Szukający Sceptyk napisał(a):
...
A teraz napisz jak to się ma do fragmentów Pisma: ...
1 Tm 2:4 ...
Podobny tekst w liście Piotra ...
Zacznę może od pewnego wyjaśnienia.
Jestem przede wszystkim praktykiem. Kilkanaście lat temu, gdy byłem w kompletnym życiowym dołku Bóg znalazł mnie i pomógł mi. Odwrócił moje ścieżki o 180 stopni i jest ze mną do dzisiaj. Doświadczam Jego pomocy, opieki, ochrony. Doświadczyłem też, że daje mi się poznać przez Pisma. Nie oznacza to jednak, że znam Pisma całkowicie, albo że jestem pewny, że cała moja teologia jest poprawna, natchniona i powinna być spisana ku pożytkowi przyszłych pokoleń. Pewne rzeczy mam wbite jak haki w skałę, inne są dość pewne, ale ani bym się przy nich nie upierał, ani nie nauczał innych. Co do niektórych spraw zaś po prostu nie mam pojęcia i niespecjalnie nie interesuje mnie ich rozwiązanie, bo na codzień nie są mi one potrzebne. Z upływem czasu zresztą jest coraz mniej rzeczy, o które chciałbym kruszyć kopie. Nie przeszkadza mi również brak 100% uporządkowania mojej teologii, ponieważ moim celem nie jest spisanie jakiegoś wielkiego dzieła - syntezy myśli chrześcijańskiej, które musi być spójne w każdym drobiazgu. Zresztą historycznie patrząc na tych, którzy takie zapędy mieli - od średniowiecznych scholastyków, po Świadków Jehowy, czy różne małe sekty protestanckie muszę stwierdzić, że taka próba stworzenia całkowicie spójnego systemu z odpowiedziami na wszystkie pytania prowadziła tylko do śmieszności - dogmatycznego wypowiadania się o bzdurach (w dodatku w błędny sposób) i wykluczania poza nawias prawowierności wszystkiego co się nie chciało do takiego - stworzonego przecież przez samych ludzi - systemu zmieścić. Pozwalam więc sobie powiedzieć, nie wiem, nie rozumiem, albo - nie potrafię tego wytłumaczyć. I zbytnio mi to nie przeszkadza, tak jak w jeżdżeniu samochodem nie przeszkadza mi brak wiedzy o działaniu wszystkich elementów, nie mówiąc już o zdolnosci do ich samodzielnego naprawiania.
Jak to się ma do poruszanego tematu. Otóż Biblia uczy obu rzeczy:
- odpowiedzialności człowieka
- suwerenności Boga w zbawieniu
Kiedy rozmawiam o Bożym planie zbawienia nie mogę pominąć wybrania i suwerennej łaski. Jednak rozmawiając z grzesznikiem, lub przemawiając do chrześcijan, których zachęcam aby przybliżyli się do Boga nie muszę za każdym razem przypominać - "ale nie zrobisz tego, jeśli Bóg ci nie da łaski". To by było wręcz szkodliwe. Nawet nasz Pan Jezus i apostołowie odwoływali się do wybrania głównie wtedy gdy napotykali na złośliwy upór słuchaczy. Wtedy wskazywali na zatwardziałość serca będącą wynikiem sądu Bożego.
Przechodząc do Twojego pytania - wybranie i ukryte działanie łaski należą do Bożych tajemnic. Do nas należy to co jest jawne - zwiastowanie Dobrej Nowiny i reakcja na ogłoszone prawdy. Różnice pomiędzy sekretnym, a jawnym działaniem Boga dobrze opisuje Bunyan w wielu miejscach.
Kiedy staję przed zgromadzeniem, mówię - kto pragnie niech przyjdzie i pije. Wiem jednak, że nikt nie zapragnie, jeśli nie zadziała Duch Święty.
Teraz co do Pism, które przytoczyłeś:
1 Tym. 2:4
Po pierwsze - jak można zauważyć z mojego wstępu mi nawet by nie przeszkadzało przyjąć tego tekstu tak jak arminianie go tłumaczą, że Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi i zostawić go bez harmonizacji z tekstami o wybraniu. Na swój użytek jednak wolę go sharmonizować, bo jednak człowiek poszukuje spójności. Jak to zrobić? Po pierwsze można przyjąć, że chodzi właśnie o jawne - widoczne działania Boga. Jest oczywiste, że zrobił On bardzo wiele dla zbawienia ludzi:
Ode dnia, którego wyszli ojcowie wasi z ziemi egipskiej, aż do dnia tego,
posyłałem do was wszystkich sług moich proroków, co dzień rano wstawając i posyłając;
A wszakże nie słuchali mię, i nie nakłonili ucha swego, ale zatwardziwszy kark swój, gorzej czynili niźeli ojcowie ich.
(Jer. 7:25-26)
Posłał też Syna swego i dzisiaj posyła zwiastunów Ewangelii, aż po krańce ziemi. Gdy jednak ludzie są oporni i słuchać nie chcą, dopuszcza na nich ostry obłęd tak, że wierzą kłamstwu. Czyli Bóg chce zbawić ludzi, w sensie takim, że podejmuje wiele starań, zanim ich odrzuci.
Inne możliwe tłumaczenie jest takie, że słowo "wszyscy" nie znaczy tu "absolutnie wszyscy mieszkańcy ziemi", ale "ludzie wszelkiego rodzaju" - i prostacy i przełożeni, a nawet królowie. Więc chrześcijanie mogą się modlić do Boga o zbawienie wszystkich. To nie stoi w sprzecznosci z Bożymi wyborami, gdyż i Paweł pisał:
Bracia! Pragnienie serca mego i
modlitwa zanoszona do Boga zmierzają ku zbawieniu Izraela. (Rzym. 10:1)
Chociaż miał świadomość, że:
obecnie pozostała
resztka według wyboru łaski.
A jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.
Cóż więc?
Czego Izrael szukał, tego nie osiągnął, ale wybrani osiągnęli; pozostali zaś ulegli zatwardziałości,
(Rzym. 11:5-7)
Kiedy zwiastuję Ewangelię, rozmawiam z ludźmi, mam nadzieję i modlę się o to, aby każdemu rozmówcy Bóg dał łaskę upamiętania, ale wiem, że różne są reakcje ludzi i wreszcie, że istnieją sekretne działania Boże, na które nie mam wpływu.
Co do tekstu z listu Piotra, to wystarczy go dokładnie przeczytać w kontekście:
Nie omieszkiwać Pan z obietnicą, (jako to niektórzy mają za omieszkanie), ale używa cierpliwości
przeciwko nam, nie chcąc, aby którzy zginęli, ale żeby się wszyscy do pokuty udali.
(2 Piotr. 3:9)
Ci wszyscy to chrześcijanie i ludzie, którzy mają się nimi stać, a nie ogólnie wszyscy ludzie. Pismo mówi jasno w setkach miejsc, że zbawionych będzie niewielu, a całej ludzkości grozi gniew Boży.