Rafał napisał(a):
Mam wszystkie sakramenty KRK, ale znaczenie ich poznałem dopiero po moim nawróceniu, gdy zacząłem zgłębiać nauki KRK. Także trudno mówić o jakichkolwiek echach katolicyzmu w moim umyśle...

Po pierwsze, nie masz wszystkich sakramentów z pewnością. Musiałbyś być żonatym księdzem katolickim, a to jest z definicji niemożliwe.

Po drugie, nawet nie wiesz, ile "ech" katolicyzmu jest w umysłach ewangelicznych chrześcijan (bez obrazy). Po prostu Reformacja nie została dokończona i wielu dzisiejszych chrześcijan myśli "po katolicku" w różnych kwestiach - np. że "nie ma zbawienia poza Kościołem".
Rafał napisał(a):
Czy dobrze rozumiem, że wg ciebie to ludzie (dany zbór czy społeczność) decydują o włączeniu do Kościoła - ciała Chrystusowego dane dziecko Boże? No bo przecież wyznaczają chociażby termin, a w tym wątku sam przecież udowadniasz (moim zdaniem słusznie), że z chrztem wodnym nie ma co się za bardzo spieszyć.
Twoje pytanie jest mocno nieprecyzyjne - rozmawialiśmy o tym KIEDY należy chrzcić, a nie o tym CZY należy chrzcić. Pytanie, czy "ludzie decydują o włączeniu do Kościoła" posiada ukrytą tezę, że nie. I ja ją tam widzę. Tymczasem Pan Jezus dał Kościołowi nakaz udzielania chrztu [Mat. 28:18-19] i nakaz wykluczania z Kościoła [Mat. 18:15-17]. Ani chrzest ani wykluczenie nie są równoznaczne z uzyskaniem i utratą samego zbawienia. Natomiast prerogatywa "związywania i rozwiązywania" z Mat. 18:18 to jest hebrajski idiom dotyczący podejmowania praktycznych decyzji przez cały zbór (nie przez "duchowieństwo"). Oznaczał on tyle, co "zakazać i zezwolić". W bezpośrednim kontekście Mat. 18:15-18 dotyczy on wykluczania z Kościoła i można by równie dobrze zadać pytanie, czy to ludzie decydują o wyłączeniu z Kościoła. Tak, ludzie o tym decydują [I Kor. 5:1-13], ale nie według własnego "widzimisię", tylko według podanych w Piśmie wytycznych. Jeśli pytasz, czy moim zdaniem ludzie decydują o tym, CZY ochrzcić dziecko Boże, to uważam, że nie, bo mają przykazanie, żeby ochrzcić każdego, kto jest dzieckiem Bożym. Ale to ludzie zanurzają w autorytecie Jezusa. Sam Jezus chrzci Duchem Świętym i ogniem [Mat. 3:11; Dz. Ap. 1:5]. Ponieważ Kościół jest społecznością konkretnych ludzi [Rzym. 12:4-5], a nie "mistycznym Ciałem", to ludzie przyjmują do społeczności ludzi. Podsumowując, to nie oni decydują CZY przyjąć, ale oni przyjmują poprzez zanurzenie w obecności świadków. Inaczej każdy mógłby zanurzyć się sam i bez świadków, co jest technicznie wykonalne.
Rafał napisał(a):
Czy dobrze rozumiem, że wg ciebie Głowa Kościoła, czyli Jezus Chrystus, nie decyduje o tym, że dana osoba staje się członkiem Jego ciała, tylko czeka na decyzję w tej sprawie osoby zapieczętowanej Duchem Świętym, chcącej się ochrzcić i decyzję danej społeczności, danego zboru?
Znów zadajesz pytanie "z tezą". Teza mówi, że odpowiedź na Twoje pytanie powinna być negatywna. Pan Jezus nie czeka ze zbawieniem człowieka, aż Kościół go ochrzci - takie myślenie jest właśnie echem katolickiego hasła "poza Kościołem nie ma zbawienia". Ciało Chrystusa to jest konkretna społeczność, w której jesteśmy członkami jedni drugich. To nie jest mistyczna chmura wolnych elektronów, z których każdy jest "w Chrystusie". Czy możesz napisać, co to znaczy, że ktoś staje się członkiem Ciała Chrystusowego według biblijnej definicji Kościoła jako "społeczności wywołanych"? Bo wydaje mi się, że traktujesz "członkostwo w Ciele" tak jak by było "członkostwem w Głowie Ciała". Tymczasem jeśli człowiek rodzi się na nowo poprzez zwiastowanie Kościoła, powinien zostać ochrzczony i przyjęty do społeczności wywołanych. Jeśli nie chce się ochrzcić, to mamy problem "nieposłuszeństwa na wejściu". Czy człowiek świadomie nieposłuszny wobec przykazania powinien wnosić kwas grzechu do społeczności?
