Zastanawiam się Owieczko na ile ty, czy ktokolwiek z nas odpowiada za stan kościoła dzisiaj i na ile ma na niego wpływ.
Chyba tylko w takim zakresie, w jakim odpowiada sam za siebie, za sprawowanie swojego zbawienia, za budowanie swojej relacji z Panem, za pilnowanie Słowa, jego poznawanie i wypełnianie, za trwanie w wierze. Dużo i mało. Bo z jednej strony możemy odpocząć od obciążania się wszystkim, co widzimy wokół, a nawet zdystansować do cudzych błędów, a z drugiej musimy uważać, żebyśmy sami nie byli temu, czy im podobni.
Kiedy czytam na przykład 15 rozdział ewangelii Jana (1-8), to widzę, że przede wszystkim trwanie w Chrystusie, krzewie winnym jest dla mnie tym, co daje mi życie i wzrost.(Społeczność z wierzącymi jest niezwykle ważna, bo sam Pan tak to zaplanował, jako środowisko wzrostu dla człowieka wierzącego, i chciał żebyśmy wspólnie Go szukali, ale jeśli nie ma takiej możliwości lub jest nie do końca taka jak być powinna, to ja bym wolała Pana się trzymać i z Niego czerpać soki, niż trwać w jakiejś iluzji, w czymś, co mnie niszczy i osłabia zamiast budować.)
Dedykuję ci słowa z listu do Kolosan 2,6-7 i niżej, 3,1-4 i niżej.
Zwłaszcza, że to wszystko już długo nie potrwa. Kto brudny, niech się dalej brudzi...Obj 22,11-15. Niezwykłe słowa.
A nawiązując do słów Agape- jeśli byś się zdecydowała zaryzykować, to myślę, że skrzynęłoby się parę sióstr, żeby cię odwiedzić
Zauważyłam, że odkąd Smok Wawelski zapoczątkował chrześcijańskie podróże po Polsce ten obyczaj staje się zaraźliwy