Owieczka napisał(a):
Kiedyś miałam taką sytuację - ktoś uważał, że mylę się w wielu sprawach wiary. Nie porozmawiał jednak ze mną, dawał jedynie do zrozumienia, poprzez cytaty z Pisma na przykład, czy między słowami, czy zachowaniem (trzymaniem się ode mnie na dystans). Jednakże ta osoba zapytana wprost, co myśli, jakie ma przekonania nie chciała konkretnie odpowiedzieć. Dyplomatycznie kręciła, owijała w bawełnę, niby tak, ale nie, nie wiadomo.
Czy to była obłuda?
Żeby mówić prawdę w miłości, trzeba się najpierw miłować. A miłość wiąże się z zaufaniem i pragnieniem najwyższego dobra drugiej strony. Czasem takie zachowania wynikają z braku zaufania, z przewidywania histerycznej lub wrogiej reakcji na krytykę (bo w wielu kościołach bogiem jest EGO, którego nie wolno urazić żadną krytyką i prawdą), z nieumiejętności przekazania (bo nie ma więzi - są tylko spotkania 2 razy w tygodniu), czasem z obojętności. Niestety, moim zdaniem postawa opisana przez Ciebie będzie budowała między Wami mur nieufności i nieszczerości. Niech mowa Wasza będzie tak, tak, nie, nie, bo co jest ponad to JEST OD ZŁEGO.
Owieczka napisał(a):
I jeszcze jedno - jak doprowadzić do konfrontacji z taką osobą (najlepiej przy świadkach)? Żeby wreszcie powiedziała, co myśli naprawdę, jakie są jej przekonania?
Przydałaby się jakaś dojrzała osoba trzecia w roli pośrednika, która przekonałaby tę osobę, że nic złego się nie stanie, jesli porozmawiacie. Powinna to być osoba obdarzona zaufaniem przez obie strony. I spokojnie. "Owoc sprawiedliwości bywa zasiewany w pokoju przez tych, którzy pokój czynią" [Jak. 3:18]
Owieczka napisał(a):
No i - skąd się to bierze - takie "pływanie", unikanie jasnych odpowiedzi, zasłanianie się Pismem( np. skoro mam cię za kłamcę, nie powiem ci tym, nie porozmawiam, ale prześlę ci np. SMS-a z fragmentem Pisma mówiącym o kłamcach)?
Myślę, że u podstaw leży brak zdrowych relacji opartych na miłości, szczerości i zaufaniu, oraz brak zdrowego nauczania w tych kwestiach, które zachęcałoby do chodzenia w prawdzie:
"Starszy do wybranej pani i do jej dzieci, które w prawdzie miłuję ja, a nie tylko ja, lecz i wszyscy, którzy poznali prawdę, ze względu na prawdę, która mieszka w nas i będzie z nami na wieki:
Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i od Jezusa Chrystusa, Syna Ojca, niechaj będzie z nami w prawdzie i w miłości. Uradowałem się bardzo, że między dziećmi twoimi znalazłem takie, które chodzą w prawdzie, jak przykazał nam Ojciec. A teraz proszę cię, pani, abyśmy wzajemnie się miłowali, a nie podaję ci tego, jako nowego przykazania, lecz jako przykazanie, które mieliśmy od samego początku. A to jest miłość, abyśmy postępowali według przykazań jego. Takie jest to przykazanie, które słyszeliście od początku, aby było zasadą waszego postępowania" [II Jana 1:1-4]