Piesiec napisał(a):
ppajda napisał(a):
"
Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej. Była na nim matka Jezusa. Jezus wraz z uczniami też został zaproszony. W pewnej chwili zabrakło wina. Wtedy matka Jezusa powiedziała do Niego: Nie mają wina. Jezus jej odpowiedział: Rozumiem twoje zatroskanie, ale co Mnie do tego, kobieto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina" (Jana 2...)
A co
to za newsy

W żadnym innym tłumaczeniu nie znajduję czegoś podobnego.
Rzeczywiście, oprócz przekładu literackiego inne przekłady tego sformułowania nie zawierają, ale nie zmienia to tak bardzo sensu wersetu ani go nie wypacza. Czy podpada to pod dodawanie czegoś do Słowa?
Literackie tłumaczenia z definicji szerzej interpretują tekst, aniżeli te (bardziej) dosłowne. Rozumiem to i owszem: mają rację bytu. Jednak interpretacja tekstu może być poprawna lub niepoprawna, przesadzona, lub stosowna, bo wyjaśniająca tło (kultura, idiomy...) znane tłumaczom/biblistom, a nieznane niejednemu czytelnikowi. I uwaga: im bardziej literackie jest tłumaczenie, tym delikatniejsza jest kwestia interpretacji (bo jest jej więcej w literackich tłumaczeniach)
W powyższym przypadku w tekście tłumacza jest - jeśli dobrze rozumiem - sugestia, że Pan Jezus ma wyrozumiałość dla troski Marii dotyczącej braku wina. Tekst oryginalny najwyraźniej takiej informacji nie przekazuje. Wydaje mi się, że jest wręcz przeciwnie: tekst dosłownie tłumaczony zdaje się przekazywać bierność ze strony Pana Jezusa. Brak wina nie jest jego problemem, a "niewiasta" (sic!) nie powinna go w to wciągać.
Komentarz tłumaczy angielskiej netbible do omawianego fragmentu Pisma (tłum. własne) napisał(a):
"Kobieto, co mnie i tobie?" (idiom). Sformułowanie τί ἐμοὶ καὶ σοί, γύναι (ti emoi kai soi, gunai) jest pochodzenia semickiego. Odpowiednikiem hebrajskiego wyrażenia w Starym Testamencie były dwa podstawowe znaczenia: (1) Kiedy jedna osoba niesprawiedliwie przeszkadzała drugiej, poszkodowany mógł powiedzieć "Co mnie i tobie?" tzn. "Co ja ci zrobiłem, że mnie tak traktujesz?". (Sdz. 11:12, 2. Kronik 35:21, 1. Krl. 17:18). (2) Kiedy ktoś został poproszony o zaangażowanie się w kwestię, która jego zdaniem nie była jego sprawą, mógł powiedzieć do proszącego: "Co mnie i tobie?", czyli "To jest twoja sprawa, co ja mam z tym wspólnego?". (2. Krl. 3:13, Oz. 14:8). Opcja (1) oznacza wrogość, podczas gdy opcja (2) oznacza jedynie odmowę. Sama odmowa prawie na pewno pasuje tutaj lepiej w kontekście (chociaż niektórzy z ojców greckich uznali tę uwagę za naganę dla Marii, taka nagana jest mało prawdopodobna).
A co, jeśli natchnione Słowo Boże jest wyrażone właśnie dlatego tak "szorstko", bo chce przekazać nam, że Jezus NIE rozumie troski o brak wina? Jeśli tak (a conajmniej nie widać w tekście natchnionym niczego przeciwnego), to jest to definitywnie dodawanie czegoś do Pisma - nawet wtedy, gdy jest w dobrej intencji.
Ciekawe, dlaczego ta "wyrozumiałość" Pana Jezusa znalazła się w tekście tłumaczy. Może (spekuluję!) słowa Jezusa brzmiały w odbiorze tłumaczy zbyt szorstko (w myśl: "kobieto, odczep się") i zespół tłumaczy chciał - mąjac dobre intencje - załagodzić wypowiedź i "ratować" sytuację powstającą przez ostre brzmienie oryginału. Ale co, jeśli te brzmienie było zamierzone przez Autora?!
Piesiec napisał(a):
Myślę że póki dodane wyrazy nie zmieniają całkowicie sensu danego wersetu, to takich przekładów jeszcze nie trzeba polewać benzyną
Osobiście sam czytuję ten przekład (dodatkowo do dosłownych przekładów, które uważam za niezbędne). Stąd moim zdaniem polewanie benzyną nie jest konieczne

Natomiast każdy przekład jest przekładem, nie oryginałem, i każdy z nich ma wady (ten też). Warto o tym pamiętać i to dostrzegać. Poza tym istnieją lepsze i gorsze przekłady. Niektóre pod konkretnymi aspektami są lepsze, pod innymi gorsze. Szeroki temat.
Piesiec napisał(a):
Wszak matka Jezusa okazała pewne zatroskanie faktem, że brakło wina na weselu.
Tak. Tu chodzi jednak o sugerowaną wyrozumiałość Jezusa wobec tej jej troski, a tego najwyraźniej brak w natchnionym tekście (w oryginale).