www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So maja 10, 2025 2:03 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Mat.5,17-20
PostNapisane: Pt gru 05, 2008 9:03 pm 
Kochani! O czym Pan Jezus mówi w tym fragmencie a dokładnie w wersetach 19-20. Co to oznacza na dzien dzisiejszy dla mnie jako wierzacej? Z gory dziekuje za komentarze.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 05, 2008 10:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
http://ulicaprosta.lap.pl/forum/viewtopic.php?t=665
http://ulicaprosta.lap.pl/forum/viewtopic.php?t=844


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt gru 05, 2008 11:50 pm 
Dzieki Smoku ale juz sobie poczytalam obszernie na ten temat twoje polemiki z Lashem i prawde mowiac to odnioslam wrazenie ze mowicie wlasciwie o tym samym ale Ty z akcentem na prawo a On na milosc i wiele to nie wnioslo do mojego postrzegania tej sprawy. Wiem tez ze zakladalam juz temat o zakonie ale wbrew pozorom nie o to mi chodzilo podajac ten fragment (byl to raczej pretekst). Zapytam wiec wprost. Jak uwazasz? Czy gdy stajesz dzis przed Bogiem (gdy przychodzisz pod tron łaski) jako nowonarodzone odmienione w duchu umyslu swego nowe stworzenie to Bog patrzac na ciebie widzi w sensie duchowym czyli twojego zbawienia (usprawiedliwienia przed Bogiem) Ciebie czy Jezusa ktory stal sie twoja sprawiedliwoscia (okryl cie jej plaszczem) z powodu zlozonej doskonalej ofiary za grzechy i uwolnil cie tym samym spod przeklenstwa zakonu ktory przyniosl poznanie grzechu a co za tym idzie smierc a przyjmujac ofiare Jezusa przeszedles ze smierci do zywota bo grzech juz nad toba nie panuje w sensie zakonu ktorego w stanie bys sam nie mogl wypelnic ale zrobil to za ciebie Jezus? Troche dlugie to pytanie ale mam nadzieje ze zrozumiale?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 2:53 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Cytuj:
patrzac na ciebie widzi w sensie duchowym czyli twojego zbawienia (usprawiedliwienia przed Bogiem) Ciebie czy Jezusa ktory stal sie twoja sprawiedliwoscia

Jeśli można, czy my, tzw. ewangeliczni chrześcijanie, musimy posługiwać się dość specyficznym slangiem, żeby coś istotnego wypowiedzieć? Uważasz, że Bóg nie jest w stanie Ciebie widzieć, tylko musi założyć 'różowe okulary' pod nazwą - 'widzę Jezusa, a nie moje dziecko'. A może nie rozumiem, do czego zmierzasz.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 3:23 pm 
Drogi Lisie! Pytam o to w kontekscie tematu (tego fragmentu z Mateusza). Bo jesli Bog widzi "mnie" to ile jeszcze pracy przede mna zeby moja sprawiedliwosc byla wieksza niz faryzeuszy i jak ja tego dokonam w moim grzesznym ciele ktore mimo ze jest swiatynia Ducha to wciaz upada ale jesli widzi "mnie przyobleczona w Chrystusa" czyli de facto Jego to ona (moja sprawiedliwosc) juz jest wieksza bo Jezus wypelnil zakon i tym samym stal sie moja sprawiedliwoscia. A wiec jesli staje przed Bogiem jako "ja" to mowie do niego: oto twoja sluzebnica ktora sie stara byc podobna do ciebie i pracuje nad soba aby byc doskonalsza i swietsza a jesli staje jako "ta ktora przyoblekla sie w Chrystusa" to mowie: oto twoja sluzebnica ktora jest slaba i nic bez Jezusa zrobic nie moze ale we wnetrzu ktorej Duch Swiety pracuje aby szata sprawiedliwosci byla nieustannie czysta czyli zebym zycie swiete i pobozne prowadzila. Moze to jest niuans ale mnie to nie daje spokoju. Bo jesli to "ja" sie staram, to "ja" pracuje nad soba, to "ja" przestrzegam przykazan i to "moja" sprawiedliwosc jest wieksza niz faryzeuszy w wyniku tych wszystkich czynnosci to do czego jest mi Chrystus potrzebny ze swoja sprawiedliwościa i doskonala ofiara za moje grzechy?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 3:32 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ewo, mam wrażenie, że nie przeczytałaś dokładnie mojej polemiki z Lashem. Lash popełnia typowy dla wielu chrześcijan błąd, który polega na przeciwstawianiu sobie nawzajem Prawa i łaski. A także kompletnie nie rozumie, czym jest Prawo dla odrodzonego człowieka i widzi w Prawie wyłącznie to, co widzieli faryzeusze. Jest to błąd bardzo powszechny, który prowadzi do nauczania tzw. "taniej łaski" i w konsekwencji często do braku osobistego uświęcenia w imię "życia pod łaską, a nie pod zakonem". I zauważ, że dyskusję zakończył w momencie, gdy mu udowodniłem, że apostołowie po zmartwychwstaniu Pana Jezusa żyli jako Żydzi według Prawa Mojżeszowego, choć poganom dawali w tej sprawie wolność. Czego świadkiem jest Ireneusz z Lyonu.

