Różo, ja również dziękuję, że napisałaś, przez co przechodzisz i co Ci leży na sercu. I również będę się modlił o Ciebie i Twoją sprawę sądową. Nie chciałbym, żebyś podejmowała decyzję o odejściu w takiej chwili, bo nawet jesli rozważałaś to od jakiegoś czasu, to masz przed sobą trudny moment. Wszyscy jesteśmy z Tobą.
Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie łączysz akceptację Ciebie jako osoby z akceptacją wszystkich Twoich poglądów i uzależniasz jedno od drugiego. Miłość bez prawdy jest tak samo niedobra jak prawda bez miłości, bo jedno i drugie powinno iść ze sobą w parze. Dlatego jest napisane, że "miłość współweseli się z prawdą" lub inaczej "raduje się z prawdy" [I Kor. 13:6]. Taka jest miłość "agape". Natomiast nasza miłość własna nigdy nie raduje się z prawdy o nas samych, ponieważ ta prawda rani naszą miłość własną.
Rozmawialiśmy o kilku sprawach i nikt nie chciał Cię skrzywdzić. Po prostu panują tutaj zasady, które zaakceptowałaś rejestrując się na forum. Dlatego nie powinno być tak, że kolejni użytkownicy najpierw te zasady akceptują, a następnie usiłują je zmienić w trakcie rozmowy i wreszcie odchodzą urażeni tym, że wymaga się od nich, żeby się stosowali do regulaminu forum. Staramy się pilnować porządku, żeby forum nie stało się miejscem "babskich, pustych waśni", których ostatnio mieliśmy zdecydowanie zbyt wiele.
Bardzo łatwo jest postawić komuś zarzut, że jego słowa nie są napisane lub wypowiedziane we właściwym "duchu". Łatwo, ponieważ to nie jest obiektywne i nie musimy tego uzasadniać. Podobnie jak z zarzutem "braku miłości" - Różo, właśnie dlatego, że Cię kocham braterską miłością, jestem zobligowany i chcę mówić Ci prawdę w miłości. Jeśli w którymś miejscu wykazałem brak miłości, to przepraszam - wolałbym jednak wiedzieć, w ktorym miejscu to było, żeby móc skutecznie pokutować. Moje pytania, które stawiałem w toku dyskusji, nie były wymierzone przeciwko komukolwiek, ale chciałem skłonić rozmówców do przemyslenia ich poglądów na podstawie Pisma, a nie na podstawie ich uczuć. Myślę, że to nie jest nic złego.
I na koniec chciałbym się odnieść do kilku Twoich wypowiedzi:
Róża napisał(a):
Nawet jeśli ktoś "krzywo" wierzy, to przecież Bóg go może "naprostować"... Tak czy nie?
Oczywiście, że może. Przez Ulicę Prostą przewinęło się już wiele osób, które myślały, że Bóg będzie je prostował mimo ich uporu w nieposłuszeństwie Jego Słowu. Mieli wszystko napisane, ale nie chcieli czytać ostrzeżeń i liczyli na to, że nic im się nie stanie, bo Bóg ich "naprostuje" bez względu na to, czy będa Go słuchać, czy nie. Dlatego wycierpieli wiele, dopóki nie pozwolili sobie otworzyć oczu. Ostrzegam Cię przed takim myśleniem, bo ono jest propagowane przez ludzi, którzy głoszą fałszywe nauki i gwarantują, że nic nam się stać nie może.
Róża napisał(a):
Zachowujecie się tak jak Żydzi, którzy patrzyli na kobiety z miesiączką - NIECZYSTA - niech się oddali, oczyści - potem trochę ją przyjmiemy... na jakiś czas...
Poważny zarzut, ale kompletnie nieprzystający do sytuacji na forum. Za to bardzo dramatyczny. My nie rozmawiamy o Twojej lub czyjejkolwiek ewentualnej nieczystości rytualnej lub fizycznej. I nikt Cię tak nie potraktował. Po prostu niektórym "włączyły się czujniki" gdy przeczytali kilka Twoich poglądów. Poprosiliśmy o umocowanie ich w Biblii. Nikt Cię nie wyrzuca, żebyś się oczyściła. To wszystko po prostu nie jest prawda.
Róża napisał(a):
Jezus przybliżał się i pozwalał aby podchodzili do Niego trędowaci.. aby ich uzdrowić... Niech Słowo, które głosicie uzdrawia, a nie zabija...
Uzdrawiani byli Ci, którzy wiedzieli, że są trędowaci i pragnęli uzdrowienia. Ci, którzy uważali, że są zdrowi, nie potrzebowali lekarza. A Jezus nie mówil ludziom wyłącznie tego, co było dla nich miłe i co chcieli usłyszeć. Apostołowie ostrzegali przed przyjmowaniem błędnych nauk i brataniem się z ich głosicielami [II Jana 9-10; Tyt. 3:10-11 i inne]. Ostrzegali nas wszystkich - czyli i Ciebie i mnie. I pisząc ostrzeżenia, a nawet napomnienia, nie zamierzali nikomu "dowalać".
Róża napisał(a):
Prawie nikt nie pokusił się o spokojne wyłożenie tematu -raczej od razu dostałam "po łbie", że "uprawiam" modlitewne bitwy o miasta, marsze etc... Jestem zwiedziona!!!!
Usiłowałem spokojnie wyłożyć temat w ramach dyskusji, bo forum jest dyskusyjne. Niestety, poczułaś się urażona tym, że ktokolwiek w ogóle pyta Cię o zgodność lub niezgodność Twoich poglądów ze Słowem Bożym. A następnie stwierdziłaś, że skoro ktokolwiek się z Toba nie zgadza, to automatycznie "nie ma miłości" i pisze "w nie takim duchu, jak powinien". Odpowiednia postawa nie polega na wzajemnym "łechtaniu sobie uszu", bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Kościół nie jest (a przynajmniej nie powinien być) ani grupą wzajemnej adoracji, ani przychodnią psychoterapeutyczną, gdzie nasze "ja" ma być dopieszczane, a nasza miłość własna karmiona słodyczami starannie oczyszczonymi z prawdy, która może zranić. Jeśli ktoś nauczył Cię takiej wizji Kościoła i przeciwstawił ją "faryzeuszom bez miłości, którzy zabijaja Słowem Bożym", to chcę Ci powiedzieć, żebyć uciekała od tego kogoś jak najdalej, bo on już zrobił Ci krzywdę, a zrobi jeszcze większą. Wiem, o czym mówię. I piszę to z troski o Ciebie.
Chcę Cię zachęcić do pozostania wśród nas, ocieplania atmosfery na forum, ale również do włożenia pewnego wysiłku w merytoryczne rozmowy, które nie są puste, nie stanowią wzajemnego wylewania żalów, lecz budują i prowadzą w kierunku lepszego poznania Pana, który jest przecież Wcielonym Słowem. Masz w sobie ciepło, którego tutaj potrzeba.
Nie gniewaj się, że "napisałem do Ciebie tu i ówdzie nieco śmielej" [Rzym. 15:15], bo naprawdę żadnych złych intencji nie mam.
Modlę się o Ciebie i czekam na wieści.