Kesja napisał(a):
Bea czy ty jesteś samotną? Jeśli tak napisz mi jak sobie z nią radzisz.
Jestem sama, nie mam męża.
Jak sobie radzę?
Kiedyś nie chciałam wyjść za mąż. Widziałam dużo małżeństw, chrześcijańskich też i doszłam do wniosku że to się nie może udać.
Potem Pan dał mi pragnienie bycia z kimś, dla kogoś, pragnienie posiadania rodziny więc męża i dzieci.
Chociaż ta zmiana nastapił parę lat temu jestem nadal sama.
Staram się szukać Boga i roboć to co ma dla mnie.
Przyjaciele, praca (ta dla Pana i zwodowa) nie zastąpia jednak tego pustego mniejsca w życiu i ..cóż...czasem jest ciężko.
Patrze na dzieci znajomych i robi mi się smutno.
Czasem patrze w lustro i zastanawiam sie czy lepiej być madrą czy śliczna?
Pytam Boga po co dał mi to pragnienie skoro pozostaje ono niezrealizowane ale nie odpowiedział mi na to pytanie.
Masz racje, bycie samotna kobieta w kościele nie jest łatwe.
Nie chcę nic robić na siłę. Nie interesuje mnie małżenstwo za wszelka cenę a taka postawa jest częsta traktowana jako najwieksze dziwactwo.
Kesju ja wierzę, naiwnie jak powiedziała moja znajoma, że jeżeli Bóg ma kogoś dla mnie to powie mi o tym i temu człowiekowi też. Boje się popełnić błąd bo nie chce żyć tak jak żyje wielu moich znajomych w małżeństwach. Jeżeli Pan potwierdzi mi że to właściwy człowiek to wiem że nawet jeżeli będzie trudno to i tak będzie dobrze. Nie wyobrażam sobie życia z kimś kto jest jedna nogą w świecie, dla którego kariera jest najważniejsza.
Może będę sama. To jest możliwe, jeżeli taka bedzie wola Boga to mówie amen na nią.
Poznanie Boga i pełnienie Jego woli postawiłam przed innymi rzeczami.
Robson wierzę że myślisz tak jak napisałeś. Moje doświadczenie mówi mi coś innego o preferencjach mężczyzn.
Nie spotkałam jeszcze mężczyzne który zwraca uwagę na bogobojną, skromna i łagodna kobiete gdy obok stoi sporo mniej bogobojna, skromna i łagodna miss. Kobiecie wybacza sie brak madrości i wiele innych rzeczy gdy jest ładna.
Madlacą się myszkę widzi Bóg, rzadko dostrzega ja wierzacy brat.