Ernest napisał(a):
Bez względu na to czy akceptuję ostre wypowiedzi Axanny (dla jasności, uważam, że można spokojniej i mniej ostro), trzeba przyznać jej rację. Może czasami zdziebko przesadza, ale wolę raczej to, niż wszelkie achy i ochy...
Zgodzisz się, Erneście, że wszelakiego rodzaju zgorszenia w dzisiejszej rzeczywistości, to nie są jakieś pojedyncze wyjątki, lecz jest to zalewającą zewsząd plaga, rozprzestrzeniająca w zastraszającym tempie... wszędzie gdzie tylko ...
Powiem szczerze, że dość często, przebywając wśród wierzących, zamiast być zbudowana, jestem zgorszona tą ogromną falą obłudy, hipokryzji, letniości, obojętności, niesprawiedliwości i podobne. Co raz częściej leją się kazanka o "wszystko przykrywającej miłości" i tolerancji do wszystkiego wokół, a grzech jest nazywany nie inaczej jak pełnymi pobłażliwości hasłami typu -
"nasze słabości" i podobne.... nawet na wieczerzy Pańskiej... nic, tylko "miłość, kochajmy się, nie osądzajmy... słabości... nie wolno myśleć o bratu źle..." - makabra.
Natomiast na tych, którzy chcą mówić o grzechu, chcą z nim się zmagać i zło nazywać złem, lecą kamienie, że "nie mają miłości", "mówią źle", "że mają belkę"... Jakie to wszystko obrzydliwe...
Ogromnie mnie to dotyka i boleje nad tym i dlatego często nie daje rady z opanowaniem się. Wiem, że często piszę za ostro i staram się nad tym pracować, ale słabo mi to idzie, z czego nie jestem dumna i żałuje często niektórych zbyt ostrych wypowiedzi...
Ale ta tolerancja do wszystkiego, lecz nietolerancja do mówienia prawdy, która jest nieraz przykra, wytrąca mnie po prostu z równowagi, gdyż stała się tak powszechna, że czasem i słowa pisnąć nie można, żeby nie posypały się zewsząd protesty wraz ze szkalowaniem o belce...
Co ni powiesz, odbija się od ściany z:
"nas to nie buduje", "masz belkę", "nie masz miłości", "nie osądzaj"....
Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś rzetelnie wskazał mi na grzech... gdzie konkretnie grzeszę, albo dopuszczam się obłudy, kiedy mam za wysokie mniemanie o sobie i podobne - gdyż to żyje w moich członkach też i ja też chcę od tego się oczyszczać, chcę wiedzieć kiedy grzeszę i widzieć i z tym się zmagać... Nie, oni będą tolerowali wszystek brud, nie zauważając niczego, bo to przecież "nie można myśleć źle"... Dopiero jak ktoś zauważy nieprawość i sprobuje nazwać to po imieniu - wtedy dopiero lament się podnosi, że ich to nie buduje....
Wiem, że piszę przykre rzeczy, ale tak to widzę i to mi boli... Napisałam całkowicie w szczerości - tak jak myślę. Jeżeli się mylę, to poprawcie mnie, ale nie gniewajcie się... bo nie chodzi mi o to by obrażać kogoś, tylko o to, że gdy Pan przecież przyjdzie to poniesiemy konsekwencje za swoje chrześcijaństwo. Nie można będzie nadal wykrzywiać jego Słowo na swoją modłę, wmawiając sobie, że "i tak nas Bóg kocha"... Bóg wzywa nas do uświęcenia, a nie do spania w ławkach i samozadowolenia, że już zbawieni jesteśmy....
Czasem tak bardzo mam wszystkiego dość...