Czytam co piszecie o przyjaźni i tylko skrajnne stanowiska w zasadzie zajmujecie.
Albo jesteśmy tak duchowo-bezpłciowi że przyjaźń damsko-męska to nic niezwykłego jak chce Grom albo jesteśmy ludzmi miotanymi pożądaniem.
Czy aby nie za skrajne te postawy?
Wiem że każdy ocenia według siebie i gdy ktoś nie jest w stanie inaczej odbierać osoby płci przeciwnej tylko jako ewentualny obiekt pożądania to faktycznie powinien sobie dać spokój z tego typu nie tylko przyjaźniami ale i jakimikolwiek bilższymi relacjami, znajomościami z osobami przeciwnej płci by nie płonąć lub nie zakochiwać się w każdym.
Myślę jednak że Bóg dał nam rozum i trzeźwe myślenie by z tego korzystać.
Jeżeli mamy do czynienia z singlami to właściwie nic nie stoi na przeszkodzie takiej przyjaźni.
Nawet jak się zaangazują. Oby oboje
Jeżeli jednak z góry on/ona zakłada tylko i wyłącznie romansowo-matrymonialne znajomości z płcią przeciwną to nie ma co się łudzić że z tego będzie przyjaźń.
Skoro jedna strona szuka nie przyjaciele ale męża/żony z góry ocenia przydatność drugiej strony tylko pod tym względem a wszelką otwartość i szczerość potraktuje jako "tak" na te podchody.
Gdy mam do czynienia z małżeństwami to staram się by to był przyjaźń z nimi a nie tylko z jednym.
Nie do przyjęcia jest dla mnie np. by wypłakiwać się na ramieniu męża jakiejś kobiety a ją traktować jedynie jako znajomą.
Toż to aż się prosi o kłopoty. Niekoniecznie romansowe ale kłutnie miedzy małżonkami, zazdrość.
Po co?
Czy jest możliwa taka przyjaźń damsko-męska?
Tak, ale tylko wtedy gdy obie strony chcą tylko przyjaźni.
Czy każdy może zawierac tego typu przyjaźnie?
Nie,nie każdy.
To tylko dla osób które potrafią widzieć w drugiej stronie człowieka a dopiero potem jej/jego płeć. Kontrolują swoje emocje, są świadome własnych oczekiwań i potrzeb.