Smok Wawelski napisał(a):
Iszq, zauważyłem u Ciebie skłonność do traktowania krytyki Twoich poglądów jako ataku na Twoją własną osobę. Może się mylę,
Jeśli wysnułeś taki wniosek z mojego przydługiego wyjaśniania Ani-iszy całego ciągu pomyłek w interpretacji mojej wypowiedzi o przykładach samotności z dopustu w NP rzeczywiście się mylisz. Chciałem tylko cierpliwie wyjaśnić co miałem na myśli, aby nie było ww pomyłek.
Chociaż przykład z etiopczykiem mógł być nieco podobny do mojego, gdyż z grupą dwóch innych braci braliśmy pod uwagę emigrację do Etiopii , na Madagaskar lub do Peru. Ostatecznie jeden z nich już wyjechał do Peru [ jest z grodu Kraka tak jak Ty ] a drugi ma dojechać tam latem [obaj z rodzinami]. Ja zostaję.
SW napisał(a):
Droga w pojedynkę stanowi wyjątek i oczywiście z wyjątku nie można czynić zasady. Co innego jest przeżyć, a co innego wzrastać. Jeśli nie widzisz w NP absolutnej wyłączności wzrostu we wspólnocie, to poproszę Cię o komentarz do następującego fragmentu Pisma:
"Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę; i baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża" [Hebr. 10:23-25][
Ten tekst sam mówi za siebie i nie mogę tu nic dodać ani ująć.
Tylko chciałem zauważyć do czego maja jedni drugich pobudzać :
do miłości , dobrych uczynków i dodawać sobie otuchy. A często jest tak ,że pilnujemy innych aby im robić sprawdziany z ich poglądów, nawet w tzw. ''dobrej wierze''. Określam to
trochę na wyrost ,ale jak tak wziąć pod uwagę ten temat i kto go założył i dlaczego i jak później się ta osoba zniechęciła :
Cytuj:
No, wreszcie doszło do mnie, że forum internetowe to jednak nie najlepsze miejsce do szukania ratunku. A że nie mam siły na teologiczne dyskusje ani czasu na zgłębianie tematów biblijnych, a w kółko pisać o tym, co mnie boli nie ma sensu, to w zasadzie mój udział w tym forum uległ wyczerpaniu.
Chciałam podziękować wszystkim za rady, napomnienia, modlitwy i chęć udzielenia mi pomocy.
Chciałam sobie z forum zrobić namiastkę społeczności, ale to niemożliwe jest, a samo forum nie do tego ma służyć.
Niech Wam Jezus błogosławi.
Ja już rezygnuję z dalszego uczestnictwa w rozmowach.
to nasuwa mi się nieodparte pytanie, czy takie celowo ma być to forum - teologiczne, czy mijamy się z zasadami biblijnymi[cytat z Pisma powyżej] i dlaczego ? Dla mnie jest to smutne.
A wracając do meritum to tekst, który Smoku zacytowałeś odnosi się do sytuacji w której [chociaż o tym nie mówi] wspólnota jest zdrową społecznością, a ci którzy nie zbierają się wspólnie postępują źle.
A co jeśli wspólnota nie idzie za Bogiem i trwa w grzechu i samozadowoleniu.
Ja'' rzuciłem rękawicę'':
Cytuj:
A skoro tyle się mówiło w tym temacie o niesłusznym opuszczaniu zboru i wzywało do porzucenia błędów w postawie i rozumowaniu to DLA RÓWNOWAGI dobrze by było omówić drugi aspekt czyli grzech w zborze ,który powoduje wyrzucanie lub napiętnowanie sprawiedliwego lub gdy sprawiedliwy sam nie widzi wyjścia i odchodzi, chociaż czasem nie ma od razu innej lepszej społeczności. Bo takie sytuacje są i jest ich powiedziałbym ''na pęczki''.
Kto ją podejmie?
