Smok Wawelski napisał(a):
Owszem. Tylko, że nadzieja Pawła nie jest pewnością, bo Pan nie przemienia nikogo wbrew jego zatwardziałości. Dlatego Paweł pisze do Koryntian "czuwajcie, trwajcie w wierze" [I Kor. 16:13].
Na pewno chrześciejanin jest w stanie wpaść w stan zatwardziałości, ale w myśl 1J3:9 nie pozostanie w tym stanie, bo nie grzeszy ciągle. Pan Bóg ma zresztą "sposoby" na nieposłusznych synów. (Oczywiście również jednym ze "sposobów" jest kara śmierci - Ananiasz i Safira). To co mówisz, że Bóg "nie przemienia nikogo wbrew jego zatwardziałości" to nie prawda. Bóg właśnie wziął za swoje dzieci odpowiedzialność - jak rodzic za swoje dziecko. Wie jakie ma uruchomić środki wychowawcze "byśmy byli uczestnikami jego świętości". Karcenie wywołuje błogi owoc sprawiedliwości.
Napomnienia apostolskie mają za cel wzrost w wierze prowadzący do uświęcenia, tak by człowiek Boży wzrósł i wyrósł z okresu niemowlętstwa.
Smok Wawelski napisał(a):
Przepraszam, ale skąd wziąłeś wniosek, który wytłuściłem?
Wnioskowałem na podstawie faktu jakim jest nie grzeszenie ciągle (1J3:9-10). Nie odziedziczą królestwa, ci którzy te rzeczy czynią w sensie ciągłego czynienia. Nie chodzi przecież o to, że ktoś incydentalnie wpadł w grzech, ale gdy ktoś "grzeszy" (w myśl 1J3:9) więc chodzi o ludzi ze świata, o nieodrodzonych.
Zajżałem do tego fragmentu z 1Kor 6 ponownie. Biorąc pod uwagę kontekst to powiem tak: należy jeszcze bardziej zawężyć grupę ludzi, o którą Pawłowi chodzi. Przeczytajmy razem:
(1) Czy śmie ktoś z was, mając sprawę z drugim, procesować się przed niesprawiedliwymi , zamiast przed świętymi ? (2) Czy nie wiecie, że święci świat sądzić będą? A jeśli wy świat sądzić będziecie, to czyż jesteście niegodni osądzać sprawy pomniejsze? (3) Czy nie wiecie, że aniołów sądzić będziemy? Cóż dopiero zwykłe sprawy życiowe? (4) Jeśli macie do osądzenia zwykłe sprawy życiowe, to czemu powołujecie na sędziów tych, którzy w zborze się nie liczą? (5) Mówię to, aby was zawstydzić. Czyż nie ma między wami ani jednego mądrego, który może być rozjemcą między braćmi swymi? (6) Tymczasem procesuje się brat z bratem i to przed niewiernymi! (7) W ogóle, już to przynosi wam ujmę, że się z sobą procesujecie. Czemu raczej krzywdy nie cierpicie? Czemu raczej szkody nie ponosicie? (8) Tymczasem wy sami krzywdzicie i szkodę wyrządzacie, i to braciom. (9) Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, (10) ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą. (11) A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego.A więc, apostoł zajął się w swoim liście tematem, który można nazwać, używając wersetu 6 : "procesuje się brat z bratem i to przed niewiernymi".
Apostoł twierdzi, że jest w tym błąd, ponieważ sprawa trafia do uszu niewierzących, tak iż efekt jest taki, że strony sporu, choć czując się pokrzywdzone, jednak same krzywdzą braci, czyli kościół. Paweł pokazuje, że święci powinni zajmować się sprawami dotyczącymi kościoła, bo przecież święci będą sądzić aniołów. Są więc bardziej predystynowani do sądzenia spraw królestwa Bożego. Dlatego apostoł zadaje pytanie: "czy nie wiecie, że niesprawiedliwi królestwa Bożego nie odziedziczą". Paweł więc pokazuje koryntianom, że popełnili błąd biorąc niesprawiedliwych za sędziów (w. 1) w sprawie dotyczącej kościoła.
Smok Wawelski napisał(a):
Odpowiedz mi na jedno proste pytanie: Dlaczego ktokolwiek miałby się łudzić lub nie łudzić w sprawie, która go osobiście w ogóle nie dotyczy, tylko dotyczy kokoś innego? Przecież jeśli się łudzi, to znaczy, że pokłada w czymś nadzieje. A kontekst, w jakim Paweł pisze do Koryntian "nie łudźcie się", dotyczy trwania w grzechach, w których ONI kiedyś żyli (przynajmniej niektórzy).
W sumie, odpowiadając na Twoje pytanie, znowu skieruję Twoją uwagę na omówiony przeze mnie kontekst, powyżej. Paweł mówi, więc: "nie łudźcie się", lub jak to zauważyłeś "nie błądźcie"
rozumując, że dobrze robicie biorąc niesprawiedliwych za sędziów, bo przecież tacy ludzie nie odziedziczą królestwa Bożego, więc nie powinni oni zajmować się sądzeniem spraw królestwa Bożego.
