Marck5 napisał(a):
tworzy w naszym sercu i to najlepiej w poście i modlitwie. W takiej bowiem głębokiej społeczności z Bogiem poznajemy wolę Bożą, na którą wiara jest odpowiedzią. Można sobie mówić do gór aby się rzuciły w morze ale nic się nie stanie jeśli nie odbierzemy tego jako woli Boga i Bóg nie włoży tego przekonania do serca. Jeśli jednak poznamy wolę Bożą na ten czas to wystarczy tej wiary rzeczywiście małe ziarko.
Piotr kiedyś powiedział do Jezusa: "Panie karz mi przyjść do siebie po wodzie. I dopiero gdy usłyszał odpowiedź : "chodź", wykazał wiarę i poszedł. Bez woli Jezusa tylko by sobie popływał.
Slusznie mowisz, Marck. Jezus wielokrotnie podkreslal,dokonujac cudow i uzdrowien, ze wypelnia wole Ojca.To znaczy, ze kazdego czynu dokonal, znajac wole Ojca i dzialajac wedlug niej.
Cytuj:
Ludzie mają nawet własną wiarę produkowaną wizualizacją , pozytywnym wyznawaniem i sileniem się na brak wątpliwości co do wymysłów własnych zachcianek.
Tak, i zakladaja z gory, ze kazda mysl, ktora im przyjdzie do glowy jest wola Boza dla nich na teraz. I przez te techniki ktore opisales, probuja "przyprzec Boga do muru i tak nim manipulowac, aby spelnial ich zamiary".Czesto slyszalem takie nauczania nt. "Myslec myslami Bozymi", ktorych konkluzja bylo to, ze wola Boza jest dla nas to, abysmy byli zdrowi, bogaci i odnosili sukces we wszystkim, gdyz Jezus zdobyl to dla nas przez swoja smierc i zmartwychwstanie(powoluja sie przy tym najczesciej na 1 Jana 4,8. ).Dalszym watkiem tych nauczan bylo to, ze nie powinnismy prosic w modlitwie o te rzeczy "bo juz to mamy", tylko jezeli tego nie widzimy, to powinnismy to "wyznawac ,dopoki sie nie urzeczywistni". A gdy sie nie urzeczywistnialo, to zaraz pojawialo sie rozgrzebywanie wlasnego wnetrza (introspekcja),watpliwosci co do stanu wlasnej relacji z Bogiem, doszukiwanie sie ukrytych grzechow,oskarzycielskie mysli (glownie o "slabej wierze",albo "braku wiary"), az w koncu owocowalo to kompletnym "dolem" duchowym i emocjonalnym.A nawet depresja.