Twoje pytanie jest zawarte w baaardzo długim zdaniui, więc podzielę je na kawałki:

Ewa Maja napisał(a):
Jak uwazasz? Czy gdy stajesz dzis przed Bogiem (gdy przychodzisz pod tron łaski) jako nowonarodzone odmienione w duchu umyslu swego nowe stworzenie to Bog patrzac na ciebie widzi w sensie duchowym czyli twojego zbawienia (usprawiedliwienia przed Bogiem) Ciebie czy Jezusa ktory stal sie twoja sprawiedliwoscia (okryl cie jej plaszczem) z powodu zlozonej doskonalej ofiary za grzechy

W kontekście usprawiedliwienia i wiecznego sądu Bóg patrzy na mnie łaskawie, widząc sprawiedliwość Jezusa, która została mi udzielona na podstawie Jego dzieła na krzyżu. W kontekście mojego stanu i aktualnej relacji osobistej z Nim Bóg patrzy na mnie i tylko na mnie. Dlatego mam chodzić w światłości i nie oszukiwac sieie samego, a jeśli zgrzeszę, wyznawać grzech jak najszybciej, a wtedy Bóg odpuści mój grzech i oczyści mnie od wszelkiej nieprawości [I Jana 1:5-9].

Gdyby Bóg patrząc na nas widział wyłacznie Jezusa i Jego sprawiedliwość we wszystkich aspektach naszego życia, to nie musielibyśmy pokutować za grzechy popełniane po nowym narodzeniu, a Pismo nie ostrzegałoby wierzących przed brakiem uświęcenia. Patrząc na Jezusa, Bóg wspomina na przymierze, jakie z Nim zararliśmy. Ale ci, którzy zawarli przymierze z Bogiem, mają żyć w sposób godny przybranych dzieci Bożych (do czego moc otrzymali w Duchu Świętym podczas nowego narodzenia, ale korzystanie lub niekorzystanie z niej jest decyzją wolnej woli), a za niewyznane grzechy będziemy odpowiadać przed Trybunałem Chrystusowym:

"Dlatego też dokładamy starań, żeby, niezależnie od tego, czy mieszkamy w ciele, czy jesteśmy poza ciałem, jemu się podobać. Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe" [II Kor. 5:9-10]

Jako nieposłuszni synowie, możemy doświadczyć Bożego karcenia [Hebr. 12:1-11], gniewu i/lub sądu za życia [Ef. 5:1-7; I Kor. 11:28-29]. To tyle w skrócie.

