie: co to jest? ktoś rządzi w sferze moich emocji? w moich myślach? Ja tego nie chcę!

Do dziś tego nie rozumiem. Zaproponujecie coś jak się w tym zdyscyplinować, uwolnić? Mam nadzieję, że się nie zamotałem i załapiecie moje pytanie..


Chyba łapię, o co Ci chodzi. :)

Najpierw trochę teorii (chyba nie byłbym Smokiem, gdybym czegoś takiego nie wrzucił.. :roll: ). Otóż są sprawy, których Słowo Boże zdecydowanie każe nam się wystrzegać w tym zakresie: młodzieńczych pożądliwości i chodzenia w nierównym jarzmie.

2 Tymoteusza 2:22 Młodzieńczych zaś pożądliwości się wystrzegaj, a zdążaj do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca.

"Wystrzegaj się" to znaczy dosłownie "uciekaj od nich" [feugo] - i to uciekaj dosłownie, w przeciwnym kierunku, zdążając do innych rzeczy w innym towarzystwie niż to, które zagraża "gwałtownym wzrostem ciśnienia" w tych sprawach - czyli z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca.

II Koryntian 6:14 Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?

Jarzmo to jest takie urządzenie, które zmusza parę wołów do chodzenia w jednym kierunku. Dodatkowo w jarzmie zawsze bywało tak, że jedno ze zwierząt pełniło rolę "szefa" , a drugie szło obok noga w nogę. W tym kontekście (pozytywnym) łatwiej zrozumieć słowa Pańskie "weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie" [Mat. 11:29]. Jarzmo to jest również każda zależność zmuszająca do chodzenia w jednym kierunku z kimś innym bez możliwości swobodnego rozwiązania tego układu. Zależność uczuciowa, emocjonalna czy jak ja jeszcze nazwiemy, potrafi być strasznym jarzmem.

Co z tego wynika w praktyce? Otóż sama świadomość takich zagrożeń i ostrzeżeń ze strony Pisma powinna skłonić młodziana (lub dziewczę) do modlitwy traktowanej jako posunięcie wyprzedzające - czyli modlitwy o ochronę serca i o to, żeby Bóg nie pozwalał znaleźć się w niewłaściwych miejscach w niewłaściwym czasie. Tu potrzebna jest zgoda serca z treścią przykazania i wola jego przestrzegania, a następnie modlitwa o własne decyzje i moc do ich wykonania.

Nie jestem w tej sprawie wyłącznie teoretykiem. Właśnie jesteśmy wraz ze Smoczycą na etapie takich rozmów z naszą córką (17). Pierwsze zwycięstwa mamy już za sobą. Porażki też były, ale Bogu dzięki cena tych lekcji nie była zbyt wysoka. Najważniejsze jest to, że nasza córka wyciągnęła wnioski, utwierdziła się w przekonaniu, że mówimy jej prawdę i chcemy jej dobra, a Bóg wysłuchał naszych modlitw i oddalił niebezpieczeństwo. Z moich obserwacji wynika, że jeśli młody człowiek kochający Pana ma dobre wzorce relacji męsko-damskich w domu, to nie będzie szukał byle czego i byle gdzie. Druga sprawa to stała modlitwa o ochronę i wolność uczuciową - przede wszystkim modlitwa własna, ale dobrze jest mieć kogoś zaufanego i dojrzałego w wierze (jeśli nie rodzice, to brat/siostra tej samej płci oczywiście), z kim można by szczerze pogadać i kto modliłby się wstawienniczo na stałe o te sprawy.

Następna rzecz, to świadome wybory - król Dawid, mąż według Bożego serca, znalazł się pewnego razu zdecydowanie w niewłaściwym miejscu (zwykle bywał wtedy na wojnie - II Sam. 11:1) i w niewłaściwym czasie oglądał zdecydowanie niewłaściwe (choć piękne) widoki. Potem przestał już panować nad sobą i wszelkie hamulce puściły. Dlatego są miejsca, które należy omijać szerokim łukiem. Są ludzie, których również należy omijać szerokim łukiem. I nie łudzić się, że nasze oczarowanie inną osobą doprowadzi do jej nawrócenia, a potem "będą żyli długo i szczęśliwie".

