jartur napisał(a):
Smok napisał(a):
To, że coś jest "z życia wzięte" albo że coś zadziałało, nie oznacza, że musi pochodzić od Boga
i tak samo to ze czegoś nie znajduje bezpośrednio w słowie nie oznacza że nie pochodzi od Boga.. a wiec jak to sprawdzić, jeśli coś nie ma odniesienia do Słowa..?
Podaj przykłady czegoś, co nie ma odniesienia do Słowa - bo nie musi być bezpośrednio w Słowie, żeby się zgadzać jub nie zgadzać z nauczaniem Biblii. Podasz przykłady, to porozmawiamy.
jartur napisał(a):
najlepiej pokazać, ze żyje się według słowa własnym życiem, a to wtedy innych będzie zachęcać do poznawania Słowa pod innym kontem przede wszystkim praktycznym nie tylko teorią aby być posłusznym słowu często trzeba korzystać z mocy jaka Bóg daje do posłuszeństwa pytanie w jaki sposób czerpiemy moc do świętości i pobożności na pewno nie tylko przez samo czytanie Słowa Słowo mówi ze Bóg obdarował nas wszystkim co jest potrzebne do życia i pobożności tylko gdzie ta świętość jest i gdzie podziała się ta pobożność..
I tutaj masz problem praktyczny. Otóż nie znamy się nawzajem osobiście i często przyjmuje się nauki od ludzi, których nie zna się osobiście i nie ma możliwości ani czasu, żeby sprawdzić, jak te nauki działają w ich życiu. A poza tym, proszę Cię, żebyś poparł to, co tutaj napisałeś, jakimś konkretnym nauczaniem Pisma, które mówiłoby, że nauczanie należy sprawdzać jakoś inaczej, niż porównując je z nauczaniem samego Pisma.
jartur napisał(a):
myślę ze to Duch święty ma objawiać Słowo i chociażby już na tej podstawie uważam ze można się ograbiać z błogosławieństwa i głębi zrozumienia słowa spłycając je swoja interpretacją.
Jarturze (którego również bardzo polubiłem
) - takie rzeczy to ja słyszałem od całej masy zwodzicieli, i każdemu z nich "Duch objawiał Słowo" - a następnie wymagali od słuchaczy, żeby przyjęli to, co im "Duch objawił" i "nie dali sie ograbić z błogosławieństwa". I w ten sposób całe zbory szły w maliny za fałszywą nauką. Oczywiście nie twierdzę, że jestes zwodzicielem - po prostu uważam, że wyznajesz bardzo niebezpieczną zasadę i to się może źle skończyć.
jartur napisał(a):
i takie prostowania maja miejsce jak coś człowiek doświadcza z bogiem a inni go poprawiają a nawet próbują mówić ze to nie Bóg bo oni ten czy tamten werset rozumują inaczej i tak można człowiekowi wybić z głowy to o bóg ma dla niego błąd tkwi przez interpretowanie Słowa z martwej litery a żeby słowo zrozumieć głębiej musi ono ożyć i wtedy dzieją się rzeczy Boże w naszym życiu.
Jeśli doświadczenie człowieka buduje go w Chrystusie, to z całą pewnością przejdzie ono test na zgodność ze Słowem Bożym. Nie ma obawy. I nie ma sensu zakładać, że będziemy interpretować Słowo "z martwej litery" - a w ogóle, to co to znaczy? Bo że ktoś traktuje literalnie przepisy Prawa i to jest nieduchowe, to rozumiem. Ale żeby interpretować Pismo, trzeba je najpierw PRZECZYTAĆ. A w Piśmie są głównie LITERY.
jartur napisał(a):
Ty to wiesz jako nauczyciel, ponieważ nie ucząc się coś zostało włożone w ciebie i to wielu na podstawie słowa będą poddawać wątpliwość w to co głosisz i o czym nauczasz ale jeśli znasz Jezusa i Go kochasz tak jak jego słowo to namaszczenie samo będzie cie pouczać, nie ludzie tak czy nie ..?