Temat założyła siostra, która przypomnę stwierdziła:
Cytuj:
Od poprzedniego zboru odeszliśmy z mężem ze względu na pobłażliwość na grzech oraz nauczanie, dla nas niebiblijne...
(...) reagują wrogością. Obrazili się na nas...i raczej mają nas za "wilków". Nie potrafimy przedrzeć się przez ich uprzedzenia( każde nasze słowo interpretują jako zwrócone przeciwko sobie, posądzając nas o najgorsze intencje). Nie potrafię nawiązać z nimi relacji. Pewnie by się dało, gdybym przyjęła ich punkt widzenia na grzech...
Ja miałem podobnie.
I zadała przy tym kilka kluczowych dla niej [i wierzącym jej podobnym pytań],np:
Cytuj:
Zastanawiam się, jak mają funkcjonować chrześcijanie mi podobni...tzn. pozbawieni przez większość czasu społeczności z braćmi i siostrami. (...)
...dlaczego Bóg nas zatrzymał tu, gdzie jesteśmy...I jak dalej sobie z tym radzić?
Czy ktoś przeżywa lub przeżył coś podobnego? Jak sobie radził w takich sytuacjach?
Czy można na to coś poradzić innego poza "bądźcie cierpliwi"?
No i w ogóle chciałam tu poruszyć problem chrześcijan, którzy poodchodzili od swoich społeczności z jakichś względów i teraz zmagają się z samotnością. Uzyskać próbę odpowiedzi na pytanie- dlaczego całymi latami ci chrześcijanie pozostają sami? Co mają robić? I czy może powinni jednak pozostać, gdzie byli...?
Czy w związku z tym uważacie ,iż w temacie znalazły się odpowiedzi na jej pytania, czy też rozwinął się on w innym, a może nawet przeciwnym kierunku. Chociaż jak widzę teraz , ten kierunek dyskusji miał swój cel [o czym wspomniałem wcześniej] ,to patrząc na postawione przez założycielkę tego tematu pytania i jej końcową reakcję, czy nie należałoby jednak spróbować na nie odpowiedzieć.
Bo chyba uznajemy ,że taki problem w Kościele istnieje.
Sam Paweł to przewidział mówiąc:''Ja wiem ,że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody,nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie,mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą Dz. Ap.12;29-30. W innym miejscu zapowiada odstępstwo II Tes2;3 i Jan też: I Jan 1;18. A sam nasz mistrz mówił o fałszywych prorokach, którzy mogą zwieść wybranych.
Ale żeby nie być gołosłownym postanowiłem za wcześniejszą radą Smoka [niech Bóg mu błogosławi] przejść ''do ofensywy''i pomóc Panu w Jego zamierzeniach: ''Będę szukał zaginionych, rozproszone sprowadzę z powrotem....''Ez;34,16.
Otóż są dwie osoby z rodziny mojej żony, które doznały rzeczy opisanych dalej u Ezechiela ''..odepchnęliście wszystkie słabe
[owce] bokiem i plecami i odtrąciliście je swoimi rogami, aż wypchnęliście je na zewnątrz...[werset 21] Dokładniej mówiąc jedna z powodu ciągłego przypominania o płaceniu dziesięciny [znam b. dobrze jej sytuację materialną i wiem,że nie mogła- poza tym jest to z ''księżyca wzięte''], poczuła się pod oskarżeniem. Inni zamiast ją wspomóc to nawet się nią nie zainteresowali ,gdy zniechęcona przestała chodzić do zboru i to ją dodatkowo zmroziło, a dodatkowo potrzebuje pomocy bo jest starszą,schorowaną osobą. Druga osoba ,brat w wieku ok.50 lat, niewykształcony, był używany do: wynieś, przynieś, pozamiataj oczywiście za darmo [a były też prace budowlane] i dużo częściej niż inni a zwłaszcza ci z tytułami mgr przed nazwiskiem. Był na każde zawołanie, ale mimo słabego wykształcenia dostrzegł, że jest nierówno traktowany i chociaż można by mu powiedzieć ,że to jego wina [taka jest wersja oficjalna], to czy nie powinno się uwzględniać, że ktoś ma nazwijmy to kompleksy i pomóc mu z nich wyjść? Teraz w ogóle jest już przeciwny ewangelii [sam z nim rozmawiałem], ale nie chcę go z góry pouczać ,ale dobrze zdiagnozować przyczynę [ bo wiem,że jest też druga] i spróbować mu ją rozwiązać.