Bóg chce i może uwolnić człowieka "z sideł ptasznika". Ale trzeba tego chcieć. Dlatego trzeba się modlić, żeby Bóg dał chcenie, potem żeby pomógł stoczyć walkę o podjęcie właściwych decyzji, a potem żeby dał wykonanie. Punkt pierwszy i trzeci mieszczą się w ramach Bożych obietnic [Flp. 2:12]. Decyzja należy do nas.

Nasza córka długo szukała towarzystwa prawdziwie wierzącej młodzieży (wiecie, co mam na myśli) i znalazła kilka osób, które "wzywają Pana z czystego serca" i z którymi można razem pójść w kierunku przeciwnym do młodzieńczych pożądliwości, szukając sprawiedliwości, wiary i pokoju (a jednak Słowo jest praktyczne!). Dzięki zaufaniu, jakim nas darzy, udało nam się przekonać ją, że pewne rzeczy są niebezpieczne i nie należy podchodzić do nich zbyt blisko. Dzięki naszemu świadectwu widzi, że można inaczej (ona sama to mówi) i tego szuka.

Trzeba szukać ludzi, którzy swoim świadectwem zachęcaliby do boju (a czasami to jest bój), pomogliby w potrzebie i wspieraliby na codzień w modlitwie. Najlepiej, żeby sami już byli doświadczeni i mogli coś powiedzieć nie tylko z teorii.

Krótko mówiąc, potrzebny jest "ochronny pakiet inwestycyjny", który dopiero w sytuacjach podbramkowych zaczyna pokazywać swoją prawdziwą wartość. Wartością tej polisy jest nasza wolność. Ceną wykupu są codzienne posunięcia wyprzedzające, które mam nadzieję opisałem, a nie namieszałem. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 7:41 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 21, 2005 6:50 pm
Posty: 17
Smok Wawelski napisał(a):
Zgadzam się, ale akurat rozmawialiśmy na jeden temat. Dlatego cytowałem interesujący nas fragment. Wszystkie wymienione cechy są kryteriami i o ile nie zachodzi jakiś wyjątkowy przypadek, to dobrze i zdrowo jest do wymienionych reguł się zastosować. Tyle. :D


To bardzo ciekawe. A co jeżeli nikt w zborze nikt wszystkich wymogów nie spełnia? Ma nie być starszych? :?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 9:43 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt kwi 29, 2005 1:01 pm
Posty: 86
Temat starszych już zakończyliśmy.. Brat Adam nie zauważył, ale wybaczamy.

Dziękuję Smoku, cenne uwagi i pewnie skorzystam.
Co do obcego jarzma, to mój afekt dotyczył osoby wierzącej, ale jednak jakoś mi w duchu odległej, niestety.. :?

Ale przykład Dawida jest przekonywujący, to musiała być ogromna siła skoro złamała nawet jego miłość do Pana i bojaźń przed Nim :!:

To już wiem, przed namiętnościami wiać gdzie się da, patrzeć w sufit na boki, uciekać, chować i modlić i prosić innych o modlitwę!

Dobra, to jest unikanie negatywów, ale ciągle nie wiem jak z tym "pozytywem".
Mam 3 opcje:
1. Starać się nie myślec o żonie, na siłę myślec o czym innym i zupełnie zabijać to w sobie
2. Modlić się o żonę, pisac na kartkach jaką bym chciał żeby była i nic nierobić..
3. Modlić się i być aktywnym poszukiwaczem "zaginionej Arki" :wink:

Który wariant wybrać?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 9:48 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt kwi 29, 2005 1:01 pm
Posty: 86
Chciałem jeszcze dodac, że im prędzej mi doradzicie i skutecznie wesprzecie w modlitwie, tym szybciej będziecie miec mnie z głowy.. :lol:

Moi znajomi opowiadali świadectwo jak się modlili o siebie..
Ona napisała na kartce że ma być taki i taki, gorliwy dla Pana, no i ponieważ ona była wspaniałym muzykiem i pięknie gra na fortepianie i śpiewa, więc napisała, że koniecznie musi miec piękny głos..

