Moje kochane

Wyczuwam ogromną frustrację (także społeczną) w temacie "oświata". I obawiam się, że każda ze stron ma swoje argumenty.
Zastanawiam się skąd się to wzięło, że rodzice tak nie lubią nauczycieli i nie ufają im, postrzegając dzieci jako rodzaj zakładników szkoły, a nauczycieli jako wrogów i nierobów, ci ostatni z kolei są bardzo zmęczeni i skarżą się głównie na postawy roszczeniowe rodziców względem szkoły i niewymaganie niczego od własnego dziecka.
Myślę, że między postawą: "nie pompuję w system bez dna, niech się sam rozwali" a postawą: "płacę za wszystko dla świętego spokoju" można by znaleźć złoty środek i uratować "konkretną krewetkę" (nawiązuje tu do znanej opowiastki o człowieku, który wrzucał krewetki z powrotem do morza).
Szafki na odzież, myślę sobie, to przecież nie zysk dla szkoły, to czysty zysk dla dziecka i rodzica. Korzystanie z bezpłatnej i "państwowej" szatni, może i należnej jak psu zupa, skutkuje nieustannym gubieniem worków od wf, rękawiczek i czapek, nieprawdaż?
Słynne podatki jak wiemy nie płyną wprost do szkół, tylko trafiają do czarnej dziury, w której są trwonione. Moja dyr., choć ma swoje słabe strony, jak każdy, i nie zawsze jest z nią łatwo, jest po prostu geniuszem gospodarności. Chapeau bas, naprawdę.
Ale i tak szkoła nie może pozwolić sobie na wszystko, co byłoby jej potrzebne. Trzeba wybierać. Albo szukać sponsorów

A tak z innej beczki. Dla mnie na przykład typowym wydatkiem bez sensu ponoszonym przez rodziców są tony kwiatów dla nauczycieli z okazji np. Dnia Nauczyciela. Jest tego za dużo, niepotrzebne i tylko z tym kłopot, nauczyciel i tak nie pamięta "kto dał, a kto nie dał" mówiąc wprost, kwiaty gniją w pokoju nauczycielskim, sprzątaczki narzekają, a pieniędzy wydanych mnóstwo. Do tego nikt nikogo nie zmusza, prawda? A jakoś nikt nie potrafi przestać.
Myślę sobie, że jako chrześcijanie możemy szukać Królestwa Bożego też w takich drobnych decyzjach- kogo wesprzeć, a komu się przeciwstawić, co jest słuszne, co nie, co nam i dzieciom służy, a co szkodzi. Niezależnie od tego, że system jest zły, bo jest, nasza granica może być tam gdzie z pomocą Bożą ją postawimy.
Agape, nie chcę cię znowu negatywnie "nakręcać", ale jestem ciekawa o jakim "robieniu swojego" przez obłudnych nauczycieli mówisz? Co takiego konkretnie ci robią?