Zaznaczę tu ,że nie mam w ogóle zacięcia przywódczego ani umiejętności organizowania i byłem zawsze zakompleksiony i ostatni w towarzystwie, dlatego najpierw zaczynam od modlitwy o co I WAS PROSZĘ. Ani nie chcę robić konkurencji i odciągać innych ludzi od zboru a zajmę się jedynie ''nieużytecznymi odpadkami'' Nawet coś podobnego jest w Piśmie :''i zgromadzili się wokół niego wszyscy ludzie uciśnieni i wszyscy zadłużeni oraz wszyscy rozgoryczeni a on został ich przywódcą.''I Sam;22:2 [oczywiście za przywódcę uważam Pana]
Na razie mam b. mało czasu [zawsze tak było], ale mam nadzieję pomału ''drążyć skałę'' z pomocą Pana. Zaczynam [już zacząłem] od pomocy wzajemnej, trochę już mówiłem o dziesięcinie. A jeśli plany'' według ciała układam'-' no cóż, tak bywa, przy okazji ulegną weryfikacji moje poglądy na temat Kościoła w praktyce.
Cytuj:
Jeśli nie widzisz w NP absolutnej wyłączności wzrostu we wspólnocie, to poproszę Cię o komentarz do następującego fragmentu Pisma:
Co do słów'' absolutna wyłączność wzrostu'' jakoś nie widzę takiego stwierdzenia w Piśmie.Jest taki,który uważa się za ''jeden , święty apostolski Kościół'' i wszyscy , którzy go opuszczają tracą zbawienie [jedyny zbawiający]. Oczywiście trochę nie o tym mowa, ale większość z nas opuściła ten ''jeden właściwy'' i daliśmy sami świadectwo, że są [czy jest] wspólnoty poza którymi można być zbawiony, zbudowany.
Chcę tu mocno podkreślić, że ostatecznym celem dla Boga i dla wierzących jest jedna na ziemi, zgodna ,złożona z mniejszych społeczności trzoda. Lecz po drodze wychodzimy ze złych rzeczy: grzechów własnych ,złych struktur -kościołów i zjawisko pobytu na zewnątrz, bez społeczności się zdarza.
Mój pobyt trwał dość długo ,bo tak się wiele spraw ułożyło [wiele też czasu za granicą], ale nie uważam, że to jest standard ,a wynika to z powodów, opisanych powyżej. Natomiast nie jest tak, jak napisał ppajda:
Cytuj:
Co do drugiego punktu, to tu naprawde "mam nadzieje, ze nie wprowadzisz ta ideologia zadnego innego wierzacego w blad i w pulapke, w która sam wpadles", poniewaz uwazam, ze ta "nauka" legitymujaca dlugotrwala samotnosc wierzacego może wprowadzic w blad ludzi, którzy ja przyjma i uwazam, ze majac takie zrozumienie i odrzucajac zarazem przynaleznosc do zboru np. jedynie dlatego, ze jest on zorganizowany denominacyjnie i/lub posiada pewne formy liturgiczne w ramach nabozenstwa, znajdujesz sie "w pulapce",
Ja nie mam ''nauki legitymującej długotrwałą samotność wierzącego'' tylko mam takie świadectwo życia i z tego powodu się nie zastrzelę ,że kogoś to gorszy lub ktoś mówi,że to niebiblijne. Ja nie straciłem wiary,wręcz przeciwnie miałem wiele doświadczeń, których bym nie miał gdybym siedział w jednym miejscu i zborze ,i Pan był ze mną.
