emcedusia napisał(a):
ani_isza napisał(a):
Nie wiem, czy dobrze rozumuję, ale z pewnością ten stan umysłu/serca/duszy człowieka jest wskazany jako konsekwencja trwania w świadomym grzechu. Nawet z konsekwencją ponownego zamieszkania w tym sercu [uprzednio posprzątanym] przez wcześniej usuniętego intruza, który wraca z kilkoma innymi. Czy ktoś dostrzega jakieś wskazania innych możliwości pojawienia się w człowieku [nowonarodzonym?] takiego stanu?
no właśnie... i to jest już kontrowersyjne.
Dla mnie nie jest kontrowersyjne, bo:
1. Cały czas opieram się tylko na tych dwu fragm. i tylko o nich się wypowiadałam w kategoriach "jedynego pewnika" jaki widzę w Piśmie [co do TAKIEGO stanu umysłu/duszy/serca jakie dziś jest nazywane "fobią"].
2. W następnym zdaniu pytam o inne wskazania z Pisma:
ani_isza napisał(a):
Czy ktoś dostrzega jakieś wskazania innych możliwości pojawienia się w człowieku [nowonarodzonym?] takiego stanu?
emcedusia napisał(a):
Bo po pierwsze czym zgrzeszyło małe dziecko, które ma fobie od dzieciństwa?
Nie głoszę teorii o "grzechu pierworodnym" z którym każdy się rodzi. Zastanów się do kogo i o kim mogły być słowa z tych akurat wskazań z Pisma? Bo moim zdaniem przekroczyć nakaz Pana [zgrzeszyć i stać się "występnym"] można dopiero w momencie świadomosci przestępowania jakiegoś PRAWA [tak to w skrócie widzę w Biblii].
Wracając do "fobii u dzieci".
Nie mam wpływu decyzyjnego na wartości i priorytety jakimi kierują się ich rodzice.
Mam jednak refleksje własne:
1. Jaki wiek biologiczny kryje sie pod określeniem
"małe dziecko"? Moje obserwacje i zrozumienie tego wieku wskazują że "małe dzieci" mają problemy w opisywaniu swoich emocji [więc mogę mieć słuszne wątpliwości czy diagnoza "fobii" jest rzeczywista z tym co dziecko przeżywa]. Dzieci także mówią przewrotnie, nie wykazują stałości, często naśladują bezmyślnie inne dzieci i dorosłych. I to jest cecha dziecięctwa. Warte rozważenie co do realności fobii u małego dziecka. [Do 4 roku życia mojej córki nie obserwuję u niej takich stanów jak na razie, u rocznego syna też nie.]
2. Czy dziecko ma zapewnione "Boże zasady i wzory" w swoim otoczeniu? Albo przynajmniej "odpowiedzialne"?
Jeżeli nie, to moze warto tu coś zmienić, chociaż bez osobistej zmiany myślenia [nawrócenia do JHWH] rodziców nie rokuję żadnych pozytywnych efektów. Ze swoich doświadczeń wiemy z mężem, że te fragmenty też warto mieć przed oczami: Kol 3:21, Ef 6:4.
W Biblii wiele jest cennych uwag dotyczących sposobu wychowywania, konieczności karcenia potomstwa, nauczania ich Bożych zasad i praw - nawet z uzasadnieniem celowości tego.
Są też wskazówki, że np. dzieci w pewnym wieku nie były jeszcze nauczane [czyli nie obciążano ich umysłu i emocji za trudnymi czynnościami]. Jest taka sugestia w Iz 28:9 BT- "Kogo to chce on /o kapłanach/ uczyć wiedzy? Komu chce dawać naukę? - Dzieciom ledwie odstawionym od mleka, niemowlętom odsadzonym od piersi!"
A kto słuchał ZAKONU:
"Przyniósł więc Ezdrasz, kapłan, Zakon na zgromadzenie, złożone z mężczyzn i kobiet,
wszystkich, którzy mogli słuchać ze zrozumieniem, a było to pierwszego dnia siódmego miesiąca. I czytał z niego na placu, który był przed Bramą Wodną, od samego świtu aż do południa
wobec mężczyzn i kobiet, tych, którzy mogli rozumieć, a uwaga całego ludu była skupiona na treści Zakonu."[Ne 8:2-4]. Pouczające jak dla mnie.
"Wiek odstawionych od mleka" ["pacholęcia"] określano drzewiej na tak ok. 3 roku życia dziecka.
A jeśli chodzi o rozróżnianie wieku wśród dzieci, to "małym dzieckiem" nazywano potomstwo w okresie do 5 roku życia.
Może warte rozważenia przy organizowaniu małym dzieciom zajęć pseudo-obowiązkowych i atrakcji wymuszanych modą, reklamą, głupotą rodziców.
Po co te wywody przy okazji "fobii małych dzieci"?
W NT widzę że lęk paniczny występował u tych, którzy stykali się z czymś po raz pierwszy i było to dla nich nie do ogarnięcia rozumem, doświadczeniem i niepewnością swojego losu, wiedzą itp. Może niektóre sytuacje wywołujące "lęki" u małych dzieci można jednak przewidzieć? Małe dzieci były kiedyś przy matce, bo były karmione piersią, więc rozłąki nie mogły być dłuższe niż na kilka godzin. Gdyby takie małe dziecko oddano do dziadziusiów na "łikend", to mamusia naturalnie w konsekwencji miałaby problem z odpowiednią ilością pokarmu. Może więc nie jest to naturalne dla małego dziecka, żeby w naturalnych sytuacjach być rozłączonym z rodzicami i swoim łóżeczkiem... A czy MUSZĄ być negatywne konsekwencje tego? Kto to wie. Są też zdarzenia losowe, gdy rozłąka jest konieczna. Kiedyś kobiety rodziły w domu. Dzisiaj w szpitalach. Moja córka bardzo przeżyła rozłąkę gdy byłam w szpitalu z drugim dzieckiem. Zaufaliśmy JHWH, bo byliśmy bez innego wyjścia i prosiliśmy o mądrość w tej sytuacji. Nie zawiedliśmy się na NIM, pokazywał nam rozwiązania - chociaż łatwo nie było.
A jeżeli ktoś nie ma wpływu na swoja sytuacje materialną i musi matka pracować, gdy dzieci są malutkie, to dobrze być przygotowanym na to, ze różnie mogą [chociaż nie muszą] reagować małe dzieci. Bywa, że możliwość pracy dla matki jest łaską od Boga w trudnej sytuacji materialnej rodziny. I w tych "chorych czasach" mamy ufać Bogu i robić najlepiej jak wiemy, ze możemy : )
Może bardziej doświadczeni nowonarodzeni rodzice zasugerują coś z własnych doświadczeń?
Myślę że byłoby to cenne. Przynajmniej dla mnie
ps.: Nadal mam wątpliwości czy coś, co dziś wykreowano i coś, co dziś nazywa się "fobią" jest chorobą [narządową] ciała.