Dzik napisał(a):
No nie wiem. Jak tam się ze swoimi upadkami i grzechami nie ukrywam i regularnie się wietrzę, ale nie będę o tym pisał na forum. Co do przeraźliwych grzechów, o których wspomniała Mama Muminka to dotyczą on głównie mojego pokolenia, które zostało wychowane przez wasze więc trudno tu szukać winnych i usprawiedliwiać wszystkiego działalnością szatana. Obawiam się, że trudno się nam porozumieć z powodu różnicy wieku lub czegoś podobnego.
Ja bym to nazwała różnicą duchową a nie pokoleniową; preferuję naukę biblijną zamiast ludzkich filozofii i widzimisię. Nie wiem, z jakiego źródła pije Dzik ale mam dziwne wrażenie, że pijemy z innego

.
Nie odnosiłam się do świata tylko do kościoła. Co ma piernik do wiatraka? Co ma świat do kościoła? Ciemność do światłości, itd.
Czy utożsamiasz się z tym pokoleniem? Tak to zabrzmiało. A wiesz, Słowo mówi: "Ratujcie się z tego pokolenia przewrotnego.". Ja osobiście nie utożsamiam się absolutnie ani z moim własnym pokoleniem, ani z innym, bo wówczas musiałabym przyjąć wartości bezbożnych ludzi. Owszem, różne rzeczy kiedyś były inne i lepsze, ale to nie jest żaden wzorzec. Biblia to nie antropologia ani socjologia. Już tamte pokolenia były przewrotne (jak każde kolejne od upadku Adama), zaś w pokoleniu Noego oraz Lota, działy się rzeczy takie same jak obecnie na świecie. Co prawda pierwszy kościół (np Koryntianie) też czasem "dawał czadu" w okropny sposób, jednak dostawało im się po uszach za to (choćby od Pawła), a teraz się im nie dostaje. To jest różnica. Wtedy działało zalecenie "karć, grom, napominaj" a teraz działa często obojętność a ze strony "góry" klerykalna solidarność. Teraz jest przyzwolenie - od przywódców i owiec jednakowo. Mówię o większości oczywiście.
Dzik napisał(a):
Jak tam się ze swoimi upadkami i grzechami nie ukrywam i regularnie się wietrzę
Rozumiem, że takle dobrze "wywietrzone" grzechy ładniej pachną i dobrze się mają....

Ja czytałam, że grzechy należy przybijać do krzyża no ale to stara nudna Biblia tak mówi i jest to trudne bardzo, a też wcale nie takie przyjemne jak wietrzenie i duchowe rekreacje w górach. Czasem tez bym chciała, żeby była jakaś droga na skróty, bo męka nieraz wielka, ale nie ma. Za to jak już się je dobrze przybije, to taka ulga i wolność, że aż się chce tańczyć ze szczęścia.
