Co tu jeszcze pisać? Przecież Biblia mówi bardzo jasno na temat roli i powołania kobiety. Choć do niedawna dla mnie osobiście nie było to takie jasne. Jak wspominałam sama byłam uwikłana w ten problem, a konsekwencje tego jeszcze są w moim życiu. Chociaż u nas w kościele nie ma przyjętej zasady, żeby kobieta nauczała - uczyła doktryn, ale pozwalano a nawet wręcz bardzo zachęcano do prowadzenia grup domowych lub prowadzenia innych służb. Jako młodej chrześcijance pastor powierzył mi prowadzenie grupy domowej. Nie bardzo chciałam to robić, ale wydawało mi sie, ze jeśli odmówię to coś niedobrego ze mną się stanie np. że stanę się mniej gorąca dla Boga, wszak przedstawiono mi to w ten sposób, że tego chce ode mnie Bóg. Uczestnikami jej byli sporo ode mnie starsi ludzie, w tym również mężczyźni. Dziś jestem pewna, że kobieta tego nie powinna robić, z kilku powodów. Poza tym oczywistym jakim jest nauka Biblii, negatywnym skutkiem jaki zaobserwowałam to bierność mężczyzn w moim kościele. Zauważyłam też, że rola, która wykonuję nie pozwala mi w pełni kształtować cech osobowości kobiety o których mówi Biblia, a przecież moim nadrzędnym celem było podobanie się Panu. Inny problem to ten o którym wspomniała Grażyna, ja też czułam się jakbym była stała przed szeregiem wojska, bez tarczy i odzienia wystawiona na pociski wroga. Oskarżałam się o te uczucia myśląc, że tak się czuję bo jestem za mało duchowa. W tym okresie bardzo ważny był dla mnie autorytet pastora, jemu bardziej ufałam niż sobie, tym bardziej, że przecież tyle się mówiło u nas w kościele o posłuszeństwie kobiet wobec mężczyzn. Mnie wychowano w ten sposób , że jak nie masz męża powinnaś byś posłuszna pastorowi. Aż pewne wydarzenia, które bardzo mnie poraniły sprawiły, że zrozumiałam, iż przede wszystkim powinnam być posłuszna Bogu. Pomijam sprawę mojej porażki osobistej związanej z ułożeniem sobie życia, na którą w pewien sposób też wpłynęły nie właściwie poukładane priorytety. W swoim życiu spotkałam kilka kobiet pastorałek, rzadko to były emocjonalnie stabilne kobieta chociaż na pozór kreowały się na „generałów”. Jakoś tak wewnętrznie czułam, że tego czego naprawdę pragnie ich serce to schować się gdzieś za jakieś silne ramię. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że Biblijna kobieta to bezradne małe stworzonko, które potrzebuje pomocy. Bardzo pięknie mówi na ten temat Pochwała Dzielnej Kobiety, jest to kobieta samodzielna, która podejmuje decyzje, udziela mądrych rad, a serce małżonka jej ufa. Jednak w sprawach duchowych i w życiu kościoła jest troszkę inaczej. Tak to widzę.
|