www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn maja 12, 2025 4:50 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 130 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: So gru 11, 2010 1:04 am 
...czyli jak jest organizacyjnie to jest zle, bo to koscielnictwo ?- acha, bo nie wiedzialam co to koscielnictwo. A Bog jest przeciez Bogiem porzadku. Nalepiej siedziec w domu i co ? no wylewac swoja frustracje po forach, bo Ci w zborach lokalnych sa be, a my przeciez brudzic sie z takimi nie bedziemy. Bo jak mozna miec jednosc z takimi i takimi, no wszyscy zli. Tylko my wspaniali. :/

a jak mozna miec jednosc w malzenstwie i czy ona zawsze jest ? a skoro my zawodzimy Pana, to moze i inni tez maja do tego prawo ?

jeszcze znalazlam na protestantach;

Jowi napisał(a):
Na co była cała mowa o charyzmatach na zbudowanie Kościoła w 1Kor14? Po to zebyśmy mieli dary dla siebie w czterech ścianach? Jak już wcześniej mówiłam, dziecko bez rodziny nie może rozwijać się prawidłowo!
"I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża." (Heb10:24-25) - Jeśli nie jesteśmy w Kościele, to jesteśmy egoistami, bo nie jesteśmy wsparciem dla innych chrześcijan.
"I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu," (Efez. 4,9-15) - Kościół jest miejscem rozwoju człowieka, nie da się rozwijać samemu. Kościół powinien pomagać nam rozwijać relację z Bogiem, powinien dawać poczucie bezpieczeństwa i przynależności.


znalazlam jeszcze to;
Cytuj:
Tak więc słowo ekklesia w Nowym Testamencie wskazuje zarówno na powszechny charakter Kościoła (wspólnoty wszystkich "wywołanych" chrześcijan przynależących do Ciała Chrystusa) jak i na jego lokalny charakter


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 8:34 am 
"Jeśli nie jesteśmy w Kościele, to jesteśmy egoistami, bo nie jesteśmy wsparciem dla innych chrześcijan."

Cytuj:
Masz rację.
Tylko jeśli się wiele innym dawało, a w zamian dostało się tak malutko...to kiedyś się "pęka". Najbardziej boli posądzanie o złe intencji, doszukiwanie się złych motywacji. Starasz się, modlisz, uniżasz, a i tak zostaniesz posądzony o najgorsze. Wystarczy, że ci się noga raz powinie, że okażesz słabość. Żadnego wybacz!

No i nie bardzo się chce być w społeczności, w której czujesz się jak ktoś obcy. Daleki.

Nie można zadowolić innych ludzi. Oni też mają oczekiwania. Wcale o nich nie mówią, ale kiedy ich nie spełniasz- odrzucają cię.

Wypunktować oczekiwania...? Chciałabym poczuć, że jestem gdzieś. Oto to jest moja wspólnota, tu są ludzie, przynajmniej niektórzy, do których mogę zwrócić się o pomoc w trudnej sytuacji, a oni nie powiedzą "nie". A i oni poproszą mnie czasem o pomoc. Chciałabym móc pójść na grupę modlitewna i w jednym Duchu z kimś się pomodlić. Ale tak wiesz...bez strachu, że coś "nie wypada". Bez myślenia, że o, teraz to już mnie posądzą o "emocjonalizm". Bez tego wiecznego pilnowania się. Może tylko(aż?) tyle.

I jeśli ktoś się o kogoś troszczy, to zapyta "co u ciebie?"- gdy widzi, że coś jest nie tak. Ale jest tak , jak piszesz. Nikt nie zapyta. Bo się krępuje. Bo się boi - że źle zareaguję. Bo nie wie, jak. Albo ma swoje, ważniejsze sprawy. Pewnie, rozumiem to. Tylko...czy wierzący z pewnym stażem w Bogu nie powinni wydawać owocu Ducha? W prawdziwej miłości nie ma bojaźni...
Ale może jest tak, jak piszesz. Bajek nie ma. Happy endu nie będzie. Czas przestać żyć mrzonkami. Widocznie standardy Bożego Słowa są ustawione dla nas...zbyt wysoko...

