Smok Wawelski napisał(a):
Zachowując w stosunku do siebie szacunek i traktując jedni drugich jak wyżej stojących od siebie
Smok Wawelski napisał(a):
To jest kwestia bardziej sposobu napominania niż samego faktu.
Na początku myślałem, że ww. zdania są zbędne,
bo oczywiste, ale uzmysłowiłem sobie, że to jest jednak
bardzo ważne, bo niestety emocje - w upominaniu - biorą czasami górę.
Dobrze, że to napisałeś ! Warto to mieć stale przed oczami.Ewa95 napisał(a):
wujcio napisał(a):
ale co ma zrobić zwykły wierzący ?
To w kościołach protestanckich jest podział na nadzwyczajnych i zwyczajnych wierzących?
Smok Wawelski napisał(a):
Podobnie jak Ewa95, nie rozumiem określenia "zwykli wierzący" w tym kontekście.
Ok. już wyjaśniam, oczywiście, że nie ma podziału na "duchowieństwo" i "laikat". Chodzi mi o fakt, iż są w Piśmie służby, np. starszych, wobec których Pismo dokładnie określa warunki, jaki muszą być spełnione. Używając sformułowania "zwykły wierzący" miałem na myśli wierzącego, który nie jest pastorem, apostołem, nauczycielem, prorokiem. I chodzi mi o to, czy tacy wierzący też mogą napominać np. starszych.
Mam nadzieję, że już jest zrozumiała myśl, która miałem z "tyłu głowy". Błąd mój polegał na użyciu ww. sformułowania "zwykły wierny", które to określenie jest opisane w Piśmie w zupełnie innym kontekście niż ja miałem na myśli. Chciałem określić wierzącego który nie jest: starszym, apstołem, prorokiem, nauczycielem jakimś sformułowaniem, no i użyłem "zwykły wierny".
Smok Wawelski napisał(a):
W każdym razie, jeśli społeczność wybrała na starszego kogoś, kto się do tego nie nadaje, to powinna napomnieć... sama siebie.
Rozumiem, że napominać można nie tylko pojedyncze osoby, ale też społeczność ( rozumiem to napominanie społeczności w ten sposób, że w istocie sprowadza się do napominania poszczególnych braci i siostry). Ale rozumiem, że jest różnica pomiędzy błędem
pojedynczego człowieka, a błędem
grupy osób, które mogą mieć jednakowe, błędne poglądy.
Zostawmy społeczność na boku.
Chodzi mi o starszego ( starszych).
I rozumiem, na podstawie poniższe zdania:
Smok Wawelski napisał(a):
nie istnieją w Kościele ludzie "nienapominalni" z urzędu.
że każdy ma prawo upomnieć każdego - i to jest istota mojego pytania.
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli pastor nie spełnia warunków bycia starszym, to problem leży po stronie społeczności, która go wybrała.
Tak tylko gwoli wyjaśnienia, sytuacje mogą być różne. Sytuacja, w której brat nie spełnia warunków do bycia starszym, a społeczność go wybrała jest inna np. od sytuacji, w której starszy spełniał warunki ( przynajmniej się tak wydawało, bądź też wszystko było dobrze), a po jakimś czasie wychodzą niestety na jaw sprawy, które nie były znane ( albo ich w momencie wyboru nie było), a które powodują, iż starszy niestety nie spełnia warunków.
I jeszcze inna sprawa, z faktu, iż starszy nie spełnia warunków do bycia starszym, a społeczność go wybrała nie wynika, że po stronie wybranego jest wszystko ok. Problem nie leży
tylko po stronie społeczności, problem mają obie "strony". Rozumiem, że to miałeś na myśli ?
Natomiast mam jeszcze inne zapytanie:
Smok Wawelski napisał(a):
Czasem jest tak, że nie ma w społeczności nikogo, kto spełniałby wszystkie kryteria. Czasem powód jest inny.
Nie za bardzo rozumiem, do czego to ma być nawiązanie ? Nie wiem co miałeś na myśli ?
Bo czy z faktu, iż starszy nie spełnia warunków Pisma do bycia starszym ma wynikać, iż on tym starszym w dalszym ciągu pozostaje ? Np. społeczność go wybrała, ale warunki po stronie starszego uległy zmianie, na niekorzyść, czy z faktu, iż w danej społeczności nie ma innego starszego ma wynikać, że osoba taka ma jednak być starszm ?
Rozumiem, że nie, jak ktoś nie spełnia warunków do bycia starszym, to nim bezwzględnie nie jest. Ale wolę się upewnić, bo może stoisz na stanowisku, iż jest inaczej ? Może są jakieś powody, które to usprawiedliwiają ?