niziołek napisał(a):
Cytuj:
I jakoś trudno mi uwierzyć, że wolą Boga byłoby trzymanie nas na uboczu przez następne lata...
Ostatnio czytałem ciekawy tekst na podobny temat. Może będzie to przydatne dla Owieczki:
http://www.poznajpana.org/showarticle.asp?sortfield=ID&ID=2986&sourcename=R%F3%BFne%20Artyku%B3y_4Hm, hm, hm...
Chip Brogden napisał(a):
Są takie czasy i okresy, gdy On wzywa cię do samotności i oddzielenia dla Siebie. Nie mówię, że zawsze tak będzie, lecz co, jeśli tak? Co, jeśli On wzywa cię do samotnej drogi z Nim na resztę twojego życia? Czy Jezus wystarcza ci?
Gdzie jest napisane, że wolą JHWH Zbawiciela jest dla nowonarodzonych z Ducha Świętego, aby pielgrzymowali w pojedynkę?
Chip Brogden napisał(a):
Enoch chodził z Bogiem i nie było nikogo więcej, aby miał z nim społeczność.
Noe chodził z Bogiem i nie było przy nim nawet nikogo z rodziny.
Abraham chodził z Bogiem i nie miał domowego kościoła, do którego mógł chodzić.
Mojżesz spędził 40 lat na pustyni i to nie zraniło go ani trochę a wracając z pustyni był lepszy niż wtedy, gdy się tam udawał.
Jezus chodził z Bogiem a wszyscy Jego przyjaciele i uczniowie wyparli się Go, i uciekli wtedy, gdy tego najbardziej potrzebował.
Za dużo zasług co do twojego duchowego powodzenia przypisujesz ludziom, a nie masz wystarczająco dużo zaufania do Boga. Wolałbym być z Bogiem sam, niż w tłumie ludzi bez Niego.
http://www.poznajpana.org/showarticle.a ... tyku%B3y_4
W podobnym tonie jest ten art.: "Nie opuszczajcie zgromadzeń wzajemnych" [można wybrać z bocznej zakładki, adres jest taki sam dla wszystkich art. z tej zakładki]:
http://www.poznajpana.org/showarticle.a ... tyku%B3y_4
- czyli podsumowując obydwa: rozwalenie znaczenia np. Hebr 10:25 przykładami z ...samotności życia patriarchów [jako normy dla wierzących będących pod Nowym Przymierzem] i tym, że dzisiejsze TO co nazywamy wspólnotami [kościołami, zborami] nie wygląda TAK JAK wtedy gdy pisano te słowa zawarte w Liście do Hebrajczyków.
Ciekawa jestem, czy autor w ogóle zauważył, czym był "starotestamentowy"
"kahal" i czym różni się od niego "nowotestamentowe" objawienie dane nam o
"EKKLESI" I "KOINONI".
Poczekajmy, aż odbudowana zostania świątynia w Jerozolimie [ta sprzed widzialnego przyjścia Mesjasza w chwale] i zacznijmy do niej pielgrzymować, wtedy będzie tak, jak to opisywano w czasie z Listu do Hebr. [mam nadzieję, że mnie już tu nie będzie wtedy

].
Acha, i przecież za życia patriarchów nie było jeszcze żadnych kościołów, a oni chodzili z Bogiem. Czyli samotność i pustynia jest celem, czyli członki ciała mają sobie pojedynczo, nie połączone żadnymi relacjami pełzać po tym świecie jak po pustyni, bo w ST nie było nic o kościele.
A jak mam męża odrodzonego, to chyba nie powinnam się z nim modlić, czytać Biblii, rozmawiać o Bogu, bo miała bym z nim jakąś społeczność jako jedno w Duchu Św. i to zagrozi mojemu uszlachetnianiu, no i w ST nie pisze nic o tym, żeby Abraham modlił się razem z Sarą.
Gdzie jest napisane, że Izrael, jako "boży lud" chodził na pustyni w pojedynkę? A Mojżesz wymieniony po tych wszystkich ludziach wcześniej, to ma znaczyć, że chodził sam na tej pustyni? Najpierw na pustyni chodził z trzodami teścia [z tego okresu miał żonę i dzieci], a potem na pustyni chodził z kilkuset tysiącami ludzi i jeszcze zawsze towarzyszył mu Jozue.
No i wśród tych ludzi Jezus.
Jezus jako człowiek, tylko? Czy autor jednak uznaje, że Jezus, jako wcielony JHWH Zbawiciel był w trochę innej pozycji niż reszta wymienionych [tylko ludzi]?
I jakby to autorowi było potrzebne do zapieczętowania nauki o odrzuceniu objawienia o kościele jakie mamy dopiero w NT [czyli o byciu wspólnotą jednocześnie z JHWH i wspólbracmi]. A gdzie niby nowonarodzeni maja się karmić niezafałszowanym mlekiem, skoro do tego potrzeba wykładu Słowa? [pewnie dziś już nie muszą, bo wystarczy poczytać/posłuchać w necie podobnego do tego "grochu z kapustą", a jak ktoś nie zna dobrze Biblii, żeby to zweryfikować z nią, tak, jak np. o tym przykładzie Mojżesza, to łyka wszystko jak za przeproszeniem tucznik].
Jak rozumiem autor nie neguje, że wierzący, jako kościół stanowią "ciało", czyli zbiorowość [mam tylko nadzieję, że autor myśli o kościele jako ludziach narodzonych na nowo, bo odrodzonych z Ducha Św. i wyznających że Jezus to wcielony JHWH Zbawiciel : ) ]... Pozostaje pogratulować poczucia "misji" i nowego objawienia autorowi i zasugerować, że Nowego Testamentu wtedy też jeszcze nie było...a dziś już pewnie też nie jest ważny, bo warunki się zmieniły - i niech sobie autor zapuści cicit u brzegów płaszcza...
I pewnie autorowi art. nie jest potrzebne do niczego takie porównanie do bliskości i praktyczności relacji między Chrystusem [Głową], a Jego Duchowym Ciałem jakie mamy o mężu i żonie. Jak to uniżanie wobec siebie nawzajem, pielęgnowanie, usługiwanie, wychowywanie praktykować bez bliskiej społeczności z resztą z którymi jestem kościolem? Skoro według autora art. wygląda, że normą może być relacja ze współbraćmi na zasadzie...separacji?
ps.: przeraża mnie taka chrześcijańsko-mistyczna nauka jaką prezentuje na podstawie własnego doświadczenia [=objawienia] autor tych art.