W całym swoim życiu poznałam jedynie dwie osoby wierzące, które nie bały się z troską zapytać "co u ciebie", gdy widziały, że coś jest nie tak. Modlę się o nich każdego prawie dnia, błogosławiąc. Pamiętam. Może powinnam się z tego cieszyć? A resztę pominąć milczeniem...

Muszę się nauczyć służyć innym bez oczekiwań. W tym na pewno masz rację. Popracuję nad tym. Choć jeszcze mi daleko do...radowania się taką służbą...Widocznie sama też nie spełniam Bożych standardów.
Cóż, jesteśmy wredni. To znaczy, my- ludzie. Wszystko jedno, wierzący, czy nie. Takie tam sobie własne piekiełko stworzyliśmy. A wszystko dlatego, że nie umiemy kochać siebie nawzajem. Bo ciągle zbyt dużo myślimy o sobie. Wszyscy- ja też
.
nalezy wiec zaczac od siebie.
No i koleczko sie zamyka; Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów (1P 4,8).


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 10:13 am 
Do tego egoizmu to by sie to jeszcze zgadzalo;

Smok Wawelski napisał(a):
Rzecz w tym, że wzajemne zasilanie się członków wypływa z tego, jak wzrastamy w Głowę. Czyli podstawą wszystkiego jest nasza osobista relacja z Panem Jezusem, a zasilanie wzajemne jest efektem tej relacji. Mocni w wierze mogą brać na siebie ułomności słabych [Rzym. 15:1]. Ale nie wszyscy sa mocni w wierze i jeśli przebywanie w danym środowisku szkodzi im duchowo zamiast ich budować, to dla jakiej idei mają tam pozostawać? Jeśli tych, którzy są mocni w wierze, i tak nikt nie chce słuchać, bo słabsi nazbierali juz sobie nauczycieli, naczytali się książek i wolą "łechtanie uszu", to powstaje pytanie, jak długo i po co można rzucać grochem o ścianę?

Jeśli ktoś ma misję i jest posłany do konkretnego środowiska przez Boga, to posłuszeństwo jak najbardziej trzeba Panu okazać, bo Jonasz już jeden był i trzeba się uczyć na błędach innych. Ale jak mi powiedział jeden starszy i doświadczony brat "w kwestii własnego zbawienia trzeba zachowywać zdrowy egoizm" - czyli nie kłaść własnego zbawienia na ołtarzu poprawności politycznej czy emocjonalnego pragnienia, żeby "nie zadrażniać". Odseparowanie się jest zalecane wtedy, gdy doznajemy szkody przebywając w miejscach duchwo niewskazanych. Bywa i tak, że okresowa samotność i przebywanie wyłącznie z Panem jest Jego zamierzeniem dla naszego rozwoju - na przykład po to, żeby nam się chrześcijaństwo nie pomyliło z kościelnictwem.

Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc o "super elitarnych, małych grupach". Kościół od początku zbierał się w małych grupach, żadnych kaplic nie było, a pilnowano nauki apostolskiej, wspólnoty, modlitwy i łamania chleba [Dz. Ap. 2:42]. W Przysionku Salomonowym nie było ani "nocy chwały", ani nabożeństwa 3000 ludzi, zapewniam Cię. Chrześcijaństwo od początku było "elitarne" w tym sensie, że bano się Boga, a Ewangelię traktowano poważnie. Kościołem, byli wtedy ludzie, a nie organizacja.


:/ Powiem szczerze mdli mnie juz od takich watkow jacy to inni sa zli.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 10:33 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Wiesz, Agnieszko- nie chodzi o to, że inni są źli. Odrzucali nas bardzo fajni ludzie sądząc, że robią to w dobrej wierze i lojalni wobec własnych przywódców.
Nie da się "przyłączyć" do zboru, o którym wiemy, że idzie w złym kierunku, że przyjmuje niebiblijne nauki, niebiblijne postawy.W tego typu zborze jest mnóstwo ludzi, którym można okazać miłość. Ale jeśli podpadniesz przywódcom tego zboru, to nastawią oni tych ludzi przeciwko tobie. I nikt nie będzie chciał mieć z tobą relacji, będą uprzejmi i na dystans. Dlaczego? Bo nie zgadzasz się z "wizją" pastora/starszych, bo nie przyjmujesz całości nauczania zakresie wiary, form pobożności itp..I o tym właśnie pisałam- o pewnym systemie, w których tkwią fajni ludzie, wierzący w to, że postępują słusznie pozostając lojalnymi wobec "starszyzny" zborowej. Myślę, że to taka niewola systemowa.
Ludzie zgrupowani w takich "systemowych zborach" wcale w jedności nie są. Wiem, jak to działa. Jesteś tak mocno związany myślą, że poza społecznością twoje chrześcijaństwo nie ma prawa bycia, tak się boisz, że nawet jak zauważasz nieprawidłowości, starasz się ich "nie widzieć", oszukujesz się. Długo tak jednak się nie da, w końcu wszystko to się rozpada. Wiesz czemu? Bo nie jest wcale budowane na Chrystusie, a właśnie na "organizacji ludzkiej".

