Fakt, przykłady nie pochodzą tylko z jednego zboru.

Pochodzą z trzech zborów, w których miałam okazję być. Ale wiem, ze zbory, które zachłysnęły się tego typu "uświęceniem" robią duże kroki w tym kierunku, żeby to wszystko u nich wystąpiło albo i jeszcze więcej

Nie mogę pojąć, czemu uwzięli się akurat na kobiety. Może to jakaś reakcja na to, co się dzieje w zborach "trzeciofalowych", gdzie kobiety są hołubione, wynoszone na stanowiska "apostołek" i "pastorów", a nawet słyszałam, że na jednym z nabożeństw w takim zborze mężczyźni klękali i...przepraszali niewiasty za błędy przeszłości...
W każdym razie w zborach, w których dyskryminuje się kobiety, dobrze mogą się poczuć jedynie te z nas, które mają skłonności do fanatyzmu, legalizmu, z tendencjami masochistycznymi( tu ukłon w stronę pań, które rezygnują z chęci bycia ładną i zadbaną i definiują taką chęć jako grzech- nie mylić z rozwiązłością, wyuzdaniem i nieskromnością) i czerpiącymi z tego wszystkiego jakieś dziwaczne dla mnie zadowolenie( "świętość", bycie kimś lepszym, doskonalszym, czystszym etc..). Przy czym jak raz się wejdzie na tę drogę, to trudno się zatrzymać. Najpierw tworzy się zakazy dot. ubierania się, potem zachowania, potem kupowania różnych innych produktów, a nawet zakazy jedzenia czegoś lub nakaz spożywania czegoś...itd..
Kiedyś czytałam o mistyczkach z XIV-XV wieku- uznanych potem za święte. Nosiły celowo włosiennice lub kolce pod ubraniami czy butami raniąc się do krwi. Pościły aż do omdleń z głodu. Biczowały się, zamykały w odludnych miejscach. Są po prostu ludzie, którzy chcą tak żyć, w taki sposób się zachowywać. Dla nch uleganie jakimkolwiek przyjemnościom to "grzech dogadzania sobie". Mają poczucie winy, jeśli zrobią coś dla własnej przyjemności...Nie rozumiem tego, bo dla mnie jest widoczna granica między hedonizmem a normalną radością życia. Nie sądzę, żeby Bóg nas stworzył po to, abyśmy przemierzały przez świat skrzywione, wiecznie smutne, szare, schylone. I naprawdę nie sądzę, że właśnie za to ktokolwiek dostanie nagrodę w niebie.
Prawdziwa pobożność to nie umartwianie ciała, a "niesienie pomocy wdowom i sierotom". Pobożność dla mnie wypływa z serca- gotowego poświęcać się dla innych, wyczulonego na czyjeś potrzeby, zapominającego o sobie. Człowiek, który tyle wysiłku wkłada w stosowanie "zasad" dot. zachowania, ubioru, porządku musi strasznie dużo myśleć o ...sobie.
Oj, sorry, wzięło mnie na gadanie...