On napisał na swojej kartce, że chciałby taką i taką, gorliwą dla Pana, no i ponieważ on kocha muzykę a ma kompletnie gumowe uszy (!!) więc prosił żeby koniecznie pięknie grała i śpiewała, żeby mógl się tym rozkoszować!

Ale po namyśle, skreślił te uzdolnienia muzyczne i napisał: "Panie, jaką dasz, byle Ciebie kochała!"

No i on dostał to co chciał, a ona dostała gumowe uszy!! :D
Ale oboje są gorliwi dla Pana..


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 24, 2005 10:48 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ezdrasz napisał(a):
Mam 3 opcje:

1. Starać się nie myślec o żonie, na siłę myślec o czym innym i zupełnie zabijać to w sobie
2. Modlić się o żonę, pisac na kartkach jaką bym chciał żeby była i nic nierobić..
3. Modlić się i być aktywnym poszukiwaczem "zaginionej Arki" :wink:

Który wariant wybrać?


Uważam, że zdecydowanie wariant nr 3! :D

Skoro już wiesz, że nie jesteś powołany do stanu bezżennego, to módl się i szukaj:

"Kto znalazł żonę, znalazł coś dobrego i zyskał upodobanie u Pana." [Przyp. Sal. 18:22]

"A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują" [Rzym. 8:28]

P.S.