Paweł jeszcze podkreśla, że koryntianie
wcześniej byli takimi niesprawiedliwymi, ale teraz są uświęceni, więc jako święci powinni zająć się osądzaniem spraw kościoła.
Smok Wawelski napisał(a):
Oczywiście - i dlatego ich ostrzega, żeby nie powracali do grzechów, z których zostali obmyci. Bo jeśli do nich wrócą i będą w nich trwać, to nie ma się co łudzić, że wejdą do Królestwa Bożego.
Ale jak mają wracać do grzechów (w zrozumieniu długotrwałego, notorycznego grzeszenia - bo wtedy to się kończy nie wejściem do królestwa), skoro sam Paweł do
tych koryntian napisał, że Pan "będzie umacniał ich aż do konca, tak iż będą nienaganni w dniu Pańskim"?
Ja nie twierdzę, przy tym, że bezcelowe są napomnienia do unikania grzechów i do zerwania z popełniem grzechów. Chodzi mi zaś tylko o właściwe "zpasowanie" tych wszystkich wersetów, by nie przeczyły sobie, gdy się je niewłaściwie interpretuje.
Smok Wawelski napisał(a):
petrosg wrote:Zobacz więc, że do tych cielesnych koryntian, do tych popadających w podziały (co jest przecież grzechem!), Paweł kieruje słowa, że są obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni. Widocznie Paweł dostrzegał, że wpawdzie były to grzeszne czyny, ale jednak nie grzeszny styl życia.
Owszem, są obmyci i uświęceni. Ale to nie znaczy, że jeśli wrócą do grzechów, z których zostali obmyci, wekdą do Królestwa Bożego.
Ale tym
cielesnym koryntianom, którym nie mógł mówić jako duchowym, Paweł powiedział, że Jezus będzie ich umacniał aż do końca, tak że będą nienaganni w dniu Pańskim. Apostoł stwierdził, że koryntianie są cieleśni, no bo przecież trwają w podziałach (1 Kor.3), no i popadają w różne grzechy( jak to Paweł opisywał w liście).Mówi im jednak, pomimo, że są cieleśni, że to są tymi, którzy czekają na objawienie Chrystusa, że są usprawiedliwieni, obmyci, uświęceni, i że będą umacniani przez Jezusa do końca, tak, że będą nienaganni w dniu Pańskim.
Smok Wawelski napisał(a):
"Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie" [II Piotra 2:20-22]
Przyznam, że nie rozumiem do końca znaczenia tych wypowiedzi Piotra. Zastanawiające jest jednak to, że Piotr używa tu ilustracji ze świata zwierząt. Świnia jest zwierzęciem, które ma w naturze tarzanie się w błocie. NIe da rady zmienić natury świni. Chyba, żeby uśmiercić świnię, a wzbudzić ją do nowego życia z naturą np. owcy. Podobnie z psem. Może więc apostoł w jakiś sposób mówi o ludziach nieodrodzonych, którzy mogli znaleźć się w kościele na stanowiskach nauczycieli i pasterzy? Wiem, że Piotr wspomina, że ci ludzie zapierają się Pana, który ich odkupił. Może jednak jest jakieś wyjaśnienie. Może należy rozumieć to w ten sposób, że ci ludzie przyznawali się do Chrystusa (choć nieodrodzeni), i wyznawali, że należą do odkupionych, ale swoim życiem zapierają się Go.
A może ten tekst jest zwrócony do odrodzonych. Ale w takim razie nie rozumiem, dlaczego apostoł używa przykładu świni, której przecież nie da rady zmienić. Jeśli jednak tekst jest zwrócony rzeczywiśćie do osób odrodzonych, to czytamy tu jedynie, że ludzi którzy angażują się w grzech, wychodzą z tego gorsi i będą mieli o wiele surowszy wyrok niż ludzie, którzy nigdy nie słyszeli ewangelii.
Smok Wawelski napisał(a):
"Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku. Gdy się powiada: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali się? Czy nie ci wszyscy, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza?" [Hebr. 3:12-16 ]
W Liście do Hebrajczyków jest jeszcze kilka podobnych ostrzeżeń mówiących o trwaniu w grzechu i stopniowym zatwardzaniu serca, które doprowadza wreszcie do podeptania przymierza i znieważenia krwi Pańskiej [Hebr. 10:26-31]. Dlatego nie chodzi o świadome odrzucenie wiary, bo to jest oczywiste. Bardziej niebezpieczne jest trwanie w świadomym (dobrowolnym) grzechu i powolne "gotowanie żaby".
Problem w tym, że Hebrajczyków 3:12-16 nie wskazuje, żebyśmy tu mieli do czynienia z powolnym procesem. Z ilustracji starotestamentowych widać, że chodzi o Boże testowanie i o to jak ludzie zdają ten test. Bóg wystawiał na próbę naród izraelski na pustyni. W obliczu trudności (braku pożywienia, wody, mięsa) ludzie objawiali postawę zatwardziałości i buntowania się przeciw Bogu. Grzech niewiary w Bożą mądrość i dobroć działające w okolicznościach ich życia, prowadził do postawy zatwardziałości.