Po pierwsze należy zastanowić się czy coś o danej sprawie mówi Słowo Boże. Jeśli mówi negatywnie, to NIE popełnimy błędu odrzucając to hurtem, bez wnikania w to czy się ktoś może teoretycznie z Panem Bogiem w dany sposób spotkać czy nie.
Przykładowo Pismo mówi jasno, że jedynym pośrednikiem do Boga - Ojca Świętego w niebie jest jego Syn, Chrystus. Jeśli więc ktoś mówi o jakichś innych pośrednikach, jakichś innych świętych ojcach, to mogę mu od razu podziękować za dalsze opowiadanie.
Druga zasada jest taka, że królestwo Boże to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. Czy pojawia się niepokój? (o tym napisali już inni wyżej). Czy odczuwam, że Chrystus jest wywyższony, że rośnie moja wiara, że chcę żyć bliżej Niego po danym kazaniu nauczaniu? Czy też pojawia się zamęt, splątanie? Chwilowe uniesienie, a potem trwałe poczucie zmieszania, beznadziei? To są owoce nauczania, duchowych przeżyć. Dokładniej pisał o tym Tozer. Możesz przeczytać tu:
http://www.czytelnia.jezus.pl/autorzy/t ... zycia.html
Czy dane nauczanie skłania mnie ku uświęceniu - szukaniu Boga? Czy nie wprowadza beznadziei - poczucia, że i tak nic się nie uda, strachu? Bóg gdy skłania do upamiętania, daje też siłę. Mówi IDŹ I ODTĄD JUŻ NIE GRZESZ, nie jest to tylko ciężar, bez zachęty i wskazania drogi ratunku.
Wreszcie, czy dany nauczyciel sam żyje zgodnie z tym co głosi. Jeśli facet np. zostawił żonę i związał się z inną, to przepraszam bardzo, ale jego duchowymi naukami nie jestem zainteresowany.
Ważne jest, żeby znać Pana dobrze - znać głos Pasterza - dużo czytać Pisma. Wtedy się szybko wyłapuje pobożnie brzmiąca banialuki. Zobacz np. tę rozmowę Chrześcijanina z Ciemnotą, który miał duchowe uczucia i przeżycia i na nich opierał swoje fałszywe nadzieje:
http://www.literatura.hg.pl/bundark.htm
Dobre myśli o sobie to np. myśl, że Bóg jest wielki, ty tak naprawdę niewiele znaczysz, jesteś skażony i zależny od Niego ustawicznie. Złe myśli wbijają Cię w pychę - sugerują, że jesteś kimś wyjątkowym, twoje powołanie jest szczególne, itd.
Do rozpoznania większości dzisiejszych proroctw o zdobywaniu krajów, nawróceniach biznesmenów i kluczowej roli CIEBIE właśnie w wielkim przebudzeniu naprawdę nie potrzeba wielkiej duchowości - wystarczy zastosować choćby zasady opisane przez wspomnianych przez Tozera mistyków katolickim w średniowieczu (nie żebym hurtem polecał wszystko co piszą, ale akurat w zwalczaniu urojeń mieli spore doświadczenie).