Smok Wawelski napisał(a):
Gdybyśmy chcieli podejść do tekstu precyzyjnie, to nie ma w nim wskazówki, w którym momencie wierzący mają zostać ochrzczeni Duchem. Jest tylko stwierdzenie, że nastąpi to po tym, jak się upamiętają i przyjmą chrzest wodny.
Zgadza się. Przy czym, akurat w tej konkretnej sytuacji, na podstawie słów Piotra, można przyjąć brak odstępu czasowego między upamiętaniem a chrztem Duchem Świętym.
Smok Wawelski napisał(a):
Samaria przyjęła Ewangelię, potem wierzący przyjmowali chrzest wodny, i dopiero po przybyciu apostołów Duch Święty zstępował na nich [Dz. Ap. 8:12,14-17]. Czyli nie od razu po chrzcie wodnym.
Zauważ, że Samarię, podobnie jak Korneliusza, należy zaliczyć do przypadków szczególnych. I w tym wypadku konieczne było, by apostołowie otrzymali jakiś znak, że zbawienie jest także dla Samarytan (co znając wzajemny stosunek Żydów i Samarytan, nie jest niczym dziwnym). Stąd też Duch Święty zstąpił na już wierzących i ochrzczonych Samarytan dopiero po przyjściu apostołów (i przez ich ręce).
Dlatego też posłużyłem się fragmentem, który - moim zdaniem - jest najbardziej uniwersalnym przykładem, pozbawionym wszelkiej "szczególności"
Smok Wawelski napisał(a):
Ze wszystkich opisów (nie tylko z podanego przez Ciebie) można wyciągnąć moim zdaniem jeden wniosek: JEDYNYM warunkiem otrzymania chrztu Duchem Świętym związanym doktrynalnie i "na sztywno" jest UPAMIĘTANIE. To jest jedyny wspólny element dla wszystkich fragmentów mówiących o tym, co się musiało stać przed momentem chrztu Duchem.
Prawda. Upamiętanie to jedyny warunek. I tu się pojawia dla mnie problem. Dlaczego nie jest więc tak, że Duch udzielany jest wszystkim, którzy się upamiętali, w momencie upamiętania? Z jednej strony jest to dar (czyli coś co otrzymujemy darmo), a z drugiej... no właśnie, musimy sobie jednak na niego "zapracować" (usilne staranie, modlitwy, oczekiwanie itp). Czy w ten sposób nie tworzy się lepszych i gorszych?
To są, Smoku, pytania, które kołaczą mi się w głowie. Napisałem o moich wątpliwościach, rozterkach, a nie po to, by akurat w tym temacie z Tobą polemizować. Po prostu staram się zrozumieć...
Smok Wawelski napisał(a):
Są przypadki niespodziewanego chrztu Duchem. Ja osobiście miałem taki przypadek, że Bóg mi objawił, że ktoś dzisiaj (podczas spotkania grupy domowej) zostanie ochrzczony Duchem Świętym (nie wiedziałem, kto) i żeby się modlić. I rzeczywiście, podczas wspólnej modlitwy jedna z sióstr została ochrzczona Duchem Świętym i zaczęła się modlić językami. A była już odrodzona od pewnego czasu i jeszcze nie przyjęła chrztu wodnego.
Znowu się chyba nie do końca zrozumieliśmy. Nie chodzi mi o takie sytuacje. Zresztą podany przez Ciebie przykład dokładnie wpisuje się w schemat, o którym napisałem: osoba nawraca się a dopiero po jakimś czasie otrzymuje dar Ducha Świętego.
Bardziej mi chodzi o to, dlaczego chrzest Duchem nie jest czymś spodziewanym - dlaczego człowiek, jakby naturalnie, jako konsekwencję upamiętania, nie otrzymuje daru Ducha Świętego (tak jak według mnie otrzymali słuchacze Piotra)?
Smok Wawelski napisał(a):
Dar Ducha jest dla wszystkich. Chodzi o to, jak bardzo oni tego daru chcą i czy są gotowi o niego zabiegać, pozostawiając Dawcy decyzję o momencie darowania.
No właśnie, Smoku - zabiegać o dar. Ale Piotr, zwracając się do Żydów w Dzień Pięćdziesiątnicy, nie powiedział: "upamiętajcie się, dajcie się o chrzcić, a jeśli będziecie zabiegać o dar Duch to go otrzymacie". Wręcz przeciwnie: Upamiętajcie się i niech każdy z was da się ochrzcić w imię Pana Jezusa na odpuszczenie grzechów, a (jako skutek, konsekwencja tegoż) otrzymacie dar Ducha Świętego.