Ewa Maja napisał(a):
i uwolnil cie tym samym spod przeklenstwa zakonu ktory przyniosl poznanie grzechu a co za tym idzie smierc a przyjmujac ofiare Jezusa przeszedles ze smierci do zywota

Po pierwsze, nigdy nie byłem pod przekleństwem Prawa Mojżeszowego, bo jako poganin według ciała nie byłem związany z Bogiem Starym Przymierzem. Po drugie, przejście ze śmierci do żywota oznacza brak potępienia wiecznego o ile wytrwam w wierze [Hebr. 3:14 i in], ale nie oznacza licencji na grzech, bo taka licencja mogłaby się skończyć złamaniem przeze mnie przymierza z Bogiem [Hebr. 10:26-31] i wypadnięciem z łaski [Gal. 5:4], na skutek porzucenia wiary [II Piotra 2:1-22 i in.] i/lub odstępstwa od wiary [Hebr. 6:4-6 i in.].

Ewa Maja napisał(a):
bo grzech juz nad toba nie panuje w sensie zakonu ktorego w stanie bys sam nie mogl wypelnic ale zrobil to za ciebie Jezus?

Grzech juz nade mną nie ma władzy, ale to nie oznacza, że nie mogę go popełniać na skutek decyzji wolnej woli, którą posiadam jak najbardziej. Jezus wypełnił Prawo za mnie i umarł za moje grzechy - i to wszystko dotyczy zbawienia wiecznego i posiadania żywota wiecznego lub jego nie posiadania. Natomiast posiadając żywot wieczny tym bardziej należy żyć według przykazań Prawa zinterpretowanych i podanych przez Mesjasza. Prawo już mnie nie oskarża i nie potępia, ale wskazuje, uczy i pomaga każdemu człowiekowi Bożemu [II Tym. 3:15-18].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 4:29 pm 
Smoku! Co do polemiki z Lashem to moglam rzeczywiscie dobrze nie zrozumiec bo bylo pozno a ja bylam zmeczona po dosc ciezkim tygodniu pracy :D ale tak mi sie zdawalo jakbyscie patrzyli na to samo tylko pod roznym katem tzn. Lash sie bal ze przestrzeganie przykazan dla ciebie bedzie czyms co do zbawienia ci jest potrzebne a Ty sie bales ze zakon milosci o ktorym pisal twoj rozmowca doprowadzi go wlasnie do taniej laski. I o ile ta kwestia nie stanowi dla mnie problemu bo prawde mowiac potrafie rozpoznac czy ktos pelna ewangelie glosi czy polowiczna i czy slowa jego ida w parze z jego zyciem to kwestia zbytniej koncentracji na uswiecaniu moze niebezpiecznie zblizyc nas do konia trojanskiego zwanego samousprawiedliwieniem. Podam przyklad. Jesli glosi sie nauke o uswiecaniu wlasnie i przestrzeganiu przykazan ludziom ktorzy mimo ze nawroceni ale tak naprawde nie wiedza co dla nich Chrystus zrobil i kim sa dzis w Nim a takze co to dla nich oznacza bo sie o tym niewiele mowi to:
-ci ktorzy maja silny charakter przyjma to za swoj styl zycia
-ci ktorzy maja slaby charakter nie wytrzymaja tempa i odejda
-ci ktorym wszystko jedno pozostana w takim samym stanie, myle sie?
Zapytam wprost. Czy jesli w danej spolecznosci nie mowi sie praktycznie o niczym inny jak tylko o grzechu i swietosci a po ludziach choc sa pobozni i celuja w dobrych uczynkach widac ze brak im radosci, pasji dla Chrystusa i opiewania Jego milosci a nabozenstwa sa "dretwe" tak jakby Duch Bozy je szerokim lukiem omijal to nad czym by sie nalezalo zastanowic?


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 5:14 pm 
Smoku! Tak wogole to zgadzam sie z tym co napisales i twoja odpowiedz jest bardzo bliska temu jak ja to wszystko rozumuje albo inaczej co Bog w swej lasce dal mi zrozumiec. :D Nie zrozumialam jedynie tego fragmentu: "Po pierwsze, nigdy nie byłem pod przekleństwem Prawa Mojżeszowego, bo jako poganin według ciała nie byłem związany z Bogiem Starym Przymierzem. Po drugie, przejście ze śmierci do żywota oznacza brak potępienia wiecznego o ile wytrwam w wierze [Hebr. 3:14 i in], ale nie oznacza licencji na grzech, bo taka licencja mogłaby się skończyć złamaniem przeze mnie przymierza z Bogiem [Hebr. 10:26-31] i wypadnięciem z łaski [Gal. 5:4], na skutek porzucenia wiary [II Piotra 2:1-22 i in.] i/lub odstępstwa od wiary [Hebr. 6:4-6 i in.]."