Nie napiszę, że masz smocze błogosławieństwo i modlitwę, bo niektórzy by się mogli zgorszyć... :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr maja 25, 2005 11:14 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt kwi 29, 2005 1:01 pm
Posty: 86
[Nie mogę odpisać. Ruszyłem na poszukiwania! :D ]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 26, 2005 9:28 am 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
Ale jest jeszcze wariant 4;
nie szukać żony(męża).
Biblia nas do takiej postawy zachęca.A zalecenie Pawłowe ''nie szukaj żony'' nie jest przecież równoznaczne z ''nie żeń się ''.(co niektórzy błędnie tak tłumaczą).
Chodzi tu tylko o właściwe ustawienie priorytetów w życiu.Człowiek,który czegoś szuka jest zajęty tym dzałaniem,jest zaabsorbowany i zaangażowany w to poszukiwanie.Dotyczy to jego myśli i czynów.I nie chodzi mi tu o jakieś obsesyjne poszukiwanie,ale o normalne poszukiwanie.
Paweł w tym wersecie chce,byśmy byli trzeźwi i rozsądni a przy tym czujni i świadomi tego,że życie w Chrystusie to nie troska o swoje potrzeby,ale szukanie Królestwa Bożego.I tego mamy przedewszystkim szukać.Czlowiek poszukujący żony,nawet jeśli będzie chciał w tym zachować rozsądek i umiar napewno często go straci,czego sam nieraz doświadczyłem.
Pan dał mi żonę właśnie dokładnie wtedy,kiedy zrezygnowałem z tęsknoty za nią,kiedy przestałem o nią się modlić i zaprzątać sobie myśli tym problemem.
Jak to zrobić,zapytacie?
Hm...,i tu jest problem,bo ja przestałem szukać w niezbyt budujących okolicznościach.
Otóż odwiedziłem pewne chrześcijańskie małżeństwo z dopiero kilkudniowym stażem.To jest czas największego szczęścia i radości w takiej rodzinie.A ja zobaczyłem mojego przyjaciela przygnębionego i załamanego,który prosił mnie i zaklinał na wszystko bym się nie żenił,bo to nie jest wcale tak,jak sobie wyobrażamy.Już po kilku dnach wiedział,że jego związek był pomyłką,za którą będzie płacił całe życie.
Ta sytuacja tak mie zniechęciła do szukania żony,że naprawdę byłem w stanie dać temu spokój,co też się stało.
Jak bardzo zdziwiło mnie,kiedy po kilku dniach zobaczyłem siebie jako kogoś zupełnie inego.Dopiero uwolnienie z tego stanu poszukiwań uświadomilo mi,jak bardzo byłem w to zaangażowany.Teraz zobaczyłem,że moje myśli są wolne,mój czas wypełniony inaczej.Moje modlitwy nie skażone monotematycznością,a moja społeczność z Panem stała się otwarta i wolna od wcześniejszych ograniczeń jaki powstały na skutek poszukiwań żony.
Człowiek jest w stanie uświadomić sobie swoje niewłaściwe zachowanie i swoje zniewolenie często dopiero wtedy,gdy jest w stanie spojżeć na to z inej perspektywy.A chciałbym dodać,że te moje poszukiwania żony naprawdę były baaaardzo wyważone i rozsądne,bo jak widziałem działania innych braci......Echh...szkoda gadać.Dlatego myślałem,że robię to po myśli Pana.A jednak tak nie było,bo gdzie poszukiwania tam i wyobrażenia i nastawienie ,i narzucanie Panu swojej woli i czasu jej realizacji.
I jak tu w takie coś może zaingerować Duch Święty?Pan przemawia do umysłów wolnych i neutralnych w nastawieniu a nie do takich,gdzie wszystko już jest prawie zapięte na ostatni guzik,a brak tylko Bożej pieczątki ''zatwierdzam''.
Myślałem,że w mojej tęsknocie za żoną tego wszystkiego nie ma,a jednak było.
Dlatego wszelkie ''szukanie'' spraw tego świata tworzy w nas bariery i ograniczenia,w ktore Pan często nie może wkroczyć ze swoją wolą.
W ludzkim umyśle jest tylko jedno miejsce na myśl w jakimś temacie.Jeśli jest ono już zajęte naszym nastawieniem,to Pan nie da nam swojej mysli,bo nie ma jej gdzie zaszczepić.Ludzki umysł nie może mieć dwóch odmiennych pragnień,dwóch różnych nastawień.
Umysł wolny i neutralny jest w stanie przyjąć Bożą wolę,jakakolwiek by ona nie była,bo wie,że wszystko od Pana jest dobre.
A żona ,którą Pan mi dał wykracza o wiele dalej poza moje marzenia i tęsknoty.
Chwała Mu za to,że nie zrealizował moich marzeń i tęsknot po mojemu!!! :D

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 26, 2005 10:22 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Paweł podaje pewne zalecenia, które nie są wiążące (o czym sam kilka razy przypomina), lecz wypływają z troski o braci i siostry. Ja zakładam, że Ezdrasz jest człowiekiem oddanym Panu i nie porzuci teraz służby dla Niego celem znalezienia odpowiedniej żony. Sam napisał w wariancie nr 3: "Modlitwa i poszukiwanie". W tej kolejności. Jeśli Ezdrasz nie jest powołany do stanu bezżennego, niechaj się żeni. A przecież jest napisane, żeby szukać wpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie nam przydane. Udane małżeństwo również, czego jestem świadkiem i co potwierdzam. :D

"A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem. Jeśli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niechaj wstępują w stan małżeński; albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć." [I Kor. 7:7-8]

"Poza tym, niech każdy żyje tak, jak mu wyznaczył Pan, w takim stanie, w jakim powołał go Bóg; tak też zarządzam we wszystkich zborach." [I Kor. 7:17]

"Sądzę więc, że w obliczu groźnego położenia dobrze jest człowiekowi pozostać takim, jakim jest. Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony. A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić." [I Kor. 7:26-28]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz maja 26, 2005 8:38 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt kwi 29, 2005 1:01 pm
Posty: 86
[Nie mogę odpisać. Szukam antyświadectw chrześcijańskich małżeństw po których mi się odechce.. :roll: :shock: ]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 519 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 35  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL