Szukający Sceptyk napisał(a):
Problem wiary w innego Boga nie dotyczy tylko trynitarian i unitarian, ale także np. zwolenników wolnej woli i kalwinizmu. Smoku Wawelski wierzysz w innego Boga niż unitarianie (innej
natury ontologicznej) oraz w innego Boga niż kalwiniści (innej
natury moralnej). Sam nie wiem co gorsze

, a różnica pomiędzy tymi sytuacjami jest czysto arbitralna.
Niestety, Twoje powyższa wypowiedź jest BARDZO arbitralna, ponieważ zrównujesz naturę ontologiczną z wnioskami natury moralnej z nauczania kalwinistów, a nie z naturą moralną "boga kalwinistów". Zapytaj kalwinistę, czy jego Bóg jest według niego taki, za jakiego Ty Go uważasz.
SzS napisał(a):
Osobiście nie ma nic przeciwko temu, że ktoś pomyli mój status ontologiczny, ale jeżeli ktoś będzie twierdził że jestem bezduszny to mam przejść obok tego obojętnie? A Wy, Szanowni Rozmówcy, próbujecie mnie przekonać, że dla Boga zbawiennie istotne jest to z ilu Osób się składa a kwestia Jego sprawiedliwości i miłości może ujść płazem; można biblijnego Boga posądzać o wiele ale chyba nie o brak zdrowego rozsądku.
Albo dokonujesz skrótu myślowego, albo wypaczasz moje słowa. Zbawieniem i fundamentem jest Chrystus, i dlatego fundamentalnym zagadnieniem jest Jego tożsamość, Jego człowieczeństwo i Jego Boskość. W jakiego Jezusa wierzymy? Ten problem sam w sobie nie dotyka doktryny o trójjedyności Boga, ale nieuchronnie do niej prowadzi. Rozumiem sytuację ludzi, którzy uwierzyli w Jezusa jako Boga w intuicyjny sposób, oddali Mu swoje życie i narodzili się na nowo, natomiast sprawę trójjedyności Boga mają jeszcze przed sobą. Co innego, gdy ktoś naucza o "nietrynitarnej" naturze Boga.
SzS napisał(a):
Zagadzam się Smoku Wawelski, że twój test janowy nie wychodzi bez rozwinięcia pojęć. Ale żeby rowinąć te pojęcia musimy wyjśc poza list Jana, sam sięgasz do początku ewangelii Mateusza.
Dosłownie mamy: "Jezus Mesjasz przyszedł w ciele".
Przepraszam, ale dosłownie mamy: "Jezus Pomazaniec przyszedł w ciele". I z samej greki wynika tylko tyle, że osoba, o której mowa, przyszła w ludzkim ciele. Język grecki nie zna znaczenia słowa "Iesous" ani "Christos". Żeby je poznać, trzeba się odwołać to treści Pisma.
SzS napisał(a):
Żeby zrozumieć co tak ważnego jest w tej przestrodze apostoła trzeba sięgnąć do historii i dowiedzieć się na czym polegał doketyzm z którym polemizuje apostoł Jan.
Dokeci wierzyli, że "eon" Mesjasza zstąpił podczas chrztu na normalnego człowieka Jezusa oraz że go opuścił tuż przed męką i ukrzyżowaniem. Dlaczego to było takie groźne dla chrześcijańskiej Ewangelii?
Doketyzm podważał korzeń, trzonDobrej Nowiny o odkupieniu poprzez ofiarę Syna Bozego - człowieka z krwi i kości. Skoro duch Chrystusa opuścił ziemskiego Jezusa to nie było oczyszczenia z grzechów we krwii Baranka, no bo jak? I właśnie dlatego apostoł Jan napisał o tym, że każdy duch, który jest z Boga uzna, że Jezus Mesjasz (czyli Chrystus) przyszedł w ciele oraz łatwo zrozumiałe stają sie słowa:
" Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. " "
Toż to czysta polemika z doketyzmem właśnie. Wątpliwe też czy taki test przechodzą muzułmanie czy hinduiści.
Po pierwsze, apostoł Jan w żadnym miejscu nie pisze, że polemizuje z doketyzmem. Po drugie, przyjście Jezusa "przez krew" oznacza to samo, co przyjście w ludzkim ciele. Po trzecie, Jan mówi o wszelkim duchu, a nie o duchu stojącym za doketyzmem. Po czwarte wreszcie, ani muzułmanie, ani hinduiści nie zaprzeczają, że Jezus Chrystus przyszedł w ludzkim ciele i krwi.
