Jolteon napisał(a):
Magda, nie mieszaj 2 pojec:
1. przekonania wyplywajacego z zaufania Bogu, ze On nas kocha i dlatego, ze jestesmy Jego dziecmi, wie co dla nas jest najlepsze( chociaz nie zawsze daje nam zaraz to, czego chcemy)Ps 34,9-10(9) Skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan: Błogosławiony człowiek, który u niego szuka schronienia! (10) Bójcie się Pana, święci jego! Bo niczego nie brak tym, którzy się go boją. (11) Lwięta cierpią niedostatek i głód, Lecz tym, którzy szukają Pana, nie brak żadnego dobra. (12)
2.Pewnych technik polegających np. na powtarzaniu okreslonych twierdzen (nawet wersetow biblijnych-np. ksiazki J.Osteena "Burzenie warowni",czy "Cud jest w twoich ustach").W ksiazkach motywacyjnych nazywa sie to np. "afirmacjami"
Mi swego czasu bardzo pomogło wyznawanie wersetów z Biblii. Nie wystarczyło, że wiedziałam, że jest inaczej niż się czuję…musiałam to wyznawać.
A jak już kiedyś napisałam
„Życie wielu chrześcijan przepełnione jest strachem, poczuciem winy i potępienia. Według badania opinii publicznej, w którym wzięto pod uwagę większość wyznań, ewangeliczni chrześcijanie mają najniższe spośród nich poczucie wartości. Hindusi mają wyższe poczucie wartości niż chrześcijanie ewangeliczni i katolicy”
Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że wyraźnie widzę, że moi znajomi „ze świata” mają więcej optymizmu, radości, wiary w siebie, niż przeciętny chrześcijanin.
A przecież pozytywne myślenie jest jak najbardziej biblijne.