www.ulicaprosta.net

Chyba nie pojęliście o czym mówię.Nie godzi sie chrześcijanom pleśc jęzorem.I wypowiadać takie szkaradziejstwa.
Faktycznie ...bardzo smieszne jak ktoś mówi do brata...niech Cię krew zaleje.Jakub w swoim Liście boki zrywa.Uważam taka gadaninę za czcza i plotkarską.

Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw. Jakub 1
9 Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. 10 Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!
Przekleństwa są tak samo realne jak błogosławieństwa.
I nie mamy się bać ale mamy pilnowac swego języka żeby nawet w głupich żartach nie obrazić Boga i ludzi.
Przepraszam jak kto poczuł się urazony.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Oczywiście, że wypowiadanie przekleństw nie przystoi chrześcijaninowi. Ale tu nie o to chodziło, że ktoś tak kogoś przeklął( zresztą, nie wiadomo, kto przeklął: brat czy niewierzący no i czy w ogóle przeklął- wszak ten pastor wie to na podstawie "objawienia"), ale o fakt, że wierzący człowiek boi się takich przekleństw i w krwotoku z nosa upatruje ich ziszczenia się!

No i- chodzi mi też o pewną zwiedzioną naukę, wg której słowo wypowiedziane przez człowieka ma taką moc, jakby pochodziło od Boga, a nie od człowieka...

Mamy pilnować serca swojego aby nie dać diabłu przystępu.
Jakby bez znaczenie było to co mówimy i jak mówimy to Jakub by nic nie pisał .Ani Salomon.
Chodzi Ci o słowa Pana Jezusa z Ew.Marka 23 "zaprawdę powiadam wam, że ktokolwiek rzekłby tej górze: podnieś się, a rzuć się w morze, i nie wątpiłby w sercu swoim, ale wierzyłby, że się stanie, ..?
A jak je rozumiecie?

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Jeśli prosimy o coś Boga z wiarą, zgodnie z Jego wolą, to to otrzymujemy. Ale nie wierzę, że słowa ludzkie mają moc sprawczą- moc sprawczą ma jedynie Bóg, który może odpowiedzieć na nasze modlitwy pełne wiary. Natomiast nie wierzę w to, że jeśli np. coś nieopatrznie wypowiem, to to się zaraz spełni...Nie wierzę w to, że ktoś może powiedzieć "niech ją krew zaleje" a mnie dopadnie trudny do zatamowania krwotok z nosa...
Czasem , kiedy człowiek powtarza "jestem do niczego, to mi się nie uda" to może się to spełnić na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Ale to nie ma nic wspólnego z "mocą wypowiadanego słowa". Człowiek to nie Bóg i jego słowa nie mają mocy stwórczej, w to nie wierzę. Jeśli cokolwiek się dzieje w odpowiedzi na wiarę człowieka, to czyni to Bóg wg swojej woli, a nie dlatego, że człowiekowi dano moc do wypowiadania "stwórczych słów".

No, to chyba rzeczywiście się nie zrozumieliśmy. W którym miejscu napisałem, że my (chrześcijanie) możemy sobie pozwolić na przeklinanie kogokolwiek? Proponowałbym dokładniej czytać wypowiedzi, do których się odnosimy. Mnie chodziło o to, że życie w lęku przed rzekomym przekleństwem, które na nas ktoś rzucił, jest po prostu zabobonem i umniejszaniem mocy krwi Jezusa. Chyba, że żyjemy w grzechu i dajemy przystęp diabłu, bo wtedy przekleństwo może się ziścić, skoro ma podstawę.

A z rzucaniem gór w morze, to gdzie jest napisane, że Pan Jezus zmieniał topografię Izraela w ten sposób? Pan Jezus przed wypowiedzeniem tych słów powiedział "Miejcie wiarę w Boga" [Mar. 11:22]. I o to chodzi. To Bóg robi to, co chce, jeśli taka jest Jego wola, a przesadnia jest przesadnią czyli hiperbolą.