Myślę, że tego po prostu nie rozumiesz, sądzisz, że jedyny problem to :nie okazywanie miłości braciom" i gdybym tę miłość potrafiła okazywać, to nie byłoby żadnego problemu. No, owszem, trzeba okazywać miłość bratnią, ale akurat nie tu leży sedno opisywanego w tym wątku problemu.

Powiem Ci więcej- właśnie za okazanie bratniej miłości można...wylecieć ze zboru.Ale to trudno zrozumieć, dopóki się tego na własnej skórze nie przeżyje, czego Ci nie życzę. Twoje wzburzenie rozumiem, ale sądzę, że mylisz się w ocenie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 11:10 am 
Offline

Dołączył(a): So wrz 25, 2010 3:14 pm
Posty: 42
Hmm, bywa roznie to prawda, chyba nie mozna od nikogo oczekiwac ze bedzie tkwil w takim srodowisku jak opisala Owieczka, tylko tak mysle ze moze to jest tak ze sa osoby ktore sa po prostu bardziej predysponowane do takiej 'niewdziecznej' sluzby, nie ze sa lepsi czy gorsi chrzescijanie, tylko tak jak tu:

Albowiem i ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma. (15) Jeśliby rzekła noga: Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała; czy dlatego nie należy do ciała? (16) A jeśliby rzekło ucho: Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała, czy dlatego nie należy do ciała? (17) Jeśliby całe ciało było okiem, gdzież byłby słuch? A jeśliby całe ciało było słuchem, gdzież byłoby powonienie? (18) Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał. (19) A jeśliby wszystkie były jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? (20) A tak członków jest wiele, ale ciało jedno. (21) Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie potrzebuję ciebie; albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. (22) Wprost przeciwnie: Te członki ciała, które zdają się być słabszymi, są potrzebniejsze, (23) a te, które w ciele uważamy za mniej zacne, otaczamy większym szacunkiem, a dla wstydliwych członków naszych dbamy o większą przyzwoitość, (24) podczas gdy przyzwoite członki nasze tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował ciało, iż dał pośledniejszemu większą zacność, (1 Kor 12:14-24)

Bo przeciez, nawet w takich organizacjach koscielnych, niemal sektach, sa ludzie zbawieni (nawet jesli sa w mniejszosci) wiec sa czescia naszego (Jezusa) ciala, tylko chora. I nie kazdy potrafi pomoc, bo moze pelni inna, rownie wazna funkcje w ciele, ale sa takie czlonki ktore umieja i powinny...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 11:10 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Agnieszko, czy mogłabyś spokojnie, bez nadmiernych emocji i na podstawie Słowa Bożego powiedzieć CO TO JEST KOŚCIÓŁ? Jeśli już jesteś na "protestantach", to im możesz zadać to samo pytanie. I przeczytaj sobie wcześniejsze wpisy w tym wątku na temat ekklesii - szczególnie polecam Elendila, bo pisze najbardziej szczegółowo.

I zauważ, że nikt nie pisze, iż nikomu nie wolno należeć do zorganizowanego kościoła. Moim zdaniem, wyciągasz zbyt pochopne wnioski z wpisów innych użytkowników.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 1:12 pm 
Cytuj:
Jeśli nie jesteśmy w Kościele, to jesteśmy egoistami, bo nie jesteśmy wsparciem dla innych chrześcijan.

Po pierwsze, jak Smok napisał, co to jest Kościół, a po drugie: jak można w nim nie być?