Rafał napisał(a):
Czy dobrze rozumiem, że wg ciebie przykładowy Jan Kowalski, zapieczętowany dzisiaj Duchem Świętym, z wyznaczonym chrztem wodnym na za tydzień, przy ewentualnym jutrzejszym pochwyceniu Kościoła pozostaje na ziemi?
Nie, ponieważ miłosierdzie góruje nad sądem [Jak. 2:13], a Bóg patrzy na serce. Moim zdaniem jeśli ktoś chce się ochrzcić, ale nie zdąży z powodów obiektywnych, to zostanie pochwycony. Bóg nie jest bezdusznym urzędnikiem i widzi nasze intencje oraz możliwości. Z obiektywną niemożliwością pojednania z bliźnim i/lub zadośćuczynienia byłoby zapewne podobnie.
Rafał napisał(a):
(6) mianowicie, że poganie są współdziedzicami i członkami jednego ciała i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez ewangelię, (7) której sługą zostałem według daru łaski Bożej, okazanej mi przez jego wszechmocne działanie. (List do Efezjan 3:6-7, Biblia Warszawska)
Jeśli mógłbyś skomentowąć ten werset, w kontekście włączania do ciała przez chrzest wodny.
Ten fragment nie mówi o włączaniu konkretnych osób do Ciała. Kontekst, Ef. 2:11-3:12, mówi o dwóch GRUPACH wierzących, czyli Żydach i nie-Żydach, którzy dzięki Ewangelii zostali zjednoczeni w jednym Ciele i stali się współdziedzicami Mesjasza oraz współuczestnikami obietnicy danej niegdyś Abrahamowi i skierowanej do wszystkich narodów. Członkostwo Żydów i nie-Żydów w jednym Ciele stało się możliwe dzięki Ewangelii - i to jest "tajemnica Mesjasza", która została objawiona Pawłowi [Ef. 3:3] oraz apostołom i prorokom [Ef. 3:5]. Tajemnica została "krótko opisana" [Ef. 3:3] we wcześniejszym fragmencie [Ef. 2:11-22]. A mówi ona o stosunku pogan według ciała do Żydów według ciała w Kościele, który jest "przybytkiem świętym w Panu".
W Liście do Hebrajczyków autor pisząc o chrzcie nawiązuje do Tory, w której zanurzenie było znane i warunkowało czystość, aby nie kalać przybytku [III Mojż. 15:31].
"Mając więc, bracia, ufność, iż przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym, wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą; trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę; i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża" [Hebr. 10:19-25]Apostoł Piotr, również pisząc w pierwszym rzędzie do Żydów, odwołuje się do mykwy, czyli zanurzenia przepisanego w Torze:
"[Woda chrztu] jest nie pozbyciem się cielesnego brudu, lecz prośbą do Boga o dobre sumienie przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, który wstąpił na niebiosa, siedzi na prawicy Bożej, a poddani mu są aniołowie i zwierzchności, i moce" [I Piotra 3:21-22].Jak widzisz, wstęp do świątyni lub przybytku był i jest warunkowany nie tylko złożeniem ofiary jednającej z Bogiem, ale również zanurzeniem w wodzie. Znaczenie świątyni i przybytku się zmieniło, woda już nie jest pozbyciem się cielesnej nieczystości, ale warunek najwyraźniej pozostał. Tyle, że przybytkiem świętym w Panu jest teraz Kościół [Ef. 2:21-22], który jest również nazywany domem Bożym w Duchu [I Tym. 3:15; II Tym. 2:20-21].
Wydaje mi się, że w świetle powyższego mój pogląd na włączenie do Kościoła przez chrzest nie powinien być jakiś specjalnie szokujący.