nowy napisał(a):
Ja myślę, że brat zawsze rozpozna brata. (...) Żyjąc z i dla Pana szybko staniemy się dla jednych bliscy a dla innych dziwni.
Smok Wawelski napisał(a):
Duchowe sprawy należy Duchem rozsądzać, a nowe narodzenie jest duchowe. Dlatego to, czy ktoś jest narodzony na nowo, czy nie, najlepiej "widać, słychać i czuć" w osobistych kontaktach z tymi, którzy mają Ducha. To jest chyba podstawowa sprawa.
czyli jest tak jak temat czułem, nowonarodzony rozpozna nowonarodzenego. To prawda, czasem jednak, tylko słychać że niby ktoś jest nowonarodzony, a tak naprawdę nie widać i nie czuć tego. Czy myślicie że może tak być ?
Smok Wawelski napisał(a):
Oczywiście, istnieją pewne owoce lub ich brak, po których można zobaczyć nowe narodzenie lub jego brak nawet na odległość. Z obfitości serca mówią usta i to, co jest dla człowieka naprawdę ważne, będzie słychać w tym co, i jak mówi.
Ja czasem zauważyłem że ktoś może dobrze mówić, jednak tego owocu nie widać w życiu codziennym, albo może być tak że ktoś pisze o tym że Bóg to i tamto, ale w zderzeniu z życiem, wydaje się że opowieści jedno a życie drugie. Chociaż ja wiem nie jesteśmy idealni i czasem upadki nam sie zdarzają. Jednak to chcę wyeliminować, mi chodzi właśnie o ten duchowy całokształt który "czuć" i przykro jest gdy człowiek słyszy jak ktoś mówi ok, ale gdzieś to się rozmija z przełożeniem na owoc życia.
Smok Wawelski napisał(a):
Osobista znajomość Prawdziwego Chrystusa, umiłowanie Prawdziwego Słowa i mówienie jak Słowo Boże, rzeki wody żywej wypływające z wnętrza odrodzonego człowieka (czasem nawet na klawiaturę, hehe), owoc Ducha w postaci konkretnych cech opisanych w NT, atmosfera pokoju roztaczana wokół, świadectwo własnego narodzenia w sensie świadomości zmiany i efektów tej zmiany w życiu swoim i najbliższych - jest wiele czynników pozwalających w większym lub mniejszym stopniu stwierdzić, czy ktoś jest duchowo żywy czy duchowo martwy.
Właśnie, to jest dobre określenie, ale potrzebowałem potwierdzenia. Właśnie w tym sedno prawdziwego nowonarodzenia a nie imitacji.
Smok Wawelski napisał(a):
...odrodzeni ludzie wyznający Prawdziwego Chrystusa mogą być uwikłani w przeróżne zwiedzenia, które nie odbieraja im nowego narodzenia, ale im mocno szkodzą w relacji z Bogiem i wydawaniu owocu.
To też biorę pod uwagę, bo czasem ten ogień przygasa w nas i stara natura chce sie wdzierać spowrotem. Albo cielesność bierze górę i usypia nas, wprowadza w letarg nasze duchowe spojrzenie.
lis napisał(a):
Po ziemi tuła się mnóstwo religijnych ludzi, skądinąd pobożnych i zaangażowanych w różnego rodzaju aktywności religijne. Ale ich praktykowanie nie czyni odrodzonym z Boga.
Oczywiście, czesto jest tak że oni nie mówią o jakimś odrodzeniu, ja sie spotkałem ze stwierdzeniem u SJ mówiącym o zrzuceniu starej osobowości i przywdzianiu nowej, natomiast wiadomo że są np ateiści, hidusi, dalalajmowcy, itd... którzy w swojej naturze są osobami etycznymi i łagodnymi, pokojowymi... oczywiście o niczym to nie świadczy, jedynie o tym że ci ludzie żyją w zgodzie z zasadami etycznymi.
hmm?