zuzetta napisał(a):
Witam parę lat temu weszła moda na NIE szczepienie dzieci obowiązkowymi szczepionkami w obawie przed autyzmem, zastanawiam się jak to się ma w stosunku do biblii
Może ja coś dorzucę jako ,że ze dwa lata temu przyjrzałem się tej sprawie i mam pewne poglądy i doświadczenia z tym związane. Nie studiowałem wnikliwie tematu lecz na tyle aby sobie wyrobić zdanie :szczepić czy nie szczepić ?
Pytasz jak to się ma do biblii. W biblii o ile wiem nie ma nic podobnego co mogłoby autoryzować szczepienia ochronne, jest natomiast o działaniu dla dobra ciała (jako świątyni Ducha) i zdrowia, o higienie.Więc naturalną rzeczą jest, że każdy wierzący powinien umieć wybrać.
Może podejdę bardziej ogólnie do tematu.
Uważam, że pierwsza rzecz to jest ochrona od Boga.Pismo mówi, że będąc pod ochroną Wszechmocnego "On... wybawi cię od zgubnej zarazy"-Ps 91;3, i dalej wersety 5 -10.Zatem jeśli On wybawia, ochrania to można powiedzieć, że to wystarczy. Warunek jest jednak podany na początku "kto mieszka pod osłoną Najwyższego, kto przebywa w cieniu Wszechmocnego". Na marginesie dodam, że u mnie ten warunek nie był spełniony ( i może nadal nie jest) bo 2 miesiące temu spadłem z wysoka i noga nie wytrzymała, a werset 12 tegoż psalmu mówi, że nie urażę nogi swojej.Znajomy pastor szedł sobie wieczorem, a tu po cichu podleciał pies i wgryzł mu się w łydkę, no i seria zastrzyków przeciw wściekliźnie. Tak, że dobrze jest wiedzieć jak się jest "ubezpieczonym przez Pana"lub jak, w jakim stopniu weszliśmy pod jego osłonę.
Druga sprawa to konstrukcja naszego układu odpornościowego , tzn czy jest wystarczająco doskonała, by zwalczyć wszystkie choroby, innymi słowy czy jest on doskonały. Wiemy, że JHWH wszystko co stworzył, było dobre,funkcjonowało bez zarzutu. Dawid mówi, "cudownie mnie stworzyłeś"- Ps 139;14.Więc jeśli tak to po co polepszać Boga i poprawiać działanie układu odpornościowego, o którym ludzkość wie od niedawna o jego istnieniu, i nie zna go jeszcze dobrze.
Następna sprawa to czynniki zagrożenia.Wiemy też, że pojawiły się po grzechu Adama różne złe rzeczy m.in. tzw.czynniki chorobotwórcze (złe bakterie, wirusy,pasożyty ). Jak nasz organizm je zwalcza i czy są takie z którymi sobie nie poradzi ? Potencjalnie jeśli jesteśmy tworem doskonałym to powinniśmy poradzić sobie z każdym zarazkiem. W takim razie moglibyśmy za przeproszeniem jeść "kupę" garściami i nic by nam nie zrobiły toksyczne bakterie (np. E. coli), albo gnieść szerszenie gołymi rękami i nic sobie nie robić z ukąszeń, albo brać węże jadowite i też bez uszczerbku na zdrowiu. Co do węży jak wiadomo jest obietnica, że "węże brać będą..", i to się sprawdziło w przypadku Pawła na Malcie.(Ja nie polecam próbować.Często jeździłem w Bieszczady i widziałem sporo węży. Kiedyś wziąłem jednego za łeb, bo był skaleczony przez spychacz i miałem przy tym spoooro adrenaliny.Wiadomo dlaczego.Nawet nie wiem czy był jadowity.).
Zatem na przeciętny zdrowy rozum nasz organizm sobie nie poradzi ze wszystkimi czynnikami chorobotwórczymi, a na pewno z ich zbyt dużą dawką.No ale my nie musimy mieć przeciętnego zdrowego rozumu bo jesteśmy wierzący. I tu może być różnie, albo będzie cudowna ochrona Boża albo nie. Na pewno wielu z Was wiadomo o takich chorobach, gdzie ludzie się modlili a i tak osoba zmarła lub po prostu nie wyzdrowiała.Ja znam kilka takich , a przy tym oprorokowane były ,że ho ho.Albo był taki przypadek ,bardzo mi znany, gdy córeczka złamała nogę, a rodzice w wierze modlili się o samozłożenie się kości i lipa (wtedy było głośno o uzdrowieniach, gdzie nierówne nogi się wydłużały- taka szybka ingerencja w układ kostny).
Jednak generalnie zdrowy organizm powinien sobie poradzić z chorobami na które są obowiązkowe szczepienia,tylko nieraz są powikłania. Wielu chorowało na odrę, świnkę, czy różyczkę i mają się dobrze.I to bez szczepień w dzieciństwie.
