lis napisał(a):
Z niczego nie chcę się wykręcić, nie rozumiem dlaczego nie chcesz podać definicji pokuty z jaką się zgadzasz. Ja odpowiadam na twoje pytania, staram się. Uważam, że pokutować oznacza odwracać się od grzechu oraz świata ku życiu według woli Bożej, ku Bogu.
Ty sam podałeś definicję, która na użytek naszej dyskusji całkowicie mi odpowiada. Odwrócenie się od grzechu następuje w momencie uwierzenia w Jezusa i uzyskania zbawienia. I tutaj się zgadzamy. Nie zgadzamy się natomiast w innej kwestii - otóż moim zdaniem w przypadku człowieka już odrodzonego i zapieczętowanego Duchem Świętym odwrócenie się od grzechu następuje za każdym razem, gdy wyznaje grzech - wtedy zostaje oczyszczony od wszelkiej nieprawości [I Jana 1:9]. Zatem nie jest to ciągły proces, tylko konkretne wydarzenie, po którym za każdym razem jesteśmy czyści przed Panem. I nigdzie nie mamy czegoś takiego jak "nieustanny proces metanoi" u ludzi odrodzonych. Tego po prostu nie ma w Biblii. To brzmi może bardzo ładnie (i chyba trochę psychologicznie), ale nie jest prawdziwe.
lis napisał(a):
Dlatego wszelkie wezwania, które przepełniają Biblię, ku prawemu życiu są wezwaniem do pokuty po prostu. I Jezus nie przypadkiem powiedział "pokutujcie i wierzcie ewangelii". Nie musiał recytować wszystkich przykazań, nakazów i zakazów, etc - "pokutujcie" było wystarczająco zrozumiałe.
Jezus to powiedział do wielu ludzi naraz, w dodatku do tych, którzy dopiero mieli pokutować i wierzyć, żeby uzyskać zbawienie. Nie mówił tego do ludzi już odrodzonych, a ciągłość gramatyczna określenia "zmieniajcie myślenie" wynika z faktu, że różni ludzie robili to w różnym czasie. Czyli Twój argument jest nie na temat.
lis napisał(a):
Zaś twój komentarz o "kto kradnie, niech kraść przestanie", jakoby nie związany z pokutą - uważam za wymijający - dlatego proszę ponownie o wyrażenie opinii, czym jest pokuta.
Sam napisałeś, że pokuta to metanoia. Nakaz "kto kradnie, niech kraść przestanie" jest prosty i zrozumiały. Nie dotyczy metanoi, tylko zaprzestania kradzieży. Jeśli już jakikolwiek tekst NT odnoszący się do ludzi odrodzonych mówi o metanoi, to chodzi o pojedynczy akt odwrócenia się od grzechu, a nie o jakiś ciągły proces. Wezwanie do zaprzestania czynienia konkretnego grzechu i zerwania z nim również nie wzywa do "ciągłego procesu trwającego całe życie". Do takiego procesu wzywają np. Anonimowi Alkoholicy, ale nie Biblia. Jeśli odrodzony człowiek ma przestać kraść, to nie może mówić, że "rozpoczął proces wystrzegania się kradzieży". On ma przestać kraść. A Bóg da mu do tego moc w Chrystusie.
Człowiek, którzy przeżywa metanoię po raz pierwszy, kończy stare życie. Za każdym razem, gdy pokutuje jako człowiek odrodzony, jest to zerwanie z konkretnym grzechem, czyli "koniec procesu" (popełniania konkretnego grzechu), a nie "początek procesu". Ponieważ mamy chodzić w świętości [I Piotra 1:13-19], odcinki czasowe między popełnianiem grzechów powinny być coraz większe w miarę postępu procesu uświęcenia. Założenie "ciągłości procesu metanoi" jest z tą zasadą sprzeczne, bo musielibyśmy ciągle grzeszyć, żeby ciągle pokutować..