Ja trochę z inne beczki, tak się zastanawiałem już dłuższy czas i tak mi przyszło na myśl.
1Tes 4:11 bw "i gorliwie się starali prowadzić żywot cichy, pełnić swe obowiązki i pracować własnymi rękami, jak wam przykazaliśmy," 2Tes 3:12 bw "Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli."Chodzi mi o ww. sformułowanie "
własnymi rękami", co to oznacza ? Co się kryje, w ogóle jeśli się coś kryje za sformułowaniem "własnymi rękami" ? Czy może nie ma to większego znaczenia ?
I tak sobie teraz będę przemyśliwiwywał

Gdyby chodziło tylko o samą pracę ( tak co do zasady, że mamy pracować), to w ww. tekście można w zasadzie pominąć to sformułowanie, czyli brzmiało by to tak "i gorliwie się starali prowadzić żywot cichy, pełnić swe obowiązki i
pracować, jak wam przykazaliśmy,". Skoro coś jest dodane "własne ręce" to powinno coś oznaczać.
I czy przypadkiem nie jest tak, że mamy pracować ALE właśnie - "własnymi rękami". Oznacza to, że nie możemy jeść cudzego chleba, tj. chleba, który wypracowali inni - mamy jeść WŁASNY.
Można pracować i jednocześnie wykorzystywać pracę innych - nie wiem czy napiszę to zrozumiale - np. pracownik zarabia 1.500 zł, bo tyle kosztuje jego praca na rynku, takie są zarobki, ale wytwarza dochód, który jest warty np. 1.600 zł, co staje się z nadwyżka 100 zł, korzysta z tego ten, kto mu tę pracę zorganizował " dał". Ja wiem, że to może i zalatuje komunizmem, ale taki jest po prostu mechanizm, to jest coś co występuje w ekonomii.
W związku z powyższym, czy nie jest tak, że takie "korzystanie" z pracy innych to jest właśnie jedzenie chleba nie "własnymi rękami" ? W konsekwencji, czy nie jest tak, że powinniśmy wykonywać pracę tzw."wolnych zawodów", w której to sami pracujemy na siebie ( 1Tes 4:12 bw "tak abyście wobec tych, którzy są poza zborem, uczciwie postępowali i
na niczyją pomoc nie byli zdani." ). W ramach wolnych zawodów można być np: rolnikiem ( chodzi o prowadzenie gospodarstwa własnymi rękami), glazurnikiem, hydraulikiem, tłumaczem, adwokatem, nauczycielem ( akademickim też ) itd. Chodzi o to, aby "własnymi rękami": ułożyć, uszczelnić, przetłumaczyć, napisać, nauczyć ( wymyśleć) itd.
Oczywiście praca w organizacji ( bycie pracownikiem) nie przeszkadza, bo i tak nie "przechwytujemy" tej nadwyżki. Tyle tylko, że jesteśmy zależni od ludzi niewierzących.
Natomiast jeśli jesteśmy właścicielami firmy, to czy przypadkiem wypracowany zysk nie powinien być rozydysponowany pomiędzy pracowników ? Oczywiście są różne sytuacji czasami np. nie można podzielić zysku, bo trzeba inwestować - konkurencja też to robi, inaczej wszystcy stracą pracę. Ale czy zabieranie tego zysku to nie jest jedzenie chleba nie wypracowanego własnymi rękami ?