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 5:21 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ewa Maja napisał(a):
Smoku! Co do polemiki z Lashem to moglam rzeczywiscie dobrze nie zrozumiec bo bylo pozno a ja bylam zmeczona po dosc ciezkim tygodniu pracy :D ale tak mi sie zdawalo jakbyscie patrzyli na to samo tylko pod roznym katem tzn. Lash sie bal ze przestrzeganie przykazan dla ciebie bedzie czyms co do zbawienia ci jest potrzebne a Ty sie bales ze zakon milosci o ktorym pisal twoj rozmowca doprowadzi go wlasnie do taniej laski.

Problem nie polega na tym, kto się czego bał. Po prostu Prawo to coś o wiele więcej niż tylko warunek zbawienia pod Starym Przymierzem i jeśli ktoś tego nie rozumie, nie powinien się zabierać do nauczania kogokolwiek - a zwłaszcza na temat Prawa właśnie. Fakt, że ani jedna kreska Prawa nie przestała obowiązywać ludzi, którzy są pod łaską zamiast pod Prawem, coś oznacza. Tylko należy wiedzieć, że "nie być pod Prawem" to nie oznacza "nie przestrzegać przykazań Prawa" i nie oznacza również traktowania Prawa jako wroga i jako przeciwieństwo łaski, bo łaska i Prawo są dla odrodzonych ludzi ważne i potrzebne. Choć Prawo straciło swoją funkcję zbawczą, to nie straciło pozostałych.

Ewa Maja napisał(a):
Podam przyklad. Jesli glosi sie nauke o uswiecaniu wlasnie i przestrzeganiu przykazan ludziom ktorzy mimo ze nawroceni ale tak naprawde nie wiedza co dla nich Chrystus zrobil i kim sa dzis w Nim a takze co to dla nich oznacza bo sie o tym niewiele mowi to:
-ci ktorzy maja silny charakter przyjma to za swoj styl zycia
-ci ktorzy maja slaby charakter nie wytrzymaja tempa i odejda
-ci ktorym wszystko jedno pozostana w takim samym stanie, myle sie?

Niebezpieczne jest wkładanie dwóch aspektów świętości, o których pisałem w poprzednim poście (świętość w kontekście usprawiedliwienia i świętość w kontekście codziennego życia) do JEDNEGO WORKA. Usprawiedliwienie w Chrystusie i świętość codziennego życia to dwie różne sprawy. Z jednej strony jesteśmy święci w sensie statusu w Chrystusie, a z drugiej strony mamy być święci w sensie naszego stylu życia - pomijanie którejkolwiek z tych dwóch "stron medalu" prowadzi albo do nieprawości, albo do legalizmu. Brak nauczania o łasce Bożej i nacisk na osobiste uświęcenie bez nauczania o naszej tożsamości w Chrystusie prowadzi do efektów, które podałaś. Moim zdaniem nie mylisz się.

Ewa Maja napisał(a):
Zapytam wprost. Czy jesli w danej spolecznosci nie mowi sie praktycznie o niczym inny jak tylko o grzechu i swietosci a po ludziach choc sa pobozni i celuja w dobrych uczynkach widac ze brak im radosci, pasji dla Chrystusa i opiewania Jego milosci a nabozenstwa sa "dretwe" tak jakby Duch Bozy je szerokim lukiem omijal to nad czym by sie nalezalo zastanowic?

Należałoby się zastanowić nad tym, czy Kościół jako Oblubienica potrafi się cieszyć Oblubieńcem i Jego bliskością. Uczynki mają wypływać z miłości do Boga - jeśli nie wypływają, to są martwe. A miłość do Boga przejawia się nie tylko wypełnianiem przykazań, ale przede wszystkim żywą, osobistą więzią z Ojcem przez Jezusa w Duchu Świętym.

