Uważam, Owieczko, że w sytuacji, którą opisałaś, postąpiłaś właściwie i nie zrobiłaś nic złego. Nie wiem w ogóle, czy rozpatrywanie tego wszystkiego w kontekście grzechu jest właściwe. Odnoszę nieodparte wrażenie, że przepisy, reguły, prawa, tworzone są dzisiaj w taki sposób aby - albo zmuszać ludzi do ich nieprzestrzegania (jeżeli chcą normalnie funkcjonować), albo tak ograniczać, że przestają normalnie żyć. Bardzo możliwe, że jest w tym perfidne i świadome działanie szatana.
Zgadzam się z Tobą, że do przepisów - ponieważ tworzone są przez ludzi (często o spaczonych motywacjach, nie mających nic wspólnego z Bogiem i moralnością) - należy podchodzi z dużą dozą zdrowego rozsądku i bardziej kierować się pewnym "duchem" danego prawa niż bezwzględnie trzymać się sztywno jego zapisów. Dla mnie najważniejsze jest to, by drugiemu człowiekowi nie czynić szkody lub też nie wykorzystywać łamania prawa dla własnej korzyści.
Czy w opisywanej sytuacji mogłaś postąpić inaczej? Moim zdaniem nie. I nie tylko chodzi o to, że wtedy poniosłabyś osobistą stratę (pogorszenie stosunków w szkole itp). Wyobraźmy sobie sytuację, że odmawiasz podpisania protokołu ze wsteczną datą. Co się dzieje? Zapewne dyrektor znajduje kogoś, kto zrobi to bez najmniejszych skrupułów. Teoretycznie wydaje się, że sprawa jest zamknięta, a ty jesteś czysta, zachowałaś się po chrześcijańsku itp. Niestety, tylko się wydaje. Jeżeli ktoś inny redatował protokół, a Ty 0 tym wiesz, to Twoim obowiązkiem - jeżeli tak twardo trzymamy się litery prawa - jest zawiadomienie o tym odpowiednie władze (kuratorium?). I co dalej? Ktoś dostanie naganę, ktoś straci pracę (może). Naprawdę o to nam chodzi??? Na tym ma polegać nasza świętość???
Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że wcale nie musiałaś byś na nikogo "donosić". Ale to jest skrajna niekonsekwencja. Jeżeli jesteś świadkiem przestępstwa, to masz obowiązek powiadomić odpowiednie władze. Koniec i kropka.
Ponadto, co dla mnie jest w opisywanej sytuacji najważniejsze, zebranie się ODBYŁO. Błąd dyrektora polegał na tym, że zrobił je w innym terminie niż wynika to z przepisów. Nie znam się na tym, ale podejrzewam, że gdyby protokół był z właściwą datą, to naraziłoby dyrektora (szkołę) na jakieś przykre konsekwencje (tłumaczenia itp).
Pytanie do
north - i nie tylko. Wyobraź sobie taką sytuację: w Twojej pracy ktoś popełnił jakiś błąd (to nie było działanie świadome), który naraził firmę na straty. Ty wiesz kto to jest. Właściciel firmy szuka winnego, by go obarczyć kosztami i w ostateczności zwolnić z pracy (kolega, który zrobił błąd ma na utrzymaniu rodzinę). Właściciel wzywa Cię na dywanik i zadanie: kto popełnił błąd? Co zrobisz w tej sytuacji? A) wskażesz kolegę, wiedząc, że będzie musiał ponieść koszty i straci pracę? B) powiesz nie wiem? C) Weźmiesz winę na siebie?
Jeżeli wskażesz kolegę - czy postąpisz słusznie? Jak się będziesz czuć ze świadomością, że ten człowiek straci pracę (tak, popełnił błąd - ale nie zrobił tego świadomie, specjalnie).
Jeżeli powiesz, nie wiem - skłamiesz i dopuścisz się grzechu.
Jeżeli weźmiesz winę na siebie - Ty stracisz pracę, no i oczywiście skłamiesz - więc dodatkowo dopuścisz się grzechu.
Jestem przekonany, że bardzo chcemy, aby w naszym życiu wszystkie sytuacje były jasne, czyste, takie czarno-białe. Ale nie zawsze tak jest. Czasem jest tak, że stajemy przed wyborem "mniejszego zła". Chociaż ktoś kiedyś zwrócił mi uwagę, że w takich sytuacjach nie wybieramy mniejsze zło lecz większe dobro. Dobrą rzeczą jest nie skłamać, ale jeszcze lepszą jest pomóc drugiej osobie. Dobrą rzeczą jest przestrzeganie sabatu, ale jeszcze lepszą odwiązanie w ten sam sabat tego, co zostało związane
I jeszcze pytanie do wszystkich (z przymrużeniem oka
): zawsze skrupulatnie przestrzegacie przepisów drogowych? W obszarze zabudowanym zawsze jedziecie z maksymalną prędkością 50 km/h? Ani kilometra więcej? Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy przekroczysz prędkość o 1, 5 czy 10 km. Złamałeś prawo. Nigdy nie przeszliście przez ulicę w niedozwolonym miejscu (no bo się spieszyło)? Złamałeś prawo