To jest bardzo interesujące stwierdzenie, kiedy przeanalizujemy je z punktu widzenia kogoś, kto siedzi w jakimś zborze. Otóż, kiedy dowiaduje się, że ktoś jest poza zborem i do zboru się nie wybiera, to w myśl tego cytatu rozumuje: "Ten człowiek jest egoistą, bo nie chce wspierać innych chrześcijan, którzy są w zborze, czyli mnie". Fajnie, nie? Tak naprawdę wszyscy zmuszają się do "wspierania innych chrześcijan" [= aktywnego członkostwa w zborze], bo boją się, że jak oni tego nie będą robić to: 1) będą uważani za egoistów, 2) sami takiego wsparcia nie otrzymają, jako egoiści. To wszystko jest chore. Robi się z tego system wymiany usług, wierzący wypatrują usługi od innych, bo przecież oni sami coś tam robią. A jak ktoś wypada z systemu to trzeba go napiętnować, bo nie chce się z nami dalej bawić w tę grę - głupi!
Kończy się to tym, że praktyce wielu chrześcijan, jak Owieczka napisała, myśli, że poza zborem nie ma zbawienia :? Bo zbór=Kościół oczywiście, tzn. jeśli nie jesteś z nami, to jesteś nieposłuszny Panu Jezusowi. A nieposłuszeństwo to grzech gorszy niż czary, więc nie spotkamy się w niebie, przebrzydły grzeszniku...

Cytuj:
Kościół jest miejscem rozwoju człowieka, nie da się rozwijać samemu. Kościół powinien pomagać nam rozwijać relację z Bogiem, powinien dawać poczucie bezpieczeństwa i przynależności.

Nie da się rozwijać samemu - niezbędne jest Słowo Boże i Pan Jezus. Kościół nie jest miejscem, jest grupą ludzi.
I zaczyna się: Kościół powinien pomagać nam rozwijać relację z Bogiem - no właśnie, przychodzę i mam tu dostać pomoc w rozwijaniu relacji, bo sam nie umiem Biblii otworzyć, nie umiem się modlić, nie umiem sam myśleć. Wszystko musi być mi podstawione pod nos. A drugiej strony, jak nie dostanę tego od Kościoła (czyli kogo?), to przecież duchowo zginę!
I druga rzecz, to już jest poważne: Kościół nie może być źródłem poczucia bezpieczeństwa i przynależności! Nigdzie to nie jest napisane, a to hasło sprawia, że ludzie traktują Kościół [a zazwyczaj swój zbór tak naprawdę] jak Boga: boją się go zostawić, boją się mu przeciwstawić, służą niewolniczo jemu a nie Bogu, czują się bezpieczni bo są w kościele, a nie dlatego, że są przy Bogu itd. To subtelne, dobrze i pobożnie brzmiące kłamstwo.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 1:50 pm 
Offline

Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 9:13 pm
Posty: 132
a ja czytałam nie o porządku ale o pokoju.Że tak ten werset powinien być tłumaczony.Porządek robiony na siłę?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 2:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Milenka napisał(a):
a ja czytałam nie o porządku ale o pokoju.Że tak ten werset powinien być tłumaczony.Porządek robiony na siłę?

"(...) albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju." [I Kor. 14:33]

Kontekst mówi o tym, że podczas zgromadzenia powinien panować pokój, a wszystko powinno odbywać się godnie i w porządku [w. 40]. Ten tekst nie ma nic wspólnego z organizacją kościelną jako żródłem "porządku".