Wiem co znaczy przesadnia.Tylko nie bardzo rozumiem jakie to ma tu zastosowanie.Że Bóg może góry przenosic?To nie jest przesadnia tylko prawda.I dlaczego to my mamy mówic do góry ?
Zaoponowałam przeciwko nasmiewaniu się z ludzi ,którzy maja problem.
Może i Pan Jezus topografii nie zmienił ale serca tak.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Owieczko,rozumiem.
Ale bardzo mnie smuci gdy opowiadamy publicznie o kims kto może ma problem a może faktycznie dał diabłu przystęp.
Przepraszam.Konczę bo obiecałam Bogu jęzora pilnować.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Kristinko- nie podałam nazwiska i imienia tego pastora, a kazania wysłuchałam na stronie publicznej. Skoro nie wstydzi się tego "puszczać w eter" publicznie, to można to i publicznie osądzić- wg mnie, wydać opinię o tym , co głosi. Wielu ludzi tego słucha- jemu wolno wszystkich wprowadzać w błąd a nikomu nie wolno tego skomentować?( tym bardziej, że nie podaję kto, gdzie- interesuje mnie sam problem).

Nauczanie, wg którego stajemy się małymi bogami wypowiadającymi "stwórcze słowa" owocują u wielu depresją, lękiem, nerwicą. Sama z własnego doświadczenia to wiem. Prawie w obłęd wpadałam, kiedy zaczęłam pilnować każdego wypowiadanego przez siebie słowa, bo "mogę komuś zrobić tym krzywdę", albo sobie samej.Wiem, że nie wszyscy są tak wrażliwi- jest jednak pewna grupa "wrażliwców", którzy takie "nauczania" biorą sobie głęboko do serca.
Strach przed tym, że ktoś nas przeklął też nie jest dobry. Wszystko, co złego ci się przytrafi zaczynasz przypisywać przeklinaniu cię przez osoby drugie, przypisując im demoniczne właściwości. To jest dopiero osąd! Albo obsesyjnie boisz się demonów...
Jeśli ten pastor ma problem czy nawet dał przystęp diabłu, to taki wpis na tym forum( a skądinąd wiem, że zaglądają tu na forum, choćby z ciekawości) jest j e d y n y m sposobem dotarcia do niego. Wiesz czemu? Bo takich ja ja za próg swego domu nie wpuści, nie porozmawia. Właśnie dlatego, że się...boi. A tak to może przeczyta, może sprawę przemyśli, może choć się trochę zastanowi( jak ja wychodziłam ze zwiedzenia to nawet poznanie, że ktoś ma inny punkt widzenia już mi pomagało- bo wcześniej to myślałam, że nie ma innych opcji!). Może ci, którzy tego słuchają to przeczytają i trochę chociaż pomyślą...da Bóg. Dzięki temu, że ktoś nie chował takich problemów pod dywan ja dzisiaj jestem na prostej...
Życzę jemu i jemu podobnym jak najlepiej, samych Bożych błogosławieństw, ale martwi mnie to, że po prostu krzywdzą ludzi. To, co i jak mówią ma wielki wpływ na tych, którzy ich słuchają. Wielu wprowadzają w błąd. W zasadzie to powinni się upamiętać.

Moją intencja było aby nie naśmiewać i nie prześmiewać...pisałam do Smoka.
.Ruszyło mnie ,że można nie oburzyć sie na takie niewinne słówka jak niech cię szlag trafi czy niech Cię krew zaleje.
Twoje intencje rozumiem i doceniam. Naprawdę.
A swoją droga każdemu bratu i siostrze i sobie poleciłabym zastanowienie się nad tym jak wiele Bóg ma do powiedzenia o naszych słowach.To nie o strach chodzi a o posłuszeństwo.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

No ale nawet nie wiadomo, czy w ogóle ktoś kogoś przeklął, to są tylko domniemania, a ja akcent położyłam nie na to rzekome przekleństwo, tylko na to, że można w takim zwykłym krwotoku z nosa upatrywać działania przekleństwa.I jeśli można się oburzyć po przeczytaniu tego postu, to chyba na kogoś, kto do takich absurdalnych wniosków dochodzi...
Szczerze mówiąc, u mnie to też wywołało pewnego rodzaju rozbawienie, kiedy to słyszałam po raz pierwszy. Ale nie dlatego, że z kogoś się śmiałam, po prostu wierzyć się nie chce, że ktoś z długoletnim stażem w Panu może w taki infantylny sposób myśleć i mieć tak słabe poznanie Słowa. Ale masz rację, to ani trochę nie jest zabawne. To jest tragiczne...

A możesz to jakoś rozwinąć i poprzeć cytatami z Pisma?

List Jakuba.Przypowieści Salomona
U mnie nie wywołało to żadnego rozbawienia.
A swoja drogą jak można gromić gorączkę?Albo wyganiać demona u kogoś z padaczka?
Takie luźne skojarzenia na szybko...

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Kristino, odnoszę wrażenie, że Twoje skojarzenia są "zbyt luźne i za szybkie", ponieważ nie są na temat. Oburzanie się na to, co ktoś mówi nie ma nic wspólnego z chrześcijańskimi zabobonami. Żeby wypędzać demona gorączki lub padaczki trzeba mieć rzeczywiste poznanie, że chorobę wywołał demon - inaczej Paweł kazałby Tymoteuszowi gromić demona niedomagań żołądkowych, zamiast pić po troszę wino na chory żołądek. Mamy mieć ducha trzeźwego myślenia, bo takiego dostaliśmy.

A jeśli chodzi o rozbawienie, to dzisiaj można by pisać już prace doktorskie na temat "Zabobon we współczesnym chrześcijaństwie ewangelicznym". Odróżnijmy rzeczy, których nie należy mieszać - wtedy łatwiej nam się będzie porozumieć.

Owszem....trzeba mieć poznanie.Ciekawe Smoku czy nazwałbys zabobonem połozenie błota na oczy.
Tymoteusz miał pic wino na bolący żołądek a teściowa Piotra podniosła się po zgromieniu gorączki.
Ja w ogóle nie rozumiem co oznacza termin zabobon chrześcijanski.To oksymoron?

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.

Nie. Nazwałbym to prowokacją wobec nauczania rabinicznego. Zabraniało ono wykonywania w szabat jakiejkolwiek pracy, jak mieszanie czy noszenie. Pan Jezus uzdrawiał pokazując rabinom, że nie znają Pism ani mocy Bożej.

Dobrze by było, gdyby był. Ale niestety współcześni chrześcijanie są tak zabobonni, że przypisują różnym wydarzeniom moc magiczną. Stwierdzenie "niech go krew zaleje" nie może zrobić krzywdy dziecku Bożemu, bo jeśli Bóg jest z nami, to któż przeciwko nam? "Łamanie przekleństwa" w sytuacji, gdy ktoś powie "chyba złapałeś grypę" jest innym przykładem zabobonu. Zakopywanie w mieście zwitków papieru z wersetami w ramach "walki duchowej" to kolejny. Już wiadomo, o co mi chodzi?

a tak w ogole to jest napisane, zeby za bardzo sie nie wyrywac do nauczania, gdyz jest to wielka odpowiedzialnosc, ale jak czasem posluchac coniektorych nauczycieli, to wlos na glowie sie jezy od kompletnego niezrozumienia drogi Bozej, ani Slowa, ani w ogole rozeznania w tem. sprawiedliwosci... nieraz wrecz tak jedzie obluda, cielesnoscia, kwasem, pycha i czym tylko, ze zupelnie sie nie da zrozumiec, gdzie ten czlowiek ma owe ostrzezenie o odpowiedzialnosci, ani tez nie da sie zrozumiec tych co nie tylko sluchaja, ale jeszcze maja takiego (przepraszam) pajaca za nieomylnego, ktoremu nie wolno nawet zwrocic uwagi, nie to co zaprzeczac - ludzie nie maja mozgu? Po co im w ogole Kosciol, skoro sluchaja brednie? Jakos tego nie rozumiem... Idzie sie przeciez ze wzgledu na Prawde, by sie w niej utwierdzac, by byc blizej Boga, a oni przychodza i sie zadowalaja cyrkiem i razacym falszem, czy nie szkoda na to czasu, nie mowiac o bojazni Bozej, hmmm...

Co gorsza to zjawisko jest dosc rozpowszechnione i nie mowie o wyjatkach, ale raczej o regule - wystarczy sobie poklikac w necie i posluchac rozmaitych kazan na chybil-tfrafil - takie brednie sie nie raz leja, ze szok...

Ja by tam, Kristinko, za bardzo by nie bronila takich... Chyba z trudem mi by przyszlo mowic o kims, kto sam siedzi w nieprawosci, zabobonach, cielesnosci, kto osmiesza chrzescijanstwo i przynosi tylko hanbe, a sie mieni przewodnikiem i nauczycielem itp., ze jest Bratem. Masz racje ze chrzeswcijanom sie nie godzi "plesc jezorem", ale niestety plota, chyba tez to widzisz. Pisalam ze calkiem niedawno widzialam to "na zywo" - wstyd i zenada.