Jest to moje świadectwo dla mnie, a jeśli ktoś z Was uważa, że spotkał mnie upadek i nie mogłem być zbudowany bo tak mówi [lub tak się go interpretuje] werset z Pisma to nic na to więcej nie poradzę.
I powody mojego odejścia były nie tylko takie, jak wynika z cytatu [słowa ''jedynie dlatego'']
SW napisał(a):
iszq napisał(a):
opis pasterza, który mając 100 owiec idzie za jedną zagubioną, można by przypisać do tej sytuacji i jakaż jest wtedy radość w niebie gdy owca się odnajdzie. A wiec Pan go niejako nie opuszcza tylko wzywa do upamiętania i powrotu.
Samo pójście pasterza za owcą ma określony cel: znalezienie owcy I PRZYPROWADZENIE JEJ DO OWCZARNI. Widzę, że kładziesz nacisk na to, że pasterz "niejako nie opuszcza" - co zresztą nie jest napisane w tekście. Radość w niebie jest spowodowane znalezieniem owcy, a nie jej samotnym chodzeniem z dala od trzody.
Nie napisałem,że radość w niebie jest spowodowana chodzeniem z dala od trzody ale ,,jakaż jest wtedy
radość w niebie ,gdy się owca odnajdzie'', czyli w gruncie rzeczy powtórzyłeś moją wypowiedź. Poza tym jak mógłbym tak wnioskować, skoro sam napisałem wcześniej, że dotyczy to wierzącego, który odejdzie od zboru z powodu własnego grzechu[pkt 2]. Gdybym tak twierdził, to wychodziło by na to,że popieram odejście od zboru z powodu własnego grzechu i jeszcze uważam ,że niebo się z tego cieszy.
Pójście pasterza za zagubioną owcą ma przede wszystkim cel przyprowadzenie jej do pasterza [wniosek uzupełniony o sytuację z przypowieści o synu marnotrawnym] a dopiero z tego wynika powrót do owczarni . Świadczy też o tym radość w niebie, a niekoniecznie w owczarni [reakcja brata odnalezionego syna marnotrawnego]
Napisałem ,że pasterz zagubionej ''niejako nie opuszcza'' gdyż wynika to z tego, że idzie jej szukać a wiedząc ,że Pan jest Duchem i przebywa na każdym miejscu w rzeczywistości wie gdzie ta owca jest i co robi. Powiedziałbym ,że szukanie ma tu nieco inne znaczenie, raczej jako oddziaływanie na zabłąkaną w duchowy sposób, aby się upamiętała Czyli będąc przy niej napisałem ''niejako nie opuszcza''.
SW napisał(a):
... bo jeśli nie daj Boże (i tutaj "dmuchamy na zimne") pogodzisz się ze stanem "drogi w pojedynkę" i potraktujesz ten stan jako zasadę, a nie wyjątek, dorabiając do tego ideologię ze Starego Przymierza (bo z Nowego się nie da) ...
Nie godzę się ze stanem drogi w pojedynkę jako celu samego w sobie ale swój przypadek zaakceptowałem, tak jak staram się przyjmować z ręki Pana'' dobre czy złe'' wierząc ,że przyjdzie czas ,gdy będę z powrotem wśród braci ,kiedy Pan to odwróci.
Co do ''dorabiania ideologii ze Starego Przymierza'' to myślę,że nie można tu mówić o żadnym ''dorabianiu ideologii''. Po prostu są takie przykłady [i to sporo] w SP i nie widzę powodu, dla których nie może być teraz podobnie [podałem przykład Lutra].