"Albowiem Królestwo Boże, to (...) sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym" [Rzym. 14:17]

Jeśli brakuje radości, albo pokoju, albo sprawiedliwości, to rzeczywiście jest powód do zastanowienia. Podobnie jest z owocem Ducha, którym jest między innymi radość [Gal. 5:22]. Ja rozumiem, że w dzisiejszym świecie i w dzisiejszym Kościele jest wiele nieprawości i trzeba z tym coś robić, ale jeśli w imię uświęcenia porzucimy radowanie się Bogiem, to prędzej lub później naszym bogiem stanie się samo wypełnianie przykazań.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 5:24 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ewa Maja napisał(a):
Nie zrozumialam jedynie tego fragmentu: "Po pierwsze, nigdy nie byłem pod przekleństwem Prawa Mojżeszowego, bo jako poganin według ciała nie byłem związany z Bogiem Starym Przymierzem. Po drugie, przejście ze śmierci do żywota oznacza brak potępienia wiecznego o ile wytrwam w wierze [Hebr. 3:14 i in], ale nie oznacza licencji na grzech, bo taka licencja mogłaby się skończyć złamaniem przeze mnie przymierza z Bogiem [Hebr. 10:26-31] i wypadnięciem z łaski [Gal. 5:4], na skutek porzucenia wiary [II Piotra 2:1-22 i in.] i/lub odstępstwa od wiary [Hebr. 6:4-6 i in.]."

A czego w tym tekście nie zrozumiałaś? Starałem się pisać jasno i zrozumiale. Napisz, czego nie rozumiesz, to spróbuję wyjaśnić, o co mi chodziło.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 5:52 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Ja rozumiem, że w dzisiejszym świecie i w dzisiejszym Kościele jest wiele nieprawości i trzeba z tym coś robić, ale jeśli w imię uświęcenia porzucimy radowanie się Bogiem, to prędzej lub później naszym bogiem stanie się samo wypełnianie przykazań.


Własnie brakuje mi najbardziej radości i wolności w Duchu Swiętym. Czuję się wręcz przygnieciona troskami. Jak radować się Bogiem? Czy nie trzeba by było pozwolić sobie na trochę wolności? Czy nie warto by było porzucić tej ogromnej kontroli "formy"? Tego nie wolno, tego nie wypada, a tu jest niebezpieczeństwo, że coś pójdzie z "ciała"...A co
się stanie, jeśli rzeczywiście- po daniu trochę więcej wolności- coś pójdzie z "ciała"? Bywałam na nabożenstwach,gdzie u niektórych braci isióstr rozpoznawałam udawanie języków. Jakoś o tym wiedziałam( że udają). Ale czy to spowodowało, że ten dar(autentyczny) przestał bywać udzielany
innym...? Coś się "zawaliło"..? Skąd ten wielki strach przed "podróbkami"...? Bo widzę, że nadmierna kontrola ze strachu przed "nbieprzyzwoitą formą" rodzi...nową formę...( pt. ten refren ma być zaśpiewany dwa razy, a nie tak jak u tych wstrętnych hipercharyzmatyków osiem!) .I zamiast cieszyć się Bogiem w wolności, liczymy ile razy kościelni muzycy refren zaśpiewali...
Niby chcemy darów i działania Ducha Świętego. A tak naprawdę cały czas słyszę troskę o formę. Żeby "nie przesadzić". Żeby było poprawnie. Żeby "nie odlecieć". Czasem mam wrażenie , że się uduszę.

Tęsknię za odrobiną spontaniczności, wolności, radości. Nie chcę się martwić, że coś "powiem nie tak", kiedy pomodlę się na głos. Chcę się poczuć swobodnie, kiedy przychodzę wraz z innymi do Boga.

Zrodził się we mnie jakiś bunt. I w moim mężu też. Ostatnio zafundowaliśmy sobie szczerą rozmowę, a potem- jak wariaci- zaczęliśmy się modlić "jak za młodych lat". Z językami, śpiewem w Duchu, spontanicznie, nawet sobie poskakaliśmy. Poczułam się 10 lat młodsza, wróciła ochota do czytania Słowa, coś jakby duchowo drgnęło.
Czy to naprawdę jest złe? Czy na grupach domowych by tak nie można było? Wiem, wiem- uczucia są nieważne, emocje należy tłamsić, ale przecież Bóg dał nam ciało , które jest zdolne je odczuwać- wiec czemu nie mogę przyjść do Boga w modlitwie taką, jaką jestem naprawdę, czemu mam się pakować w jakieś ramki...?

