nemo napisał(a):
1 Jan. 5:10-13
10. Kto wierzy w Syna Bożego, ma świadectwo w sobie. Kto nie wierzy w Boga, uczynił go kłamcą, gdyż nie uwierzył świadectwu, które Bóg złożył o Synu swoim.
11. A takie jest to świadectwo, że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego.
12. Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota.
13. To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny,
(BW)
Jeżeli Jan napisał to w ten sposób to ja rozumiem, ze widocznie tak pewni nie byli pomimo ich wiary w Syna Bożego.
Czy każdy kto uwierzył w Pana Jezusa jest taki "mocny" i "pewny"?
Przeczytaj ten tekst uważnie jeszcze raz. Kto wierzy w Syna Bożego,
ma świadectwo w sobie. Świadectwo polega na tym, że
żywot wieczny dał nam Bóg. Wiemy o tym dzięki świadectwu, jakie mamy w sobie. Jan pisze do adresatów, żeby wierząc w imię Syna Bożego wiedzieli, że mają żywot wieczny. Wierzyć w imię Syna Bożego, to znaczy wierzyć, że JHWH Zbawia - bo Jeszua znaczy JHWH Zbawia lub JHWH Zbawiciel. Ale przyjęcie tej prawdy musi być związane z wewnętrznym świadectwem: Mam Syna, więc mam żywot. Widocznie potrzebowali, żeby im ktoś o tym powiedział - bo powinni wiedzieć i mieć świadectwo w sobie, a nie tylko zgadzać się z jakąś teorią. Intelektualne przyjęcie prawd wiary nie jest jeszcze nowym narodzeniem. Nie wyciągałbym z tego nauczania wniosku, że Jan godził się na to, że ktoś był niepewny zbawienia i nie miał w sobie świadectwa.
nemo napisał(a):
Czy nie potrzebuje umocnienia, pocieszenia, nauczania?
Jak najbardziej - tylko tacy ludzie zwykle nie mają ochoty sami nauczać i nie sugerują, że mają do powiedzenia więcej od innych. Raczej chcą przyjąć umocnienie, pocieszenie i nauczanie.
nemo napisał(a):
Napisałeś "My WIEMY, że przeszliśmy ze śmierci do żywota." Nie wiem dlaczego urwałeś drugą część 1 Jan. 3:14 My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci. W związku z tym może należałoby zapytać rozmówcę "czy miłuje braci"? (BW)
Niczego nie obciąłem i pisałem również o miłowaniu braci:
Smok Wawelski napisał(a):
Powyżej nie napisałem, że zbawienie jest nieutracalne. Natomiast nowe narodzenie jest takim momentem w życiu, o którym się wie, że się wydarzył i którego owoce po prostu występują. Widzę, co się dzieje w moim życiu w wyniku nowego narodzenia. Widzą to również inni. Dlatego mogę być świadkiem Jezusa - spotkałem Go i On zmienił moje życie. Pewność zbawienia mamy w każdej chwili, w której wierzymy, bo przeszliśmy ze śmierci do żywota [Jan 5:24] i strumienie wody żywej wytrysnęły w naszym wnętrzu [Jan 7:37-39].
"My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci" [I Jana 3:14]
"My wiemy, że z Boga jesteśmy, a cały świat tkwi w złem. Wiemy też, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie. On jest tym prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym" [I Jana 5:19]
viewtopic.php?f=2&t=1153&p=41523&hilit=braci#p41523Pytanie rozmówcy, czy miłuje braci, niczego nie rozwiązuje, bo liczy się świadectwo życia, a nie zapewnienia. Każdy może napisać, że miłuje braci. Ale czasem wystarczy poczekać i samemu przeczytać, żeby już nie trzeba było pytać. Poniższa uwaga szelki może odnosić się do wielu użytkowników naszego forum, którzy zaczynali z wielka miłością, a potem rzucali różne fałszywe oskarżenia, maski im spadały, a potem albo lądowali w ogródku, albo się wynosili. Mógłbym wymienić z 10 takich gości, którzy zaczynali pokornie, a kiedy nie zyskiwali posłuchu, to wytaczali oskarżenia. Celowo wyciąłem nicka, żeby pokazać, że ta uwaga może się odnosić do wielu różnych osób, którzy zapytani, czy miłują braci, z całą pewnością odparliby, że tak.
szelka napisał(a):
Zacząłeś miło i grzecznie, aż "za regulaminowo" i nagle zacząłeś, jak mówi młodzież "się nakręcać" Nie uważam, że ktokolwiek tutaj cię źle potraktował, dokuczył ci, czy o coś oskarżył. Nie wiem, gdzie i u kogo dopatrzyłeś się zaciętości, skrytości, wrogości, oskarżeń zza pseudonimów. Skąd w ogóle ten pomysł?