Smok Wawelski napisał(a):
Należałoby uściślić, czym jest "tradycja", od której bierze nazwę owo "tradycyjne chrześcijaństwo". Pierwsze pokolenia we Wczesnym Kościele definiowały tradycję jako nauczanie przekazane przez apostołów i oparte ściśle na Słowie Bożym. Później do nauczania apostolskiego zaczęto dodawać nauki ludzkie i tak uformowało się pojęcie "tradycji" jako odrębnego od Pisma źródła objawienia. Na tym wyrosła doktryna ...
Może tak... nie chodzi mi o to aby teraz i tutaj polemizować, bo w temacie już dużo powiedziano, a osobiście raczej przekonałem się o niechęci, prezentowanej do rozważania niektórych tematów uznanych za "nie do dyskusji" ale... dla pożytku chcę nadmienić:
1. Jest kilkanaście wyznań, grup, które twierdzą w swoim założeniu, ze oczyściły się z tej "tradycji" nauk ludzkich.
2. Stwierdzenie wobec tych grup, że jest inaczej spotyka się zazwyczaj z atakiem, na osobę tak twierdzącą.
3. Na forum tutaj też do pewnego stopnia uznaje się ta krytykowaną 'tradycję" przynajmniej w paru sprawach, dogmatach... bo o tym co jest nauczane, nie zawsze apostołowie i Biblia mówi tak jak my dzisiaj.
4. Dlatego też uważam, że pewne "tradycyjne" poglądy nie są złe, ani nie do zaakceptowania. Pozostaje tylko kwestia, co jest w granicy tolerancji, a co przeciwstawia się jawnie Słowu Bożemu.
Oczywiście można się sprzeczać, mniej lub bardziej i upierać przy tym lub tamtym dogmacie, ale i tak nikt nie udowodni, że tak jak dzisiaj naucza "kościół ortodoksyjny" ( mówię tutaj o tradycyjnych dogmatach wyznawanych przez ogół kościołów chrześcijańskich ) to tak nauczali apostołowie. Gdyż w wielu sprawach, które dzisiaj uznajemy za rozbudowane, usystematyzowane, apostołowie wielokrotnie milczą.
Dlatego reasumując, chcąc nie chcąc, krytykując "tradycję" pierwszych wieków, tniemy "gałąź" na której siedzimy. Nie oznacza to oczywiście, że mamy wszystko łykać jak popadnie bez refleksji, jednakże kontrowersje, co do tego co było autentycznym nauczaniem Pisma i apostołów, są często wykorzystywane do budowania różnych systemów doktrynalnych "jedynie słusznych".
Nikt dzisiaj nie ma monopolu na "idealną prawdę" niezamąconą przez "tradycję", jeżeli ktoś tak twierdzi, to według mnie nie mówi prawdy. Zresztą gdyby Pan Jezus, oprócz pewnych spraw wymienionych, chciał aby w innych być poprawnym doktrynalnie to mielibyśmy takie informacje.
Mamy jedynie, że to Duch wprowadza, przypomina, poucza. Ale uważam, to za osobiste przekonanie, przeżycie, a nie "argument" przeciw innym, bo inaczej myślą niż ja. A spotykam się z argumentem, że "Duch tak im powiedział, to taka jest prawda", tak twierdzą np mormoni.
Co nie znaczy też, że nie chciałbym aby dany apostoł odpowiedział mi na pytania, które mnie nurtują. Co też pozwoliło by mi ustalić raz na zawsze, gdzie się mijam, a gdzie jestem zgodny ich myślami i poglądami. Już pomijam, że to też byli ludzie.
Dlatego jestem pewny jednego, że dopiero jak zapytam twarzą w twarz naszego Pana o to i tamto, to dopiero wtedy będę mógł przyjść na forum i napisać wam co
napewno w wszystkich tematach jest prawdą, a co nie.
------------------------------------------------------
A tak na marginesie. Ten tekst poniżej uważam, za całkiem słuszny, z paroma drobnymi zastrzeżeniami, ale kopi kruszyć nie będę, bo i po co ?
Smok Wawelski napisał(a):
Nie istnieje żadna instytucjonalna "złota nić" przeplatająca się przez historię Kościoła. Może właśnie dlatego, że prawdziwy Kościół nie jest instytucją. Przez wieki członkowie Kościoła, którzy rodzili się na nowo i wydawali owoce Ducha, raczej byli prześladowani przez kościelne "tradycyjne" instytucje - tylko dlatego, że chcieli powrotu do tradycji apostolskiej w sensie nauczania opartego wyłącznie na Słowie Bożym. A jednak ten Kościół, którego członkami byli, są i będą prawdziwi uczniowie Jezusa, jest i będzie niepokonany. Moim zdaniem szukanie oparcia w tradycyjnym chrześcijaństwie może się skończyć utratą oparcia w samym Chrystusie, który jest Skałą. Pamiętajmy, że Winnym Krzewem jest On sam, a my Jego latoroślami. I soki ożywcze płyną z Niego samego, a nie z instytucji ani z jej tradycji, ani z jej sukcesji, ani z jej ciągłości. Kościół nie jest Chrystusem, a Chrystus nie jest Kościołem.
Kościół czyli ekklesia jest społecznością wywołanych i tylko ludzie odrodzeni z Ducha tworzą taką społeczność. Ta społeczność ma naturę duchową, dlatego gdzie dwóch albo trzech, tam Pan jest między nimi. Jest jednak społecznością konkretnych ludzi, a nie jakimś mistycznym tworem. Społeczność w Duchu przekracza wszelkie bariery denominacyjne, a kamienie żywe są w ręku Tego, który Kościół buduje. Zrodzenie do nowego życia przez samego Boga jest również konkretnym wydarzeniem, które przekłada się na życie konkretnych ludzi - to oni tworzą społeczność świętych, aby się wzajemnie budować. Ale to nie ludzie są źródłem mocy do tego budowania.
Tradycyjne chrześcijaństwo rozwinęło się w tym samym kierunku, co tradycyjny judaizm, bo inaczej nie mogło. Pisma Ojców są warte tyle samo, co pisma rabinów - nie mogą stanowić źródła objawienia, a czytanie ich (często wzajemnie sprzecznych) w nadmiarze często powoduje duchowy zamęt i iluzję istnienia fundamentu innego niż ten, który odrzucili budowniczowie. Taka iluzja prowadzi do cielesnego postrzegania Kościoła i zaprzeczenia roli Ducha Świętego w indywidualnym prowadzeniu na rzecz prowadzenia tradycją. Żywe ciało jest żywe dlatego, że składa się z żywych komórek jako podstawowych form życia. A każda z komórek jest żywa dlatego, że jest sama w sobie cudem Bożym. Podobnie jest z Ciałem Chrystusowym - nie można "tchnąć życia" w komórki, dmuchając Ciało z zewnątrz przez jakiś otwór wymyślony przez ludzi pozbawionych Ducha, ale solidnie wyglądający i logiczny z cielesnego punktu widzenia.