Doketyzm podważał człowieczeństwo Jezusa, ale inne herezje chrystologiczne podważają jego Boskość. Nawet judaizm podważał Jego Boskość od samego początku. No i pamiętajmy, że Ewangelia nie została napisana ani przez Greków, ani jako ciśg dalszy greckiego objawienia, ani w greckim kontekście kulturowym. Dlatego hebrajskie znaczenia znaczenia wyrazówe są ważne, co widać w samym tekście Ewangelii Jana, gdzie Jan już na początku tłumaczy wyraz "Christos" i podaje jego hebrajskie znaczenie w greckiej transliteracji czyli "Mesjasz" [Jan 1:41; 4:25]. Czyli wiemy, jak odczytywać słowo "Christos". A co to znaczy "Mesjasz" wiemy z Pism hebrajskich. Czyli rozwinięcie pojęć.
SzS napisał(a):
Wreszcie, odwołujesz się też do doświadczenia kalwinizmu - tysiące nawróceń i głoszenie Ewangelii. Nie ma bardziej grząskiego terenu, jeżeli przedstawiamy takie dobre owoce Kalwinistów w dyskusji o unitarianizmie, to wręcz nie wypada zapomnieć o samych unitarianach, np. Braciach Polskich, o jednym z najbardziej prężnych nurtów intelektualnych i moralnych w tamtych czasach, głoszących miłośc i pokój, zniesienie niewolnictwa i pańszczyzny gdy wielu mędrcom to sie jeszcze nie śniło. Tacy ludzie zmieniali swiat - tego należałoby sie spowdziewać po chrześcijanach. Chrzescijaństwo ewangeliczne, z Lutrem antysemitą i inkwizytorem Kalwinem powinno schylić głowę w pokorze.
Zdaje się, że pisałem coś o nowym narodzeniu, a nie o "prężnych nurtach intelektualnych" czy o "głoszeniu miłości i pokoju". Pisałem o nowym narodzeniu wielu ludzi w wyniku głoszenia Ewangelii przez kalwinistów. Chyba mnie nie zrozumiałeś.
SzS napisał(a):
Kalwiniści głoszą prawdziwą Ewangelię? Taką o upamiętaniu, odpuszczeniu grzechów w imieniu Jezusa Mesjasza, Syna posłanego przez niebieskiego Ojca, i otrzymaniu daru Ducha Świętego? Dokładnie to samo usłyszysz w zborach unitariańskich. Olczykowski który kiedys musnął o Ulice Prostą złożył świadectwo, że proroctwo i modlitwa jeżykami znana jest także im. A wielu z nich jest przepełnionych miłością do Boga. Czy złe drzewo może rodzić dobre owoce?
A znasz te owoce osobiście? Bo ja nie. Natomiast gdyby unitarianie wydawali TE SAME owoce i rodzili się na nowo, to w Polsce mielibyśmy odrodzonych Świadków Jehowy na przykład. Chętnie poznam.
SzS napisał(a):
I na koniec, częścią ewangelii składanej przez trynitarian jest wiara w to, że Bóg stał się człowiekiem i umarł za nas. Zadziwiajace, ale Biblia Święta którego najważniejszym celem jest przekazanie ludziom nauki o tym jak dostąpic zbawienia, pełna zwrotów "jeżeli uwierzysz, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych", " każdy kto w Niego wierzy" i tym podobne nie zawiera ani jednego warunku, że uznanie smierci Boga na krzyżu jest konieczne do zbawienia. ZERO - dokładnie tyle mamy zdań w Biblii wspominających o Ewangelii, jako nowinie o tym, że Druga Osoba Boska stając się człowiekiem złożyła ofiarę za nasze grzechy [słownie zero]. Za to mamy kilkanaście o tym, że sedno Ewangelii polega na uznaniu mesjaństwa Jezusa i przyjęcia za fakt, że Mesjasz umarł za nas gdyśmy byli jeszcze grzesznikami i zmartwychwstał, a każdemu który w Niego wierzy dane jest życie wieczne.
"A po ośmiu dniach znowu byli w domu uczniowie jego i Tomasz z nimi. I przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte, i stanął pośród nich, i rzekł: Pokój wam! Potem rzekł do Tomasza: Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz. Odpowiedział Tomasz i rzekł mu: Pan mój i Bóg mój. Rzekł mu Jezus: Że mnie ujrzałeś, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych cudów uczynił Jezus wobec uczniów, które nie są spisane w tej księdze; te zaś są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot w imieniu jego" [Jan 20:24-31]