Ponieważ - w pewnym sensie - zostałem wywołany

z pewną dozą nieśmiałości wezmę udział w niniejszej dyskusji. Żeby nie było niedomówień, na samym początku zaznaczę, że w swoich poglądach plasuję się w głównym nurcie ortodoksyjnego chrześcijaństwa - wierzę w Trójjedynego Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego, uznaję Symbol Nicejski i wyznanie Atanazjańskie za prawowierne. Z drugiej strony, rozumiem osoby, które wierząc w Pana Jezusa Chrystusa, mają problem ze zrozumienie (sic!), czy raczej przyjęciem nauki o Jednym Bogu w Trzech oddzielnych Osobach. Swoją drogą uważam, że w odniesieniu do natury Boga trudno jest mówić o "zrozumieniu" - Tego, który jedynie jest Nieskończony, nie można pojąć (zrozumieć) skończonym umysłem. Wierzę natomiast, że w swej dobroci Bóg objawił nam Siebie Samego w sposób dla nas zrozumiały (i w ten sposób, poprzez objawienie, możemy poznać naturę Wszechmocnego). Czasem jednak dochodzimy do punktu objawienia, którego nasz skończony umysł w żaden sposób logicznie zrozumieć nie może - i wtedy pozostaje nam przyjać wiarą za prawdziwe to, co zostało objawione. Takim właśnie punktem jest dla mnie nauka o Trójcy.
Pismo mówi, że PAN jest JEDEN (albo raczej poprawnie JEDNYM) - i w to wierzę. To samo Pismo przedstawia Ojca jako Boga, Syna (Jezusa Chrystusa) jako Boga, Ducha Świętego jako Boga (choć raczej jednościowcy powiedzą, że Boga jako Ducha), poprzez teksty pośrednie i bezpośrednie. I do tego momentu - jak mi się wydaje - zgodzą się Jednościowcy. Problem powstaje przy próbie określenia relacji między Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Tu nasze drogi się rozchodzą.
Trynitarne wyznanie głosi, że jest Jeden Bóg w Trzech współistotnych, lecz różnych od siebie Osobach: Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Jednościowcy głoszą że Bóg, który jest Duchem objawia się jako Ojciem, a w Jezusie Chrystusie jako Syn (jeżeli się mylę, uprzejmie proszę o sprostowanie) - to tak w skrócie. Poniżej podaję fragment z książki D. K. Bernarda (cytowane za
http://nextgeneration.swidnica.pl/artyk ... sonly.html)
"Nie wolno nam wychodzić z założenia, że Jednościowcy odrzucają Ojca, Syna i Ducha Świętego. Po prostu formułują oni nowe nietrynitariańskie definicje tych biblijnych pojęć. Tytuł 'Ojciec' odnosi się do roli Boga jako ojca całego stworzenia, ojca jednorodzonego Syna, ojca powtórnie narodzonego wierzącego. Tytuł Syn odnosi się do wcielenia Bożego, ponieważ człowiek Chrystus był poczęty przez Ducha Bożego. Tytuł Duch Święty odnosi się do Boga w akcji i ilustruje charakter Boga - świętość i naturę duchową." (D. K. Bernard, Podstawy Teologii Jedności Bóstwa. Wyd. Jerzy Szozda, Łódź)...Boska natura Jezusa Chrystusa Syna Bożego jest utożsamiana z Ojcem i Duchem Świętym. Ponadto Ojciec i Duch Święty utożsamiani są z jedną i tą samą istotą: pojęcie Ducha Świętego po prostu określa kim jest Ojciec. Duch Święty jest prawdziwym Ojcem Jezusa Chrystusa." (tamże)
Smok zwrócił już na to uwagę, że nie da się takiego stanowiska pogodzić z tekstami Pisma mówiącymi o współdziałaniu Ojca z Synem, Syna z Duchem, Ojca, Syna i Ducha razem. I wbrew temu, co napisała m.in. Axanna takich tekstów w Biblii jest naprawdę sporo.
Wracając do dyskusji, czy mogę prosić, byś "jednościowo" zinterpretowała fragment z Listu do Koryntian?
1Kor.15,24-28
(24) Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. (25) Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. (26) Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. (27) Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który mu wszystko poddał. (28) A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.Jeżeli Syn jest innym przejewem Boga niż Ojciec, kto komu przekaże władzę? Kto komu wszystko poddal? Komu Syn w końcu zostanie poddany?
Za rzetelną odpowiedź z góry dziękuję.