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 2:05 pm 
Kosciol czyli ekklesia to cialo Pana Jezusa czyli ludzie na nowo narodzeni, i tacy sie gdzies spotykaja, no nie ? i tam gdzie sie zbieraja jest Kosciol/Zbor, bo chca razem uwielbiac Boga i miec ze soba spolecznosc, prawda? I kiedy mowie, ze ide do Kosciola to ide do miejsca gdzie spotkam wierzacych - Kosciol, a jak nie ma kogos w Kosciele(w miejscu spotkan wierzacych) tzn.ze nie ma spolecznosci z wierzacymi. Oczywiscie, ze do Kosciola/ Zboru przychodza tez rozni goscie, a sam Kosciol (ludzie wierzacy) sa tez tylko ludzmi, stad spory, grzech i herezje.
U Koryntian to ktos nawet wspolzyl z zona swego ojca ? - dobrze mowie?, czy to nie byl wierzacy czlowiek ? Oczywiscie nalezalo takiego wykluczyc, ale skad wykluczyc? No z Kosciola czyli zorganizowanego zgromadzenia wierzacych w tamtym miejscu, tak czy nie ? c.d.n. jutro.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 2:49 pm 
Pewnie, że się nowonarodzeni spotykają: odwiedzają się, czytają razem Słowo, rozmawiają, modlą się, chodzą na spacery, robią razem zakupy. Czy mieć ze sobą społeczność to nie jest właśnie to co napisałem? Wystarczą dwaj lub trzej i to, co między nimi jest, to społeczność [jeśli łączy ich Jezus]. To jest takie proste.
Oczywiście, że tamten rozpustnik został wykluczony, ale nie jest napisane, że ze "zorganizowanego zboru": po prostu nie traktowano takiego jak jednego z wierzących, nie utrzymywano z nim kontaktów, nie odwiedzano, nie zapraszano. Przestawał funkcjonować wśród wierzących. W dzisiejszych czasach poszedłby do innego "zorganizowanego zboru" i jeszcze by mu ślub dali z jego macochą [kiepski żart].


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 2:51 pm 
Offline

Dołączył(a): So wrz 25, 2010 3:14 pm
Posty: 42
Moge cos jeszcze wtracic? Bo wydaje mi sie ze wyniknelo jakies niezrozumienie. Nie zauwazylam zeby ktos tu bronil niebiblijnego czyli organizacyjnego postrzegania kosciola. Chodzi raczej o to ze nie bedac w zadnym konkretnym zborze czesto pozbawiamy sie mozliwosci jakiegokolwiek kontaktu z bracmi. Slabymi czy nie ale bracmi (nie mowie o niezbawionych ludziach uczeszczajacych do kosciola tylko o odrodzonych braciach). Bog patrzy na serce i widzi kto Go szczerze poszukuje i miluje, nawet gdy jest zwiedziony, a komu po prostu dobrze jest z danymi przekonaniami bo moze w ten sposob schlebiac wlasnej cielesnosci. Ale nasza rola jest wiara czynna w milosci. Pytanie jak milowac braci skoro ich wokol nas nie ma?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 3:09 pm 
Sister, tylko że [wydaje mi się, ze któryś raz już to jest pisane] ludzie w zborach są samowystarczalni, tzn. nie interesuje ich wiara czynna w miłości, społeczność, przyjaźń - przychodzą, wychodzą, biorą udział w wydarzeniach, projektach, posłuchają kazania, "pouwielbiają Pana" i tyle. Po prostu to nie jest społeczność, więc nie wiem jaki jest cel w tym siedzieć. Spróbować złapać kontakt z pojedynczymi braćmi - ok, bo można się poznać, spróbować zaprzyjaźnić. Tyle że to raczej nie wychodzi i wcale nie wychodziłoby lepiej, gdybyśmy siedzieli tam, gdzie oni - wtedy to już nas w ogóle oleją, bo wszystko jest w porządku, wszak mamy jedność w jednym zborze...
Jak miłować braci skoro ich wokół nas nie ma? A co zrobiłby człowiek, który nawrócił się i był jedynym wierzącym w mieście/okolicy? Hm? Mamy kochać tych, których mamy wokół siebie. Jak nie mamy, to nie ma komu okazywać miłości - tyle. Trzeba żyć z Panem, karmić się Nim poprzez Słowo, wzrastać w poznaniu i uświęceniu, głosić Jezusa i ufać. Nie jesteśmy zdolni do miłości dlatego, że mamy kogo kochać, tylko dlatego, że Chrystus nas pierwszy umiłował.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 3:44 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Najwspanialszą społecznośc z siostrami i braćmi zaczęłam miec jak Pan Jezus kazał mi się odsunąc od formalnego zboru.Musiałam wyjść żeby pokochac wierzących ale żeby nie bawic się w organizację.Widze to tak...przynalezność formalna typu..deklaracje,listy członkowskie i taka tam biurokracja powoduje pewne sekciarstwo.Mój zbór - Twój zbór.
Na nabożeństwa chodze do róznych zborów.Społeczność,przyjaźn mam z wieloma wierzącymi z róznych zborów.Wszyscy jestesmy gotowi usłuzyc sobie nawzajem .

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So gru 11, 2010 4:24 pm 
Elendil napisał(a):
Sister, tylko że [wydaje mi się, ze któryś raz już to jest pisane] ludzie w zborach są samowystarczalni, tzn. nie interesuje ich wiara czynna w miłości, społeczność, przyjaźń - przychodzą, wychodzą, biorą udział w wydarzeniach, projektach, posłuchają kazania, "pouwielbiają Pana" i tyle.
niektorzy moze rzeczywiscie nie chca, a niektorzy sa zapracowani, maja sie kim opiekowac, albo musza pracowac, jak ta moja Siostra, o ktorej wspominalam wracala z pracy o 24, ale pomimo tego najwiecej sluzy innym nie wymawiajac tego, choc miala juz nieprzyjemnosci przez okazywanie milosci , nie odeszla ze zboru choc miala takie mysli i depresje, ale sie nie poddala, tylko zaprosila do siebie na obiad te Siostre sprawiajaca klopoty i rozmawiala z nia, a Wy jacy jestescie? przepraszam, ze sie uwzielam na owieczke, ale odpalila mi ze ona pocieszenia nie potrzebuje i wolala o litosc :shock: .No samowystarczalna! a macie pretensje do innych. A czy nie mozna bylo po prostu podziekowac za chec pomocy i nawet nieudolne starania i nie myslec, ze chce dokuczyc. Wymaga by jej nie pouczac, a za jej krytyke sie nie obrazac. :/

Cytuj:
Po prostu to nie jest społeczność, więc nie wiem jaki jest cel w tym siedzieć. Spróbować złapać kontakt z pojedynczymi braćmi - ok, bo można się poznać, spróbować zaprzyjaźnić. Tyle że to raczej nie wychodzi i wcale nie wychodziłoby lepiej, gdybyśmy siedzieli tam, gdzie oni - wtedy to już nas w ogóle oleją, bo wszystko jest w porządku, wszak mamy jedność w jednym zborze...
Twoje posty Elendilu sa tak samo egoistyczne jak te, ktore wczesniej skomentowales. :/
Ciekawa jestem czy Ty cos w pocie czola z modlitwa, ze lzami, robiles dla jakiegokolwiek zboru lokalnego, czy tylko wywachales tam samowystarczalnosc, herezje i juz Ci wystarczy,by trzymac sie z daleka ? a jesli juz siedzicie w swojej kupce i sie milujecie jak Bog przykazal , to chwalic Boga, a nie innych krytykowac.
Cytuj:
Jak miłować braci skoro ich wokół nas nie ma?
pytanie tylko czy ich rzeczywiscie nie ma, czy to my ich nie uznajemy ?
Cytuj:
A co zrobiłby człowiek, który nawrócił się i był jedynym wierzącym w mieście/okolicy? Hm?
to nie na temat, bo nie jestesmy w takiej sytuacji, ale mysle, ze szukalby spolecznosci.
Cytuj:
Mamy kochać tych, których mamy wokół siebie.
to moze tych w tym lokalnym zborze rowniez ? a jesli juz nie chcemy z nimi byc, to moze ich tez nie krytykowac.
Cytuj:
Jak nie mamy, to nie ma komu okazywać miłości - tyle.
albo nie chcemy miec, bo wybrzydzamy.
Cytuj:
Trzeba żyć z Panem, karmić się Nim poprzez Słowo, wzrastać w poznaniu i uświęceniu, głosić Jezusa i ufać. Nie jesteśmy zdolni do miłości dlatego, że mamy kogo kochać, tylko dlatego, że Chrystus nas pierwszy umiłował.
zgadza sie, ale niestety mamy kogo kochac, bo nie mieszkamy na bezludnej wyspie.

Odeszlam ostatnio ze zboru, bo jakos nie umialam sie tam znalezdz, ale nie winie ich za to, bo moze to mi tez nie dostaje ? Teraz w tym zborze czuje sie lepiej, ale nie dlatego, ze ja jestem wspaniala tylko wlasnie ta Siostra jest dla mnie zacheta, a zbor idealny nie jest.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 130 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL