Taki problem był, jest i niestety jeszcze będzie w kościele. Dużo można o tym pisać, bo jest to przepowiedziane w Biblii w wielu miejscach np. w 3. i 4. rozdziale 2 listu do Tymoteusza, gdzie Paweł, po opisaniu stanu kościoła w przyszłości, podaje też wskazówki dla tych, co znają prawdę: mają kierować się "wyrozumiałością, miłością, cierpliwością", równocześnie nie ustając w nauczania i napominaniu i nie przejmując się prześladowaniami.
Jak wszyscy wiemy, łatwo napisać, trudniej wykonać...
Może to nie będzie żadną pociechą, ale pewnie większość użytkowników forum ma podobne problemy. Ja na przykład półtora roku temu dowiedziałem się od pewnego pastora, że "nazywać Billa Hybelsa manipulatorem, to jak mówić, że Jezus mocą Belzebuba wyganiał demony"...

(nie trudno zgadnąć, że był to jego ulubiony kaznodzieja) A np. w tym roku na fanpage jego kościoła na facebook przeczytałem kolejne jego oświadczenie: "Mateusz. Są takie rozmowy, w które na szczęście Pismo Święte zabrania mi się angażować (2Tm2, 23-26). Wg teologii biblijnej głupota nie jest kwalifikacją intelektualną ale moralną, więc zrozumiesz także Przyp 26,4. Unikając więc niepotrzebnych rozmów, mam tylko jedną prośbę. Co jakiś czas pozwalasz sobie na mniej lub bardziej zakamuflowane, ale zawsze równie niestosowne, wycieczki w stronę [tu usunąłem nazwę kościoła] na naszych stronach. Proszę nie rób tego więcej! Jeśli się z tym nie zgadzasz, możesz zrobić to, co umiesz – napisać jakiś donos. Ale na naszych stronach wyluzuj… Dziękuję" (ten donos to chodzi o moja korespondencję z liderami jego kościoła, którą
na jego prośbę przesłałem do Naczelnej Rady KZ na początku 2012, a te listy dotyczyły wątpliwości co do wprowadzania nauczania Ricka Warrena w KZ i powodów odejścia z tego kościoła) A to są tylko przykłady...
Pewnie każdy użytkownik mógłby tu podać swoją własną listę sytuacji, kiedy został uznany za "sprawcę nieszczęść" (tak jak Eliasz w 1.Król.18:17), ale chyba bardziej istotne jest to, że pomimo takich sporów, ci, co znają prawdę powinni tym bardziej działać zgodnie z wolą Bożą. Nie ukrywam, że bardzo mi tego brakowało i m.in. dzięki temu teraz większość ludzi w KZ w ogóle nie chce ze mną rozmawiać.
Szczególnie przydaje się tu uprzejmość i łagodność. Jak się kogoś obrazi, zanim powie się "biblijną prawdę", to cała rozmowa może już być nieudana. W Przypowieściach 18:19, w tłumaczeniu BT, czytamy: "
Brat obrażony - trudniejszy do zdobycia niż miasto warowne, a kłótnie - jak zawory w twierdzy.", w Przypowieściach 25:15 czytamy:
"Cierpliwością można przekonać sędziego, a łagodny język łamie kości.", a w Przypowieściach 15:1:
"Łagodna odpowiedź uśmierza gniew, lecz przykre słowo wywołuje złość." i wiele innych. Jeśli pomimo wszystko ludzie będą się na taką osobę gniewać, to pewnie tylko z powodu mówionej "prawdy" (Ew.Jana7:7). Warto też pamiętać o tym, że mówić trzeba nie tylko we właściwy sposób, ale też we właściwym czasie (np. Przyp.15:23, 25:11) i oczywiście samemu stosować się do własnych napomnień (np. 2. rozdział listu do Rzymian)...
W Nowym Testamencie mamy dobre przykłady tego jak napominać, więc chyba nie ma potrzeby o tym dużo pisać. Warto przeczytać listy apostołów, albo przemowę Pawła z 22. rozdziału Dziejów Apostolskich, którą wygłosił do ludzi, którzy chcieli go zabić.
Też czasem się zastanawiałem, czy w ogóle warto napominać, czy nie lepiej "dać sobie spokój". Wtedy przypominam sobie słowo:
"Będziesz gorliwie upominał bliźniego swego, abyś nie ponosił za niego grzechu. Nie będziesz się mścił i nie będziesz chował urazy do synów twego ludu, lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego." (3.Mojż.19:17-18).
Zawsze pozostaje też modlitwa. Ja często proszę Boga o mądrość, szczególnie aby mnie nauczył mówić co trzeba, jak trzeba, kiedy trzeba i szczególnie tyle ile trzeba...

Modlę się też o moich braci, którzy rozpowszechniają oszczerstwa, żeby Bóg im także dał okazję do upamiętania..., tak jak ja otrzymałem już wielokrotnie.
A co do głównego tematu watro przeczytać w ewangeliach jak Jezus kierował się
miłością w stosunku do uczonych w piśmie. Myślę, że podobnie można okazywać miłość tym ludziom w kościele, co doskonale znają Słowo Boże, ale po prostu nie chcą w nie uwierzyć lub mają swoje "lepsze" wytłumaczenia.