Natomiast można by powiedzieć, prawie zasadą było, że Izrael, który był ludem Bożym zazwyczaj odrzucał ludzi wybranych i wysłanych do nich przez Boga a nawet ich zabijali. Weźmy proroków lub Mojżesza ''Tego Mojżesza, którego się zaparli....-tego posłał Bóg jako wodza i wybawiciela''[ Dz.Ap 7;35], a przede wszystkim samego Mesjasza ''do swej własności przyszedł, ale swoi Go nie przyjęli''Jan 1;11 i'' kamień który odrzucili budowniczowie ,stał się kamieniem węgielnym''.
Skoro byli odrzucani lub ich się zapierano, byli poza społecznością, [chociaż nie chcieli tego] ,do pewnego czasu wyznaczonego przez Boga.
Piszesz, że z N P się nie da tego wykazać. Bo przede wszystkim w N P nie ma opisów życia mężów bożych poza Jezusem i trochę Pawłem, tak jak w SP.[chociaż kilka pojedynczych przypadków przytoczyłem] Poza tym jest opis Kościoła czyli ludu bożego na początku jego powstania gdzie wszystko się działo przy udziale Pana i apostołów, na świeżo, beż skażenia ,przy licznych przejawach mocy Bożej i napiętnowaniu grzechu. Jakoś tak było,że im bardziej grzeszny był Izrael tym mniej słuchał proroków i tym bardziej oni cierpieli [samotność to pestka w porównaniu z tym co przeszli -chociaż to też].
Czy średniowiecze można porównać do czasów kościoła z pierwszych wieków.
Na początku Kościół trwał przy Panu a prześladowali go Żydzi ,potem Rzym , ale później to sam Kościół prześladował Kościół i mordował tych, którzy szli za Jezusem.
Chociaż nie jest teraz średniowiecze to Kościół jest ześwieczczały, pełen błędnych nauk co też wykazuje to forum [ a niektóre społeczności napiętnowuje-jak np .Spichlerz].Dlatego wracamy do początków i trzeba się liczyć ,że będą gorliwsi wierzący odrzucani z ''drętwych'' zborów albo sami odejdą.
Cytuj:
Proszę, przyjmij nasze starania jako wynik miłości do Ciebie (myśle, że mogę to powiedzieć w imieniu Iszy i ppajdy) a nie zaciekłości dyskusyjnej, żeby tylko "wyszło na nasze".

Tak to mniej więcej przyjmuję ,no powiedzmy ,że dostrzegam też gorliwość co do czystości nauki.
ani_isza napisał(a):
ps.: Iszqu, a co z naturą Jezusa, o jaką pytałam? Czy podanie Jezusa jako przykładu samotności ludzi w NT wynika z tego, że uznajesz Jezusa tylko za człowieka? Czy to przeoczenie Twoje, czy celowe z punktu widzenia Twojego rozumienia natury osoby Jezusa?
Trochę zbaczamy z tematu.
Przykład,który podałem nie odnosiłem typowo do swojej sytuacji, bo Pan jako założyciel i głowa Kościoła nie mógł być z niego wykluczony czy pozostawiony samemu sobie . To On odrzuca lub przyjmuje. Podałem to rozumiejąc,że jest On naszym jedynym mistrzem 100% człowiekiem i 100% Bogiem. I był'' doświadczony we wszystkim z wyjątkiem grzechu''.
''A że sam przeszedł przez cierpienia i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą.'' Hebr. 2;18.
Cytuj:
Dlaczego Mesjasz miał się uświęcać?
Czy uważasz, że Jezus to TYLKO CZŁOWIEK?
Nie musiał się uświęcać i nie musiał się upamiętywać . Tym bardziej chrzcić chrztem upamiętania jak Pismo mówi o chrzcie Jana ,ale to zrobił aby ''wypełnić wszelką sprawiedliwość''. Tak samo nie musiał być na pustyni 40 dni i pościć aby zwyciężyć diabła. Ale jak mówi Pismo ''Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci , aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem...''Hebr.2;17
To tyle. Pozdrawiam Was.
P.S.
Nie będzie mnie na forum przez dłuższy czas, trudno mi powiedzieć ile.