Wiem, że nie można wszystkiego przestać kontrolować i nie o to mi chodzi. Ale nadmierna kontrola rodzi mój bunt.

Kiedyś było we mnie więcej wiary. Wtedy, kiedy było więcej radości i spontaniczności w moim życiu. Byłam odważna, cuda na moich oczach się działy. Chcę sobie to przypomnieć. CHcę, żeby to wróciło. Wołam do Boga cały czas. Ale nie ma oparcia w wierzących, którzy niby chcą, a tak się zachowują, jakby nie chcieli. I mam wrażenie, że z ludźmi, którzy nigdy nie przeżyli chrztu w Duchu Świętym, rozmawiam jak przez szybę. Oni nie pojmują mojej tęsknoty. Nie rozumieją, a ja nie umiem im wytłumaczyć. A kiedy opowiadam, jak przed laty Bóg działał, to słuchają tak z niedowierzaniem, jakbym im bajki opowiadała.

CZemu tak jest? CZemu tak się stało?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 7:55 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Owieczko, mocne słowa, ale potrzebne. I gratuluję Tobie i mężowi podejścia do sprawy. Czuwanie, "manie się" na baczności i unikanie zwiedzeń nie muszą i nie powinny przerodzić się w totalną kontrolę - wystarczy nauczać tego, co jest napisame w Pismach, wystrzegać się nieprawości, i reagować wtedy, gdy nam się zapala "czerwona lampka". Ona po to jest, żeby się zapalać, a nie po to, żeby się palić światłem ciągłym "na wszelki wypadek".

Nawet, jeśli w swojej gorliwości ktoś coś zrobi z ciała od czasu do czasu, to nie oznacza, że jest cielesny w całości. Wszystkim nam się zdarza zrobić coś z ciała i Bóg nie robi z tego powodu dramatu. Jeśli ktoś udaje języki, to trzeba się temu przyjrzeć i łagodnie go wyprowadzić z błędu lub nawet napomnieć, ale nawet jeśli tacy udają, to nie oznacza, że autentyczny dar nie istnieje, albo nie jest udzielany innym. Istnieje zasadnicza różnica między spontanicznością i wolnością a "odlotem". Na uczuciach nie powinniśmy budować, ale nikt nie powiedział, że one są w ogóle nieważne. No bo jak kochać Boga z całego serca i całej duszy, nie okazując Mu naszych uczuć?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 11:36 pm 
Owieczko! I o to chodzi. Tak trzymaj. Raduje sie twoja radoscia! :D


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So gru 06, 2008 11:43 pm 
Smoku! Co do Lasha to tak myslalam ze znowu z czyms wyskoczylam. :D Co do twojej odpowiedzi to trafiles w sedno sprawy i utwierdziles mnie w moim mysleniu za co dziekuje Panu bo wielki ciezar mialam na sercu juz od dluzszego czasu. Co do fragmentu ktorego nie zrozumialam to glownie chodzilo mi o wyrazenie: licencja na grzech.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt gru 09, 2008 10:03 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Ewa Maja napisał(a):
Co do fragmentu ktorego nie zrozumialam to glownie chodzilo mi o wyrazenie: licencja na grzech.

Licencja to jest pozwolenie. Przejście ze śmierci do żywota nie oznacza, że mamy niepisane pozwolenie na życie w grzechu, ponieważ nic nam nie może już zagrozić, a życia wiecznego nie możemy stracić. Owszem, możemy, jeśli efektem świadomego życia w grzechu będzie złamanie przez nas przymierza z Bogiem. Dlatego świadomość, kim jesteśmy w Chrystusie, musi być uzupełniona świadomością, że Bóg jest święty i nie pozwoli, żeby się z Niego naśmiewać [Gal. 6:7].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 16 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL