lis napisał(a):
Wracając do głównego tematu judeofilii oraz tematu klipu Dukea - istotne jest, według mnie, rozróżnienie pomiędzy miłowaniem Izraela, jako narodu wybranego od wspierania we wszystkim państwa Izrael, które z wartościami chrześcijańskimi, Chrystusem, ewangelią ma tyle wspólnego, co Smok z Ap. ze Smokiem Wawelskim.
Tak się składa, że my mamy miłować ten naród, a nie wspierać we wszystkim jego rząd. Zresztą jego rząd to też są Żydzi, a nie kosmici. I nie muszą mieć nic wspólnego z Ewangelią, żebyśmy ich miłowali, bo to nie jest warunek stawiany nam przez Boga. On ich miłuje bezwarunkowo i my też powinniśmy, bo On w nas mieszka. Zawsze wydawało mi się to proste i nie wiem, co w tym jest niezrozumiałego, żeby się o to aż tak spierać.
lis napisał(a):
Żydzi "co do ewangelii, są nieprzyjaciółmi Bożymi dla waszego dobra, lecz co do wybrania, są umiłowanymi ze względu na praojców"
Tu warto zauważyć, że całe zdanie jest ważne, a nie tylko ostatnia część zdania.
Nadal pozostaje prawdą, że Żyd, który odrzuca Chrystusa, ewangelię jest nieprzyjacielem Boga. Syjonistyczni Żydzi wpisują się w tę definicję doskonale, podobnie jak bolszewiccy Żydzi. I jako chrześcijanin mam prawo nazwać ich grzechy po imieniu, a nie w imię zakłamanej poprawności milczeć. Albo jeszcze gorzej - milczeć w imię fałszywej miłości. Taka fałszywa miłość nie ma nic wspólnego z Bożą miłością. Grzechy Żydów nie są bielsze od grzechów Greków. Zakłamanie kiedyś doprowadzi cały świat do akceptacji żydowskiego antychrysta, lepiej by akceptujących było jak najmniej, szczególnie pośród samych Żydów.
Żyd jest nieprzyjacielem Boga DLA NASZEGO DOBRA - ten fragment dotyczy nas i Boga. Uczucia Boga są tutaj jasno sprecyzowane - On miłuje ten naród ze względu na praojców. Czy to jest z Jego strony fałszywa miłość? Chyba nie. Druga sprawa - kto jest powołany do nazywania grzechów całego narodu po imieniu? Ty? Bo ja myślałem, że to Duch Święty jest od przekonywania o grzechu każdego człowieka. Doszukiwanie się grzechów Żydów i jednoczesne deklaracje o miłowaniu ich również są objawem zakłamania, bo jeśli kogoś naprawde kochasz, to będziesz go napominał ze łzami, a on będzie wiedział, że robisz to z miłości. Ale jeśli zasłaniając się "prawdą" szukasz kija, żeby ich uderzyć, to do grzechu hipokryzji dodajesz jeszcze kłamstwo. Nie uratujesz Żydów przed antychrystem wypominając im narodowe grzechy, bo każdy powinien się sam upamiętać.
W imię "niezakłamanej niepoprawności" powinieneś wywiesić w swoim oknie listę grzechów własnego syna, własnej żony albo którejkolwiek z osób, które kochasz i są Ci bliskie - to byłby dowód Twego umiłowania "prawdy" i miłości do niego samego. Wtedy z całą pewnością się nawróci, prawda? A Ty miałbyś satysfakcję, że skorzystałeś ze swego prawa do nazwania jego grzechów po imieniu.
Jeśli byś zrobił coś takiego, to nikt by Ci nie uwierzył, że miłujesz swoich bliskich, bo nie w ten sposób się te sprawy załatwia z umiłowanymi - dlatego w Kościele również nie załatwiamy tego w ten sposób. Z tego samego powodu nie wierzę w Twoje deklaracje o "Bożej miłości" do Żydów. Jeśli ktoś ich bije werbalnie, cytujesz jego słowa jako "prawdę". I zasłaniasz się "Bożą miłością".
Pierwsza część zdania jest tak samo ważna jak ostatnia. Gdyby oni nie stali się nieprzyjaciółmi Boga, do nas nie trafiłaby Ewangelia. Bóg sobie z ich nieprzyjaźnią poradzi, a ja nie widzę w tym zdaniu zachęty dla nas, pogan, żebyśmy mieli traktować Żydów inaczej niż to jest napisane w Słowie Bożym - nawet, jeśli nas nienawidzą, mamy im błogosławić. Jeśli ich biją, to przynajmniej się nie przyłączać. Ja osobiście nie czuję się "zakłamany", kiedy ich bronię, gdy są niesprawiedliwie oskarżani. Jeśli są krzywdzeni, a ich oprawcy wybielani, to nie będę siedział cicho w imię "narodowej poprawności". Jeśli trzeba przyznać rację ich krytykom, to ją przyznam - ale jeśli kogoś naprawdę kocham, to nie będę siadał w gronie tych, którzy go nienawidzą, żeby w imię "prawdy" wyliczać jego grzechy. Wolę mu powiedzieć prawdę w oczy i w inny sposób. Bo jeśli mówiąc prawdę miłości bym nie miał, to nic mi nie pomoże. Szczególnie w relacjach z kimś, kogo dłużnikiem jestem i kto dzięki mojej postawie mógłby się nawrócić. Chrześcijanie powiedzieli już Żydom tyle "prawdy" i w taki sposób, że skutecznie ich zniechęcili do przyjęcia ich własnego Mesjasza. Może właśnie dlatego czekają na antychrysta.