Cytuj:
Jak Bóg zyska pewność, że krzywdy innym nie zrobimy, to kogoś nam sprowadzi - naprawdę.
No, to troszkę brzmi tak, że skoro nie ma braci w miejscowości, w której mieszkamy, to nie ma ich z naszej winy- bo gdyby się zjawili, to zrobilibyśmy im krzywdę

Bóg nam nikogo już 10 lat nie sprowadza. Musimy być bardzo źli...
Ale nie potrafię być w jedności z kimś, dla kogo palenie papierosów to nie jest grzech.
Nie potrafię być w jedności z kimś, kto uważa, że wierzący człowiek nie ma Ducha Świętego.
Nie potrafię być w jedności z kimś, kto mi wmawia, że muszę wyznawać pozytywne rzeczy i zmienić myślenie na pozytywne, bo to mnie uszczęśliwi, a potem utrzymać swoje uzdrowienie, które mam na bank, bo Bóg każdego już uzdrowił, a jeśli nie uzdrowił, to z mojej winy.
Nie umiem być w jedności z kimś, kto uważa, że Słowo Boże nie jest w całości natchnione i można sobie z niego wybierać, co intuicja podpowiada.
Są też pomniejsze różnice, które niekoniecznie muszą dzielić, ale też utrudniają wzajemną społeczność.
Jedno ciało, jedno serce, jedna wiara, jeden Duch...kiedyś było to takie proste. Dziś boję się tych, którzy mówią "jestem wierzącym człowiekiem".