Jako nauczyciel wiem, że Słowo Boże można i trzeba wykładać na tyle jasno i wyraźnie, żeby nie zasłaniać się własnym przeżyciem, żeby wmówić komuś, że konkretny wykład jest prawdziwy.
Mam wrażenie, że mylisz dwie rzeczy: osobiste przeżywanie Słowa i wykład Słowa. A to nie jest to samo.
jartur napisał(a):
Widzisz nie opieram się na własnych doświadczeniach lecz na tym czego mnie uczy Duch Święty a on uwielbia Jezusa wskazując na niego i także On daje zrozumienie słowa tak aby świeciło w ciemności jak zajdzie potrzeba.
Czyli przeżywasz Słowo i budujesz się Słowem osobiście i ja to rozumiem. Tutaj można mówić o subiektywnym przeżywaniu. Natomiast nauczanie Słowa i Jego zrozumienie w sensie doktrynalnym powinno być obiektywne, sprawdzalne i polega właśnie na interpretacji. Bo nie istnieje coś takiego jak brak interpretacji.
jertur napisał(a):
no i tu trafiłeś drogi bracie w samo sedno jakoś mi właśnie brakuje tych doświadczeń na forum tych świadectw co kto przeżył nie wiem może boja się tego ze zaraz ktoś rozbierze ich przeżycia i doznania na części pierwsze i wykaże ze to i to było nie tak.
Po prostu forum jest dyskusyjne, dlatego większość czasu poświęcamy wymianie poglądów. Swoją drogą, właśnie niedawno w tym wątku chyba pisałem o moich przeżyciach związanych ze strachem.
jartur napisał(a):
Cytuj:
jak odróżnisz różnorodne działanie Ducha od różnorodnych działań innych duchów?
to proste jeśli ktoś coś przeżył to go pytam co to zmieniło w twoim życiu
czy zbliżyłeś się przez to do Boga? czy uwielbiony został w tym czy w tamtym Jezus Chrystus..?
Pokaż mi w Biblii, czy apostołowie odróżniali w taki sposób. A jeśli nie taki, to w jaki sposób rozróżniali duchy fałszywe od Ducha Bożego.
jartur napisał(a):
dla mnie obowiązuje prosta zasada: na ile zbliżysz się do Boga na tyle On cie zmieni na ile go wpuścisz do swojego życia na tyle będzie ono uporządkowane. jeśli coś jest od Boga to zawsze wywyższony będzie Chrystus nie człowiek.
To jest bardzi piękne i prawdziwe. Tylko ile czasu musi upłynąć, żebyś w ten sposób mógł stwierdzić, czy dane nauczanie przyjęte przez Ciebie jest prawdziwe? I dlaczego chcesz byc królikiem doświadczalnym łykając coś, o czym nie wiesz, czy Cie nie zabije, zamiast przeczytać, co jest napisane na opakowaniu i porównać ze Słowem Bożym?
Nie masz pojęcia, ilu ludzi stosujących taką zasadę cierpiało przez wiele lat, zanim Bóg im pokazał, że to, co przeżywają, nie pochodzi od Niego i że gdyby przeczytali kiedyś w Biblii to, co trzeba, to nie musieliby tak cierpieć.
jartur napisał(a):
dlaczego nie piszecie podczas swoich wypowiedzi o doświadczeniu Słowa to mogło by być dla wszystkich pomocne i pomogło by uniknąć nieporozumień zastosowanie praktyczne Słowa Bożego w życiu chrześcijanina
Właśnie dlatego, że doświadczanie Słowa może być subiektywne i nie jest tym samym, co nauczanie Słowa, które jest obiektywne. Żeby zastosować Słowo w życiu, trzeba je najpierw przyjąć do serca i do umysłu. Dlatego właśnie mamy kochać Boga całym sercem i całym umysłem [Mat. 22:37]. I dlatego mamy nie tylko nowe serca, ale odnowione umysły. Ja mogę przeżyć konkretny fragment Słowa inaczej niż Ty, ale zrozumieć ten fragment powinniśmy tak samo, bo tylko wtedy będziemy wiedzieli, że jest prawda i nieprawda, że jest droga i są maliny.