ppajda napisał(a):
Podsumujmy: nie odniosłeś się do poruszonych przeze mnie kwestii w temacie. Pretekstem do tego było odmówienie przeze mnie chęci do przeczytania "traktatu o modlitwie" autorstwa jednego z Reformatorów. Jesteśmy na forum dyskusyjnym, a traktat w temacie modlitwy ma raczej niewiele wspólnego z kwestiami tutaj przez nas poruszanymi, czyli m.in. antysemityzm Lutra trwający przez 20 lat do samej śmierci i egzekwowanie władzy politycznej przez Kościół w Średniowieczu.
Nie odniosłem się, ponieważ dyskutowanie o ważnych tematach i osądzanie ludzi wielkich, którzy dokonali wielkich dzieł Bożych (np. reformatorzy) i żyli tak, jak głosili, powinno mieć miejsce w określonym kontekście. W NT apostoł Paweł pisze, że w obronie wiary mają prawo występować ci, co sprawdzili się w służbie i zostali znalezieni wiernymi. Podobnie w wojsku jest taka zdrowa zasada, że oficera może aresztować tylko oficer, i to co najmniej równy stopniem. Niższy stopniem już nie. Dlatego oskarżenia pod adresem Kalwina czy Lutra - jeśli już - powinny padać z ust działaczy równych im. A opinie reformatorów są takie, że sam Arminius gorąco polecał Institutes Kalwina.
W świecie biznesu bardzo często promocja nowego produktu ma miejsce dzięki reklamie negatywnej. Wielu nauczycieli próbowało (np. D. Hunt) i próbuje zaistnieć właśnie na podstawie między innymi negatywnej reklamy, a nie budowania dzieła Bożego. Niedopuszczalne.
Kto coś poznał, ten jeszcze nie poznał JAK należało poznać.
Wcześniej w tym wątku jeden z dyskutantów napisał coś takiego:
Cytuj:
W zasadzie można ogłosić konkurs, który z reformatorów był bardziej krwawy, Luter czy Kalwin. Niestety, ale w porównaniu z czołowymi przedstawicielami unitarian jak Miguel Servet czy z Braćmi Polskimi, wielcy reformatorzy protestantyzmu wypadają tak marnie jak katoliccy inkwizytorzy. Zabawne, że ci drudzy nie byli uznawani za chrześcijan, a przejawiali o niebo wiecej owoców Ducha Świętego od tych najbardziej znanych "mężów bożych".
Zdanie to pojawia się dwukrotnie w tym wątku i wisi od blisko 10 lat bez żadnego sprostowania czy zaprzeczenie. Przyjmuję, że wszyscy je akceptują i uznają za słuszne.
Jak wyglądało to w rzeczywistości? Opisałem w osobnym wątku - Sprawa Serveta. Tutaj dodam tylko, że Servet był kłamcą, krzywoprzysiężcą (w sądzie przysięgał fałszywie na Ewangelie!), oszczercą i osobą niestabilną emocjonalnie. W przeciwieństwie do Kalwina nie stał za swoimi poglądami w obliczu śmierci i nie chcąc się narażać uciekał się do kłamstw i rzucania kalumni na przeciwnika. Skrajna nieodpowiedzialność, gdyż osoby, które czytały jego Restitutio i uwierzyły Servetowi, musiałyby ponieść przed tym samym sądem surowe kary (tortury i śmierć w razie odmowy odwołania herezji).
Jeśli więc dla dyskutantów na tym forum kłamca, krzywoprzysiężca, oszczerca i niestabilny emocjonalnie Servet jest autorytetem moralnym daleko lepszym od Kalwina, to znaczy, że mają bardzo ograniczoną zdolność do właściwej oceny sytuacji.
Z Lutrem sprawa jest nieco trudniejsza. Luter był spragniony czystej ewangelii i gorliwie szukał ukojenia sumienia w różnych praktykach pokutnych. Kiedy odkrył na nowo naukę o usprawiedliwieniu z wiary, rzucił się na nią jak spragniony wędrowiec na pustyni i uważał, że każdy na nią tak samo powinien zareagować. Ateizm i bluźnierstwo były karalne w każdym kraju śmiercią. Kidy więc Żydzi nie nawracali się, tak jak tego spodziewał się Luter, a także zważywszy na ich praktyki (lichwa wobec chrześcijan) i bluźnierstwa przeciwko Jezusowi (literatura kabalistyczna była wtedy w Niemczech popularna i pojawiały się przedruki opracowań przeciwko Jezusowi i chrześcijaństwu), Luter nawoływał do akcji odwetowych przeciwko narodowi nie uznającemu Jezusa i żyjącemu wyłącznie z pośredniczenia w sprawach finansowych i handlowych (wtedy Żydzi nie mogli mieć na własność ziemi i nie mogli się zajmować rzemiosłem, a jedynie handlem i finansami). Kwestia odsetków/lichwy jest do dzisiaj nierozwiązana (dopuszczenie odsetków/lichwy jest przyzwoleniem na stopniowy wzrost ośrodków władzy będącej poza jakąkolwiek kontrolą) i stanowi główne źródło kryzysów gospodarczych na Zachodzie i wzrostu zniewolenia finansowego całych społeczeństw i państw.
Ważne, że nie nawoływał do nieskrępowanego mordowania Żydów, tak jak hitlerowcy, a jedynie do sankcji karnych o charakterze retrybucyjnym, oraz ograniczenia ich swobód i osłabienia, albo zniszczenia szkół judaistycznych, które sprzeciwiały się Chrystusowi - bo tak rozumiał nakaz Pawła: Kto nie kocha Pana Jezusa, niech będzie przeklęty. Luter głosił, że szkolnictwo, w którym Biblia nie zajmuje centralnej roli jest kuźnią diabła. I trudno się z tym nie zgodzić, bo współczesne szkolnictwo w dużym stopniu taka kuźnią jest.
Luter jako organizator był mierny i nie potrafił poukładać w całość swojej nauki. Zadowalał się odkryciem i publikowaniem nauki ewangelicznej, ale nie umiał jej systematycznie wyłożyć. To było zadanie innych, przede wszystkim tego genialnego Francuza, którego nazwisko wywołuje u was negatywne reakcje. Luter postąpił tutaj jako typowy mąż stanu i polityk. Niczym się nie różnił od wielkiego polityka angielskiego Winstona Churchila, który po zakończeniu wojny chciał bez sądu rozstrzelać 50 000 niemieckich oficerów w ramach retrybucji Niemiec za ich zbrodnie wojenne i jako odstraszający przykład na przyszłość. Takie praktyki są od dawna stosowano w historii naszej cywilizacji.
Wcześniej Smok napisał:
Cytuj:
Taki sam film o męczeństwie w imię wolności sumienia zrobiono właśnie o Tomaszu Morusie ("Oto jest głowa zdrajcy"), choć nie został on ścięty za to, że nie chciał przejść na słuszny protestantyzm, tylko dlatego, że nie uznał legalności rozwodu i kolejnego małżeństwa króla Henryka VIII.
Morus został ścięty tylko za to, że nie chciał się podporządkować prawu Anglii, które wymagało, by poddani króla angielskiego mieli jednego ziemskiego władcę - czyli króla Anglii, a nie dwóch - czyli króla i papieża. Henryk VIII był doktrynalnie katolikiem (Msza i transsubstancjacja - najważniejszy dogmat Kk!), który zerwał z poddaństwem papieżowi z powodów finansowych (daniny i przywileje prawne KK kosztowały Anglię olbrzymie sumy), a przede wszystkim dynastycznych (syn), które dla królestwa były sprawą niezmiernie ważną. Sugerowanie, ze Kościół anglikański jest owocem niezaspokojonych chuci Henryka VIII jest dziecinadą. Pikanterii dodaje fakt, że sam papież Klemens VII miał syna z Murzynką.
Przysięga biskupa na wierność papieżowi narzucała na biskupów znacznie silniejsze więzy lojalności wobec papieża, niż króla. W efekcie biskupi byli tak naprawdę agentami papieża i w razie konfliktu Kościoła a państwem zawsze stawali przeciwko państwu. Jest to niezgodne z zaleceniem apostoła Pawła, aby być poddanym władzy świeckiej. Na temat takowej przysięgi biskupiej jako możliwego zarzewia zdrady wobec narodu pisał także nasz Frycz Modrzewski.
Morus był wrogiem Słowa Bożego i to jego agenci ścigali Williama Tyndale na kontynencie europejskim. Kiedy zacnego Sługę Bożego zabito a potem spalono, Morus z radością zanotował w swoim dzienniku coś mniej więcej takiego (dokładnie nie pamiętam już tego): Jeszcze jeden sługa piekła odszedł do swego pana. Ciekawe jest, że inny wróg Słowa Bożego, kard. Stanisław Hozjusz, na wieść o zamordowaniu admirała de Coligny, napisał w liście do kardynała Lotaryngii, że wieść o tej śmierci napełniła go niewysłowioną rozkoszą. Kto doznaje spazmów radości na wieść o zamordowaniu niewinnych sług Bożych? Wielką radość ma sam diabeł, a także jego słudzy. Nie ma większego dowodu na trwanie w łączności z diabłem, niż spazmy rozkoszy na samą wieść o zamordowaniu niewinnych sług Bożych.
Czytałem dawnych autorów angielskich, którzy pisali wprost, że znany był fakt regularnego cudzołóstwa Morusa (co zresztą w jego wieku i wśród jemu równych było rzeczą tak powszechną, że każdy, kto nie cudzołożył uważany był wtedy za świętego).
Mówienie o Morusie jako o męczenniku sumienia to objaw ignorancji i dowód na to, że zdolność takiej osoby do podejmowania prawidłowej oceny sytuacji jest bardzo niska. Tym bardziej, kiedy pisze to osoba nauczająca Słowa Bożego. Na straży historii i sumień ludzkich stoi Duch Święty. Co z tego wynika, łatwo można sobie samemu dopowiedzieć.