Zwalczanie choroby zależy od wielu czynników- np od kondycji organizmu ( a ta zależy od np.żywienia, higieny, stresu i wielu innych),czynników środowiskowych- np. ilości i jakości zarazka,temperatury,jakości wody,zanieczyszczenia powietrza itd. itp.Organizm najpierw reaguje gorączką, która ma za zadanie powstrzymać namnażanie np. bakterii i wytwarza przeciwciała. Do akcji wkraczają komórki układu odpornościowego o różnych "specjalizacjach" i po rozpoznaniu wytwarzają odpowiednie przeciwciała, zabijają zarazki i potem sprzątają "trupy". Może nie ma co o tym pisać jako o sprawach ogólnie wiadomych, ale może nie każdy widział żywą krew pod mikroskopem (badanie kropli żywej krwi prowadzą coraz liczniej zwłaszcza prywatne laboratoria). Ja jak to zobaczyłem to od razu mi się skojarzyły słowa JHWH, że "we krwi jest życie", bo tam się "coś rusza", żyje.
Wiadomo, że zarazki (tak ogólnie je tu nazywam), mutują, czyli jakby udoskonalają swoją siłę rażenia. Niektóre są na tyle "inteligentne", że oszukują komórki układu odpornościowego, lub wytwarzają toksyny, które je dezaktywują (np grzyb candida a.), lub zasiedlają takie miejsca w organizmie ,w których mogą się schować (np. wirus opryszczki).Są też sytuacje kiedy komórki układu odpornościowego zaczynają walczyć ze sobą a wtedy nie ma ochrony na inne zarazki-np alergie(widziałem na własne oczy).
Do tego we współczesnym świecie jest taka migracja bakterii, wirusów, pasożytów,alergenów,bo one podróżują i my podróżujemy więc układ odpornościowy jest często przeciążony.
Nie jestem po medycynie to mnie proszę sprostować jeśli coś nie tak.
Odnośnie wielkich epidemii, których jakoby teraz nie ma z powodu powszechnych szczepień ,znalazłem opracowania badaczy (nie pamiętam teraz jakich), którzy stwierdzali, że siłą nośną takich, zwłaszcza dawnych epidemii (ale i teraz też) , był ogólny brak higieny (np ubikacje na wsiach w Polsce-sławojki, pojawiły się po I wojnie). Fekalia na polu,czy w lesie, to przyczyna zakażenia cieków wodnych, jezior i wód zaskórnych -a te zbiorniki były głównym źródłem wody pitnej.W miastach sytuowanych nad rzekami pojono w nich zwierzęta, prano, pozbywano się fekalii i jednocześnie pito wodę z tej samej rzeki. Dopiero stosunkowo niedawno ludzie korzystają z głębszych warstw wodonośnych, czystych, odfiltrowanych przez warstwy ziemi i skał.Dostęp do bieżącej wody w kranach to znaczna poprawa higieny ludzi.Następna sprawa to odżywienie ludzi. Kiedyś wielu głodowało, lub jadło ubogo. Teraz mamy wybór produktów z całego świata i wystarczy tylko umiejętnie z tego korzystać,a kondycja organizmu będzie znakomita.
Badacze ci twierdzą, że właśnie te zmiany w sposób naturalny zdusiły epidemie i to niekoniecznie w wyniku masowych szczepień, choć zapewne mogą mieć nie do końca rację. Ale na pewno jest w tym dużo prawdy,bo patrząc na jakieś klęski -np powodzie, mówi się przeważnie o groźbie epidemii z powodu skażenia wody pitnej oraz procesów gnilnych wszędzie tam gdzie woda zalała i rozkładają się rośliny i zwierzęta.
Oprócz tego ogromną rolę w tych sprawach miała i ma wiedza i edukacja.Kiedyś nie wiedziano nic o bakteriach i innych niewidzialnych gołym okiem zarazkach.Jak była epidemia to odprawiano jakieś tajemne praktyki,albo były różne przesądy.
Teraz społeczeństwo wie o tym i wie jak się chronić. Czytałem o lekarzu w Wiedniu nazywał się Semmelweis ,który podobno w XIX w. odkrył związek higieny z umieralnością kobiet w czasie połogu.Po prostu nakazał myć ręce lekarzom przed odbieraniem porodu. A wielu było lekarzy zwłaszcza studentów, którzy często po zajęciach w prosektorium szli na porodówkę i nie myli rąk bo nie było takiej wiedzy.Umieralność kobiet wcześniej dochodziła do 50%ogółu rodzących a potem spadła o 90%.Co wy na to siostry ?
Kolejna rzecz to szczepionki, ich skład , sposób ingerencji, wiek w którym się je podaje, reakcje uboczne,obowiązek szczepień.
Zacznę od wieku w którym się szczepi. Jest to różnie w różnych krajach, jak i to że nie wszędzie jest obowiązek szczepień- to można znaleźć w necie. Generalnie u nas są te szczepienia wczesne a nawet bardzo.Np. bodajże na żółtaczkę mojego brzdąca zaszczepiono zaraz po porodzie i to zanim się spostrzegliśmy.Po prostu go zabrano do sali, gdzie został zaszczepiony.
O tym wypowiadają się naukowcy. Ja słuchałem wykładów prof. Majewskiej .Generalnie chodzi o to, że za wcześnie się szczepi, kiedy układ odpornościowy dziecka dopiero zaczyna się rozwijać, i dziecko "jedzie"na przeciwciałach zawartych w mleku matki.Do tego skład np. tej szczepionki ,którą zaszczepiono mojego malca miał w sobie związek rtęci, bardzo szkodliwy na układ nerwowy (ze starych zapasów szczepionki- zakupione w Korei), a są kraje w których są już zakazane.Kto to wie jak działa szczepionka na młody organizm.
W każdej szczepionce jest dużo składników dla laika niewiadomych i nie wiadomo do końca jak działają na dziecko bo tak jak pisała Kristina pewne "kwiatki" mogą wyjść po latach.O ile wiem do czynnika chorobotwórczego, jako głównego składnika szczepionki potrzebny jest jakiś podkład czy nośnik (nie znam szczegółów) i stosuje się tu zazwyczaj białko jaja kurzego (możliwe uczulenia na ten związek), ale doczytałem się gdzieś, że do szczepionki na świnkę, odrę i różyczkę zastosowano białko pozyskane z martwych płodów dzieci z aborcji

.Tak podobno było w przypadku pierwszych szczepionek tego typu ale nic nie wiem czy jest tak nadal. Chyba gdzieś czytałem, że nadal hoduje się te komórki pochodzące z martwych płodów i stosuje nadal. A właśnie głównie te szczepionki są posądzane za przyczynę autyzmu.
Reakcje uboczne są na pewno bo sporo o tym wtedy czytałem, a i pani doktor poucza przy szczepieniu o możliwych- np. że może być gorączka, może dziecko marudzić a gdyby coś gorzej to trzeba przyjść.To co czytałem to wypowiedzi matek, które wyraźnie widziały zmianę zaraz lub w krótkim czasie po zaszczepieniu. Jedna opisała ,że dziecko bardzo żywe przedtem wydało taki jęk przy zaszczepieniu i od tego momentu "zapadło się w siebie".Stwierdzono autyzm (po szczepionce na świnkę ,odrę i różyczkę). Były badania w USA i wyniki wskazywały na związek autyzmu ze szczepieniami. Te badania są gorliwie torpedowane , także u nas. Widziałem taką debatę z udziałem prof. Majewskiej. Generalnie Ci co są za, powtarzają, że nie ma związku autyzmu ze szczepieniami.
W ogóle jest taka tendencja do przemilczania i nierejestrowania powikłań przez lekarzy (to chyba gromadzi sanepid), bo nikt z tamtej strony nie ma w tym interesu.Za tym stoi olbrzymie lobby firm farmaceutycznych, które to firmy robią niesamowite "kokosy" na zaszczepieniu miliardów ludzi, setkami szczepionek.
Mogą przekonać wszystkich kasą i odpowiednimi reklamami, tak że społeczeństwo chce się szczepić ze strachu.Ludzie się sami napędzają, są powtarzaczami reklam i ogólnego sądu, a nikt nie chce być "nie teges".
My po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw wykluczyliśmy szczepionkę na świnkę, odrę i różyczkę też ze strachu, ale i z niewiedzy która jest udziałem każdego laika co do tych szczepień, jakie są ostateczne plusy i minusy,czy w naszym przypadku będzie dobrze czy nie.Wiązało się to z pewnymi problemami,straszeniem przymusem i karą 5 tys., zmianami przychodni , ale z modlitwą się dało.Inne szczepionki stosujemy ale tylko obowiązkowe i rozdzielne nie trzy w jednym.Ale mam wątpliwości czy lepiej było może zrezygnować. Dziecko na razie ok.
Cytuj:
dlaczego coraz więcej chrześcijan nie szczepi dzieci? od tego wszystkiego co czyta się w internecie coraz więcej ludzi zaczyna mieć obawy i boi się powikłań w tym tzw autyzmu poszczepiennego. Czy my jako ludzie wierzący powinniśmy się bać, czy aby nie jest to wszystko wrzucane do jednego worka tzn każde opóźnienie w rozwoju dziecka (mowa, chodzenie itp) nie jest przypisywane autyzmowi
To jako moja odpowiedź dla Ciebie i dla tych którzy mają podobny dylemat.To jest moja prywatna opinia i każdy powinien rozsądzić po swojemu.